piątek, 15 maja 2015

Rozdział 44.

#1 Muzyka - Włącz. ;3

*Nathalie*

Obudziło mnie uczucie ekscytacji. Już nawet porządnie nocy nie przespałam, wstałam z 3 razy; 2 razy do łazienki, a raz poszłam na balkon się przewietrzyć, bo było mi za gorąco. Myślałam nad wieczorem panieńskim.. Jak to będzie! Musi być nieziemsko! Niezapomniana ostatnia noc wolności, tak jak powiedział wczoraj Nialler. Oczywiście blondyn sobie spokojnie przespał całą noc w moim łóżku. Nawet się nie poruszył, gdy ja wstawałam. Ma potężny sen.. Ciekawe, czy gdy Greg się żenił to też tak skakał całą noc.. Nie.. Pewnie nie. To facet. A ich uczucia jednak się troszeczkę różnią od dziewczęcych. To my jesteśmy bardziej wrażliwe i się wszystkim zanadto przejmujemy.
Chłopcy też uchodzą za tych szybszych, więc postanowiłam, że najpierw ja wykonam poranną toaletę, przebiorę się, przygotuję, potem zrobię kanapki i zjem.
No to teraz trzeba przystąpić do realizowania planu działania.
Weszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umalowałam się, uczesałam, przebrałam.


Później przypomniałam sobie kolejny punkt planu. Oh.. Ten najprzyjemniejszy!
Skoczyłam na łóżko. Wspomniałam, że rozpiera mnie dzisiaj energia? Jestem genialna, oh, ah, eh!
-Wstawaj!-krzyknęłam-Niall, wstawaj!-uderzyłam go poduszką-Już późno, nie zdążymy!
-Cicho.... Późno?
-No tak, jest po 8! No, Niall!
`-Dobradzień.`
-Po której? Dziewczyno, czy ty jesteś normalna.. Podstawą do tego, żeby się wieczorem dobrze bawić jest to, że trzeba się dobrze wyspać. Więc śpij. Dobradzień.
-Nialler, ale ja nie umiem spać! Poza tym jestem gotowa do wyjścia! Wstań, to ci kanapki zrobię!
-Oh, no dobra.-ruszył się z łóżka, wstał i z zamkniętymi oczami kierował się w stronę łazienki.
-O nie, uważaj tam są..-BUM-...drzwi zamknięte.-powiedziałam ściszonym głosem
-Nathalie! Dlaczego mnie nie uprzedziłaś!? Będę miał guza..-masował sobie głowę
-Przecież mówiłam.. Zachowujesz się jakbyś miał kaca. E tam się przejmujesz, do wesela się zagoi... No... może do ślubu siostry nie zdąży, ale obiecuję, że do następnego już tak!-wyszczerzyłam się-No to już sobie poradzisz, a ja lecę na śniadanko! Papatki!-wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam na dół
-Bo Ci jeansy pękną w kroku.-powiedział Matt, który jadł śniadanie w kuchni
-Niby czemu?
-Takie wielkie kroki robiłaś... Myślałem, że to kangur skacze. Uciekł z mojej magicznej szafy.-prawie się zakrztusił
-Oj bracie, nawet ty mi dzisiaj humoru nie popsujesz. Poza tym, poplamiłeś się.
-Gdzie?-skinął głowę szukając plamy
-Dzięki za ukłon, jej! Wygrałam!-podniosłam ręce w górę
-Nie.. To niemożliwe żebyś z rana była pijana. Co masz w głowie?
-Coś, czego Ty nie powinieneś mieć, ha!-wytknęłam go palcem-Co jesz?
-Kanapki.
-Widzę głombie, jakie?
-Takich, których nie zjesz, bo zjadłem, ha!-teraz on pokazał na mnie palcem-Lecę do szkoły, nareczka.
-Okej.
Otworzyłam lodówkę... Hmm... Ser + pomidor = Mmm ♥
Wyjęłam potrzebne składniki i zaczęłam robić śniadanie, gdy skończyłam dołączył do mnie blondyn. Razem zjedliśmy przygotowane przeze mnie śniadanie i obmyślaliśmy dalszy ciąg mojego planu, co dalej... Aż w końcu na dół zeszli narzeczeni.
-No nareszcie.. Ileż to można spać.-powiedziałam
-Z tego co wiem, to my zawsze czekamy na Ciebie... Od kiedy ty taki ranny ptaszek jesteś?-Max usiadł do stołu, a Ally nalewała im kawy
-Jednorazowa sytuacja, siostra. Się nie przyzwyczajaj.-uśmiechnęłam się
-Co masz taki dobry humor?-zapytał przyszły brat
-Jak się ma po co mieć, to się ma.-odpowiedziałam-Mam nadzieję, że macie wieczór wolny.
-A co?-zapytała Allison
-Ponieważ urządzamy Wam wieczorek panieński i kawalerski.-odpowiedział Niall
-Co? Ale że tak razem?
-Nie..-powiedziałam-Dziewczyny tutaj u nas.
-A chłopaki u Nas.-dodał Niall
-No, a teraz będziemy się zbierać, bo musimy się przygotować. Najlepiej to wynieście się na cały dzień gdzieś, idźcie pozwiedzać Londyn dogłębnie czy coś, my Wam zadzwonimy o której w domach macie być.-powiedziałam
-Jeszcze przyjdziemy sprawdzić czy Was nie ma.-dodał Niall-Inaczej wyrzucimy na próg.
-Okej! Zmyjemy się.-dodała Ally-Ale nie kombinujcie za dużo.
-Się ogarnie.-uśmiechnęłam się-A teraz lecimy.-dodałam.
Wzięłam portfel z pieniędzmi do ręki i telefon i wyszłam. Niall mnie po chwili dogonił.
-Gdzie Ci się tak śpieszy, nawet nie wiesz gdzie iść.
-Nie ma minuty do stracenia, kochany.-dodałam
-Nie poznaję Cie. Kim jesteś i co zrobiłaś z moją przyjaciółką!?-zaśmialiśmy się
-Jutro już mnie poznasz.. Albo nie. Nie wiem jak będę wyglądała po dniu dzisiejszym, ale wiedz, ze już na ślubie będę sobą.-wypięłam dumnie pierś
-Hahaha, okej. To może pierwszy przystanek zrobimy u Nas w domu? Muszę kasę zabrać.
-Czego tylko sobie życzysz.-dodałam i ruszyliśmy w stronę willi One Direction.

-Halo, jest tu ktoś?-krzyknął Niall na wejściu
-No ktoś jest.-odezwał się Liam i wyszedł z kuchni z - jak to ma w nawyku - kubkiem kawy-Fajnie, że pamiętasz gdzie mieszkasz bracie.
-Wybacz, nocowałem u Natt i wpadliśmy na genialny pomysł. Gdzie reszta?-chłopcy kontynuowali swoją rozmowę
-Śpią. Niall dopiero 10. Wiesz o której oni wstają.. Sam się dziwię, że ty już na nogach.
-Pewna osoba mi kazała.-pokazywał po kryjomu palcem na mnie
-Widzę to. Nie ma sekundy do stracenia, kto rano wstaje temu Pan Bóg daje!
-O dokładnie!-powiedział Li-A co to macie za genialny plan?
-Będzie biba!-nakręcił się Nialler
-Wieczór panieński & Wieczór kawalerski ---> Panny u mnie, panowie u Was. Hmm?-powiedziałam poruszając brwiami z uśmiechem
-Natt, takiej Cię jeszcze nie widziałem.-Li się śmiał-No pewnie, dobry pomysł. Ja Cię nie chcę widzieć wieczorem..-powiedział do mnie
-Nie będziesz.
-I chyba się cieszę.-zaśmiał się powtórnie
`-Nie wolicie wziąć auta? Będziecie wszystko targać za sobą..`
-Wredoto. Idź po tą kasę.-zwróciłam się do Niall`a
-Już.
-Jedziecie na zakupy?-zapytał Li
-Idziemy. No, trzeba na wieczór wszystko przygotować. Wiesz, to spontaniczna decyzja.-odpowiedziałam
-Nie wolicie wziąć auta? Będziecie wszystko targać za sobą..
-No patrz, nie pomyślałam. Dzięki, Li. Ale nie mam auta...-zasmuciłam się po raz pierwszy tego dnia
-Niestety, mojego Ci nie pożyczę, bo muszę jechać papierki pozałatwiać.. Ale Lou na pewno się zgodzi.-dopowiedział Daddy-Możesz go zbudzić, na Ciebie nie będzie się raczej gniewać.
-Też nie muszę go doszczętnie budzić, aby zapytać. Lecę..-pobiegłam do jego pokoju, ale zatrzymałam się na schodach i zwróciłam w stronę Liam`a-Ale nie ma tam żadnych lasek..-chłopak zaśmiał się
-Oj, Natt. Nie ma, idź.
-Oki!
Bez pukania weszłam do pokoju Lou. Usiadłam na jego łóżku i zaczęłam go szturchać.
-Lou... Louis...
-Jezu, daj mi spać, Liam.-ouć.. to już wiem kto ich zawsze budzi
-To ja, deklu.-powiedziałam stanowczo.
Otwarł oczy, przetarł je, tak jakby nie dowierzając, że to ja.
-Nathalie? A ty co tu robisz?
-Siedzę, Lou.-zaśmiałam się-Mam pewną prośbę.. Wcale nie chcę Cię budzić, tylko zapytać o pozwolenie. Bo wiesz ja i Niall musimy zrobić...
-Weźcie sobie auto.-powiedział w poduszkę-To wszystko?
-Łaał... Jasnowidz. Okej, dziękuję!-dałam mu całusa w policzek-Dobradzień!-cóż, spodobało mi się połączenie `dobranoc` i `dzień dobry` od Niall`a.
Mój przyjaciel to geniusz! Wymyśla słowa. Słowotwórczy, hyhy.
Zbiegłam na parter.
-Możemy auto!-czekał już na mnie tam blondyn
-Super. Wezmę kluczyki.-powiedział-I jedziemy.
-Okej.
-A Liam..-dodał głodomor, który już gdzieś ukradł ciastko-Powiesz chłopakom? I zadzwoń po przyjaciołach.
-Skombinować osoby - jasne.
-Ale tak skromnie.-dodałam-Nie impreza na cały Londyn.
-Tak jest, szef!-zasalutował
-Idiota.-zaśmiałam się-Chodźmy.
Wsiedliśmy do auta.
-To gdzie teraz?-zapytałam
-To może po najważniejsze?
-Jedzenie?-zapytałam retorycznie
-Nie.. To znaczy to też, ale chodziło mi o %%%. Ale to się kupi w jednym sklepie. Jedziemy do jakiegoś spożywczego.-powiedział.

-Ludzie się na Nas dziwnie gapili.-śmiałam się
-Na mnie, nie na Ciebie. To ja wiozę wózek pełen napojów alkoholowych, które są zakryte jedzeniem.-śmialiśmy się oboje
-Dla mnie są te szampany w większości, a to nie jest aż takie straszne. Gorzej z tymi przeźroczystymi butelkami.
-E tam, raz na jakiś czas można zaszaleć. Ale ty też bierzesz kilka butelek..
-Parę mogę wziąć.-powiedziałam-Na drinki. Dobrze, że tak dużo tych soków kupiliśmy. Kasy Ci nie brakło?
-Mnie?-popatrzył na mnie-Mam tu całą kartę kredytową, słoneczko.
-Się nie chwal, i tak Ci dam moje. To w końcu moja impreza.
-Trochę przyjmę, ale i tak Ci to kiedyś oddam.-zapakowaliśmy do auta wszystko z wózków...
Niall miał tą z jedzeniem i %%%, a ja z słodyczami i napojami.
-Ale tego dużo.-powiedział finalnie blondyn, śmiałam się
-Trochę bardzo. To może zostawimy tu te auto i pójdziemy poszukać jeszcze czegoś przydatnego... Pochodzić po sklepikach i przy okazji wejdziemy do Nando`s. Przecież muszę sobie wolne załatwić.
-Ok.-ruszyliśmy.

-Patrz! Budka z balonami!-pokazałam budkę, którą obsługiwała starsza pani
-No to się Nam dzisiaj poszczęściło, bo ta pani zazwyczaj stoi tylko w sobotę.
-Widzisz! Dla mnie świat stanie do góry nogami!
-Dla Ciebie.. Okej.-dodał-To mogę jechać do domu spać.
-No okej, dla Nas.
-Lepiej.-przytulił mnie-Po.. 5 balonów każdego koloru, poproszę.
-I tych serpentyn tak samo!-dodałam
-Już się robi!-zakomunikowała staruszka.
Niall czekał aż pani zapakuje, a ja pozwoliłam sobie się jeszcze porozglądać trochę po sklepach. Gdy przechodziłam obok jubilera coś na wystawie niewątpliwie zwróciło moją uwagę... Było to coś pięknego! Mianowicie, był to naszyjnik z wygrawerowanymi napisami: `Big sis` i `Lil sis`; co oznacza `duża siostra` i `mała siostra`. Nie mogłam przestać na to patrzeć..
-Co obczajasz?-zapytał Niall, który w reklamówce miał zapakowaną stertę balonów i serpentyn
-Popatrz..-powiedziałam-Ten naszyjnik...
-Ładny.-odpowiedział
-Patrz na napis, matole.
-Ahaaaaaaa... Sisters...
-Myślisz, że Ally ucieszy się, jeśli jej taki dzisiaj podaruję?
-Uważam, że jeśli Ci się podoba to po pierwsze najpierw powinnaś go kupić!-zaśmiał się-A Ally na pewno się niesamowicie wzruszy... Rzadko się widujecie, a naszyjnik będzie jej przypominał, że gdzieś tam na końcu świata jest jej niepowtarzalna siostra, która zawsze o Niej myśli..
-Niall, jesteś kochany.-powiedziałam-Dlaczego nie mogłam się zakochać w Tobie?
-Jeszcze nic straconego.-puścił mi oczko, a ja się zaśmiałam
-To idę go kupić.
Pan jubiler ładnie zapakował mi go do pudełeczka, nie liczyło się ile kosztował.. To nie jest ważne. Ważne dla kogo on jest. Dla kogoś, kto jest dla mnie wart każdych pieniędzy!
-Mam!-pokazałam pudełeczko i otworzyłam je
-Po co już je otwierasz?-powiedział
-Żebyś mi już mój założył.. Potem jej pokaże, że ja mam drugą połowę, gdy już założy swoją.-powiadomiłam go
-No dobrze.
-Założysz mi?-poprosiłam
-No pewnie!-założył-Do twarzy Ci, lil sis.
-Wystarczy `Nathalie`, deklu.-zaśmialiśmy się-Kurcze! Zapomniałam, że nie mam gdzie tego dać.. Niall, najdroższy, użyczysz mi jeszcze Twoich kieszeni?-zrobiłam maślane oczka
-Wrzuć to do którejś torby...
-Pogrzało Cię! Żebym to zgubiła!
-No dobrze, daj to. Pamiętaj, mam to w środkowej kieszonce kurtki.
-Tak jest! No to teraz biegniemy do Nando`s.
-Jeść!-ucieszył się blondyn
-Załatwiać urlop...-poprawiłam go-Ale jedzenie też sobie możesz w tym czasie zamówić.
-Najlepsza!-pokazał na mnie palcem-Jest ta oto pani!
-Chwal mnie częściej.-wyszczerzyłam się.

-Natt? A co ty tu robisz tak wcześnie?-zapytała mnie pracownica Nando`s z innej zmiany
-Cześć, Sophie! Ja dzisiaj przyszłam błagać o urlop. Wiesz, mała zabawa się szykuje.
-Aha.. A co to za okoliczności?-dopytywała
-Ślub siostry.
-O jacie! To pogratuluj jej.. im oboje!
-Jasne.-uśmiechnęłam się-Pani Gilbert jest u siebie?
-Tak, tak. Właśnie przed chwilą przyszła.
-To się cieszę, że nie muszę czekać.-powiedziałam-To ja pójdę na dywanik, a ty byś przyjęła zamówienie mojego głodomorka, co?
-No pewnie.-uśmiechnęła się
-Dziękuję, kochana jesteś!-dorównałam jej-Lecę!
-Cześć, Niall. Co podać?-tylko to usłyszałam.
Zapukałam do gabinetu szefowej, a gdy usłyszałam ciche `Proszę` uchyliłam drzwi i wystawiłam przez nie głowę.
-Dzień dobry!-powiedziałam entuzjastycznie
-Witaj, Nathalie! A co ty tutaj robisz tak wcześnie?-zapytała mnie przemiła blondynka, która siedziała przed laptopem
-Jak się pani dzisiaj miewa?-nie odpowiedziałam na jej pytanie
-A dziękuję, dobrze. A co ty masz dziś taki nadzwyczaj przyjazny humor?
-Ja zawsze jestem przyjazna, proszę pani!-zaśmiałam się
-Ale nie zawsze jesteś w tak dobrym humorze.-wyjaśniła-A więc co Cię do mnie sprowadza?
-Wie pani..-podeszłam bliżej do jej biurka-Bo jest taka sprawa... Ja wiem, że proszę o to za wiele razy, ale ja Pani obiecuję, że ja to odpracuję! Wszystko na cacuś glancuś będzie, mogę przychodzić nawet na 12h! Tylko niech Pani się zgodzi, ja tego bardzo potrzebuję.
-Ohh..-pani Marie wzdychnęła-Domyślam się, że chodzi o kilka dni wolnego.
-A dokładniej to do końca tego tygodnia...
-Oj, Natt. A z jakiej przyczyny, jeśli mogę wiedzieć?
-Wie pani, w sobotę moja siostra bierze ślub. Tu, w Londynie! Dzisiaj robię jej wieczór panieński.. A jutro muszę jeszcze pomóc Allison, żeby wszystko było genialnie!
-W takim razie nie mam wyboru, masz wolne! Tylko, żeby dziewczyny przyszły.
-Powiadomię je.
`-Oczywiście, dziękuję Pani!`
-To cudownie! Życz Twojej siostrze i jej narzeczonemu wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.
-Oczywiście, dziękuję Pani! Jest Pani wielka! Uwielbiam Panią i nie chcę zmiany szefa!-aż nachyliłam się i ucałowałam z radości policzek mojej szefowej
-Już, już, nie ma za co. A teraz uciekaj, bo mam trochę pracy.
-Do widzenia, Pani!
-Do zobaczenia!-usłyszałam nim zamknęłam drzwi.
Niall oczywiście sobie spokojnie jadł przy stoliku, więc postanowiłam udać się na zaplecze i zadzwonić do Mel. Poprosiłam, żeby przekazała Ash wiadomość, którą jej oznajmię. Powiedziałam, że robię dzisiaj w moim domu wieczór panieński dla Ally, i żeby od razu po pracy przyszły do mojego domu. Wytłumaczyłam także, że nie będzie mnie przez najbliższe dni w pracy. Potem już wyszłam do Niall' i gdy zobaczyłam, że nadal je to mnie jasny piorun strzelił!
-Niall! Ileś tego kupił!? Przecież wiesz, że nie mamy czasu! Masz to już mieć zjedzone! Musimy jechać!
-Jezu ty białej gorączki zaraz dostaniesz.. Uspokój się, bo Ci zmarszczki wyskoczą.-mówił spokojnie jedząc
-Niall ty mnie nawet bardziej nie denerwuj! No żesz powiedziałam, że dzisiaj nie ma czasu na jedzenie!
-Zawsze jest czas na jedzenie.-powiadomił mnie-Nie krzycz.. Poza tym kupiłem Ci shake'a czekoladowego.
-Oo.. W sumie chwilkę czasu mamy, możemy przysiąść.-dodałam z uśmiechem, a Nialler się zaśmiał.

-To gdzie teraz?-zapytałam, gdy wsiedliśmy do auta
-Jedziemy do mojego domu rozdzielić zakupy, ja już moje sobie zostawię, a Twoje później odwieziemy.
-Okej, szefie.-powiedziałam
-Przestań.-zaśmiał się
-Coo?
-Już drugi raz dzisiaj mówisz do mnie `szefie`. Przestań, bo zacznę Cię wykorzystywać.
-Brzmi kusząco, ale nie skorzystam, Niall. Wybacz.-zaśmiałam się-Jedźmy już.
-Masz już listę kogo zaprosisz?
-Po co mi lista znajomych? Te dziewczyny mogę policzyć na palcach.-zaśmiałam się-Ja, Mel, Ash, Ally, Dan, El i Perrie... Tak, myślę, że to wszystkie.
-No tak.. Nie bój się, u Nas wiele więcej osób nie będzie. A zataiłaś fakt, że jeszcze mamę masz w domu.. Pamiętasz?
-Zapomniałam.-przeraziłam się-Lepiej żeby nie oglądała swoich córek przy piciu, nie sądzisz?
-Chyba pierwszy raz w ciągu dzisiejszego dnia z twarzy zszedł Ci uśmiech.-powiedział Niall-Może lepiej, jeśli nie będzie widziała.
-A co ja z Matt`em zrobię?
-Nie umiesz załatwić jakoś tak, żeby Matt został na noc u kolegi, a mama u jakiejś koleżanki? Na pewno to zrozumią...
-Masz rację.-uśmiech powrócił-Już do Nich dzwonię.

Mama i Matt zgodzili się zmyć się z domu dzisiejszej nocy. Podjechaliśmy pod willę 1D i rutynowo weszliśmy bez dzwonienia. Chłopcy oczywiście jak zawsze siedzieli w salonie. Pierwsze słowa, nie zgadniecie kogo....
-Auto całe?-tak, to był sarkazm
-Tak, całe Lou. Przecież Ci obiecałam.-dodałam-Cześć Wam wszystkim. Mam nadzieję, że już wszyscy wiecie, że dzisiaj balujecie?
-BalujeMY.-dodał Styles
`-Dlaczego nie możemy zrobić tego razem?`
-Tyle, że ja w swoim domu.-dopowiedziałam specjalnie dla Niego
-Dlaczego nie możemy zrobić tego razem?-jego mina zrzedła
-Dlatego, że nazwy do czegoś zobowiązują. Wieczór kawalerski oznacza ostatni wieczór przed ślubem w gronie męskim, a wieczór panieński - w gronie żeńskim. KPW?
-Idź ty z tymi Twoimi filozofjami.-machnął ręką Harry-Ale rozumiem.
-No to świetnie, pomożecie z zakupami?-chłopcy wyszli a po chwili wrócili z reklamówkami.
Zaczęłam wszystko segregować, oczywiście Niall mi pomógł, a wręcz powiedział, że zrobi to za mnie, a ja mam podzwonić do dziewczyn i zaprosić je na wieczór, tak też zrobiłam.
Pierwsza do której zadzwoniłam to El, gdyż z Nią mam najlepszy kontakt wśród tych dziewcząt. Bez problemu zgodziła się i zapytała czy trzeba pomóc. Odpowiedziałam, że dam sobie radę i chłopcy mi pomogą. Dziewczyna wykazała entuzjazm, mówiąc, że nie umie się już doczekać.
Kolejna dziewczyna do której przedzwoniłam to Dani. Kręcono-włosa tancerka również się zgodziła i ucieszyła. Powiedziała, że nie spóźni się ani minuty.
Na koniec zostawiłam sobie najtrudniejszy orzech do zgryzienia... Tak strasznie dziwnie było mi prosić numer Pezz od Zayn`a, bo bałam się do niej zadzwonić, jednak miałam nadzieję, że się zgodzi. Dziewczyna strasznie się ucieszyła na zaproszenie i powiedziała, że przed wyjazdem przyda jej się trochę zabawy. A no tak.. Zapomniałam, że blondynka jutro wyrusza w trasę. Dodała jeszcze tylko, że będzie musiała wcześniej wyjść, ale spokojnie.. Zdążymy się pobawić. Zaśmiałam się. Szczerze uważam, że Zayn na nią zasługuje.. Ta dziewczyna jest niesamowita na swój sposób.
Gdy weszłam do salonu panował chaos.. jak to zawsze u chłopców. Pełno serpentyn leżało na ziemi i nadmuchane balony. Poprosiłam ich, żeby to jakoś uporządkowali, żeby się nie zabili jak będą chodzili po domu najebani. Powiedzieli, że mam się nie martwić; oni są specjalistami. Zobaczymy kto będzie mądrzejszy jutro, jak będą chodzić z podbitymi twarzami. Gdy zobaczyłam tę ilość alkoholu w kącie, to się za głowę złapałam.. Nie wierzę, że tyle tego kupiliśmy...Nieprawdopodobne. Jeśli oni to wypiją, to ja nie wiem co zrobię... To głupota, no ale jak się mają bawić... Niech pokażą Max`owi jak się bawi Londyn. Pomogłam im trochę przystroić dom, żeby wyglądał choć trochę porządnie. Choć w sprzątanie się nie angażuję, lecz muszę przyznać, że mają tu nawet dzisiaj porządek.
-Natt, potrzebujecie pomocy u Ciebie w domu?-zapytał Lou
-A co?
-Mógłbym jechać z Wami i Ci pomóc wszystko porobić. Ty byłaś taka miła i Nam pomogłaś, to dlaczego ja nie mogę?
-Tak, Tomlinson. Tobie się dobre uczynki przydadzą. To chodź, jedziemy. Tak się składa, że prowadzisz.-zaśmiałam się
-Skubana.
-Rozpogodziło się.. Zostawię kurtkę w domu.-usłyszałam bełkot Niall`a do siebie
-Cześć, chłopaki!-wszyscy podeszli i pożegnali się ze mną-Nie roznieście dzisiaj domu, błagam Was.
-O Nas się nie martw, patrz na siebie i żebyście to Wy ostro nie balowały.-odpowiedział mi Styles
-Kochaniutki, o mnie się nie martw, ja sobie radę dam.-przesłałam mu całusa-Trzymajcie się!
Zapakowaliśmy moje rzeczy do auta i odjechaliśmy; ja, Niall i Louis.
W domu tak jak się spodziewałam - panowała cisza i pustki. Allison i Max mnie posłuchali i nie będą się zjawiać w domu aż do nich zadzwonię, czyli przypuszczam, że do godziny 20. Pownosiliśmy wszystko, a potem zaczęliśmy przygotowania. Chłopcy dmuchali balony i je wieszali, jak również i serpentyny. Bardzo dobrze im to szło, nie musiałam ich poprawiać, bo podobało mi się to co tworzą. Gdy nie ma ich razem wszystkich pięciu, to można powiedzieć, że będą z Nich jeszcze ludzie.
Ja w tym samym czasie przygotowywałam już przekąski. Wsypywałam do misek chipsy i wszelkie inne słodycze kupione przez Niall`a. Pewnie za chwilę blondyn będzie podżerał, ale kupił tego jak dla słoni, więc wcale nie będę mu zabraniać. HA! Nawet i Louis`owi pozwolę! Przygotowałam już też kanapki, tylko włożyłam je do lodówki. Potem tylko wyciągnę. Chłopcy skończyli wieszać ozdoby, więc poprosiłam, żeby poustawiali mi na blacie wszystkie możliwe kupione napoje, tylko alkoholowe niech postawią w kącie. Wyjęłam też szklanki... No nie jest źle. Ustawiliśmy się z chłopakami w rzędzie. Skończyliśmy.
-Wszystko?
-Wydaje mi się, że tak. Więcej nie będziemy potrzebowały. Tylko jeszcze puszczę muzykę i będzie zajebisty wieczór.
-Natt, ty już się tak nie podniecaj, bo mnie tu nie będzie.-powiadomił mnie z uśmiechem Lou
-A może to i lepiej, że Cię tu nie będzie. Będę mogła Cię obgadać od czubka ostatniego włosa, aż po kraniec Twojej pięty!-dorównałam mu z uśmiechem
-A my będziemy mogli pogadać o Twojej seksownej dupie.-dodał
-Ta, już.-strzeliłam go w ramię-Myślę chłopaki, że już dam sobie radę. Możecie jechać do domu kończyć Wasze przygotowania.
-Czego sobie tylko życzysz.
Pożegnałam się z Nimi i przekręciłam kluczyk w drzwiach. Spojrzałam na zegarek, godzina 17:28. Muszę napisać Ally o której ma się zjawić w domu, a potem mogę się udać do swojego królestwa i siebie przygotować. To przedostatni punkt mojego planu, ostatni to - DŻAMPREZA!

Przygotowałam się i już o godzinie 19.30 byłam całkowicie gotowa. Przeglądałam się w lustrze i szczerze przyznałam, że jestem ładna, co jest rzadkością. Całościowo wyglądałam tak;


Gdy już się na siebie napatrzałam i siebie popodziwiałam, zeszłam na dół. Wydaje mi się, że mam wszystko. Wszystko też wygląda pięknie, ładnie i powabnie. Załączyłam muzykę, akurat leciał Jason Deluro `Want you want me`. Świetna piosenka, zaczęłam się poruszać w jej rytmy, dopóki nie zadzwonił dzwonek do drzwi. O! To pewnie któraś pośpieszna. Podskoczyłam pod drzwi otwierając je i dostrzegłam przed Nimi Eleanor. Przywitałam się z Nią i zaprosiłam ją do środka. Powiedziała, że Lou ją przywiózł, bo inaczej by miała problem z odnalezieniem domu. Zaśmiałam się, moja
okolica jest dziwna. Eleanor wyglądała prześlicznie! Jak zawsze. Wszystko miała idealnie do siebie dobrane i oczywiście wyprostowane włosy też się dopasowywały. Porozmawiałyśmy trochę i usłyszałyśmy kolejny dzwonek do drzwi. Tym razem przyszła Dani. Równie cudnie ubrana! Chociaż była z Nas wszystkich najstarsza - nikt by tego nie zauważył. Dołączyła do Naszej rozmowy, kiedy zadzwonił kolejny dzwonek do drzwi. Tym razem to prześliczna Perrie.


-Ale masz ładny dom.-powiedziała od wejścia
-Dziękuję. Ładnie wyglądasz.
-Ty też cudownie!-powiedziała i przytuliła mnie
-Dziękuję, Pezz. Zapraszam dalej!-weszła do salonu, gdzie siedziały już dziewczyny.
Przywitała się z Nimi również uściskiem.
-Ale masz zapasy.-blondynka pokazała na kąt z alkoholem
-Tak, od razu widać, że Niall robił. Ja tyle jeszcze nigdy w życiu na raz nie kupiłam. Dodam tylko, że chłopaki mają 3 razy więcej.
-To będzie wesoło.-powiedziała El
-Ale my mamy jeszcze szampany w lodówce.-dodałam
-Najlepiej!-dodała Danielle
-Ja niestety Wam dzisiaj długo nie potowarzyszę, ale dziękuję jeszcze raz za zaproszenie, Nathalie! To bardzo miłe z Twojej strony.-dziewczyny jej przytaknęły
-Nie ma za co dziękować. To ostatnie chwile wolności mojej siostry - trzeba zabalować!-powiedziałam-Zaprosiłam ją na 8.30, bo zanim dziewczyny wrócą z pracy, to będzie tak akurat! To może tak na dobry początek po drinku?-zapytałam
-Dobry pomysł! Z Twoją siostrą otworzymy szampana.-dodała El-Pomogę Ci zrobić.

#2 Muzyka - Włącz. ;3

O godzinie 8.15 w moje progi zapukały Melanie i Ashley. Jak tylko wtargnęły od razu pobiegły do mojego pokoju. Przeprosiłam gości i poszłam zapytać, czy coś się stało, lecz one tylko odpowiedziały, że muszą się przebrać, więc zeszłam z powrotem na dół. Zrobiłam im drinki i w momencie, gdy moje przyjaciółki zeszły na dół, do domu weszła Ally.


Zaczęłyśmy piszczeć, Perrie zaczęła jej gratulować i przepraszać, że nie może się pojawić na ślubie. Ciekawe czy Zayn już jej powiedział... Nie wiem czy się cieszyć czy płakać.. Potem Melanie otworzyła szampana i ponalewała do kieliszków. Złożyłyśmy toast za NAS - FOREVER YOUNG AND BEAUTIFUL LADIES! Uznałam, że to odpowiedni moment by podarować Ally mój... Chwila. Poszłam do kuchni, posprawdzałam szafki, przebiegłam do mojego pokoju. Dziewczyny pytały czego szukam, lecz odpowiedziałam, że nic ważnego i mają się zachowywać jak u siebie, ja zaraz wracam. U mnie w pokoju też go nie było. Fuck, gdzie jest ten naszyjnik! Teraz mnie olśniło..

*Retrospekcja*

[...]
-Kurcze! Zapomniałam, że nie mam gdzie tego dać.. Niall, najdroższy, użyczysz mi jeszcze Twoich kieszeni?-zrobiłam maślane oczka
-Wrzuć to do którejś torby...
-Pogrzało Cię! Żebym to zgubiła!
-No dobrze, daj to. Pamiętaj, mam to w środkowej kieszonce kurtki.
-Tak jest! 
[...]

Niall zostawił kurtkę w domu i nie oddał mojego prezentu. A niech to szlak!
No i co mam teraz zrobić? Przecież muszę jej dać ten prezent! Wiem.. Zadzwonię do Niego.
Wybrałam jego telefon.. 1 sygnał.. 2 sygnał.. 3 sygnał.. odebrał. Chyba on.
-N-Nathaali!! Co Cie do m-mnie spro-o-owadza?-powiedział.
Od kiedy do chuja oni już piją, skoro Niall nie potrafi wyraźnie gadać!? Przecież to niemożliwe.
-Niall.. Czy.. Ile ty już wypiłeś?-postanowiłam zapytać
-Kto by to zliczy-ył! Trzeba się pafić, Natt!-pow... wyjąkał-A zresztą zmęczenie już też na mnie działa.
-Jest u Ciebie nadal mój naszyjnik do Ally?
-Ah, tak.. W moim pokoju.. Miałem Ci napisać, ale coś mi przeszkodziło.. Czy ktoś. Nie zdąszyłem.. Wy-ybacz..
-Dobra, przyjdę sobie po Niego. Idź już najlepiej spać.-powiedziałam słysząc go
-Co? Ja spać? Kochanie, to dopiero początek.
-Yhy..
Chciałam poprosić, żeby któryś z chłopaków, który jest jeszcze trzeźwy podrzucił mi to pudełko z biżuterią, lecz obawiam się, że to niemożliwe już. Jeśli Niall tak gada, to ja boję się co będzie z resztą.. Na prawdę zaszaleli. A Niall wcale nie kłamał mówiąc, że oni to wszystko dzisiaj wypiją! Przecież on kupił alkoholu za tyle ile ja jeszcze w pracy nie zarobiłam. Bo mi się słabo zrobi...
Poszłam na dół, założyłam na siebie kurtkę jeans`ową, zrobiłam łyk drinka, wyjaśniłam dziewczynom, że muszę na chwilę wyjść (nie powiedziałam gdzie), i że mają się nie przejmować moją nieobecnością, lecz normalnie funkcjonować.. Jak to na imprezach.
Wyszłam na dwór, zamknęłam dziewczyny, w razie gdyby im coś głupiego do głowy po pijaku strzeliło i udałam się w stronę willi 1D.

Jak dobrze, że mają otwarte drzwi. Nie muszę dzwonić, pewnie i tak by nie słyszeli. Ja nie słyszę swoich myśli przez tą muzykę, a stoję przed domem. Na szczęście korytarz był pusty i nikt się na nim nie szwędał. Postanowiłam od razu udać się do pokoju Niall`a.. Tylko mam nadzieję, że blondyn położył pudełeczko w widocznym miejscu, a nie ulokował gdzieś, gdzie nikt by tego nie znalazł...
Weszłam do pokoju Niall`a.. Bałagan jak nigdy. Czyżby blondyn jak dziewczyna przetrzepał całą szafę w poszukiwania ubrania na imprezę i nie znalazł nic ciekawego? Bo tak właśnie tu wygląda.
UBRANIA EVERYWHERE!
Podeszłam do biurka i na samym szczycie w miejscu w miarę uporządkowanym i całkiem widocznym leżało sobie moje pudełeczko, które przed kilkoma godzinami dałam przyjacielowi do przechowania. Ze strachem je otworzyłam, ale znalazłam tak wszystko czego pragnęłam! Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam naszyjnik z napisem `Big sis`. Tego mi teraz do szczęścia brakowało. Potem zeszłam na dół, zostawiając wszystko inne w takim `porządku` jakim zastałam. Uznałam, że Niall powinien wiedzieć, że tu jestem, bo jeszcze zacznie panikować i wpadnie w szał, gdy zobaczy, że pudełeczko znikło. A tego bym nie chciała.. Przynajmniej kiedy jest pijany. Muszę go poszukać... Z oddali zauważyłam krótko ściętego Liam`a na kanapie z jakimś rudzielcem - pewnie Ed. Było tam jeszcze kilka osób, pewnie z zespołu. Na ziemi siedział Lokowaty. Jego też wszędzie poznam. Widać, że oni też byli nieźle wstawieni, a na stole stało tyle butelek ile ich tam siedziało wokół stolika.. Nie... Boże, to niemożliwe, żeby każdy miał swoją butelkę. Nawet Li, który ma problemy ze zdrowiem nie był trzeźwy, a co dopiero Max, który... tulił się do jakiegoś pluszaka. Na dworze dostrzegłam Lou, który palił... Louis palił.. To dla mnie nowość. Jeszcze go z petą nie widziałam... Ale gdzie mój blondyn? Weszłam do kuchni, na pewno tam będzie... Ale jeszcze kogoś nie widziałam.
-Natty!-krzyknął Zayn, który robił sobie shoot`a w kuchni
-O nie..-powiedziałam-Tylko nie Natty. To się źle skończy..-mówiłam do siebie
-Chciałabyś się może ze mną napić?
-Wiesz nie, Zayn. Chyba nie potowarzyszę Ci. Właściwie to szukam...-pociągnął mnie za dłoń tak, że prawie na Niego wpadłam.
Potem obrócił w taki sposób, że nie miałam wyjścia ucieczki. Z tyłu miałam szafki kuchenne, a z przodu stał Malik.
-Po jednym, tak ze Mną.-poprosił i podał mi kieliszek.
Patrzył mi prosto w oczy. Wypiłam sobie z nim kieliszeczek. Szczerze powiem, nie spodziewałam się, że oni będą aż tak bardzo wstawieni... Wstawieni to oni byli chyba półtorej godziny temu. Teraz to oni są po prostu pijani!
-Zayn, ja już..
-`Nathalie`, mówiłem Ci już kiedyś jak bardzo podoba mi się to imię?-powiedział przerywając mi
-Nie.-skłamałam bezsilnie...
Kiedyś ciągle mi to powtarzał.
-Można tworzyć różne idealne skróty.. Natt, Natty.. Dlaczego nie mówią na Ciebie `Natty`? Uwielbiam to sformułowanie.-ciągle mówił patrząc wprost w moje oczy-Mogę tak do Ciebie mówić?
-Ja.. Ja... Możesz.-uległam-To zdrobnienie należy i należało i należeć będzie tylko do Ciebie.-dodałam cicho.
Błądził wzrokiem po mojej twarzy zaczynając od ust, a kończąc na końcówkach włosów. Jednak zawsze wracał do moich oczu, ta cisza coraz bardziej zaczynała mi się nie podobać.
-Ślicznie dziś wyglądasz, zresztą jak co dzień.-czy on zdaje sobie z tego sprawę, że to brzmi jak podryw?
-Dziękuję, ty też wyglądasz oszałamiająco.-patrząc na tą do połowy wyciągniętą koszule ze spodni i rozpiętych parę pierwszych guziczków.
Na szczęście jutro nie będzie nic z tego pamiętał.
-Mówiłem Ci już jak bardzo podobają mi się Twoje oczy?
-Nie sądzę... A nawet jeśli to dawno.-oczywiście miałam na myśli lata temu
-Bardzo mi się podobasz, Nathalie. Jesteś ideałem...
Przyparł mnie do szafki.
-Zayn...
-Pocałuj mnie.-powiedział Zayn-Pocałuj mnie, Natty...



***
Przepraszam, że tak długo!
Ale chyba warto było.. Jeny, najdłuższy rozdział w moim życiu. 
Dłuższego jeszcze nie było, chociaż Wy i tak pewnie przeczytałyście w ekspresowym tempie i pragniecie więcej. Jest tak? 
A więc poproszę o komentarze, żebym wiedziała misie, ile Was tu jest!!! <3 
Nwm co więcej napisać, jest 1 w nocy i zmęczona jestem...
Ten rozdział planowo miał być jeszcze dłuższy, ale skończyłam w takim momencie.. Wiem, że znowu mnie zabijecie.. Teoretycznie przy Was ja już powstałam z martwych 21548269502... razy :D
Wygrałam Bloga Miesiąca!!! Jestem zachwycona i nie wierzyłam w Wasze możliwości, a jednak STO jest najlepsze! Dziękuję jeszcze raz za głosy! <3 

A teraz.. Jak myślicie? Co będzie dalej???

KOMENTUJCIE!!!