niedziela, 25 października 2020

Rozdział 77.

Nie mam żadnego wytłumaczenia i dziękuję, że tu jesteś! 
Życzę udanego rozdziału!


*Nathalie*

*12 kwiecień*

-Doriii błagam!-dziewczynka płakała, a zmęczona Allison bujała Ją na rękach-Co się dzieje, dziecinko? Dlaczego płakusiasz?-stękała-Dlaczego nie możesz mi odpowiedzieć?
Schodząc na dół słyszałam zrozpaczony głos mamy i córki. Nieprzespane noce.. Ally odczuwa uroki macierzyństwa. Jednak kto lepiej zajmie się dzidzią jak nie rodzona matka?
-A co to się dzieje?-zapytałam-Gdzie reszta?
-Max pojechał po smoczek, bo znów kolejnego nie potrafimy znaleźć..-odpowiedziała-Mama dalej w pracy. Już cii... Kochanie, jesteś nakarmiona, przewinięta, czego Ci brakuje? Dlaczego krzyczysz na mamusię?
Moja siostra była już na rozstaju, było mi Jej żal.
-Daj mi Ją. Coś pokombinuję, a Ty weź 
prysznic.-powiedziałam-No chodź do cioci, słoneczko!-dałam płaczącej 
Dorothy buziaka-Pogadamy z wujkiem?-odpowiedziała głośnym stęknięciem-Nie? Dobrze, jak sobie życzysz. Ale mamie damy odpocząć..
-Poradzisz sobie?-zapytała  -Nie martw się. Dam radę. Opiekunką byłam swego czasu.-rzekłam świadomie-Ma Ci ciocia pośpiewać? Tak? Nie ma sprawy... Aaaa, kotki dwa...-dziewczynka się uspokajała.
Chyba znalazłam mój tajny sposób. Może mój głos nie jest aż taki zły?

-No i co tam?-odpowiedział mi Zayn przez skype'a
-Właśnie uśpiłam dzidzię. Zabrałam Dorothy Ally, gdyż malutka nie daje Jej spokoju...
-A Ty sobie radzisz..-powiedział
-Doskonale!-szeptałam-Zobaczcie!
Pokazałam mu do kamerki moją siostrzenicę, którą wciąż kołysałam na rękach. Uśmiechnęła się przez sen..
-Widzisz? Wujek nie jest taki zły.. A tak się broniłaś przed tą rozmową..-szeptałam w Jej stronę
-Czy ja o czymś nie wiem?-zdziwił się
-O wielu rzeczach.-pokazałam mu język
-Wujek ma dla Ciebie prezent, a Ty się go boisz?-zignorował moją odpowiedź
-A dla cioci ma coś?-zapytałam z nadzieją
-A czy ciocia zasłużyła?-podniósł brew z ciekawości
-A nie?-powiedziałam głośniej, mała się poruszyła, więc od razu zniżyłam ton-Ciocia czeka na wujka już pół roku jakoś! Tęskni i nic Jej się nie należy?
-Dostaniesz w prezencie mnie w CAŁEJ okazałości.-wyraźnie zaakcentował.
Zaczerwieniłam się, a w tle Malik'a słyszałam wycie i śmieszki.
-Zayn...-powiedziałam błagalnie
-Będzie się działo!-powiedział Harry.
Lou wychylił się w kamerce Zayn'a.
-Jaka słodka! Uważaj, bo pasuje Ci taki bobas. Zayn.. Miej się na baczności!
Wszyscy się śmiali, a ja spalałam się ze wstydu.
-Zawsze jestem gotowy.-powiedział żartobliwie Malik
-Ja Ci zaraz dam..-słyszałam groźby Horan'a w Jego stronę.
Przynajmniej ten mnie rozumie...
-Mów mi lepiej, żartownisiu... O której będziecie?
-Nie później jak o 5 rano... Podjedziemy do siebie, możesz rano wpaść mnie obudzić, słoneczko.
-Zobaczę czy mi się będzie chciało...-powiedziałam z przekąsem
-Mam nadzieję, podobno jesteś taka stęskniona....-rzekł
-Chyba spragniona..-słyszałam Lou.
Wywróciłam oczami i się rozłączyłam. Eh... Ta płeć męska.

3 jajka, szklanka mleka, półtorej mąki.. Okej. To teraz rozmieszać. Mikserem byłoby szybciej, jednak wolę nie ryzykować, gdyż maleńką moją chrześnicę położyłam w bujaku zaledwie kilka kroków ode mnie.
Allison skradała się po schodach, zeszła wykąpana, z ręcznikiem na głowie - wszędzie się rozglądała, ręce miała uniesione jakby bawiła się w jakąś superagentkę.
-Co Ty robisz?-zapytałam marszcząc brwi
-Jak Ty to zrobiłaś?-odpowiedziała pytaniem na 
`Dzięki... Po prostu mam talent, przyswój to sobie.`
pytanie-Nie słyszę płaczu.. Nie słyszę mojej córeczki. Gdzie Ją sprzedałaś?
-Dzięki... Po prostu mam talent, przyswój to sobie.  -Pewnie, już wiem gdzie mała będzie najczęściej spędzać czas.. Albo z kim.
-Nie przesadzaj, mamusiu.-pokazałam Jej język.
Ally podeszła do łóżeczka i od razu uśmiech pojawił się na Jej buzi.
-Taki aniołek.. Dlaczego z mamą nie jesteś taka grzeczna?
-Cechy odziedziczyła po Tobie, wiec jak ma być grzeczna?-powiedziałam żartobliwie
-Nie pyskuj.-zagroziła mi palcem-Co mi robisz dobrego?-podeszła i oparła się o blat stołu
-Naleśniki, ale kto wie, czy dla Ciebie..-zażartowałam
-Jak mnie kochasz, to zrobisz.
-Szantaż! Na dodatek muszę mieszać ręką, żeby mikserem małej nie zbudzić!-pokazałam na Nią moją dużą drewnianą łyżką
-Wiedziałam, że mnie kochasz!-zacmokała i zabrała jabłko-Jezu, jaki tu spokój!-rozłożyła się na kanapie-Chłopaki jutro będą?
-Tak, z samego rana.
-Zadowolona, cnie?-speszyłam się i nie potrafiłam ukryć uśmiechu-I to jeszcze jak!-sama sobie odpowiedziała
-Jakiś baran by mnie właśnie przejechał na pasach, kto takim cymbałom daje prawko??-do domu z krzykiem wszedł Matthew.
Na koniec zatrzasnął drzwi tak, że meble się w kuchni zakołysały
-MATT!!!!-skarciła Go Ally, która od razu skoczyła na baczność.
Usłyszałam płacz dziecka i mała zaczęła się wiercić w łóżeczku.
-ZABIJE CIĘ. PRZYSIĘGAM. -wycedziła przez zęby moja siostra
-Ups... Zapomniałem o nowym małym mieszkańcu... Ciągle zapominam... To może ja...-pokazał palcem swój pokój
-O nie, nie, nieeeeeee, wujaszku kochany... Teraz twoja kolej na zabawę z Dori, tak bardzo tego pragniesz, że aż krzyczysz od progu...!
Ally przyniosła grymaszącą córeczkę.
-Ona Cię kultury nauczy.-dodałam
-I oduczy trzaskać drzwiami.-podała mu małą.

#2 Muzyka

Cudownie! Chłopcy już jutro będą ze mną. Dzisiejszy dzień mija mi w przerażająco wolnym tempie.. Pewnie dlatego, że nie mogę się już doczekać jutra. Tak bardzo stęskniłam się za Zayn'em. Pragnę znowu poczuć jego zapach, poczuć ust tych smak.. Czas leczy rany, czas biegnie szybko i nie patrzy w tył.. Co racja, to racja.
Stworzyłam łączoną rozmowę, zadzwoniłam do Ashley i Melanie.
-Co jest, piękna?-usłyszałam głos blondynki
-A chciałam tylko zapytać, jak tam nastawienie przed jutrem?
-Czyyyyyli?-podejrzanie wydłużyła literkę Mel
-No, przed powrotem chłopaków!
-Aaaa!-zachichotały-Bojowe haha. Znowu będzie Nas miał kto denerwować.
-Fakt..-podniosłam jedną brew-A macie jakieś plany na jutro rano?
-A czemu?-zapytała Ash
-Bo Zayn mnie zaprosił rano do nich.. Myślałam, że może wybrałybyście się ze mną.
-Wiesz, że bym poszła..-odpowiedziała-Ale akurat rano mam paznokcie..
-Ale jeszcze nie podałam godziny..-cisza w słuchawce, dziwne
-O której chcesz pójść?
-Ok. 10.-powiedziałam
-Ja idę na 9, a następnie obiecałam zrobić zakupy.. Także wybacz, odpadam..-skończyła blondynka
-Szkoda.. A Ty, Mel?
-Niestety, również nie mogę.
-Dlaczego?-zawyłam do słuchawki
-Booooo muszę podwieźć mamę.. do centrum na pociąg. Wyjeżdża na parę dni w delegację.
-No dobrze, rozumiem.-powiedziałam zaskoczona.
Ta rozmowa jest dziwna. Tak się cieszą na powrót chłopaków, a jednak tysiąc planów na dzień, w którym jest czas, by się z nimi spotkać. Chyba, że o czymś nie wiem? Może chcą pobyć z Nimi same, a ja tylko niszczę ich plan? Kurcze, nie pomyślałam...
-Dobrze, laski.. Ja będę kończyć. Muszę dziś wykonać jeszcze sporo rzeczy, a dzień nie trwa wiecznie. Zgadamy się?
-Bez problemu. Do usłyszenia.-usłyszałam w odpowiedzi i rozłączyłam się.
Wpatrując się jeszcze przez moment w telefon, myślałam co jest grane.. Czegoś mi nie mówią. Choć pewnie znowu jestem przewrażliwiona.

Zapadał zmrok. Siedziałam w parku szkicując piękny zachód słońca. Siedząc, przez głowę przebiegały mi wszystkie wspomnienia.. Jak dużo się zmieniło, gdy zamieszkałam w Londynie. Sam fakt, że ja się zmieniłam. Nikt nie może powiedzieć, że jestem tą samą osobą. Wydoroślałam i zmieniło się moje nastawienie do życia. Pojawiły się osoby, które mi w tym pomogły. W sposób pozytywny, negatywny, kochany, bądź brutalny.. Ale każda przeżyta sytuacja miała wpływ na moją osobowość, która się wykształciła na nowo. Zmieniając miejsce zamieszkania, opuszczałam rodzinne miasto z zamiarem zmiany swego życia, wszystko to się dokonało. Chociaż były chwile zwątpienia, przechodziłam najgorsze, jak również najlepsze chwile swojego życia, muszę przyznać, że niczego nie żałuję. Nie mogłam się znaleźć na lepszej pozycji. Odrzucając swoje marzenia, tak na prawdę spełniłam je.. Nieświadomie. Czy tak miało być? Nie! Najważniejsza dla mnie osoba, miała zniknąć na zawsze, a osiągnęło to inny skutek.. Że osoba ta jeszcze bardziej zawładnęła moim światem. Tak jest.. Chociaż wiele łez wylałam, by tak się stało.. Popełniłam wiele błędów, z których nie jestem zadowolona. Lecz każdy ten moment nauczył mnie czegoś nowego. Każdy dzień uczy, że warto żyć.. Nie warto niczego żałować i nie warto poddawać się w swych przekonaniach. Zawsze trzeba dążyć do swego wyznaczonego celu. Nawet jeśli wydaje się nieosiągalny... Życie zaskakuje, lecz zawsze po złych chwilach, pojawiają się te dobre. Ta zasada jest niezachwiana. I nigdy nie będzie, trzeba jej się trzymać.
W dodatku przez ten czas zyskałam nową rodzinę. Choć nie składa się z odpowiednich członków, jest w tej grupie wszystko co rodzinę tworzy i łączy. Najważniejszym jest miłość. A tego uczucia nam nigdy nie zabraknie, o czym jestem przekonana. One Direction zostało moją rodziną i zawsze będzie moją cząstką. Bez zastanowienia oddałabym życie za tych głuptasów, bez których nie wyobrażam sobie życia. Już nie.. Nigdy więcej.. Ten zespół zmienił coś na zawsze w mym życiu. Wniósł w nie to, czego mi brakowało. To co mnie ocaliło. Dzięki niemu przetrwałam. A teraz wspólnie tworzymy jedną wielką rodzinę..
-Przeszkadzam?-z rozmyślań wyrwał mnie tajemniczy głos, który mnie delikatnie wystraszył
-Jamie? To na prawdę Ty?-otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia-Jak.. Kiedy.. C-co Ty tu robisz?-nie potrafiłam się wysłowić
-A przechodziłem i zobaczyłem znajomą twarz..-dosiadł 
`-Ej!`
się-Podszedłem bliżej i - jak widać - się nie myliłem. To ta sławna Nathalie Silence!-dużo gestykulował
-Ej!-zarobił kuksańca w ramię-Jak mówisz 'sławna', to myślę, że masz na myśli przyjaciółkę, której pewien czas nie widziałeś. 
-Gdzie tam dawno, w telewizji widziałem i prawie 
każdej gazecie.-zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami-Żartuję przecież..
-Dobra, dobra.. Co tam nowego u Ciebie?-zmieniłam temat
-Wszystko w porządku, jak najlepszym. Na prawdę..-wyczułam szczerość w tym zwierzeniu-Zakończyłem terapię, przyznaję się do swoich błędów.. Aczkolwiek staram się ich już nie popełniać. Dobrze się czuję. Myślę nawet na założeniu własnej fundacji walczącej z agresją, pomagającej ludziom się z tym stykającym. Ja i moja dziewczyna razem chcemy to zrobić, ona okazała mi niesamowite wsparcie. Uwierzyła we mnie, dzięki temu się otworzyłem..
-Świetny pomysł!
-Wiesz, wiem na własnym przykładzie jak ciężko jest sobie z tym poradzić.. Cała ta sytuacja. Przejść przez nią..
-Rozumiem.
-Korzystając z okazji, jeszcze raz chcę Cię bardzo przep..
-Jamie, nie wracajmy do tego.-złapałam Go pokrzepiająco za dłoń-To było dawno. Już sama o tym nie pamiętam.
-Ale ja tak.
-Ciii... Zapomnijmy.-posłał mi szczery uśmiech
-A jak Tobie się układa?-zapytał
-Co chcesz wiedzieć, czego jeszcze nie wiadomo..-zachichotałam-Moje życie jest teraz jak otwarta księga..
-Ja nie wierzę w plotki, sama mi opowiedz jak to się stało!
-No dobrze, ale uprzedzam, że to długa historia...


*13 kwiecień*

Drrr! Budzik zabrzmiał w moich uszach. Niechętnie położyłam na nim dłoń, by go wyciszyć. Zamruczałam... Lecz zaraz wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Czy to ten dzień? Ten długo wyczekiwany? Już dziś spotkam moich chłopców! Odświeżyłam się w łazience i założyłam piękną sukienkę na wyjątkową okazję. Włosy przeczesałam i rozpuściłam. Czułam się doskonale. Schodząc na dół, zerknęłam na zegar. 8:30. Lecz nie zdziwił mnie fakt, że tak szybko się zebrałam.. W domu było wyjątkowo cicho. Zbyt cicho. Nawet nie słyszałam mojej małej siostrzenicy. W kuchni był porządek, co znaczyło, że śniadania nikt jeszcze nie robił. Lecz nie zgłębiałam się nad tą myślą. Zabrałam torebkę z dokumentami i wybiegłam z domu, kierując się w stronę willi przyjaciół.

Stojąc przed drzwiami, zadzwoniłam na dzwonek... Hmm nic. Co jest grane? Wszyscy jeszcze śpią? Zaklamkowałam. Zamknięte na klucz.. Jak oni mogą sobie spokojnie spać, jak ja już chcę ich zobaczyć! Emocje we mnie się wzburzyły. Po paru minutach drzwi otworzył mi rozemocjonowany blondyn w szlafroku.
-Natt, słońce!
-JAK MOŻESZ! JAK MOŻESZ! JAK MOŻESZ! NO JAK!-rzuciłam się na Niego pełna uczuć, wszystkie uczucia się rozbudziły.
Był gotowy na ten zwrot akcji, więc złapał mnie i okręcił.
-Jak mogę!! No jak.. Co mogę!?-wywróciłam oczami z Jego poczucia humoru
-Na mnie nie czekać!-krzyknęłam
-Przecież jestem!-pokazał na siebie palcami-O tutaj!
-Oh, jak mi tego brakowało!-zachichotałam-Wyglądasz jakbyś dopiero co wyszedł z łóżka. Taki nieogarnięty..
-Jest 9 rano, czego ty ode mnie oczekujesz!? Że będę szarmancki i czarujący? Nie wystarczy, że jestem przystojny?-znów sprawił, że się śmiałam-Powinnaś mnie kochać, nawet jakbym stał tu w SAMYCH laćkach.
-Ugh.. Oszczędź mi tego widoku.-skrzywiłam się-Może byś mnie wreszcie z tego progu zdjął? Jak ci nie wstyd, gospodarzu.-zamknął za mną drzwi-Myślałam, że nie będę musiała wszystkich Was wywlekać z łóżka. Wy takie śpiochy się zrobiliście, że nawet bomb....
-NIESPODZIANKA!!-usłyszałam.  Zamarłam 
w miejscu. Co jest.. O co chodzi... 
Co tu się. Przebiegłam wzrokiem po pokoju. 
Jak to możliwe.. Rozpoznałam Matt'a, mamę, Max'a, nawet Allison z maleństwem, Liam'a, Harry'ego, Louis'a, Melanie, Ashley oraz tego piekielnie gorącego bruneta, który trzymał w dłoniach tort.
-Natty?-powiedział spokojnie
-Co to wszystko..?-powiedziałam nieświadomie-Co wy robicie?
-Wszystkiego najlepszego, słoneczko!-rzekła moja mama, podchodząc do mnie.
Uściskała mnie.
-Mamo, jak wy tu...-zakryłam dłonią usta-O Boże....-przetarłam twarz-Nie wierzę...-w oczach wezbrały mi się łzy-Niemożliwe...
Wszyscy rzucili się na mnie składając życzenia
-Dziś jest ten dzień, piękna.. To twój moment.-powiedział Niall
-To Twoje urodziny.-dodał Lou-Czy tego chcesz czy nie.... Właśnie stałaś się rok starsza.
-A teraz pomyśl życzenie.. i zdmuchnij całe 20 świeczek. -podszedł do mnie Zayn-Tylko nie oszukuj..-uśmiechnęłam się przez łzy
-Jestem pewna, że wszystkie się już spełniły..
-Szczerze w to wątpię..-puścił mi oczko.
Wzięłam głęboki wdech i z wszystkich sił zdmuchnęłam świeczki, przymykając oczy. W głowie przemknęło mi życzenie... Usłyszałam brawa i roześmiałam się.
-Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.-przyznałam
-Cieszę się, że się udało..-powiedziała Melanie
-Ale z Was wszystkich kłamczuszki!-pogroziłam im palcem, co doprowadziło do ich śmiechu
-Warto było trochę zgrzeszyć!-życzenia złożył mi Harry
-Na prawdę się nie spodziewałam... Totalnie zapomniałam.
-Nathalie, jak mogłaś zapomnieć o swoich urodzinach? To jest jedyny dzień, o którym nie da się zapomnieć!-rzucił mój brat
-Nie wiem.. Miałam inne rzeczy na głowie, wszystko działo się tak szybko... Nie skojarzyłam faktów.-zaśmiałam się ze swojej głupoty-Zapomniałam o swoich urodzinach.
-Na szczęście są z Tobą osoby, które nigdy nie zapomną!-przytuliła mnie moja siostra, a ja pocałowałam malutką Dori w czółko
-Zapraszam na tort!-rzekła moja mama
-Yuuumyyy, torcik z rana jak śmietana!-usłyszałam piskliwy głosik mojego blond przyjaciela.
Ah, jakże mi tego bardzo brakowało!

#4 Muzyka

-Jak się bawisz na swoim przyjęciu?-zaszedł mnie od tyłu Zayn i ucałował w czubek głowy, gdy rozmawiałam z moimi przyjaciółkami, które wręczyły mi uroczy prezent.
Podarowały mi całkiem nowy szkicownik z wygrawerowanymi moimi inicjałami oraz cytatem "Jest tylko jedno lekarstwo na duże kłopoty - małe radości" na okładce.
-Wspaniale!-odwróciłam się i mocno się w Niego wtuliłam-Dziękuję.
-To nie tylko moja zasługa - tylko nas wszystkich.
-A więc podziękuję każdemu z osobna..-dał mi buziaka
-Starzejesz się, kochanie.-powiedział przygryzając wargę
-No i kto to mówi.-powiedziałam z przekąsem.
Zachichotał i pociągnął mnie ze sobą za rękę.
-Gdzie mnie pan ciągnie, panie Malik?
-Nie bądź taka ciekawska, Silence.-zaprowadził mnie do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku.
-Dawno mnie tu nie było...
-Pojawiają się wspomnienia, cnie?-zarumieniłam się.
Prawda, nawet dosyć przyjemne doznania..
-Tęskniłem za Tobą, wiesz?-powiedział, otwierając komodę.
Wyjął z niej opakowane pudełeczko.
-Powtarzałeś mi to każdego dnia. A ja z każdym dniem kochałam Cię coraz bardziej.-uśmiechnęłam się
-Wiesz co to znaczy?
-Hmm?-nie bardzo rozumiałam
-Jeśli przetrwaliśmy ten okres, to możemy wszystko.-podszedł bliżej, a ja wstałam z łóżka-Poranny SMS każdego dnia sprawiał, że dostawałem kopniaka energii na cały dzień, każdą piosenkę śpiewałem do Ciebie, każdego dnia z niecierpliwością czekałem na wieczorne rozmowy, które zawsze przeżywane były tak radośnie... Że czułem jakbym miał Cię obok siebie. A każdy SMS na dobranoc pomagał mi zasnąć... Daliśmy radę, co znaczy, że to co jest między Nami jest prawdziwe.
-Najprawdziwsze.. Też to czuję.
-Nie wiesz jak ciężko jest o tym mówić..-zmieszał się
-Wiem, kochanie.-złapałam go za policzki i spojrzałam prosto w oczy-Doceniam każde słowo, które wypowiedziałeś. To dziewczyny zazwyczaj są bardziej wylewne niż mężczyźni.. Nawet nie potrafią wymówić tych dwóch niezwykłych słów, które tak wiele znaczą.
-Kocham Cię.-powiedział-I się tego nie boję.
-Też Cię kocham..-uśmiechnęłam się-I cieszę się, 
że jesteśmy nareszcie razem.-pocałowałam Go
-Mam coś dla Ciebie.-podarował mi pudełeczko-Wszystkiego najwspanialszego z okazji urodzin. Nie pierwszych i - mam nadzieję - nie ostatnich razem.-uśmiechnęłam się i zabrałam się za odpakowanie podarunku. W pudełeczku zastałam świecącą biżuterie. Wyjęłam ją, okazało się, że jest to srebrna bransoletka z trzema zawieszkami. Przyjrzałam się jej ze szczerym uśmiechem na ustach.
-Nutka, która ma symbolizować pamięć o naszym zespole, dzięki któremu się odnaleźliśmy. Serce, które oznacza...
-..tak, wiem.-wyprzedziłam go-To urocze! A trzeci jest... kwiat?
-Tak zwany kwiat życia. Jest zbudowany z równych, zachodzących na siebie kół. Podobno dodaje nieskończonej energii i eliminuje wszystkie blokady... To jest to czego chciałbym ci życzyć. Żadnych problemów.
-Dziękuję, Zayn. Jestem szczęśliwa.
-Kwiat Życia jest również symbolem początku wszystkiego.
-Ponieważ to właśnie sobie obiecaliśmy...-wstałam i podeszłam do Niego-Pomożesz założyć?
-Pewnie.-zapiął mi biżuterię na ręce-Dokładnie o tym myślałem, gdy konstruowałem... Chciałem być choć odrobinę romantyczny.
-Jesteś.-zachichotałam-Udało Ci się... Doceniam to. To najromantyczniejszy prezent jaki w życiu dostałam.
-A więc oczekuję teraz stosownych podziękowań.-objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie tak blisko, że nasze usta się zetknęły.
Pocałował mnie, bardzo głęboko i namiętnie. Ja w tym czasie zarzuciłam moje ręce na Jego szyję oraz zaczęłam bawić się Jego włosami. Oderwaliśmy się od siebie dopiero w momencie, gdy zabrakło nam powietrza. Spojrzałam na bransoletkę na moim nadgarstku.
-Pięknie się komponuje na Twojej dłoni.-szepnął mi do ucha, aż przeszedł mnie dreszcz
-Dziękuję za niezwykły komplement. Ta biżuteria jest dla mnie bardzo ważna.-odpowiedziałam, a on się uśmiechnął-Uwielbiam, gdy się uśmiechasz.
-Ja uwielbiam Ciebie.-zawstydziłam się-Szczególnie taką.. zarumienioną.-zachichotał.
Uderzyłam go delikatnie pięścią w tors.
-Żartuję, skarbie.-pociągnął mnie jeszcze raz za dłoń.
Wpadłam w jego ramiona, a on jeszcze raz wpoił się w moje usta. Poczułam Jego zapach, smak ust, którego mi tak bardzo brakowało. To czarujące i magnetyzujące spojrzenie...
-Nathalie, wiesz, którą kreację dziś założysz?-do pokoju wbiegła Ashley, tuż za nią pojawiła się Melanie.
Oderwałam się od mojego chłopaka i oblizałam usta, czując wciąż Jego smak..
-Ojć, przepraszam..-parsknęła śmiechem blondynka-Wszędzie Cię szukałyśmy, nie myślałyśmy..
-Nic się nie dzieje..-powiedziałam.
Rany, czy ten moment mógłby być bardziej niezręczny?
-J-jaki wieczór?-zapytałam, gdy przeanalizowałam wypowiedź przyjaciółki.
Wszystkie oczy zwróciły się w stronę Malik'a.
-Jeszcze nie miałem okazji Jej przedstawić planów..-powiedział
-Ja tam myślę, że okazji miałeś pełno, tylko były rzeczy ważniejsze..-powiedział Tommo, który pojawił się w pokoju i rzucił na łóżko.
Spojrzałam na wszystkich pytająco?
-Wieczorem idziemy na imprezę.-powiedział Zayn
-To znaczy..-Melanie złapała mnie za rękę-Zabieramy Cię na nią.
-Ale jak to?-zdziwiłam się-Przecież.. myślałam, że świętujemy teraz.
-Świętujemy teraz, zaraz i będziemy świętować cały dzień!-powiedział Harry-A co Ty sobie myślałaś? Że może zaraz Cię wypuścimy i powiem "nara, teraz zajmij się sobą sama"?-zmrużyłam oczy niezrozumiale.
Ash wywróciła oczami na słowa swojego mężczyzny i odpowiedziała mi.
-Mój kochany miał na myśli fakt, że to jest Twój dzień. I spędzisz go z Nami. Cały. A o 18 się przygotuj... Gdyż Cię porywamy.
-I nie przyjmujemy odmowy.-mulat pocałował mnie w czółko.

-Widzimy się za parę godzin.-powiedział Zayn, odprowadzając mnie do drzwi
-Widzimy.-skradł mi całusa-Do zobaczenia.-posłał mi oczko i zamknął drzwi
-Już gołąbeczki?-odwróciłam się w stronę mojej rodziny, 
`-Tylko na mnie nie zasłużyły.`
z którą wracałam do domu
-Zazdrościsz?-odpowiedziałam bratu z przekąsem
-Ja? Mogę mieć dziewczynę na zawołanie...
-powiedział-Tylko na mnie nie zasłużyły.-parsknęłam śmiechem. 
Dorównała mi mama oraz siostra z rodzinką.
-Nawet malutka Dorothy się z Ciebie nabija, Matt.-powiedziała Ally, która wiozła małą
-Tak, tak..-wyprzedził Nas i poszedł swoją ścieżką
-Szczęśliwa?-zmieniła temat mama
-Bardzo.-odpowiedziałam-Jak Wy to zrobiliście... Byłam pewna, że śpicie.. W domu.
-Magia!-powiedział Max-Takie tam.. czary.
-Cieszymy się, że niespodzianka się udała.
-Niespodziewajka.-zachichotała moja siostra
-Kocham Was wszystkich!-powiedziałam, a mama mnie objęła
-W domu jeszcze czeka na Ciebie prezent.-dodała
-Co???

#5 Muzyka

-Otwórz swoją szafę i skieruj wzrok niżej niż dotychczas.-powiedziała mama, 
gdy weszliśmy do domu
-Żartujesz..-powiedziałam
-Sprawdź.-zaśmiała się-Wszystkiego najlepszego!
Pobiegłam do swojego pokoju. Mam wrażenie, jakbym była jakąś głupią nastolatką.. Tak też się czuję. Ale co zrobię? Tak wydzielają mi się endorfiny! Hormony szczęścia. Czego chcieć więcej?
Otworzyłam szafę, a na jej dnie dostrzegłam duże pudło zapakowane w papier. Wyjęłam je na łóżko i rozpakowałam. Zdjęłam pokrywkę, a moim oczom ukazała się piękna sukienka. Oszołomiła mnie. Słowo "wow" samo pchało mi się na usta. Przyłożyłam ją do ciała i spojrzałam w lustro. Przepiękna. Na dnie pudełka znajdowały się jeszcze szpilki. Wszystko idealnie ze sobą współgrało. Coś niesamowitego. 
Dostrzegłam opierającą się o ramę drzwi Allison, przyglądała mi się z uśmiechem.
-Podoba Ci się?
-Jest wspaniała!-powiedziałam-Czyja to sprawka?
-Właściwie to wszyscy się do tego dołożyliśmy. My, mama, a nawet nasz brat. Każdy włożył w to swoje trzy grosze.
-A więc muszę Wam wszystkim pięknie podziękować.-powiedziałam.
Odłożyłam sukienkę i mocno Ją przytuliłam.
-Dziękuję, że tu jesteś. 
-Wiem, słoneczko.-mocno mnie uścisnęła-Cieszę się, że wszystko się ułożyło. A jeszcze bardziej się cieszę, że jesteś szczęśliwa.
-Ja tak samo.. Wiesz, nie wierzyłam, że wszystko może się tak skończyć.-dodałam
-Oj, kochana. Jakie skończyć.. To dopiero początek Twojej wielkiej przygody, uwierz w to.
-Teraz już nic nie będzie normalnie...
-I to bardzo dobrze. Twoje "normalnie" było bardzo nudne..
-Ej, jak możesz tak mówić!-spojrzałam na nią z wyrzutem, a ona była roześmiana
-Poza tym.. Twoje "normalnie" nie było kolorowe... Dużo się działo.
-Więc, wiesz...Chyba masz rację. Dużo bardziej wolę "nie normalnie".-razem się zaśmiałyśmy-Wygląda na to, że już nie muszę szukać kreacji na dzisiaj...

Wzięłam kąpiel i przygotowałam się do wyjścia. Pokręciłam idealnie włosy, zrobiłam nieskazitelny makijaż oraz pomalowałam paznokcie. Wbiłam się w swoją nową sukienkę oraz dobrałam odpowiednią biżuterię. Oczywiście, nie może zabraknąć mojej nowej zdobyczy - prezentu od ukochanego. Spojrzałam jeszcze raz na bransoletkę z uśmiechem i przypomniałam sobie Jego słowa... Wszystko ma swój własny symbol, wszystko ma jakieś znaczenie. To jest niesamowite w jakim stopniu Zayn potrafi robić z siebie ważniaka oraz udawać, że wszystko jest mu obojętne.. A w jakim stopniu okazuje swoje uczucia, ujawnia swoją romantyczność oraz wrażliwość. I dokładnie dlatego Go kocham. Myślę, że nikt nie miał szansy poznać Go z tej "lepszej" strony. I jestem szczęśliwa, że to właśnie Ja mogłam dokonać tego zaszczytu. Wygładziłam sukienkę rękoma i włożyłam nowe buty. Od razu stałam się wyższa o 10 cm, byle się tylko nie zabić.. Przyglądałam się w lusterku... To moja noc.
-Gotowa?-wparowała do mojego pokoju siostra, wystrojona jak choinka na święta-No, no, noo.... siostra. Ja to mam genialny gust.
-Noo.. W to nie wątpię, patrząc na to, że mnie oślepił Twój blask, gdy tylko uchyliłaś drzwi. Gdzie Ty się wybierasz, mamuśka?-powiedziałam w szoku
-Starzy mają wychodne!!-wyśpiewała i podeszła 
bliżej-Przepięknie wyglądasz, moja mała siostrzyczko.
-Ty również.-posłałam Jej uśmiech
-Eh, widać, że te same geny..-żartobliwie szturchnęła mnie łokciem
-I to nie byle jakie...-do mojego pokoju zaglądnęła mama
-Oczywiście, że nie.. Tylko po najlepszej mamusi na świecie!-powiedziała Ally
-Obie jesteście śliczne, perełki.-dodała ze śmiechem-Nathalie, Zayn przyjechał.
-Więc to już ten czas...-Ally poprawiła mój wygląd-Czas się zbierać.
Schodziłam schodami w dół, czułam się co najmniej jak księżniczka z jakiegoś romansidła/ Królewna, która w swój wielki dzień, w najdroższej sukni, z najdroższego sklepu, schodzi do wielkiej sali, na progu której czeka na Nią najważniejszy mężczyzna Jej życia. Wyglądający jak zwykle szarmancko. Razem wyglądali jak milion dolarów. /Ale wracając do rzeczywistości...
-Wyglądasz jak księżniczka.-usłyszałam z ust Malik'a.
Hm.. Taka to rzeczywistość?
-Dziękuję.-zaśmiałam się
-Chodź, mamo.. Pokażę Ci o której masz nakarmić małą i co dla niej zostawiłam..-Allison popchnęła do kuchni mamę, która już miała łzy w oczach
-Wychowałam trójkę dzieci, uważasz, że sobie nie poradzę?-usłyszałam
-Gotowa?-naszą ciszę przerwał Zayn
-Jak nigdy w życiu.-powiedziałam z przekonaniem.
Udaliśmy się do limuzyny, która czekała przed moim domem.

-Wow..-wymsknęło mi się z ust, gdy podjechaliśmy pod bardzo elegancki klub w Londynie.
Tak na prawdę, to nie wiedziałam gdzie jedziemy.. Nikt nie ujawnił mi żadnych informacji.
-Wnioskuję, że wywarł na Tobie wrażenie.-zaśmiał się mój chłopak
-Tak nie można... Jedna wejściówka pewnie kosztuje majątek...
-Eh, znajomości.-burknął
-Ja na to nie zasłużyłam...-kontynuowałam-Wracajmy.
-Żarty się Cię trzymają.-powiedział i wyszedł z limuzyny, podając mi dłoń-To dobrze. Taki humor jest potrzebny.
-Proszę tylko, żeby to było coś mało oryginalnego..-wyjąkałam-Ostatnimi czasy często jesteśmy na okładkach, pozwólmy im trochę odetchnąć..-mój chłopak jedynie się uśmiechnął.
Ominęliśmy kolejkę do wejścia. Zayn przywitał się z ochroniarzami, którzy bez żadnych skrupułów Nas wpuścili. Mój mężczyzna prowadził pewnym krokiem. Ja byłam, przyznam, przestraszona. Nigdy w życiu nie byłam w takim miejscu, nie do końca wiedziałam jak mam się zachowywać.
-Spokojnie, jestem z Tobą.-wyszeptał mi do ucha-Po prostu bądź sobą.-powiedział, jakby czytając mi w myślach.
Podążałam za Nim, aż przeszliśmy na salę główną. Tłum ludzi, nie dowierzałam oczom. Fantastyczna muzyka w tle, grana na żywo oraz śpiewana przez różnych wokalistów. Kroczyliśmy w stronę schodów, gdzie przedostaliśmy się na balkon. Tam zobaczyłam same znajome twarze. Wygląda na to, że był on zarezerwowany specjalnie dla Nas.
-Jest Nasza księżniczka!-moi przyjaciele podbiegli do mnie i mnie wyściskali-Nareszcie!
-Jak Wy cudownie wyglądacie!-powiedziałam widząc Ich wszystkich takich radosnych
-Ty również!-usłyszałam w odpowiedzi.
Od razu wręczono mi do ręki drinka.
-Jeśli już tu jesteś, to pora wznieść toast!-przerwał wszystkie rozmowy Niall-Twoje zdrowie, solenizantko! Żebyś się nigdy nie zmieniła.-uśmiechnęłam się i również wznosząc drinka, skosztowałam
-I aby wszystkie życzenia się spełniły.-usłyszałam za plecami i momentalnie się odwróciłam
-Jamie?-zapytałam z zaskoczeniem-Co Ty tu robisz?-przytuliłam Go
-Dostałem informację i uznałem, że taka impreza nie może mnie ominąć.
-Cieszę się, że jesteś. A to zapewne Twoja partnerka?-zwróciłam wzrok na śliczną blondynkę tuż przy Jego ręku
-Tak, poznaj Lily.-przedstawił Nas sobie
-Zostało mi życzyć Wam udanej imprezy.-powiedziałam z uśmiechem
-Wzajemnie.-odpowiedziała mi przemiła blondynka
-Lecimy się bawić!-zaszły mnie z tyłu moje przyjaciółki z siostrą-W tanyy!
Zabrały ze sobą praktycznie wszystkich gości i poszliśmy wmieszać się w tłum.

Wszyscy o mnie dbali, czułam się jak królowa balu. Balu na Jej cześć... Drinki były mi dostarczane, wszyscy moi najbliżsi byli wokół, uśmiechnięci od ucha do ucha i cudownie się bawili. Do szczęścia brakowało mi tylko jednego.. Pochyliłam się do tańczącej 
Ashley i zapytałam:
-Gdzie jest Zayn?-lecz przyjaciółka tylko pokazała gestem, że nie rozumie co mówię i dalej pokazywała swoje kocie ruchy. 
Odwróciłam się do Melanie i zapytałam o to samo. Brunetka tylko podniosła ramiona, oświadczając, że nie ma bladego pojęcia.
-Zaraz wracam.-powiedziałam i wróciłam do naszej loży.
Zagadałam do znajomych, którzy akurat nie bawili się w tłumie. 
-Widzieliście gdzieś Zayn'a?


Wszyscy odpowiedzieli przecząco. Gdzie do diabła on się podziewa... Wtedy ze sceny usłyszałam muzykę graną na żywo i głos.. Ten cudowny, znany mi, przeszywający mnie głos. Scena była za moimi plecami, więc powoli się odwróciłam. I zobaczyłam Jego. 
Śpiewał.
Dla mnie. 
Stałam na balkonie, a on mnie widział. Chociaż scena była sporo metrów ode mnie i dzieliły nas schody, miałam wrażenie, że patrzył mi prosto w oczy. Ja również nie chciałabym stracić z nim kontaktu wzrokowego, więc zeszłam po schodach i zbliżałam się prosto do Niego. Miałam wrażenie, że tłum się usuwa, tylko po to, bym mogła podejść jak najbliżej. Pod samą scenę. Nie zwracałam uwagi na piszczące fanki, wiwatujących ludzi, nawet na chłopców, którzy razem z Nim byli na scenie, lecz w tym momencie śpiewał tylko On. Nie liczyło się nic innego. 
Ja, On i ta piosenka

And yeah, now I'm back at your door                         I tak, teraz wracam pod Twoje drzwi
You're looking at me unsure                                       Patrzysz na mnie niepewnie 
I should've seen it before                                           Powinienem był to zobaczyć wcześniej
You're all I think about, baby                                     Jesteś wszystkim, o czym myślę, kochanie

I was so stupid for letting you go                               Byłem strasznie głupi, pozwalając Ci odejść
But I-I-I know you're still the one                              Ale wiem, że wciąż jesteś tą jedyną
You might have moved on,                                         Mogłaś ruszyć do przodu
but girl you should know                                           Ale dziewczyno, powinnaś wiedzieć
That I-I-I know, you're still the one                           Ale wiem, że wciąż jesteś tą jedyną

Zayn zszedł ze sceny i zatrzymał się tuż przede mną. Śpiewał i patrzył mi głęboko w oczy, a mi łzy spłynęły po policzkach. Głupiutka, wrażliwa Ja. Starł mi ją opuszkiem swego palca i poczułam Jego bliskość. To dzieje się naprawdę, a wydaje się niemożliwym snem. Lecz Jego dotyk utwierdził mnie w tym, że to nie jest fikcja - niczego sobie nie wymyśliłam. Zayn upuścił mikrofon na ziemię i pozwolił, by chłopcy perfekcyjnie wkomponowali się w chórek i kontynuowali tą magiczną piosenkę. Nachylił się do mnie.
-Wystarczająco mało oryginalnie?-wyszeptał mi do ucha.
Wywróciłam tylko oczami i pozwoliłam, by wyczytał z moich ust "Dziękuję!"
-Pozwól mi teraz poczuć się zwyczajnie i zrobić coś, co dzieje się na całym świecie... Zrobić coś co robią ludzie na co dzień. Zwyczajnie, ale jednak nadzwyczajnie.-powiedział i wziął głęboki oddech. 
Dostrzegłam w Jego oczach coś, czego jeszcze nigdy nie widziałam. Zayn się denerwował, a jego stoicki spokój wyparował. Uśmiechnęłam się i pytająco pokręciłam głową. Kochanie, co ty pleciesz?
Przetarł ręce o spodnie i odkręcił mikrofon.
Odkręcił mikrofon? Wysypał sobie Jego zawartość na rękę i spojrzał mi głęboko w oczy. Mikrofon upuścił i uklęknął. 
Zayn uklęknął. 
Niemożliwe, czy to.. Byłam przerażona.
-Ze mną nigdy nie będzie łatwo, nigdy nie było łatwo, lecz w życiu.. W życiu pojawia się pełno wyzwań, lecz nie chodzi o to, by je ignorować.. Tylko by je przyjmować i sobie z nimi radzić. By się uczyć. I nigdy nie być w tym samym. A Ja wiem.. Wiem, że z Tobą mogę wszystko. I chcę to wszystko. Tylko z Tobą. Razem.-nic się nie liczyło, wydawało mi się, że jesteśmy na sali sami, nie wierzyłam w to co się dzieje-Nathalie Silence, wyjdziesz za mnie?
`-Nathalie Silence, wyjdziesz za mnie?`

Nic innego się nie liczyło, w mojej głowie wirowały tylko te trzy słowa. W kółko i w kółko.. Musiałam odpowiedzieć. Takiego pytania nie zostawia się bez odpowiedzi.. Łzy spłynęły po moich policzkach. 
-Nie..-powiedziałam głośno zbierając powietrze w płucach-Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, że już się mnie nie pozbędziesz.-dokończyłam poprzednie twierdzenie i uklękłam.
Rękoma chwyciłam Go za policzki, by spojrzeć mu głęboko w oczy. 
-TAK. Oczywiście, że tak. Na milion procent.-pocałowałam Go-Matko, jak bardzo Cię kocham.
-Na moment stanęło mi serce, dosłownie.-odetchnął z ulgą.
Zaśmiałam się, a on założył prześliczny pierścionek na mój palec.
-Odegrałam się troszkę za tą niespodziankę. I wszystko inne.-powiedziałam, a On mocno, lecz z uczuciem mnie pocałował
-Nikt nie kocha mocniej na świecie niż ja Ciebie, Natty. 
Moje życzenie się spełniło. 
Na zawsze..
..i na wieczność. 



***
Moi drodzy! 
Oficjalnie oświadczam, iż ostatni rozdział "Still the one" został opublikowany i to już koniec...
Opublikowany po baaaaaardzo długim czasie, za co siebie ciągle karcę, ale też jestem dumna, że udało mi się go zakończyć po tylu latach. 
Nie lubię zostawiać "niedokończonych spraw", więc musiałam to zrobić! 
Ale czy to musi być koniec???
Niekoniecznie 😋

Za jakiś czas pojawi się EPILOG! 💓
Obiecuję, krócej niż pare lat.. 

Nie jestem pewna, czy ktoś jeszcze tu zagląda, lecz będzie mi niezmiernie miło, gdy ktoś SKOMENTUJE
Pochwalcie się, czy spodziewaliście się czegoś takiego? 
Jesteście zadowoleni? Macie jakiś niedosyt? 
Do usłyszenia, kochani!
💗💗💗