niedziela, 25 października 2020

Rozdział 77.

Nie mam żadnego wytłumaczenia i dziękuję, że tu jesteś! 
Życzę udanego rozdziału!


*Nathalie*

*12 kwiecień*

-Doriii błagam!-dziewczynka płakała, a zmęczona Allison bujała Ją na rękach-Co się dzieje, dziecinko? Dlaczego płakusiasz?-stękała-Dlaczego nie możesz mi odpowiedzieć?
Schodząc na dół słyszałam zrozpaczony głos mamy i córki. Nieprzespane noce.. Ally odczuwa uroki macierzyństwa. Jednak kto lepiej zajmie się dzidzią jak nie rodzona matka?
-A co to się dzieje?-zapytałam-Gdzie reszta?
-Max pojechał po smoczek, bo znów kolejnego nie potrafimy znaleźć..-odpowiedziała-Mama dalej w pracy. Już cii... Kochanie, jesteś nakarmiona, przewinięta, czego Ci brakuje? Dlaczego krzyczysz na mamusię?
Moja siostra była już na rozstaju, było mi Jej żal.
-Daj mi Ją. Coś pokombinuję, a Ty weź 
prysznic.-powiedziałam-No chodź do cioci, słoneczko!-dałam płaczącej 
Dorothy buziaka-Pogadamy z wujkiem?-odpowiedziała głośnym stęknięciem-Nie? Dobrze, jak sobie życzysz. Ale mamie damy odpocząć..
-Poradzisz sobie?-zapytała  -Nie martw się. Dam radę. Opiekunką byłam swego czasu.-rzekłam świadomie-Ma Ci ciocia pośpiewać? Tak? Nie ma sprawy... Aaaa, kotki dwa...-dziewczynka się uspokajała.
Chyba znalazłam mój tajny sposób. Może mój głos nie jest aż taki zły?

-No i co tam?-odpowiedział mi Zayn przez skype'a
-Właśnie uśpiłam dzidzię. Zabrałam Dorothy Ally, gdyż malutka nie daje Jej spokoju...
-A Ty sobie radzisz..-powiedział
-Doskonale!-szeptałam-Zobaczcie!
Pokazałam mu do kamerki moją siostrzenicę, którą wciąż kołysałam na rękach. Uśmiechnęła się przez sen..
-Widzisz? Wujek nie jest taki zły.. A tak się broniłaś przed tą rozmową..-szeptałam w Jej stronę
-Czy ja o czymś nie wiem?-zdziwił się
-O wielu rzeczach.-pokazałam mu język
-Wujek ma dla Ciebie prezent, a Ty się go boisz?-zignorował moją odpowiedź
-A dla cioci ma coś?-zapytałam z nadzieją
-A czy ciocia zasłużyła?-podniósł brew z ciekawości
-A nie?-powiedziałam głośniej, mała się poruszyła, więc od razu zniżyłam ton-Ciocia czeka na wujka już pół roku jakoś! Tęskni i nic Jej się nie należy?
-Dostaniesz w prezencie mnie w CAŁEJ okazałości.-wyraźnie zaakcentował.
Zaczerwieniłam się, a w tle Malik'a słyszałam wycie i śmieszki.
-Zayn...-powiedziałam błagalnie
-Będzie się działo!-powiedział Harry.
Lou wychylił się w kamerce Zayn'a.
-Jaka słodka! Uważaj, bo pasuje Ci taki bobas. Zayn.. Miej się na baczności!
Wszyscy się śmiali, a ja spalałam się ze wstydu.
-Zawsze jestem gotowy.-powiedział żartobliwie Malik
-Ja Ci zaraz dam..-słyszałam groźby Horan'a w Jego stronę.
Przynajmniej ten mnie rozumie...
-Mów mi lepiej, żartownisiu... O której będziecie?
-Nie później jak o 5 rano... Podjedziemy do siebie, możesz rano wpaść mnie obudzić, słoneczko.
-Zobaczę czy mi się będzie chciało...-powiedziałam z przekąsem
-Mam nadzieję, podobno jesteś taka stęskniona....-rzekł
-Chyba spragniona..-słyszałam Lou.
Wywróciłam oczami i się rozłączyłam. Eh... Ta płeć męska.

3 jajka, szklanka mleka, półtorej mąki.. Okej. To teraz rozmieszać. Mikserem byłoby szybciej, jednak wolę nie ryzykować, gdyż maleńką moją chrześnicę położyłam w bujaku zaledwie kilka kroków ode mnie.
Allison skradała się po schodach, zeszła wykąpana, z ręcznikiem na głowie - wszędzie się rozglądała, ręce miała uniesione jakby bawiła się w jakąś superagentkę.
-Co Ty robisz?-zapytałam marszcząc brwi
-Jak Ty to zrobiłaś?-odpowiedziała pytaniem na 
`Dzięki... Po prostu mam talent, przyswój to sobie.`
pytanie-Nie słyszę płaczu.. Nie słyszę mojej córeczki. Gdzie Ją sprzedałaś?
-Dzięki... Po prostu mam talent, przyswój to sobie.  -Pewnie, już wiem gdzie mała będzie najczęściej spędzać czas.. Albo z kim.
-Nie przesadzaj, mamusiu.-pokazałam Jej język.
Ally podeszła do łóżeczka i od razu uśmiech pojawił się na Jej buzi.
-Taki aniołek.. Dlaczego z mamą nie jesteś taka grzeczna?
-Cechy odziedziczyła po Tobie, wiec jak ma być grzeczna?-powiedziałam żartobliwie
-Nie pyskuj.-zagroziła mi palcem-Co mi robisz dobrego?-podeszła i oparła się o blat stołu
-Naleśniki, ale kto wie, czy dla Ciebie..-zażartowałam
-Jak mnie kochasz, to zrobisz.
-Szantaż! Na dodatek muszę mieszać ręką, żeby mikserem małej nie zbudzić!-pokazałam na Nią moją dużą drewnianą łyżką
-Wiedziałam, że mnie kochasz!-zacmokała i zabrała jabłko-Jezu, jaki tu spokój!-rozłożyła się na kanapie-Chłopaki jutro będą?
-Tak, z samego rana.
-Zadowolona, cnie?-speszyłam się i nie potrafiłam ukryć uśmiechu-I to jeszcze jak!-sama sobie odpowiedziała
-Jakiś baran by mnie właśnie przejechał na pasach, kto takim cymbałom daje prawko??-do domu z krzykiem wszedł Matthew.
Na koniec zatrzasnął drzwi tak, że meble się w kuchni zakołysały
-MATT!!!!-skarciła Go Ally, która od razu skoczyła na baczność.
Usłyszałam płacz dziecka i mała zaczęła się wiercić w łóżeczku.
-ZABIJE CIĘ. PRZYSIĘGAM. -wycedziła przez zęby moja siostra
-Ups... Zapomniałem o nowym małym mieszkańcu... Ciągle zapominam... To może ja...-pokazał palcem swój pokój
-O nie, nie, nieeeeeee, wujaszku kochany... Teraz twoja kolej na zabawę z Dori, tak bardzo tego pragniesz, że aż krzyczysz od progu...!
Ally przyniosła grymaszącą córeczkę.
-Ona Cię kultury nauczy.-dodałam
-I oduczy trzaskać drzwiami.-podała mu małą.

#2 Muzyka

Cudownie! Chłopcy już jutro będą ze mną. Dzisiejszy dzień mija mi w przerażająco wolnym tempie.. Pewnie dlatego, że nie mogę się już doczekać jutra. Tak bardzo stęskniłam się za Zayn'em. Pragnę znowu poczuć jego zapach, poczuć ust tych smak.. Czas leczy rany, czas biegnie szybko i nie patrzy w tył.. Co racja, to racja.
Stworzyłam łączoną rozmowę, zadzwoniłam do Ashley i Melanie.
-Co jest, piękna?-usłyszałam głos blondynki
-A chciałam tylko zapytać, jak tam nastawienie przed jutrem?
-Czyyyyyli?-podejrzanie wydłużyła literkę Mel
-No, przed powrotem chłopaków!
-Aaaa!-zachichotały-Bojowe haha. Znowu będzie Nas miał kto denerwować.
-Fakt..-podniosłam jedną brew-A macie jakieś plany na jutro rano?
-A czemu?-zapytała Ash
-Bo Zayn mnie zaprosił rano do nich.. Myślałam, że może wybrałybyście się ze mną.
-Wiesz, że bym poszła..-odpowiedziała-Ale akurat rano mam paznokcie..
-Ale jeszcze nie podałam godziny..-cisza w słuchawce, dziwne
-O której chcesz pójść?
-Ok. 10.-powiedziałam
-Ja idę na 9, a następnie obiecałam zrobić zakupy.. Także wybacz, odpadam..-skończyła blondynka
-Szkoda.. A Ty, Mel?
-Niestety, również nie mogę.
-Dlaczego?-zawyłam do słuchawki
-Booooo muszę podwieźć mamę.. do centrum na pociąg. Wyjeżdża na parę dni w delegację.
-No dobrze, rozumiem.-powiedziałam zaskoczona.
Ta rozmowa jest dziwna. Tak się cieszą na powrót chłopaków, a jednak tysiąc planów na dzień, w którym jest czas, by się z nimi spotkać. Chyba, że o czymś nie wiem? Może chcą pobyć z Nimi same, a ja tylko niszczę ich plan? Kurcze, nie pomyślałam...
-Dobrze, laski.. Ja będę kończyć. Muszę dziś wykonać jeszcze sporo rzeczy, a dzień nie trwa wiecznie. Zgadamy się?
-Bez problemu. Do usłyszenia.-usłyszałam w odpowiedzi i rozłączyłam się.
Wpatrując się jeszcze przez moment w telefon, myślałam co jest grane.. Czegoś mi nie mówią. Choć pewnie znowu jestem przewrażliwiona.

Zapadał zmrok. Siedziałam w parku szkicując piękny zachód słońca. Siedząc, przez głowę przebiegały mi wszystkie wspomnienia.. Jak dużo się zmieniło, gdy zamieszkałam w Londynie. Sam fakt, że ja się zmieniłam. Nikt nie może powiedzieć, że jestem tą samą osobą. Wydoroślałam i zmieniło się moje nastawienie do życia. Pojawiły się osoby, które mi w tym pomogły. W sposób pozytywny, negatywny, kochany, bądź brutalny.. Ale każda przeżyta sytuacja miała wpływ na moją osobowość, która się wykształciła na nowo. Zmieniając miejsce zamieszkania, opuszczałam rodzinne miasto z zamiarem zmiany swego życia, wszystko to się dokonało. Chociaż były chwile zwątpienia, przechodziłam najgorsze, jak również najlepsze chwile swojego życia, muszę przyznać, że niczego nie żałuję. Nie mogłam się znaleźć na lepszej pozycji. Odrzucając swoje marzenia, tak na prawdę spełniłam je.. Nieświadomie. Czy tak miało być? Nie! Najważniejsza dla mnie osoba, miała zniknąć na zawsze, a osiągnęło to inny skutek.. Że osoba ta jeszcze bardziej zawładnęła moim światem. Tak jest.. Chociaż wiele łez wylałam, by tak się stało.. Popełniłam wiele błędów, z których nie jestem zadowolona. Lecz każdy ten moment nauczył mnie czegoś nowego. Każdy dzień uczy, że warto żyć.. Nie warto niczego żałować i nie warto poddawać się w swych przekonaniach. Zawsze trzeba dążyć do swego wyznaczonego celu. Nawet jeśli wydaje się nieosiągalny... Życie zaskakuje, lecz zawsze po złych chwilach, pojawiają się te dobre. Ta zasada jest niezachwiana. I nigdy nie będzie, trzeba jej się trzymać.
W dodatku przez ten czas zyskałam nową rodzinę. Choć nie składa się z odpowiednich członków, jest w tej grupie wszystko co rodzinę tworzy i łączy. Najważniejszym jest miłość. A tego uczucia nam nigdy nie zabraknie, o czym jestem przekonana. One Direction zostało moją rodziną i zawsze będzie moją cząstką. Bez zastanowienia oddałabym życie za tych głuptasów, bez których nie wyobrażam sobie życia. Już nie.. Nigdy więcej.. Ten zespół zmienił coś na zawsze w mym życiu. Wniósł w nie to, czego mi brakowało. To co mnie ocaliło. Dzięki niemu przetrwałam. A teraz wspólnie tworzymy jedną wielką rodzinę..
-Przeszkadzam?-z rozmyślań wyrwał mnie tajemniczy głos, który mnie delikatnie wystraszył
-Jamie? To na prawdę Ty?-otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia-Jak.. Kiedy.. C-co Ty tu robisz?-nie potrafiłam się wysłowić
-A przechodziłem i zobaczyłem znajomą twarz..-dosiadł 
`-Ej!`
się-Podszedłem bliżej i - jak widać - się nie myliłem. To ta sławna Nathalie Silence!-dużo gestykulował
-Ej!-zarobił kuksańca w ramię-Jak mówisz 'sławna', to myślę, że masz na myśli przyjaciółkę, której pewien czas nie widziałeś. 
-Gdzie tam dawno, w telewizji widziałem i prawie 
każdej gazecie.-zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami-Żartuję przecież..
-Dobra, dobra.. Co tam nowego u Ciebie?-zmieniłam temat
-Wszystko w porządku, jak najlepszym. Na prawdę..-wyczułam szczerość w tym zwierzeniu-Zakończyłem terapię, przyznaję się do swoich błędów.. Aczkolwiek staram się ich już nie popełniać. Dobrze się czuję. Myślę nawet na założeniu własnej fundacji walczącej z agresją, pomagającej ludziom się z tym stykającym. Ja i moja dziewczyna razem chcemy to zrobić, ona okazała mi niesamowite wsparcie. Uwierzyła we mnie, dzięki temu się otworzyłem..
-Świetny pomysł!
-Wiesz, wiem na własnym przykładzie jak ciężko jest sobie z tym poradzić.. Cała ta sytuacja. Przejść przez nią..
-Rozumiem.
-Korzystając z okazji, jeszcze raz chcę Cię bardzo przep..
-Jamie, nie wracajmy do tego.-złapałam Go pokrzepiająco za dłoń-To było dawno. Już sama o tym nie pamiętam.
-Ale ja tak.
-Ciii... Zapomnijmy.-posłał mi szczery uśmiech
-A jak Tobie się układa?-zapytał
-Co chcesz wiedzieć, czego jeszcze nie wiadomo..-zachichotałam-Moje życie jest teraz jak otwarta księga..
-Ja nie wierzę w plotki, sama mi opowiedz jak to się stało!
-No dobrze, ale uprzedzam, że to długa historia...


*13 kwiecień*

Drrr! Budzik zabrzmiał w moich uszach. Niechętnie położyłam na nim dłoń, by go wyciszyć. Zamruczałam... Lecz zaraz wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Czy to ten dzień? Ten długo wyczekiwany? Już dziś spotkam moich chłopców! Odświeżyłam się w łazience i założyłam piękną sukienkę na wyjątkową okazję. Włosy przeczesałam i rozpuściłam. Czułam się doskonale. Schodząc na dół, zerknęłam na zegar. 8:30. Lecz nie zdziwił mnie fakt, że tak szybko się zebrałam.. W domu było wyjątkowo cicho. Zbyt cicho. Nawet nie słyszałam mojej małej siostrzenicy. W kuchni był porządek, co znaczyło, że śniadania nikt jeszcze nie robił. Lecz nie zgłębiałam się nad tą myślą. Zabrałam torebkę z dokumentami i wybiegłam z domu, kierując się w stronę willi przyjaciół.

Stojąc przed drzwiami, zadzwoniłam na dzwonek... Hmm nic. Co jest grane? Wszyscy jeszcze śpią? Zaklamkowałam. Zamknięte na klucz.. Jak oni mogą sobie spokojnie spać, jak ja już chcę ich zobaczyć! Emocje we mnie się wzburzyły. Po paru minutach drzwi otworzył mi rozemocjonowany blondyn w szlafroku.
-Natt, słońce!
-JAK MOŻESZ! JAK MOŻESZ! JAK MOŻESZ! NO JAK!-rzuciłam się na Niego pełna uczuć, wszystkie uczucia się rozbudziły.
Był gotowy na ten zwrot akcji, więc złapał mnie i okręcił.
-Jak mogę!! No jak.. Co mogę!?-wywróciłam oczami z Jego poczucia humoru
-Na mnie nie czekać!-krzyknęłam
-Przecież jestem!-pokazał na siebie palcami-O tutaj!
-Oh, jak mi tego brakowało!-zachichotałam-Wyglądasz jakbyś dopiero co wyszedł z łóżka. Taki nieogarnięty..
-Jest 9 rano, czego ty ode mnie oczekujesz!? Że będę szarmancki i czarujący? Nie wystarczy, że jestem przystojny?-znów sprawił, że się śmiałam-Powinnaś mnie kochać, nawet jakbym stał tu w SAMYCH laćkach.
-Ugh.. Oszczędź mi tego widoku.-skrzywiłam się-Może byś mnie wreszcie z tego progu zdjął? Jak ci nie wstyd, gospodarzu.-zamknął za mną drzwi-Myślałam, że nie będę musiała wszystkich Was wywlekać z łóżka. Wy takie śpiochy się zrobiliście, że nawet bomb....
-NIESPODZIANKA!!-usłyszałam.  Zamarłam 
w miejscu. Co jest.. O co chodzi... 
Co tu się. Przebiegłam wzrokiem po pokoju. 
Jak to możliwe.. Rozpoznałam Matt'a, mamę, Max'a, nawet Allison z maleństwem, Liam'a, Harry'ego, Louis'a, Melanie, Ashley oraz tego piekielnie gorącego bruneta, który trzymał w dłoniach tort.
-Natty?-powiedział spokojnie
-Co to wszystko..?-powiedziałam nieświadomie-Co wy robicie?
-Wszystkiego najlepszego, słoneczko!-rzekła moja mama, podchodząc do mnie.
Uściskała mnie.
-Mamo, jak wy tu...-zakryłam dłonią usta-O Boże....-przetarłam twarz-Nie wierzę...-w oczach wezbrały mi się łzy-Niemożliwe...
Wszyscy rzucili się na mnie składając życzenia
-Dziś jest ten dzień, piękna.. To twój moment.-powiedział Niall
-To Twoje urodziny.-dodał Lou-Czy tego chcesz czy nie.... Właśnie stałaś się rok starsza.
-A teraz pomyśl życzenie.. i zdmuchnij całe 20 świeczek. -podszedł do mnie Zayn-Tylko nie oszukuj..-uśmiechnęłam się przez łzy
-Jestem pewna, że wszystkie się już spełniły..
-Szczerze w to wątpię..-puścił mi oczko.
Wzięłam głęboki wdech i z wszystkich sił zdmuchnęłam świeczki, przymykając oczy. W głowie przemknęło mi życzenie... Usłyszałam brawa i roześmiałam się.
-Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.-przyznałam
-Cieszę się, że się udało..-powiedziała Melanie
-Ale z Was wszystkich kłamczuszki!-pogroziłam im palcem, co doprowadziło do ich śmiechu
-Warto było trochę zgrzeszyć!-życzenia złożył mi Harry
-Na prawdę się nie spodziewałam... Totalnie zapomniałam.
-Nathalie, jak mogłaś zapomnieć o swoich urodzinach? To jest jedyny dzień, o którym nie da się zapomnieć!-rzucił mój brat
-Nie wiem.. Miałam inne rzeczy na głowie, wszystko działo się tak szybko... Nie skojarzyłam faktów.-zaśmiałam się ze swojej głupoty-Zapomniałam o swoich urodzinach.
-Na szczęście są z Tobą osoby, które nigdy nie zapomną!-przytuliła mnie moja siostra, a ja pocałowałam malutką Dori w czółko
-Zapraszam na tort!-rzekła moja mama
-Yuuumyyy, torcik z rana jak śmietana!-usłyszałam piskliwy głosik mojego blond przyjaciela.
Ah, jakże mi tego bardzo brakowało!

#4 Muzyka

-Jak się bawisz na swoim przyjęciu?-zaszedł mnie od tyłu Zayn i ucałował w czubek głowy, gdy rozmawiałam z moimi przyjaciółkami, które wręczyły mi uroczy prezent.
Podarowały mi całkiem nowy szkicownik z wygrawerowanymi moimi inicjałami oraz cytatem "Jest tylko jedno lekarstwo na duże kłopoty - małe radości" na okładce.
-Wspaniale!-odwróciłam się i mocno się w Niego wtuliłam-Dziękuję.
-To nie tylko moja zasługa - tylko nas wszystkich.
-A więc podziękuję każdemu z osobna..-dał mi buziaka
-Starzejesz się, kochanie.-powiedział przygryzając wargę
-No i kto to mówi.-powiedziałam z przekąsem.
Zachichotał i pociągnął mnie ze sobą za rękę.
-Gdzie mnie pan ciągnie, panie Malik?
-Nie bądź taka ciekawska, Silence.-zaprowadził mnie do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku.
-Dawno mnie tu nie było...
-Pojawiają się wspomnienia, cnie?-zarumieniłam się.
Prawda, nawet dosyć przyjemne doznania..
-Tęskniłem za Tobą, wiesz?-powiedział, otwierając komodę.
Wyjął z niej opakowane pudełeczko.
-Powtarzałeś mi to każdego dnia. A ja z każdym dniem kochałam Cię coraz bardziej.-uśmiechnęłam się
-Wiesz co to znaczy?
-Hmm?-nie bardzo rozumiałam
-Jeśli przetrwaliśmy ten okres, to możemy wszystko.-podszedł bliżej, a ja wstałam z łóżka-Poranny SMS każdego dnia sprawiał, że dostawałem kopniaka energii na cały dzień, każdą piosenkę śpiewałem do Ciebie, każdego dnia z niecierpliwością czekałem na wieczorne rozmowy, które zawsze przeżywane były tak radośnie... Że czułem jakbym miał Cię obok siebie. A każdy SMS na dobranoc pomagał mi zasnąć... Daliśmy radę, co znaczy, że to co jest między Nami jest prawdziwe.
-Najprawdziwsze.. Też to czuję.
-Nie wiesz jak ciężko jest o tym mówić..-zmieszał się
-Wiem, kochanie.-złapałam go za policzki i spojrzałam prosto w oczy-Doceniam każde słowo, które wypowiedziałeś. To dziewczyny zazwyczaj są bardziej wylewne niż mężczyźni.. Nawet nie potrafią wymówić tych dwóch niezwykłych słów, które tak wiele znaczą.
-Kocham Cię.-powiedział-I się tego nie boję.
-Też Cię kocham..-uśmiechnęłam się-I cieszę się, 
że jesteśmy nareszcie razem.-pocałowałam Go
-Mam coś dla Ciebie.-podarował mi pudełeczko-Wszystkiego najwspanialszego z okazji urodzin. Nie pierwszych i - mam nadzieję - nie ostatnich razem.-uśmiechnęłam się i zabrałam się za odpakowanie podarunku. W pudełeczku zastałam świecącą biżuterie. Wyjęłam ją, okazało się, że jest to srebrna bransoletka z trzema zawieszkami. Przyjrzałam się jej ze szczerym uśmiechem na ustach.
-Nutka, która ma symbolizować pamięć o naszym zespole, dzięki któremu się odnaleźliśmy. Serce, które oznacza...
-..tak, wiem.-wyprzedziłam go-To urocze! A trzeci jest... kwiat?
-Tak zwany kwiat życia. Jest zbudowany z równych, zachodzących na siebie kół. Podobno dodaje nieskończonej energii i eliminuje wszystkie blokady... To jest to czego chciałbym ci życzyć. Żadnych problemów.
-Dziękuję, Zayn. Jestem szczęśliwa.
-Kwiat Życia jest również symbolem początku wszystkiego.
-Ponieważ to właśnie sobie obiecaliśmy...-wstałam i podeszłam do Niego-Pomożesz założyć?
-Pewnie.-zapiął mi biżuterię na ręce-Dokładnie o tym myślałem, gdy konstruowałem... Chciałem być choć odrobinę romantyczny.
-Jesteś.-zachichotałam-Udało Ci się... Doceniam to. To najromantyczniejszy prezent jaki w życiu dostałam.
-A więc oczekuję teraz stosownych podziękowań.-objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie tak blisko, że nasze usta się zetknęły.
Pocałował mnie, bardzo głęboko i namiętnie. Ja w tym czasie zarzuciłam moje ręce na Jego szyję oraz zaczęłam bawić się Jego włosami. Oderwaliśmy się od siebie dopiero w momencie, gdy zabrakło nam powietrza. Spojrzałam na bransoletkę na moim nadgarstku.
-Pięknie się komponuje na Twojej dłoni.-szepnął mi do ucha, aż przeszedł mnie dreszcz
-Dziękuję za niezwykły komplement. Ta biżuteria jest dla mnie bardzo ważna.-odpowiedziałam, a on się uśmiechnął-Uwielbiam, gdy się uśmiechasz.
-Ja uwielbiam Ciebie.-zawstydziłam się-Szczególnie taką.. zarumienioną.-zachichotał.
Uderzyłam go delikatnie pięścią w tors.
-Żartuję, skarbie.-pociągnął mnie jeszcze raz za dłoń.
Wpadłam w jego ramiona, a on jeszcze raz wpoił się w moje usta. Poczułam Jego zapach, smak ust, którego mi tak bardzo brakowało. To czarujące i magnetyzujące spojrzenie...
-Nathalie, wiesz, którą kreację dziś założysz?-do pokoju wbiegła Ashley, tuż za nią pojawiła się Melanie.
Oderwałam się od mojego chłopaka i oblizałam usta, czując wciąż Jego smak..
-Ojć, przepraszam..-parsknęła śmiechem blondynka-Wszędzie Cię szukałyśmy, nie myślałyśmy..
-Nic się nie dzieje..-powiedziałam.
Rany, czy ten moment mógłby być bardziej niezręczny?
-J-jaki wieczór?-zapytałam, gdy przeanalizowałam wypowiedź przyjaciółki.
Wszystkie oczy zwróciły się w stronę Malik'a.
-Jeszcze nie miałem okazji Jej przedstawić planów..-powiedział
-Ja tam myślę, że okazji miałeś pełno, tylko były rzeczy ważniejsze..-powiedział Tommo, który pojawił się w pokoju i rzucił na łóżko.
Spojrzałam na wszystkich pytająco?
-Wieczorem idziemy na imprezę.-powiedział Zayn
-To znaczy..-Melanie złapała mnie za rękę-Zabieramy Cię na nią.
-Ale jak to?-zdziwiłam się-Przecież.. myślałam, że świętujemy teraz.
-Świętujemy teraz, zaraz i będziemy świętować cały dzień!-powiedział Harry-A co Ty sobie myślałaś? Że może zaraz Cię wypuścimy i powiem "nara, teraz zajmij się sobą sama"?-zmrużyłam oczy niezrozumiale.
Ash wywróciła oczami na słowa swojego mężczyzny i odpowiedziała mi.
-Mój kochany miał na myśli fakt, że to jest Twój dzień. I spędzisz go z Nami. Cały. A o 18 się przygotuj... Gdyż Cię porywamy.
-I nie przyjmujemy odmowy.-mulat pocałował mnie w czółko.

-Widzimy się za parę godzin.-powiedział Zayn, odprowadzając mnie do drzwi
-Widzimy.-skradł mi całusa-Do zobaczenia.-posłał mi oczko i zamknął drzwi
-Już gołąbeczki?-odwróciłam się w stronę mojej rodziny, 
`-Tylko na mnie nie zasłużyły.`
z którą wracałam do domu
-Zazdrościsz?-odpowiedziałam bratu z przekąsem
-Ja? Mogę mieć dziewczynę na zawołanie...
-powiedział-Tylko na mnie nie zasłużyły.-parsknęłam śmiechem. 
Dorównała mi mama oraz siostra z rodzinką.
-Nawet malutka Dorothy się z Ciebie nabija, Matt.-powiedziała Ally, która wiozła małą
-Tak, tak..-wyprzedził Nas i poszedł swoją ścieżką
-Szczęśliwa?-zmieniła temat mama
-Bardzo.-odpowiedziałam-Jak Wy to zrobiliście... Byłam pewna, że śpicie.. W domu.
-Magia!-powiedział Max-Takie tam.. czary.
-Cieszymy się, że niespodzianka się udała.
-Niespodziewajka.-zachichotała moja siostra
-Kocham Was wszystkich!-powiedziałam, a mama mnie objęła
-W domu jeszcze czeka na Ciebie prezent.-dodała
-Co???

#5 Muzyka

-Otwórz swoją szafę i skieruj wzrok niżej niż dotychczas.-powiedziała mama, 
gdy weszliśmy do domu
-Żartujesz..-powiedziałam
-Sprawdź.-zaśmiała się-Wszystkiego najlepszego!
Pobiegłam do swojego pokoju. Mam wrażenie, jakbym była jakąś głupią nastolatką.. Tak też się czuję. Ale co zrobię? Tak wydzielają mi się endorfiny! Hormony szczęścia. Czego chcieć więcej?
Otworzyłam szafę, a na jej dnie dostrzegłam duże pudło zapakowane w papier. Wyjęłam je na łóżko i rozpakowałam. Zdjęłam pokrywkę, a moim oczom ukazała się piękna sukienka. Oszołomiła mnie. Słowo "wow" samo pchało mi się na usta. Przyłożyłam ją do ciała i spojrzałam w lustro. Przepiękna. Na dnie pudełka znajdowały się jeszcze szpilki. Wszystko idealnie ze sobą współgrało. Coś niesamowitego. 
Dostrzegłam opierającą się o ramę drzwi Allison, przyglądała mi się z uśmiechem.
-Podoba Ci się?
-Jest wspaniała!-powiedziałam-Czyja to sprawka?
-Właściwie to wszyscy się do tego dołożyliśmy. My, mama, a nawet nasz brat. Każdy włożył w to swoje trzy grosze.
-A więc muszę Wam wszystkim pięknie podziękować.-powiedziałam.
Odłożyłam sukienkę i mocno Ją przytuliłam.
-Dziękuję, że tu jesteś. 
-Wiem, słoneczko.-mocno mnie uścisnęła-Cieszę się, że wszystko się ułożyło. A jeszcze bardziej się cieszę, że jesteś szczęśliwa.
-Ja tak samo.. Wiesz, nie wierzyłam, że wszystko może się tak skończyć.-dodałam
-Oj, kochana. Jakie skończyć.. To dopiero początek Twojej wielkiej przygody, uwierz w to.
-Teraz już nic nie będzie normalnie...
-I to bardzo dobrze. Twoje "normalnie" było bardzo nudne..
-Ej, jak możesz tak mówić!-spojrzałam na nią z wyrzutem, a ona była roześmiana
-Poza tym.. Twoje "normalnie" nie było kolorowe... Dużo się działo.
-Więc, wiesz...Chyba masz rację. Dużo bardziej wolę "nie normalnie".-razem się zaśmiałyśmy-Wygląda na to, że już nie muszę szukać kreacji na dzisiaj...

Wzięłam kąpiel i przygotowałam się do wyjścia. Pokręciłam idealnie włosy, zrobiłam nieskazitelny makijaż oraz pomalowałam paznokcie. Wbiłam się w swoją nową sukienkę oraz dobrałam odpowiednią biżuterię. Oczywiście, nie może zabraknąć mojej nowej zdobyczy - prezentu od ukochanego. Spojrzałam jeszcze raz na bransoletkę z uśmiechem i przypomniałam sobie Jego słowa... Wszystko ma swój własny symbol, wszystko ma jakieś znaczenie. To jest niesamowite w jakim stopniu Zayn potrafi robić z siebie ważniaka oraz udawać, że wszystko jest mu obojętne.. A w jakim stopniu okazuje swoje uczucia, ujawnia swoją romantyczność oraz wrażliwość. I dokładnie dlatego Go kocham. Myślę, że nikt nie miał szansy poznać Go z tej "lepszej" strony. I jestem szczęśliwa, że to właśnie Ja mogłam dokonać tego zaszczytu. Wygładziłam sukienkę rękoma i włożyłam nowe buty. Od razu stałam się wyższa o 10 cm, byle się tylko nie zabić.. Przyglądałam się w lusterku... To moja noc.
-Gotowa?-wparowała do mojego pokoju siostra, wystrojona jak choinka na święta-No, no, noo.... siostra. Ja to mam genialny gust.
-Noo.. W to nie wątpię, patrząc na to, że mnie oślepił Twój blask, gdy tylko uchyliłaś drzwi. Gdzie Ty się wybierasz, mamuśka?-powiedziałam w szoku
-Starzy mają wychodne!!-wyśpiewała i podeszła 
bliżej-Przepięknie wyglądasz, moja mała siostrzyczko.
-Ty również.-posłałam Jej uśmiech
-Eh, widać, że te same geny..-żartobliwie szturchnęła mnie łokciem
-I to nie byle jakie...-do mojego pokoju zaglądnęła mama
-Oczywiście, że nie.. Tylko po najlepszej mamusi na świecie!-powiedziała Ally
-Obie jesteście śliczne, perełki.-dodała ze śmiechem-Nathalie, Zayn przyjechał.
-Więc to już ten czas...-Ally poprawiła mój wygląd-Czas się zbierać.
Schodziłam schodami w dół, czułam się co najmniej jak księżniczka z jakiegoś romansidła/ Królewna, która w swój wielki dzień, w najdroższej sukni, z najdroższego sklepu, schodzi do wielkiej sali, na progu której czeka na Nią najważniejszy mężczyzna Jej życia. Wyglądający jak zwykle szarmancko. Razem wyglądali jak milion dolarów. /Ale wracając do rzeczywistości...
-Wyglądasz jak księżniczka.-usłyszałam z ust Malik'a.
Hm.. Taka to rzeczywistość?
-Dziękuję.-zaśmiałam się
-Chodź, mamo.. Pokażę Ci o której masz nakarmić małą i co dla niej zostawiłam..-Allison popchnęła do kuchni mamę, która już miała łzy w oczach
-Wychowałam trójkę dzieci, uważasz, że sobie nie poradzę?-usłyszałam
-Gotowa?-naszą ciszę przerwał Zayn
-Jak nigdy w życiu.-powiedziałam z przekonaniem.
Udaliśmy się do limuzyny, która czekała przed moim domem.

-Wow..-wymsknęło mi się z ust, gdy podjechaliśmy pod bardzo elegancki klub w Londynie.
Tak na prawdę, to nie wiedziałam gdzie jedziemy.. Nikt nie ujawnił mi żadnych informacji.
-Wnioskuję, że wywarł na Tobie wrażenie.-zaśmiał się mój chłopak
-Tak nie można... Jedna wejściówka pewnie kosztuje majątek...
-Eh, znajomości.-burknął
-Ja na to nie zasłużyłam...-kontynuowałam-Wracajmy.
-Żarty się Cię trzymają.-powiedział i wyszedł z limuzyny, podając mi dłoń-To dobrze. Taki humor jest potrzebny.
-Proszę tylko, żeby to było coś mało oryginalnego..-wyjąkałam-Ostatnimi czasy często jesteśmy na okładkach, pozwólmy im trochę odetchnąć..-mój chłopak jedynie się uśmiechnął.
Ominęliśmy kolejkę do wejścia. Zayn przywitał się z ochroniarzami, którzy bez żadnych skrupułów Nas wpuścili. Mój mężczyzna prowadził pewnym krokiem. Ja byłam, przyznam, przestraszona. Nigdy w życiu nie byłam w takim miejscu, nie do końca wiedziałam jak mam się zachowywać.
-Spokojnie, jestem z Tobą.-wyszeptał mi do ucha-Po prostu bądź sobą.-powiedział, jakby czytając mi w myślach.
Podążałam za Nim, aż przeszliśmy na salę główną. Tłum ludzi, nie dowierzałam oczom. Fantastyczna muzyka w tle, grana na żywo oraz śpiewana przez różnych wokalistów. Kroczyliśmy w stronę schodów, gdzie przedostaliśmy się na balkon. Tam zobaczyłam same znajome twarze. Wygląda na to, że był on zarezerwowany specjalnie dla Nas.
-Jest Nasza księżniczka!-moi przyjaciele podbiegli do mnie i mnie wyściskali-Nareszcie!
-Jak Wy cudownie wyglądacie!-powiedziałam widząc Ich wszystkich takich radosnych
-Ty również!-usłyszałam w odpowiedzi.
Od razu wręczono mi do ręki drinka.
-Jeśli już tu jesteś, to pora wznieść toast!-przerwał wszystkie rozmowy Niall-Twoje zdrowie, solenizantko! Żebyś się nigdy nie zmieniła.-uśmiechnęłam się i również wznosząc drinka, skosztowałam
-I aby wszystkie życzenia się spełniły.-usłyszałam za plecami i momentalnie się odwróciłam
-Jamie?-zapytałam z zaskoczeniem-Co Ty tu robisz?-przytuliłam Go
-Dostałem informację i uznałem, że taka impreza nie może mnie ominąć.
-Cieszę się, że jesteś. A to zapewne Twoja partnerka?-zwróciłam wzrok na śliczną blondynkę tuż przy Jego ręku
-Tak, poznaj Lily.-przedstawił Nas sobie
-Zostało mi życzyć Wam udanej imprezy.-powiedziałam z uśmiechem
-Wzajemnie.-odpowiedziała mi przemiła blondynka
-Lecimy się bawić!-zaszły mnie z tyłu moje przyjaciółki z siostrą-W tanyy!
Zabrały ze sobą praktycznie wszystkich gości i poszliśmy wmieszać się w tłum.

Wszyscy o mnie dbali, czułam się jak królowa balu. Balu na Jej cześć... Drinki były mi dostarczane, wszyscy moi najbliżsi byli wokół, uśmiechnięci od ucha do ucha i cudownie się bawili. Do szczęścia brakowało mi tylko jednego.. Pochyliłam się do tańczącej 
Ashley i zapytałam:
-Gdzie jest Zayn?-lecz przyjaciółka tylko pokazała gestem, że nie rozumie co mówię i dalej pokazywała swoje kocie ruchy. 
Odwróciłam się do Melanie i zapytałam o to samo. Brunetka tylko podniosła ramiona, oświadczając, że nie ma bladego pojęcia.
-Zaraz wracam.-powiedziałam i wróciłam do naszej loży.
Zagadałam do znajomych, którzy akurat nie bawili się w tłumie. 
-Widzieliście gdzieś Zayn'a?


Wszyscy odpowiedzieli przecząco. Gdzie do diabła on się podziewa... Wtedy ze sceny usłyszałam muzykę graną na żywo i głos.. Ten cudowny, znany mi, przeszywający mnie głos. Scena była za moimi plecami, więc powoli się odwróciłam. I zobaczyłam Jego. 
Śpiewał.
Dla mnie. 
Stałam na balkonie, a on mnie widział. Chociaż scena była sporo metrów ode mnie i dzieliły nas schody, miałam wrażenie, że patrzył mi prosto w oczy. Ja również nie chciałabym stracić z nim kontaktu wzrokowego, więc zeszłam po schodach i zbliżałam się prosto do Niego. Miałam wrażenie, że tłum się usuwa, tylko po to, bym mogła podejść jak najbliżej. Pod samą scenę. Nie zwracałam uwagi na piszczące fanki, wiwatujących ludzi, nawet na chłopców, którzy razem z Nim byli na scenie, lecz w tym momencie śpiewał tylko On. Nie liczyło się nic innego. 
Ja, On i ta piosenka

And yeah, now I'm back at your door                         I tak, teraz wracam pod Twoje drzwi
You're looking at me unsure                                       Patrzysz na mnie niepewnie 
I should've seen it before                                           Powinienem był to zobaczyć wcześniej
You're all I think about, baby                                     Jesteś wszystkim, o czym myślę, kochanie

I was so stupid for letting you go                               Byłem strasznie głupi, pozwalając Ci odejść
But I-I-I know you're still the one                              Ale wiem, że wciąż jesteś tą jedyną
You might have moved on,                                         Mogłaś ruszyć do przodu
but girl you should know                                           Ale dziewczyno, powinnaś wiedzieć
That I-I-I know, you're still the one                           Ale wiem, że wciąż jesteś tą jedyną

Zayn zszedł ze sceny i zatrzymał się tuż przede mną. Śpiewał i patrzył mi głęboko w oczy, a mi łzy spłynęły po policzkach. Głupiutka, wrażliwa Ja. Starł mi ją opuszkiem swego palca i poczułam Jego bliskość. To dzieje się naprawdę, a wydaje się niemożliwym snem. Lecz Jego dotyk utwierdził mnie w tym, że to nie jest fikcja - niczego sobie nie wymyśliłam. Zayn upuścił mikrofon na ziemię i pozwolił, by chłopcy perfekcyjnie wkomponowali się w chórek i kontynuowali tą magiczną piosenkę. Nachylił się do mnie.
-Wystarczająco mało oryginalnie?-wyszeptał mi do ucha.
Wywróciłam tylko oczami i pozwoliłam, by wyczytał z moich ust "Dziękuję!"
-Pozwól mi teraz poczuć się zwyczajnie i zrobić coś, co dzieje się na całym świecie... Zrobić coś co robią ludzie na co dzień. Zwyczajnie, ale jednak nadzwyczajnie.-powiedział i wziął głęboki oddech. 
Dostrzegłam w Jego oczach coś, czego jeszcze nigdy nie widziałam. Zayn się denerwował, a jego stoicki spokój wyparował. Uśmiechnęłam się i pytająco pokręciłam głową. Kochanie, co ty pleciesz?
Przetarł ręce o spodnie i odkręcił mikrofon.
Odkręcił mikrofon? Wysypał sobie Jego zawartość na rękę i spojrzał mi głęboko w oczy. Mikrofon upuścił i uklęknął. 
Zayn uklęknął. 
Niemożliwe, czy to.. Byłam przerażona.
-Ze mną nigdy nie będzie łatwo, nigdy nie było łatwo, lecz w życiu.. W życiu pojawia się pełno wyzwań, lecz nie chodzi o to, by je ignorować.. Tylko by je przyjmować i sobie z nimi radzić. By się uczyć. I nigdy nie być w tym samym. A Ja wiem.. Wiem, że z Tobą mogę wszystko. I chcę to wszystko. Tylko z Tobą. Razem.-nic się nie liczyło, wydawało mi się, że jesteśmy na sali sami, nie wierzyłam w to co się dzieje-Nathalie Silence, wyjdziesz za mnie?
`-Nathalie Silence, wyjdziesz za mnie?`

Nic innego się nie liczyło, w mojej głowie wirowały tylko te trzy słowa. W kółko i w kółko.. Musiałam odpowiedzieć. Takiego pytania nie zostawia się bez odpowiedzi.. Łzy spłynęły po moich policzkach. 
-Nie..-powiedziałam głośno zbierając powietrze w płucach-Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, że już się mnie nie pozbędziesz.-dokończyłam poprzednie twierdzenie i uklękłam.
Rękoma chwyciłam Go za policzki, by spojrzeć mu głęboko w oczy. 
-TAK. Oczywiście, że tak. Na milion procent.-pocałowałam Go-Matko, jak bardzo Cię kocham.
-Na moment stanęło mi serce, dosłownie.-odetchnął z ulgą.
Zaśmiałam się, a on założył prześliczny pierścionek na mój palec.
-Odegrałam się troszkę za tą niespodziankę. I wszystko inne.-powiedziałam, a On mocno, lecz z uczuciem mnie pocałował
-Nikt nie kocha mocniej na świecie niż ja Ciebie, Natty. 
Moje życzenie się spełniło. 
Na zawsze..
..i na wieczność. 



***
Moi drodzy! 
Oficjalnie oświadczam, iż ostatni rozdział "Still the one" został opublikowany i to już koniec...
Opublikowany po baaaaaardzo długim czasie, za co siebie ciągle karcę, ale też jestem dumna, że udało mi się go zakończyć po tylu latach. 
Nie lubię zostawiać "niedokończonych spraw", więc musiałam to zrobić! 
Ale czy to musi być koniec???
Niekoniecznie 😋

Za jakiś czas pojawi się EPILOG! 💓
Obiecuję, krócej niż pare lat.. 

Nie jestem pewna, czy ktoś jeszcze tu zagląda, lecz będzie mi niezmiernie miło, gdy ktoś SKOMENTUJE
Pochwalcie się, czy spodziewaliście się czegoś takiego? 
Jesteście zadowoleni? Macie jakiś niedosyt? 
Do usłyszenia, kochani!
💗💗💗
 




czwartek, 20 lipca 2017

Rozdział 76.

Przepraszam, tak na początku!

#1 Muzyka

*Nathalie*

`-I co? Prezent się podobał?`
-I co? Prezent się podobał?-zapytały podekscytowane dziewczyny, gdy chłopaki poszli przedyskutować plan dzisiejszego spontanicznego dnia.
Zarumieniłam się wracając pamięcią do wczorajszej nocy..
-Nie mogę Wam o tym teraz opowiedzieć...-speszyłam się
-Czyli tak!-przybiły sobie piąteczkę-Mówiłyśmy, że to genialny pomysł!
-I jak było?
-Było... przyjemnie.-powiedziałam cicho-Ale nie teraz, dziewczyny! Zajmijmy się czymś innym, jutro wracamy do domu to pogadamy.. Nacieszmy się Nimi.-zagestykulowałam pokazując wracających mężczyzn
-Nie wywiniesz się z tego.-powiedziała mi na ucho Ashley i podeszła do swojego chłopaka.
Wypuściłam powietrze, gdyż przez moment wytrzymałam oddech.. Ocknęłam się dopiero, gdy Zayn mnie objął.
-A więc plan jest taki.. Jest tu organizowany jakiś festyn, ma swoją nazwę.. Obchodzą dziś jakieś święto..-tłumaczył Liam-Wstęp wolny, także możemy sprawdzić na czym to polega.
-Brzmi świetnie!-odpowiedziała Melanie
-Resztę planu ogarniemy w drodze.
-Niezły pomysł.
-To może najpierw chodźmy coś zjeść.-rzucił Niall
-Doskonale.-wszyscy się zaśmiali.

-Jejku, ile tu różnych straganów!-przeraziła się Melanie-Chodź, kupimy sobie pamiątki!-pociągnęła Horan'a za rękę
-Diabelski młyn!-otworzył oczy ze zdumienia Lou-Daawajcie!
-Ja podziękuję...-zzieleniałam na sam widok
-Zostanę z Nią.-zachichotał Zayn, a reszta towarzystwa gdzieś zniknęła
-Czy Ty się ze mnie śmiejesz?-skrzywiłam twarz
-Skądże znowu..-skradł buziaka-Słodziaku.
Przeszliśmy i pooglądalismy budki, w których było pełno typowo japońskich pierdułek; jakieś wazoniki, pudełeczka z dziwnymi wzorkami, zwanymi ich językiem, jakieś smoczki i inne rzeczy, których nie poznawałam.
-Mogę Ci coś zestrzelić?-powiedział, gdy zauważył strzelnice
-A popisz się talentem.-wypaliłam-Chcę tego dużego!
Z 3 strzalow 2 byly celne w 10, pierwszy był trochę niżej. Nie wygrał dla mnie misia....
-Słonik dla Ciebie, perełko. Równie duży... Uważaj, bo się okaże, że musisz bilet dla niego kupic.-zaśmiałam się
-Dziękuję, jest przekochany!-patrzył wprost w moje oczy, a ja.. Znów się speszyłam, spuszczając wzrok.
-Nie musisz się przy mnie wstydzić..
-To ty doprowadzasz mnie do takiego stanu.-przyznałam-Myślę, że gdy będziemy już trochę bardziej wprawieni.. Z większym stażem.. To nawet nie zwrócimy już na to uwagi. Będziemy czuli się całkowicie swobodnie.-powiedziałam coś...-Dopiero się siebie uczymy.
-Masz rację. Rany, ale mam mądra dziewczynę.-zachichotałam
`-Bo nie mam zamiaru przestać tak mówić. Już nigdy.`
-Powtarzasz się!
-Uwielbiam to powtarzać!
-A ja jeszcze niedawno nie pomyślałabym, że usłysze słowa 'moja dziewczyna'... Z Twoich ust.
-Czas się przyzwyczaić.. Bo nie mam zamiaru przestać tak mówić. Już nigdy.-powiedział
przekonująco.
Odpowiedziałam uśmiechem.
Przechodziliśmy przez te wszystkie stragany, mieliśmy ubawu aż nad to.. Co jakiś czas nasze palce się muskały, knykcie się ocierały.. Wtedy szybko zabierałam dłoń udając, że nic się nie stało. Tysiąc myśli.. Może on nie chce mnie trzymać za rękę? Może się mnie wstydzi?
Do czasu.
Do czasu, gdy Zayn pewnie złapał moją dłoń w swoją i nie zamierzał puścić.. Poczułam się taka pewna.. Oddana. Kochana. Spojrzałam na splecione dłonie i mocno się uśmiechnęłam, zauważyłam, że on też na mnie zerka.
-Wiesz co, Natty? Cieszę się, że sprawiłaś mi tą niespodziankę. Brakowało mi Twojej bliskości. Dopiero gdy jesteś tu - ze mną - to czuje jak bardzo tęskniłem, nawet sobie tego nie wyobrażałem. Dzięki Tobie poczułem, że żyje i zacząłem świat postrzegać inaczej. Nie ukrywam się, jestem jak każdy inny..
-Zayn, ja...-położył mi palec na ustach, uciszając
-Ale jednak nie. Bo Ty.. Jesteś niesamowita. Spośród tylu mężczyzn na świecie, wybrałaś mnie.. Muszę czuć się w jakimś stopniu wyróżniony. Jestem ogromnym szczęściarzem.. Dziękuję Ci za wszystko i przepraszam. Też za wszystko. Ale wiedz... Że jesteś dla mnie najważniejsza. Przez to wszystko i pomimo. Bo to WSZYSTKO otworzyło mi oczy.. I nie wiem czy śmiać się, czy płakać.. Ale jedno jest pewne. Chciałbym wiedzieć czym sobie zasłużyłem na taki skarb. Bo Ty jesteś.. Na prawdę wyjątkowa.
-Zayn...-nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać..-..na skarb się nie zasługuje, jego się znajduje. A ja go znalazłam, tak jak Ty.. Znaleźliśmy siebie. I wierzę, że to nasze przeznaczenie. Mamy siebie. Dla mnie to się liczy najmocniej.. Że Ciebie mam.
-Kocham Cię, Natty!-przyciągnął mnie do siebie
-Kocham Cię, Zayn.-pocałowałam Go.
Oboje zasłużyliśmy na taką nagrodę.

-Ooo jacy szczęśliwi!-powiedziała Melanie, gdy dołączyliśmy do reszty grupy
-Przestań.-zmarszczyłam nos
-Wszyscy powinniśmy być, puki jesteśmy wszyscy razem.-dodał Zayn i pocałował mnie w czubek głowy
-Więc jak spędzimy te ostatnie godziny?-zapytał Lou
-Wspólnie. Tylko to się liczy.-powiedziałam z uśmiechem, a wszyscy się na mnie rzucili.
Usłyszałam dźwięk telefonu.
-Aaaa muszę się wydostać.-ponagliłam ich. Zobaczyłam na ekranie twarz mojej siostry i lampka zaświeciła mi się w głowie... Przecież ona niebawem rodzi!
-Siostrzyczko!!!-odebrałam
-No hej, siostrzyczko!-zachichotała w słuchawkę
-Straszysz mnie! Myślałam, że dzwonisz z bardzo ważną informacją.
-Nie tym razem. Dzieciątko chyba czeka, aż Jego ciocia wróci z wypadu, bo jakoś mu się nie spieszy... Chociaż nie ukrywam, że ja bym wolała, żeby już wyszło...
-Aż tak?
-Męczy... Bardzo. Kopie. Wierci się.
-Pomyśl tylko, że pomęczysz się kilka miesięcy, a duma będzie Cię rozpierała całe życie.-starałam się podnieść ją na duchu-Ale na szczęście jutro najlepsza ciotka już będzie w domu.
-To pokrzepiające!-znów zachichotała.

-Teraz możesz nam opowiedzieć?-zapytała Ashley, gdy leciałyśmy już do Londynu
-Przeestańcie!-zarumieniłam się
-No kurcze, możesz? Wygadaj się!
-Ty o nas wszystko wiesz!
-Ej, taki szantaż jest nie fair!-wytknęłam im-Ale... Skoro musicie wiedzieć... Zayn jest.. Cudowny. Na prawdę. Po wczorajszym wieczorze... Wszystko się zmieniło!
-To z pewnością.-poruszała brwiami blondynka
-Nie w tym sensie.. Tylko.-zrobiłam nieświadomie krótką przerwę-W każdym razie.. Wyznał mi dziś uczucia, które... Wiele dla mnie znaczyły.. Bardzo się wzruszyłam. Nie sądziłam, że kiedykolwiek coś takiego usłyszę z Jego ust.
-To kochane...-wzruszyła się Melanie
-A jakieś szczegóły?-nastrój popsuła Ash

*Retrospekcja*

Zayn wyprostował się i zdjął jednym szybkim ruchem swoją koszulkę. Następnie wrócił do delikatnych i zmysłowych pocałunków, które składał na mojej twarzy, szyi, ciele. Z przyjemności przymykałam usta, czasem z moich ust wyrwał się jakiś pojedyńczy dźwięk rozkoszy. Moje ręce powędrowały do zapięcia Jego spodni, które odpięłam jednym ruchem. Na chwilę oderwał się od mojego ciała, by dokończyć czynność, która rozpoczęłam. Zdjął spodnie razem z bokserkami uwydatniając siebie w całej okazałości. Starałam się nie patrzeć w Jego czuły punkt, byłam ogromnie zawstydzona, nie wiedziałam jak się zachować.
-Nathalie, nie wstydź się mnie. Jesteśmy ludźmi. Każdy podobny do siebie.-podał mi dłoń i uklęknął na łóżku, zmuszając mnie do takiej samej pozycji.
Objął moją twarz w swoje dwie ręce.
-Patrz mi w oczy.-nakazał-Co mam zrobić, byś poczuła się komfortowo? Zgasić lampkę?
-Ja... Tak.-przygryzłam nieświadomie wargę.
Zrobił to. Oboje klęczeliśmy przed sobą tak jak Nas Pan Bóg stworzył. Zatraciłam się w Jego oczach, straciłam poczucie czasu. Poznawał mnie dotykiem. Robił to delikatnie, z uczuciem. Każdy Jego dotyk był inny, lecz dobrze rozpoznawalny. Czułam się bezpieczna i zadowolona. Zjeżdżał dlońmi coraz niżej, poznając każdy zakamarek mej skóry. Zayn był przy mnie.
Jęknęłam.
-Podoba mi się ten dźwięk.-wyszeptał wprost do moich ust, chciałam Go poczuć, w przypływie emocji zawiesiłam mu ręce na szyi i przyciągnęłam do siebie. Pocałowałam Go. Był zaskoczony, lecz w upływie chwili oddał, głaszcząc moje plecy. Moje ręce także zaczęły wędrować, dotykałam Jego pięknej twarzy, delikatny zarost drażnił moje policzki i łaskotał moje palce, zjeżdżałam w dół trafiając na silne i umięśnione ręce, wyrzeźbiony brzuch oraz doskonałe plecy. Chciałabym móc zaznaczyć, że teraz to wszystko należy do mnie. Zayn przyległ do mnie swoim ciałem, przez co osunęłam się tyłem na łóżko. Wgryzł się w moje usta, delikatnie ciągnąc moją wargę. Przejęłam inicjatywę i obdarowałam Go tysiącem pocałunków.
-Jesteś niesamowita!-powiedział i nachylił się nade mną-Gotowa?-zapytał z troską w oczach.
Przytaknęłam delikatnym ruchem głowy. By zająć moje myśli, Zayn gwałtownie najpierw wpił się w moje usta, a potem...
Potem było gorąco. Strasznie.. Strasznie gorąco.

-Jak się czujesz?-zapytał Zayn, gdy leżałam wtulona w Niego tuż po upojnych momentach.
Zastanowiłam się.
-Szczęśliwa.-uznałam
-A fizycznie?-poczułam jak w uśmiechu unoszą mu się kąciki ust-Boli Cię coś?
Pokiwałam negatywnie głową.
-Wszystko jest w porządku. Cieszę się. A Ty? Jak się czujesz?-wypuścił głośno powietrze
-Jestem radosny, pełen życia, mam przy sobie najważniejszą osobę. A na dodatek.. To jest najlepsza noc w moim życiu. Mogłoby być lepiej?-zapytał i pocałował mnie w czółko
-Zawsze może być lepiej.-uznałam-Ja jednak jestem troszkę..-ziewnęłam-Zmęczona. Ale nie chce mi się spać. Chcę spędzić z Tobą jak najwięcej czasu.
-Kochanie, mamy jeszcze cały jutrzejszy dzień.-uspokoił mnie-Śpij dobrze.
Uśmiechnęłam się. Lecz nie potrafiłam zasnąć. Byłam zbyt... Rozbudzona.
-Zayn...
-Hmm?
-Ile miałeś dziewczyn?-zapytałam z ciekawości
-Na prawdę chcesz teraz o tym rozmawiać?-spojrzał na mnie
-A co mam do stracenia..-odpowiedziałam
-No.. Parę miałem. Te nastoletnie miłości.. To pewnie pamiętasz. To było głupie zauroczenie. Gdy już byłem w programie to poznałem taką jedną, związek trwał krótko, lecz było o nim troszkę głośno. Była ona troszkę starsza...-słuchałam dokładnie-Potem była.. Kilkudniowa znajomość. Następnie Perrie, z którą łączyło mnie coś poważniejszego. Lecz ciągle nie potrafiłem zapomnieć o uczuciu do Ciebie, które odrodziło się, gdy Cię kolejny raz ujrzałem...
-Czy sypiałeś z Nimi.. Wszystkimi?
-Nathalie...
-Proszę..
-Pierwszy raz zrobiłem to z Kate. Tą starszą kobietą, która pracowała przy programie. Potem z Perrie...-krępował się
-Zawsze jest tak samo?-zabrakło mu słów, zagięło Go moje pytanie
-Podobnie.. Lecz nie tak samo. Dzisiaj jednak... Było zupełnie inaczej.-przyznał
-Nie mówisz tego tylko dlatego, żebym czuła się... dowartościowana?-zapytałam cicho.
Nie odpowiadał. Usiadł i zmusił mnie do spojrzenia w swoje oczy.
-Mówię co czuję, a czuję, że wreszcie jestem w odpowiednim miejscu.
-To miłe.-uśmiechnęłam się
-Wierzę, że z Tobą zawsze będzie inaczej..
-Jestem nieprzewidywalna.-zażartowałam
-To mi się podoba...-pocałował mnie.

#2 Muzyka

*marzec*

-Tak mi nie wygodnie!-narzekała Ally rozwalona na kanapie-Mężu, pomóższe mi..
-Tu nie ma opcjonalnej dla Ciebie pozycji! Jest Cię za dużo....
-SUGERUJESZ, ŻE JESTEM GRUBA?-powiedziała wyniosłym głosem
-Tak nie powiedziałem...
-Ale to pomyślałeś!-wmawiała mu
-Kochanie...
-Przesadzasz.-zagroziła mu-Pozwól, że tylko wstanę.. Albo podnieś mnie.
Istny dom wariatów. Przysięgam. Jeśli kiedykolwiek będę w ciąży i będę tak marudna, nic mi się nie będzie podobać, będę krzyczeć, wrzeszczeć, płakać i śmiać się jednocześnie, jak przez ostatnie miesiące Allison buzują hormony.. Możecie mnie zamknąć w pokoju. Nie obrażę się....
Albo obrażę?
-Mamuśka, chłopcy Cię pozdrawiają.-powiedziałam w Jej stronę chrupiąc orzeszki
-Dzię... Co jesz?
`-Chłopcy się założyli o termin porodu.`
-A co sarna?-odpowiedziałam w żarcie
-Chamsko. Ja się z Tobą wszystkim dzielę.
Zaśmiałam się. Wolę nie ryzykować. Wzięłam paczkę i usiadłam obok niej na sofie.
-Chłopcy się założyli o termin porodu. Każdy ma inną datę.
-O co?-zrobiła duże oczy
-O to kto będzie najlepszym wujkiem...
-Zabawne.-powiedziała z kamienną twarzą.
Nie wiem... Sarkazm? Prawda? Nie wiem.
-A Ty co obstawiasz?-zapytała
-Ja? Obstawiam, że jak moja siostrzenica uzna, że już jej tam nie wygodnie i chce wyjść, to wyjdzie. Byle zdrowa.
-Słusznie.-nadal chrupała orzeszki spoglądając w TV-Patrz! Chłopcy!
Na ekranie zaczynał się jakiś program, w którym gościło One Direction.
-To stare, nagrywali to jakoś miesiąc temu.-powiadomiłam Ją
-No i co. Nie widziałam i chcę posłuchać co mają ciekawego do powiedzenia.-oznajmiła
-Dooobra... Nie bij.-podniosłam ręce w geście obrony.
Troszkę podgłośniłam.
-Gorącym tematem ostatnio w internecie, prasie, a nawet i telewizji jest zespół.. Właściwie to jesteś Ty, Zayn.-zaczęła prezenterka, a ja zobaczyłam ten popularny uśmieszek Zayn'a-Ty i pewna młoda dama. Która stała się dzięki wam dosyć popularna. Jak to się zaczęło?-zapytała
-Wlasciwie to od Niall'a.-rzekł mój chłopak-Chociaż ja.. Znałem Nathalie już wcześniej. Mieszkała w moim rodzinnym mieście. Lecz to inna historia.
-Podziel się tą tajemnicą! Czyżby stara miłość nie rdzewieje?-dopytywała
-Można tak powiedzieć.-sztuczno się uśmiechnął tym razem
-Wracając do Niall'a, wszyscy pamiętamy, że to Ty byłeś z Nathalie widziany jako pierwszy. Wszyscy myśleli, że sławny Horan znalazł swoje szczęście.
-Znalazłem! Natt to moja najlepsza przyjaciółka. Prawie jak siostra.
-Wszyscy myśleli, że jednak... Będzie coś więcej.
-Dzięki Natt poznałem to moje osobiste największe szczęście, którym jest Melanie.. Wiele rzeczy Jej zawdzięczam, lecz łączy Nas miłość koleżeńska. Jednak mamy taką więź, której nikt nie może sobie wyobrazić.-powiedział Nialler.
`-Zazdrościsz?`
Już chciało mi się płakać... To wszystko co Oni mówią... Jest takie niewyobrażalne. Wzruszające.
-Ale Ci słodzą..-zrobił kwaśną minę Max
-Zazdrościsz?-zachichotałam
-Ja swoją słodycz mam przy sobie.-pocałował Ally, a następnie Jej brzuszek z maleństwem.
Uśmiechnęłam się na ten widok.
-Potem już przyjaźniliście się grupowo? Jakie zdanie ma o tej dziewczynie reszta chłopców?-dalej pytała prezenterka
-Nie mieliśmy najmniejszych problemów z tym, aby polubić Nathalie. Od razu Ją pokochalismy. Należy do rodziny.-odezwał się Daddy
-Zdradziłaś Nas?-oburzył się Matthew, wywróciłam na Niego oczami
-Jest tak samo szalona jak my. Idealnie do Nas pasuje.-dodał Harry
-A na dodatek jest wyjątkowa. Dogaduje się z wszystkimi. Pomaga w różnych sytuacjach. Spadła Nam z nieba. Można powiedzieć, że jest naszym Aniołem Stróżem.-mowę zakończył Louis.
-To miłe.-odezwałam się
-Muszą poznać jeszcze Twoją diabelską stronę. Kij ma dwa końce.-próbowała mi dokopać siostra
-I tak mnie kochasz.-odpowiedziałam na Jej docinki
-A jednak zwojowała serce. Zayn...-odwrócił się w stronę blondynki około 40, która zbyt wdawała się w szczegóły-Czy dla Nathalie zerwałeś z Perrie?
Zayn spuścił głowę.
-Wcale tak nie było. Z Perrie.. Od dawna mi się nie układało. Spędzaliśmy mało czasu razem, każdy zajmował się swoim zespołem, karierą. Nasz związek opierał się na telefonie, a tak niestety nie da się żyć. Człowiek potrzebuje bliskości drugiej osoby. Przez to mieliśmy często do siebie pretensje, coraz więcej kłótni, mniej uczucia, zostało przyzwyczajenie do siebie. Razem podjęliśmy decyzję o rozstaniu, pozostaliśmy w koleżeńskich kontaktach.
-Nathalie nie miała z tym nic wspólnego?-drążyła blondyna
-Ale uparta krowa!-wybuchłam-Nie wystarczy Jej to, że razem się rozstali w zgodzie?-mama chwyciła mnie za rękę
-Z Nathalie dogadywałem się bardziej niż z Perrie, gdyż rozmawiałem z Nią częściej. Mogę jedynie powiedzieć, że dzięki tej cudownej dziewczynie otworzyłem serce i ujrzałem prawdę.-zobaczyłam ten błysk w Jego oczach-Zakochuję się z dnia na dzień coraz bardziej. Uwielbiam Ją.
-A więc jednak o czymś Ona zaważyła?-czy ta laska nie ma zamiaru się poddać?
-Tak, miała delikatny wpływ na moją decyzję.-odetchnął Malik
-Wyglądacie na szczęśliwych..-na ekranie pokazały się nasze zdjęcia z Japonii
-Ja nawet pamiątkowych zdjęć nie muszę robić, paparazzi mnie wyręczy..-powiedziałam wścibsko
-..chyba z koleżankami odwiedziła Was podczas trasy w Japonii?
-Tak, zrobiła mi urodzinową niespodziankę.-przyznał
-To kochane, czyż nie?-zwróciła się w stronę widowni, która zawiwatowała-A więc, to coś poważnego?
`-Przyniosę.`
-Trwa krótko, ale to coś bardzo poważnego.-dopowiedział Zayn
-A więc życzę szczęścia.-Uśmiechnęłam się-Wasza trasa wkrótce się kończy, jak wrażenia? Louis?...
-W tym było tyle słodyczy, że muszę się napić.-powiedziała Ally
-Przyniosę.-odpowiedział Jej mąż
-Nie, nie. Muszę się trochę rozruszać..-wstała i poszła do kuchni
-A do mnie za chwilę przychodzi Lily i Marcus na lekcje rysunku.
Obiecałam że znajdę sobie zajęcie, prawda? Znalazłam. Daję korepetycje z rysunku!
-Wody!!!-usłyszałam wrzask mojej siostry
-Przecież stoi na komodzie.-odpowiedziała Jej mama
-NIE! MI ODESZŁY WODY!!!!!-usłyszeliśmy krzyk przerażenia i zaniemówiliśmy zaskoczeni
-RODZI!-pisnął Max i pobiegł do żony jak i reszta z Nas.
Wszyscy byli zdenerwowani. Ja ciągle powtarzałam, by głęboko oddychała pokazując w jaki sposób. Matt i Max przenieśli moją siostrę do auta. Mama cały czas trzymała Ally.. Błąd. To Ally trzymała mamę, więc boję się o krążenie w dłoni mamy, gdyż Ally boli.. I ma duuużo siły. A mama żyje w stresie, więc chyba nie odczuwa bólu. Max usiadł za kierownicą, Matt obok Niego, a Allison z mamą zajęły cały tył. Brakło dla mnie miejsca...
-Pojawię się w szpitalu jak najszybciej!-rzekłam, lecz mama zatrzasnęła drzwi
-Jedź już!-słyszałam tylko przerażający głos siostry.

Czekałam przy bramie na taxi i chodziłam tam i z powrotem. Ciągle myśli krzątały mi w głowie. Czy już urodziła? Czy zostałam ciocią? Czy Ally jest bezpieczna? Czy wszystko w porządku? Czemu nikt do mnie nie dzwoni? Zauważyli w ogóle, że nie pojechałam? Dlaczego nie mogę tam być?
Zadzwoniłam do Zayn'a, potem do Niall'a, który był już powiadomiony przez Zayn'a, następnie do Mel, do Ash.. Wszyscy mnie uspokajali, ale ileż można czekać na głupią taxi??????
Podjechała.
-Do najbliższego szpitala, proszę! Moja siostra rodzi.-powiedziałam patrząc w szybę.

Szybko podbiegłam do recepcji, w której powiadomili mnie, że porodówka jest na 3 piętrze, gdzie się udałam. Nie miałam zamiaru czekać na windę, schody to lepsze rozwiązanie. Pod salą zobaczyłam moją rodzinkę - mama wyciągnęła do mnie ręce.
-To się dzieje, na prawdę się dzieje..-powtarzała.
Chyba nie chciała uwierzyć w to, że jej dzieci tak szybko dorastają.
-Nic nie wiadomo? Max jest z Nią?-zapytałam Matt'a
-Tak, tak...
Wszyscy byliśmy w szoku.
Po kilku minutach z sali wyszedł zmęczony i zszokowany Max.
-Mam córkę..-powiedział-Zdrową. I równie piękną jak moja dzielna żona.-dodał-Zostałem ojcem!
-Gratuluję!-przytuliłam Go, co również uczyniła moja mama
-Teraz przewiozą Allison do sali, będzie można do Niej wejść.
-Wspaniale!
Zostałam ciocią i mam siostrzenicę. Cudowny dzień! Nie tak Go sobie planowałam, lecz lepiej zakończyć się nie mógł.
Weszliśmy do sali mojej siostry. Trzymała małą na rękach, tuliła. Była bardzo, ale to bardzo szczęśliwa. Uśmiechnęłam się. Wyglądała również na wykończoną, mega zmęczoną, lecz nie dała tego po sobie poznać. Liczyło się tylko maleństwo. Ally spojrzała na Nas ze łzami w oczach, podczas gdy moja mama już płakała.
`-Przeurocza.`
-Jest taka śliczna.-powiedziała nowa babcia
-Przeurocza.-podsumowałam.
Najpiękniejsza dziewczynka świata.
-Jakie wybraliście imię?-zapytał Matt
-Kochani, poznajcie Dorothy Victorie Podolski.
Mama jeszcze bardziej zaniosła się płaczem ze wzruszenia, gdy usłyszała, że maleństwo drugie imię ma po Niej.
-Chcesz potrzymać? W końcu będziesz.. matką chrzestną.-zgodziłam się z radością.
-Jaka kochana...-Dorothy zagrymasiła, co spowodowało uśmiech na mojej twarzy-Moja mała Dori.



***
Kochaniiii! 
Już oficjalnie mówię, żeeee to był przedostatni rozdział, co wiąże się zzz.......
Już niebawem ostatni!!!
Muszę uporządkować wszystkie sprawy Natty, lecz jej każdy dzień jest nieprzewidywalny, c`nie?
Może będzie jeszcze coś... niespodziewanego.
Tymczasem, do usłyszenia! 

Chciałabym usłyszeć co myślicie o tym moim `ścierwie`? Wiadomo, że mogło być lepiej..
Ale dużo się ostatnio u mnie dzieje.

DO OSTATNIEGO! ☺

sobota, 15 kwietnia 2017

Rozdział 75.

notka na dole ;3

#1 Muzyka

*Nathalie*
*11 styczeń*

-Tak.-powiedziałam w słuchawkę telefonu
-Cieszę się.-wyraził radość, gdy odpowiedziałam-Jakie plany na dziś?
-Aa.. Mam zamiar spotkać się z dziewczynami. Pomóc Ally upiec babeczki, bo ma zachcianki... Później może coś porysuję. Nudzi mi się!-powiedziałam-Muszę znaleźć pracę.
-Znasz moje zdanie na ten temat.
-Zayn, ale ja muszę coś ze sobą zrobić.. Może jakąś dorywczą? Żeby troszkę zarobić i zabić wolny czas, gdy nie potrafię spędzać Go z Tobą.
-To pomyśl nad czymś lekkim.. I żeby dawało Ci radość, skoro już musisz.
-Obiecuję, kochanie, że tak zrobię. A co tam? Koncert?
-Taaak.. Za 2h. Zaraz mi będą pudrować nosek.-drażnił się ze mną
`-Tęsknie bardzo mocno!`
-Częściej to robisz niż ja, mam się martwić?-zapytałam ze śmiechem
-Ja mam od tego ludzi, skarbie.
-Doobrze, więc życzę Ci udanego koncertu. Tęsknie bardzo mocno!
-Ja również... Kocham!-odpowiedziałam tym samym słowem i rozłączyłam słuchawkę.
KŁAMAŁAM! W większości kłamałam...
A tak nie lubię kłamać i czuję się okropnie, wiedząc że muszę to robić... Bezkarnie wpajać mu coś co nie będzie prawdziwe. Nie potrafię tak długo... Ale gdy się zdradzę... To w przeciwnym razie nie byłaby to niespodzianka! Ugh.... Tak źle się z tym czuję!
-Jak wy to robicie?-zapytałam leżące na łóżku przyjaciółki-Jak te kłamanie podchodzi Wam z taką łatwością...
-Po prostu.-rzekła blondynka-Praktyka.-dalej chrupała chipsy, grzebiąc w telefonie
-Laata praktyki.-dokończyła druga-Moja droga, muszę Ci przypominać kto okłamywał chłopaków i samego Zayn'a w rzeczy samej.. Przez tak długi okres czasu?-postanowiłam nie odpowiadać-Dałaś radę? To dlaczego te parę zdań mają dla Ciebie aż takie znaczenie.. Skoro jest to kłamstwo w dobrej wierze! Czasem tak trzeba.-uśmiechnęła się Melanie
-Masz rację...
-Nie przejmuj się, życie jest za krótkie na takie pierdoły.-Ashley wciąż bezinteresownie zajadała chipsy.

-Okej, kochane. Kończę się pakować.-powiadomiłam dziewczyny przez skype'a
-Nie zapomnij spakować prezentu!-przypominała brunetka
-Spokojnie, on jest w walizce od samego początku.-zawstydziłam się-Najważniejsza rzecz... Nie mogłabym jej zapomnieć.-uśmiechnęłam się wzruszona-Wszystko macie?
-Jedziemy tylko na moment... Ważne żeby zabrać dobry humor i majtki na przebranie.-dopełniła moją wypowiedź Ash
-Otóż to.-przytaknęła Jej ze śmiechem brunetka
-Dobrze, że mają takiego świetnego menager'a, który spiskuje za ich plecami.
-Tak, Paul jest do rany przyłóż.
-Nie mogę się doczekać ich reakcji! Kurcze!-rozpierała mnie energia.
Nie mogłam się opanować. Fakt, że za kilkanaście godzin zobaczę Zayn'a i resztę przyjaciół oraz zwiedzę Tokio.. Ahh!
TokioTour.
Marzenia się spełniają.
-O której mam czekać pod domem?-zapytała Mel
-O 23:00 bede wyjeżdżać, czyli tak 5 po czekaj, a Ash jeszcze 5 minut później.
-Pewnie!
-Kończę, bo muszę poszukać słuchawek. Może przy okazji znajdę jeszcze coś potrzebnego. Widzimy się za godzinę!-rozłączyłam się.
Wstałam i zbiegłam na dół.
`Zrobiła zastanawiającą minę.`
-Gotowa?-zapytała Allison, która z brzusiem wcinała babeczkę
-Mam nadzieję.
-Zrobiłam Wam na trasę babeczki! Pozwoliłam sobie przywłaszczyć kilka.-zaśmiałam się
-Wiesz kto jest najlepszą siostrą na świecie?-zapytałam.
Zrobiła zastanawiającą minę.
-Tak, Ty!-ucałowałam Ją.

-Na pewno, macie wszystko załatwione w tej Japonii?-mama wciąż dopytywała trzymając mnie za ramiona
-Mamo, tak! Mówiłam Ci już! Wszystko jest dopięte na ostatni guzik! Menager chłopców Nam pomógł.
-Jestem z Ciebie dumna. Jesteś wspaniałą dziewczyną. Wszystkie jesteście niesamowite!-zwróciła się do moich przyjaciółek-Koniecznie się do mnie odezwij, jak dolecicie na miejsce.
-Obiecuję. Wracam niebawem! Opiekuj się wnuczką i córką.
-Również obiecuję.-uściskała mnie i udałyśmy się na odprawę.
Godzina naszego lotu się zbliżała.
-Mam nadzieję, że niczego nie zapomniałam.-przeszedł mnie lekki strach
-Cóż, nawet jeśli, to już się po to nie wrócimy.-powiedziała pocieszycielsko Ash.
Zawsze boję się przechodzić przez bramki, że zaczną pipać na mnie, lecz przeszłam bez najmniejszych problemów. Potem skasowałyśmy bilet i wsiadłyśmy do samolotu. Zajęłyśmy pierwsze trzy wolne miejsca obok siebie.
-O Boże, daj nam szczęśliwy lot.-powiedziałam, gdy samolot ruszył
-I szczęśliwy jutrzejszy dzień.-dodała Melanie
-Amen.-zakończyła Ash.
A więc, niech tak się stanie..

*12 styczeń*

-Natt..-ktoś szturchał moje ramię-Wylądowaliśmy. Wysiadamy.. Wstawaj!
Rozłożyłam ręce i się przyciągnęłam wydając niestworzone dźwięki, nawet nie wiedząc co się wokół mnie dzieje... Straciłam poczucie czasu.
-Wychodzimy!-powtórzyła Melanie i pociągnęła mnie za rękę, szybkim ruchem zabrałam torebkę.
Omijając czekającą na nasze wyjście stewardessę, uśmiechnęłam się przepraszająco..
Ta wyglądała na rozbawioną.
Mimowolnie zakryłam ręką oczy, gdy wyszliśmy na słońce. Grzało niemiłosiernie! Ależ będzie przygoda...
-Przespałam całą drogę.-uświadomiłam sobie
-Tak... My połowę. W końcu to noc..
-Przegapiłaś cudowny wschód słońca. Wydawało się, że jesteśmy tuż obok...-zachwycała się Ashley
-Jak mogłyście mnie nie obudzić?-naburmuszyłam się
-Spałaś tak słodko.. Żal nam było.-przyznały-Ale zrobiłyśmy cudne zdjęcia! Ta podróż od samego początku jest niesamowita!
-Cóż... Jaki początek, taki koniec, dziewczęta.-zachichotałam.
Gdy weszłyśmy na dworzec lotniska, zaczęłam błądzić wzrokiem.. Szukałam menager'a naszych chłopaków. Obiecał, że się Nami zajmie.. Że wszystko zorganizuje.
Lecz zamiast kochanego Paul'a, w oczach błysnęła mi znana blond fryzura.
-Oooo nieeee!!-zakryła buzię ręką Melanie, uśmiechając się jak najszerzej
-Horan! Co Ty tu robisz?-byłam niebywale zaskoczona
-Miłe powitanko.-rozłożył ramiona-Ale jednak wolałbym, żebyście zrobiły to tak jak należy.
Oczywiście, jak na brunetkę przystało, Mel doskoczyła do Niego jako pierwsza. Gdy już się czule przywitali, a ja z Ash zdążyłyśmy rzygnąć tęczą, przyszła kolej na mnie..
-Jak Ty się tu znalazłeś? Przecież to Paul...
-Paul chodził skryty, więc doktor Horan wydobył z Niego informacje..
-Ale to nie tak miało być!-dodałam zrozpaczona-To miała być niespodzianka!!
`-Trochę poznałem Twój niecny plan..`
-I jest! Nawet nie wiesz jaka! Gdy Paul mi opowiadał co ma się wydarzyć, nawet jadąc na lotnisko nie wierzyłem, że was tu zobaczę.. Tak bardzo miło Was widzieć.-z głośnym 'oooo' przytuliłyśmy Go wszystkie
-Trochę poznałem Twój niecny plan.. I jestem z Niego bardzo zadowolony. Będziesz najlepszym prezentem na świecie!-wyznał
-Ale to Nasza zasługa.. Wszystkich!
-Wszyscy wiedzą, że Tobą i tak będzie najbardziej zainteresowany.-nie mogę wyjaśnić jak bardzo czerwona się stałam, jednak wiem, że byłam burakiem ostatniego stopnia
-Chodzcie, lejdis. Mam zadanie zabrać Was do waszego pokoju hotelowego.
-A chłopaki niby myślą, że gdzie jesteś?
-A jak myślicie?-spojrzał na Nas z uśmiechem-Wyskoczyłem coś zjeść.

Gdy podjechaliśmy pod hotel, w którym pokój zarezerwował Nam menager 1D, oniemiałam... Niby załatwił wszystkie formalności, ale jak ja mu za to oddam? Nie stać mnie na takie rarytasy...
W życiu nie myślałam, że będę w 5***** hotelu. A jeszcze bardziej nie spodziewałam się, że będę w Tokio. Gdy Niall otworzył Nasz pokój, wspólnie zrobiłyśmy przyciągające się 'aaaa'!! Coś niesamowitego!
-Mam nadzieję, że to okrzyk radości, bo to najlepszy pokój w tym hotelu.-przedrzeźniał się z Nami Niall
-Kto bogatemu zabroni..-puściłam mu żartobliwie oczko
-Cieszę się.-uśmiechnął się-Ja będę musiał powoli już znikać, koncert dziś mamy.-dał Nam po buziaku w policzek-Pamiętajcie, że jak chcecie gdzieś wyjść to w przebraniu. Chyba nie chcecie zepsuć sobie niespodzianki? A aparaty są wszędzie...
-Faktycznie.-zrobiłam ogromne oczy, nawet nie przeszło mi to przez myśl..
-Do zobaczenia później, myślę.-zniknął.
Usiadłyśmy na łóżkach, wciąż z zachwytem rozglądając się po pomieszczeniu.
-To jaki mamy plan, dziewczyny?-zapytała blondynka
-Jesteście głodne? Bo ja totalnie umieram..-przytaknęły mi-Więc dogłębny plan proponuję objaśnić przy posiłku..
Zadzwoniłam do recepcji.

#2 Muzyka

-To już wszystkie?-zapytałam wieszając ostatniego balona na ramie drzwi
-Jasna sprawa.-odpowiedziała blondi
-A tych serpentyn też już chyba wystarczy, ileż tego... To nie naste urodziny.-powiedziała Melanie
-Taki był mój zamysł.-zaśmiałam sie-Zamiast upływających lat, chcę żeby poczuł się znów jak ten beztroski nastolatek.. Rozumiecie, tak jak w przeszłości. Żeby odtrącił na ten jeden dzień wszystkie problemy, smutki, żeby niczym się nie przejmował. Taki forever young! Wiecznie młody, lejdis!
-Ty jesteś szalona.. Będzie miał z Tobą ciekawie synek.-zachichotały
-No nie chcę, żeby się nudził.. Nie muszą to być takie oficjalne kolejne urodziny.. Nie wiem czy w ogóle ostatnio je spędzał.. A to przecież taki wyjątkowy dzień. Nie wiem, czy jakoś świętują będąc w trasie.. Dlatego chciałam mu zrobić niespodziankę.
-A my się ogromnie cieszymy, że możemy w tym uczestniczyć.-Mel podeszła i mnie przytuliła
-Mamy czas na takie czułości?-zapytała żartobliwie Ashley
-Na to zawsze jest czas!-odpowiedziałam-Przyszykuję prezent, a wy pilnujcie czasu i czekajcie, gdyż zaraz nadjedzie tort oraz szampan z kupą kieliszków.
-W ogóle to jak Paul Ich tu sprowadzi?-zastanawiały się
-Nie mam pojęcia, ale powiedział, że coś wymyśli. I oddał nam Ich do jutrzejszego wieczora.-uśmiechnęłam się-Ten czas trzeba wykorzystać jak najlepiej.
Zniknęłam za drzwiami łazienki.

*Zayn*

`-To było bardzo wzruszające wykonanie..`
-Dziękuję Wam, jesteście najlepsi!-powiedziałem do mikrofonu, gdy na zakończenie koncertu widownia zaśpiewała mi głośne "sto lat"-To było bardzo wzruszające wykonanie..-powiedziałem szczerze
-Dzięki Wam, do zobaczenia wkrótce, mamy nadzieję!-krzyknął Payno.
Zeszliśmy ze sceny do garderoby. Wziąłem głęboki oddech, choć co roku w moje urodziny jesteśmy na wyjeździe, zawsze kończy koncert się tak samo, a ja z roku na rok jestem coraz bardziej wzruszony. Czy to te lata tak na mnie działają? Czym starszy tym bardziej miękkie serce? Oby nieee.
-Cieszę się, że się już skończyło. Męczący dzień.-powiadomił Styles
-Wyjątkowo..-odpowiedział mu Tommo, rzucając się na kanapę
-Jedyne na co mam ochotę to wejść do pokoju hotelowego, wskoczyć do wyrka i napić się z Wami piwka, chłopaki. Uczcić tą moją starość.-powiadomiłem Ich
-Dla Ciebie wszystko, stary.-poklepał mnie po ramieniu Horan
-No chłopaki.-do salki wszedł menager-Pięknie było, Tokio jest wasze. A teraz macie 5 min na przebranie się w rzeczy, które są zostawione na waszych miejscach i jedziemy.
-Do hotelu, ma się rozumieć?-zmarszczyłem brwi
-Niestety, muszę Was zmartwić. Nadążyła się super okazja, japoński fotograf chciałby Wam zrobić nowe zdjęcie na okładkę tutejszego miesięcznika. Jedyny wolny termin ma dzisiaj, także szybko, nie lubi spóźnialskich. Odwdzięczę się Wam za to. Ale będziecie hitem, głównym tematem stolicy!
-Paul...-zajęczał Harry
-Widzimy się na dole.-wyszedł.
Usiadłem na swoim miejscu, głośno wypuszczając powietrze. A już było tak fajnie...

-Niby 5 gwiazdek, a taki sobie z wyglądu..-wyjąkał Harry, gdy wyszliśmy z samochodu pod hotelem, w którym miała się odbyć nasza sesja
-Patrzy się na wnętrze, nie na wygląd.-odpyskował mu Liam
-No zaraz zobaczymy jaki jest wewnątrz.-zaśmiał się Lou i przybili sobie piątkę
-Nie narzekajcie... Zróbmy to szybko i niech się to już skończy..-dodałem znużony.
Przyznali mi rację.
Windą podjechaliśmy na ostatnie piętro, do ponoć największego tutejszego apartamentu. Sławny, to się ceni...
-Zayn, pomóż mi proszę otworzyć te drzwi, bo zapomniałem okularów, nie potrafię włożyć karty w czytnik.-podał mi kartę menager.
Spełniłem Jego prośbę. Gdy tylko otworzyłem drzwi, błysnęło jakieś duże światło, oślepiając nas. Gdy tylko odzyskalem wzrok, zobaczyłem mnóstwo balonów, serpentyn, pośród których zobaczyłem 3 piękne kobiety z czapeczkami urodzinowymi na głowach, krzyczące:
-NIESPODZIANKAAA!!!

*Nathalie*

Gdy tylko usłyszałyśmy rozmowy i szmery za drzwiami, byłyśmy w pełnej gotowości. Gdy drzwi się otworzyły, Ashley oślepiła Ich robiąc pamiątkowe zdjęcie swoim nowym aparatem, w tym czasie Mel trzymała tackę z kieliszkami napełnionymi szampanem, a ja tort. Krzyknęłyśmy niespodziankę, a następnie wyśpiewaliśmy Zayn'owi sto lat.
-Zdmuchnij świeczki i nie zapomnij pomyśleć życzenia.-poradziłam mu.
Spojrzał mi głęboko w oczy i poczułam jak uginają mi się kolana.
-Wszystko co mi potrzeba już mam przy sobie.-odpowiedział
-Pomyśl!-rozkazałam.
A więc z podstępnym uśmiechem zamknął oczy, potem zdmuchnął wszystkie 22 świeczki. Odłożyłam tort na stolik, Zayn zabrał mnie w objęcia i wyszeptał wprost do ucha:
-Wiesz jak bardzo Cię kocham?
-Bardzo..
-Bardzo, bardzo.-poprawił mnie i czule pocałował w czasie, gdy reszta się witała
-Teraz toast!-wykrzyknęła Melanie i rozdała kieliszki
-Za wiecznie młodego Malik'a!-rzekł Styles
-Za nasze cudowne niewiasty!-dodał Zayn
-I za waszą szczęśliwa trasę!-dodałam
-Zdrowie!-stuknęliśmy się kieliszkami na szczęście.

-Jedzcie ile chcecie!-powiedziałam, gdy przyjechał szwedzki stół, na którym znajdowało sie sushi, jakieś inne ryby, ten przepyszny chiński makaron oraz standardowo - pizza, frytki, schabowy. Wątpię, by chłopcy rozdrabniali się na takie dania.. Zamowiłyśmy z dziewczynami to, co my chciałyśmy skosztować.
-A ja zaraz wracam.-powiedziałam z uśmiechem.
Wyszłam na balkon. Musialam odetchnąć świeżym powietrzem. Serce waliło mi jak młotem, tak bardzo martwiłam się, że nie wyjdzie. A tu wszystko super się udało... Chcę już poczuć ulgę... Rozluźnić się. Nacieszyć towarzystwem.. Chłopakami.
-Palisz?-usłyszałam za sobą Zayn'a
-Doskonale wiesz, że rzuciłam.-odwróciłam się w Jego stronę.
Zawadiacko się uśmiechnął.
-Dziękuję.-zbliżył się i wyszeptał wprost do mojego ucha, następnie pocałował mnie w czubek głowy
-Nie tylko mi powinieneś dziękować. Dziewczyny także włożyły w to ogrom pracy.-wtuliłam się w Niego
-Wiem.. Ale Tobie chcę podziękować szczególnie. Ty jesteś wyjątkowa. To Ty jesteś moim największym prezentem.. Że jesteś tu. Ze mną. W tej chwili. W tym dniu. Tysiące kilometrów od domu. Jesteś ze mną.-powtórzył-Kocham Cię.
Z uśmiechem odpowiedziałam tym samym.
-Zostań dziś ze mną..-poprosiłam-Na noc.
-Kusząca propozycja.. Ale nie mogę..-powiedział zasmucony
-Możesz.
-Nie.. Od rana pracuję. Gdybyś tylko zobaczyła mój harmonogram...
-Gdybyś tylko zobaczył jaka potrafię być przekonujaca..-podniósł jedną brew i spojrzał na mnie zdziwiony, a ja przytakiwałam głową z miną zwyciezcy-Paul jest po naszej stronie. Wszystko załatwiłam... Nie martw się.
-Mówiłem Ci już jak bardzo wspaniała jesteś?-zaświeciły mu się oczy, gdy na mnie spoglądał
-Nawet jesli, to możesz powtórzyć...-zachichotałam.
Ten w odpowiedzi pocałował mnie. Delikatnie i czule. Wystarczająco. Czułam Jego lekki zarost, przymknięte powieki.. Wszystko było idealnie.

-Ale Nam ten fotograf zdjęć porobił...-powiedział z sarkazmem Harry-Okładka New York Times jest nasza.-wszyscy się zaśmiali
`-Paul też ma wyobraźnię.`
-Profesjonalny.-dodała Ash, mając na szyi założoną swoją nową lustrzankę-Ale musicie przyznać, że daje po oczach..
-I to jeszcze jak.-powiedział Zayn-Poczułem na własnej skórze.
-Paul też ma wyobraźnię..-dodałam
-Tak właściwie to napisał mi SMS'a z życzeniami jeszcze raz, a w PS. dodał, że prawdziwa sesja zdjęciowa jest pojutrze, z tym znanym fotografem, lecz w Jego pracowni, a nie byle jakim hotelu.
-Byle jaki, a sam nam Go polecił.. A to typek.-dodała Mel, na której oświadczenie zachichotaliśmy
-I dziękuję blondaskowi kochanemu, że się nie zdradził.-zrobiłam dziubek w Jego stronę
-Dla Ciebie wszystko.-podszedł i pocałował mnie w czoło-No chyba już pora na Nas.
-Pora spędzić trochę czasu na osobności.-przygryzł wargę Styles
-Idiota.-wywróciłam oczami.

-Posprzątane?-zapytałam Zayn'a, gdy pozbieraliśmy parę rzeczy, gdy cała kochana chołota wyszła
-Powiedzmy, że jest ogarnione.-stanął przy mnie i założył ręce na ramiona, zachichotałam, gdy zauważyłam Jego pozę
-Czy Ty się ze mnie śmiejesz?-podniósł brew-To jest karalne!
Pokiwałam przecząco głową, wciąż zwijając się ze śmiechu.
Chłopak z zaskoczenia zaczął mnie łaskotać, narzekając jaką to ja jestem okropną dziewczyną, wyśmiewa swojego mezczyzne zamiast go wspierać, ignoruje i blablabla.. Położył mnie na łóżku i przekroczył, by mieć lepszy dostęp do miejsc, w których mam ogromne łaskotki.
-Zaraz się posikam, przyrzekam!-ze śmiechu już prawie rozbolała mnie głowa
-Założę Ci pampers, żaden problem.-nie przestawał.
Zacisnęłam w garści pierwszą napotkaną na drodze rzecz, którą akurat okazała się być poduszka. Uderzyłam Go nią z całej siły.
-Przesadziłaś.-powiedział z zamknietymi oczami, gdy przeszkodziłam mu w zabawie.
Wziął poduszkę i też zaczął mnie okładać, tak rozpoczęłam kolejną wojnę. Gdy już wyzuci z emocji i siły, leżeliśmy na podłodze i ze zmęczenia dyszeliśmy jak zwierzęta, zmieniłam jednym ruchem pozycję i usiadłam okrakiem na ukochanym.
-Ostatnia godzina tego wspaniałego dnia..-kreśliłam palcem wzorki na Jego klatce piersiowej, patrząc mu w oczy.
Następnie knykciem obrysowywałam mu twarz.. Delikatnie. Poznając każdy zakamarek.
-Najlepsze urodziny w najlepszym towarzystwie.-wyszeptał i mnie pocałował-I cieszę się, że znaleźliśmy tę chwilę dla siebie.
-Przed nami cała noc..-wyszeptałam i dałam mu buziaka-Przygotuje się do łóżka.
Uciekłam do łazienki. Ugh.. Wzięłam głęboki oddech i oparłam dłonie wokół umywalki.. Boję się. Lecz to jest to czego pragnę. Teraz muszę mu dać swój własny, osobisty prezent. Przebrałam się w fikuśną piżamkę, jeszcze raz spojrzałam w lustro.. Byłam zmęczona, wyglądałam jak gówno, lecz dla Niego zawsze jestem piękna.. Oby ta odrobina alkoholu, którą w siebie wlałam kilka godzin temu dodała mi pewności siebie i odwagi.. Poprawiłam, by wszystko dobrze leżało i ociekając seksem wyszłam z łazienki. Oparłam się o ramę drzwi i chrząknęłam, gdyż Malik był wpatrzony w telefon. Podniósł wzrok i zamarł. Obserwował, lecz nie mógł nic z siebie wydusić. Speszyłam się, zagryzłam warge, choć wiem, że to w niczym nie pomoże.
-Wow...-usłyszałam, postanowiłam przejąć inicjatywę
-Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, skarbie.-podeszłam bliżej-Byłam na zakupach, jak.. Ci się podoba.
-Prezentuje się perfekcyjnie.-powiedział z najszczerszym uśmiechem
-Kupiłam z myślą o Tobie.. Potraktuj to jako osobisty prezent..
-Bardzo osobisty. -wydukał i wyciągnął w moim kierunku dłonie, które ujęłam, a On pociągnął mnie na tyle mocno, że wpadłam w Jego ramiona-Wyglądasz przepięknie!
Czułam na szyi Jego ciepły oddech.
-Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę..-wyszeptał-Jak bardzo pociągająca jesteś.. Ale.. Nie wiem, czy będę w stanie Ci się opszeć..
-Liczę na to..-odpowiedziałam czując, jak jeży mu się skóra
-Jesteś pewna?-zapytał zszokowany
-Mam to jeszcze przemyśleć?-powiedziałam rozbawiona-Już dużo czasu nad tym spędziłam..
-Nie myśl tyle, bo Cię główka zaboli..-powiedział i mnie pocałował-A teraz pozwól, że pomogę Ci to zdjąć.. Nie chciałbym tego rozpruć, gdyż bardzo mi się podoba...-powoli rozpinał mi zameczek.
Zawstydziłam się.
-Powiedz 'nie', a przestanę!-zarządził
-Kontynuuj.-dodałam i przymknęłam oczy z rozkoszy, gdy zaczynając od szyi zjeżdżał pocałunkami w dół.
Nie mogę się wstydzić, On jest mój. Kocham Go. Na zawsze. Jestem piękna.. Kocha mnie. Mój Zayn.
-Jestem cała Twoja.-powiedziałam ostatecznie.






***
Moiiii koooochaaani, dochodzimy do końa `STO`, już ostatnie rozdziały! 
Tak myślę, że jeszcze 2 ;]
Nie mam już sił Was przepraszać, bo robię to za każdym razem ;c Teraz szkoła, prawko itd.......

po prostu powiem tak; WESOŁYCH ŚWIĄT, KOCHANI! 
POGODNYCH, RADOSNYCH, W RODZINNYM GRONIE! 
MOKREGO DYNGUSA, LASKI! ♥

Do zobaczenia w kolejnym ;*


DOCEŃ MOJĄ PRACĘ! ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD! 
SKOMENTUJ!!!