poniedziałek, 5 grudnia 2016

Rozdział 72.

#1 Muzyka

*Nathalie*

`-Zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.`
-To wszystko jest takie... Zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.-skończyłam snuć moją `opowieść`
-Racja, jest piękne. Jest cudowne, bo jest dobrze.. Wszystko dobrze, a nawet lepiej! Wszystko się wyjaśniło, o to chodziło. Tego chciałaś. Zasłużyłaś na to w stu procentach. -powiedziała Allison, trzymając mnie w objęciach i poczułam cmoknięcie w czoło.
Opowiedziałam Jej wszystko, do czego doszło poprzedniego wieczoru. Słuchała z ogromnym zaciekawieniem, lecz nie wyglądała zbytnio na zaskoczoną. Powtarzała:
"Wiedziałam, że to się tak skończy."
-To takie do mnie nie podobne..-twierdzę
-Ty nadal nie możesz w to uwierzyć..-kręci głową nie dowierzając-Dziewczyno, przejrzyj na oczy! Tyle czasu cierpiałaś, żyłaś w kłamstwie, los musi teraz otworzyć Ci tą szczęśliwą drogę w swoim życiu. A Ty.. Mu na to nie pozwalasz. Spełniają się Twoje sny!
-I to mnie przeraża.. Nigdy nie spełniły się żadne moje sny, ani marzenia.. A teraz wszystko się zmieniło. A co, gdy ja.. Zgłębie się w to, a okaże się to chwilowe? Nie chcę znów cierpieć..
-Wiesz co ja myślę? Myślę, że za dużo nad tym myślisz. Przestań myśleć "co by było, gdyby..", bo tego nie wiesz. Żyj teraźniejszością, kochanie! A wszystko będzie dobrze.. Gwarantuję. Masz dziś randkę z miłością życia, to jest najważniejsze!
-Kocham Cię!-powiedziałam i mocno Ją przytuliłam.
Słysząc dzwonek do drzwi, zwróciłyśmy głowy w stronę nadchodzącego dźwięku.
-Otworzę.-wyskoczyłam z kanapy i w skowronkach podskoczyłam pod drzwi.
Nawet nie zobaczyłam kto przyszedł, otworzyłam drzwi z rozmachem i napotkałam znajomą blond czuprynę. Mina trochę mi zrzedła..
-Nie spodziewałam się Ciebie..-powiedziałam całkowicie poważnie
-Ja..-nie umiał się wysłowić-Postanowiłem wpaść..
-Tak? Często ostatnio `wpadasz`, masz zamiar się wprowadzić?-podniosłam brwi, udając zdziwienie
-Ja.. To nie tak,.-wypuścił głośno powietrze-Martwiłem się, wiem, nie zaufałem Ci, nie uwierzyłem..-nie mogłam zdusić w sobie więcej śmiechu, zachichotałam i przyciągnęłam go do siebie
-Ty marudo.. Nie tłumacz się więcej. Nie wychodzi Ci to za dobrze.-mocno Go przytuliłam-W nocy przecież sobie wszystko wyjaśniliśmy.
-Matko, Natt. Nie strasz mnie tak więcej.. Myślałem, że znów spieprzyłem..-zachichotałam
-Musisz mieć jakąś nauczkę, by mi zaufać. Ale spokojnie.. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.-zaprosiłam Go do środka i poszliśmy do mojego pokoju-To całkiem urocze, że się tak troszczysz..
-Myślisz? Bo wiesz... Mogę zostać prywatnym ochroniarzem.-zrobił postawę typowego mięśniaka i wypiął klatę do przodu.
Wybuchnęłam śmiechem.
-Wystarczysz mi jako brat.
-I całe szczęście, bo nie wygodnie jest chodzić takim... nadmuchanym.
-Głupi..-nie potrafiłam przestać się śmiać-Ale mam nadzieję, że nie jesteś z tych braci, którzy prawią kazania, gdy siostry wybierają się na randki.. Ani nie sprawdzają wszystkiego wkoło.-podpuściłam Go
`-Słucham!? Wybierasz się na randkę?`
-Oh, kochana, jestem jeszcze gorszy!
-To chyba mam przechlapane...-wykrzywiłam się, a On usiadł z wrażenia
-Słucham!? Wybierasz się na randkę?-wytrzeszczył oczy
-Zostałam zaproszona.-przygryzłam wargę
-Przeez..?-gestykulował, abym nawijała dalej
-Przeeeez jednego z Twoich najlepszych przyjaciół, dlatego nic nie musisz sprawdzać!-wskoczyłam do łazienki i zatrzasnęłam za sobą drzwi
-NATHALIE! Wychodź natychmiast!-pukał w drzwi, a ja za nimi pękałam ze śmiechu, z radości..
Nie mogę tego nazwać, byłam strasznie nabuzowana! Ja pierdziele.. chyba to wreszcie do mnie dotarło!
-Wyłaź i mów! TALKING RIGHT NOW!-wrzeszczał-Bo faktycznie Go sprawdzę..-otworzyłam drzwi i wyszłam.
Wskoczyłam na Niego i razem pofrunęliśmy na łóżko.
-Nie poznaję Cię.. Do czego ten człowiek Cię wczoraj doprowadził.. Ty jesteś w kompletnej euforii!
-Jestem sobą, Niall. Po prostu... Jestem taka jak kiedyś. Ja...-łza znów wypłynęła mi z oka, a ja zaśmiałam się z bezsilności-Ja zdecydowanie za dużo płaczę.
-Skarbie..-Horan przytulił mnie, a ja zmoczyłam mu koszulkę-Opowiesz mi?
-Tak.. Wszystko. Po kolei.-pociągnęłam nosem i zaczęłam wszystko od początku.

-Kobieto, dlaczego Ty mi tu ryczysz..-z załamaną miną i pudełkiem chusteczek w rękach siedział przede mną Nialler i mnie uspokajał-Powinnaś się cieszyć, być podekscytowana, krzyczeć, skakać z radości.. I wszystkie te rzeczy, które robią dziewczyny, które wychodzą z.. wiesz.. chłopakiem, który im sie podoba.-zagestykulował i skrzywił twarz-Jezu, nie jestem stworzony do takich gadek.
-To wszystko przez te emocje.. Za dużo ich. Jestem aż tak podekscytowana, że aż przerażona.-pociągam nosem i wyciągam kolejną chusteczkę-Każdy ma swój sposób na okazywanie emocji, ja wybrałam taki i się nie czepiaj.
-Ale wyglądasz jakby Cię właśnie chłopak rzucił, a nie jakbyś Go właśnie zdobyła!-wpajał mi do głowy-Ale.. Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliście.-przytulił mnie, a Ja wydałam z siebie płaczliwy dźwięk-O nie, ja tego tak nie zostawię..
-Dziękuję, że odnosisz się do mnie, jak do rzeczy..-wydmuchałam nos
-W określeniu tego, miałem na myśli te jęki, które wydobywasz.. Jeszcze mnie ktoś oskarży, że Cię morduję. Więc Cię uratuję, aniołku.-wyjął telefon i zaczął gdzieś dzwonić
-Hej, co ty robisz.. Do kogo dzwonisz?-teraz do dopiero jestem wstrząśnięta..
A jeśli dzwoni do Malika, faktycznie Go sprawdzić? Albo co gorsza.. Wyznać co ze mną zrobił.. Albo odwoła naszą randkę, bo nie jestem gotowa!!!
-Hej, bejb.-powiedział-Mam nadzieję, że nie robisz nic pilnego.. Cieszę się bardzo, lecz to nie ze mną spedzisz ten czas... Takie babskie sprawy, także weź psiapsie i wpadaj do Natt... Musicie jechać kupić coś okolicznościowego... Z okazji randki... Dowiesz się później, czekamy. Kocham!-rozłączył się
-Idiota..-powiedziałam
-Przynajmniej przestałaś mi tu skamlać.-uderzyłam Go poduszką.

-Nie wierzę w to co słyszę!-oznajmiła Melanie, gdy siedziałyśmy w samochodzie w drodze do centrum handlowego
-No ja też...-przyznaję
-To chyba pora uwierzyć, bo jak chcesz funkcjonować na randce, skoro śnisz...-zrobiłam krzywą minę, gdy spojrzałam na rozbawioną twarz Ashley
-Śmieszkuj se, śmieszkuj. Nic mi dziś humoru nie zepsuje.-spojrzałam z powrotem w okno
-A na pewno nie ten pryszcz, który wyskoczył Ci na nosie.-słysząc to, spojrzałam szybko do lusterka
-Co!?-pisnęłam.
Dziewczyny jednak wybuchnęły niepohamowanym śmiechem.
`-Dawno nie widziałyśmy Cię takiej radosnej,
cieszymy się, że wszystko się układa!`
-Widzę, że Wam też humory dopisują.
-Skoro Ty jesteś szczęśliwa, to i my jesteśmy!-powiedziała brunetka
-Dawno nie widziałyśmy Cię takiej radosnej, cieszymy się, że wszystko się układa!-dodała blondynka
-Bo zasłużyłaś!
-Powtarzałyśmy, że wszystko będzie dobrze. Ale Ty musiałaś czekać aż wszystko samo się pokomplikuje... I na szczęście! Bo nie wiem, czy byś mu o tym kiedykolwiek powiedziała.. Wiecznie nie byłaś gotowa, a teraz musiałaś się zorganizować na już.. Dałaś radę, zmierzyłaś się z przeszłością. Jesteśmy dumne! Teraz buduj teraźniejszość.
-Pamiętaj, że zawsze po burzy wychodzi słońce.-znad kierownicy odezwała się Mel
-Jesteście kochane..-spojrzałam na nie ze wzruszeniem w oczach-Nie wiem czy kiedykolwiek Wam podziękowałam za to, że jesteście dla mnie tak wyrozumiałe, kochane, słuchacie moich narzekań, pomagacie.. Najwspanialsze psiapsi na świecie!-dałam im szybkiego buziaka
-Po prostu.. My - trzy - jesteśmy niezniszczalne i niepowtarzalne!-podsumowała Ash.
Potwierdziłam ruchem głowy.
-Okej, wystarczy już tych czułości.-Mel zaparkowała-Czas na shopping! Kogoś tu trzeba wystroić...

#2 Muzyka

-O której przyjedzie Twój mężczyzna?-zapytały dziewczyny, gdy siedziałyśmy w moim pokoju i słuchałyśmy muzyki
-O 18.-skrzywiłam się-I On nie jest mój..
`-Cichaj`
-Jeszcze nie jest. Ale wszystko może się zmienić.-uśmiechnęła się Ash
-Cichaj.-uciszyłam Ją ze śmiechem-O matko, ile Ja dziś kasy wydałam.-przewróciłam się na łóżko
-Chcesz być piękna, musisz cierpieć.-podsumowała wszystko Mel-To wszystko jest użyteczne, także nie zmarnowałas tych pieniędzy. A na taką okazję warto poszaleć.-przytaknęła Jej blondynka
-Może macie rację...
-`Morze` jest głębokie, a my zawsze mamy rację.
-Koniecznie napisz jak wrócisz do domu!
-O ile wrócisz.-chichotały między sobą
-Czemu miałabym nie wrócić?-zapytałam marszcząc brwi
-No wiesz...-poruszały dziwnie brwiami i zagryzły wargi, a ja pokazałam, żeby uderzyły się w środek czoła
-Wy to jednak nic w tych głowach nie macie...-nadal się śmiały-Idiotki.-westchnęłam.
Ktoś zapukał do mych drzwi.
-Nathalie...-mama weszła do środka-Dzień dobry, dziewczynki.-przywitała się z moimi przyjaciółkami
-Dzień dobry, pani Silence.
-Córeczko, chciałam z Tobą porozmawiać..
-Właściwie.. To my się już zbieramy.-przerwała Mela
-Jestem umówiona z Harry'm, a ta tu z swoim dżolero, także nie przeszkadzamy.-pożegnały się buziakiem w policzek-Napisz!-i wybiegły.
Uśmiechnęłam się do mamy, przepraszając za zamieszanie.
-Siadaj, zapraszam.-przysunęłam się, robiąc Jej miejsce obok siebie.
Usiadła, jednak nie wydobyła z siebie żadnego głosu. Ja także nie wiedziałam co powiedzieć... Zawsze tak swobodnie się nam rozmawiało. Mama plątała swe palce w niemożliwe strony. Musiałam przerwać tą nerwową ciszę.
-Mamo....
-Pamiętasz jak miałaś 7 lat i chciałaś przyrządzić sobie pierwszy raz sama jajecznicę?-przerwała mi
-Oczywiście..-uśmiechnęłam się do wspomnień-Cały czas mówiłaś co i jak mam robić. Było to nie do zniesienia, bo chciałam Ci pokazać, że potrafię zrobić to sama.
-Dokładnie tak było... Bałam się o moją małą dziewczynkę, że się skaleczy, albo poparzy.. Byłaś taka mała..
-Mamo miałam 7 lat, chciałam pokazać, że nie jestem już dzidziusiem.-zaśmiałam się i usłyszałam także chichot mamy-Zazdrościłam Ally, że Ona może sama przygotować jedzenie, albo nastawić pralkę.
-A pamiętasz od jakiego momentu przestałam dawać Ci rady i instrukcje? Co mi powiedziałaś?-spojrzałam w podłogę z lekkim uśmieszkiem
-Powiedziałam; 'Mamo, zaufaj mi.'
-Dokładnie to powiedziałaś...-mama spojrzała na mnie ze łzami w oczach-Ale ja nadal byłam czujna.. Byłam przygotowana w razie, gdyby coś się stało, lub gdyby coś nie wyszło. Jednakże... Zaufałam Ci.-przełknęła ślinę-A wczoraj.. Także Ci zaufałam. Obiecałam to.. Ale też wciąż się martwiłam, tak jak te kilkanaście lat temu.. I postanowiłam zadzwonić, gdy już powoli odchodziłam od zmysłów, a godzina była coraz późniejsza.
`-Nie umiem się pogodzić z faktem, że jesteś już dorosła...`
-Mamo..-rzuciłam się w Jej ramiona, gdy łzy wypłynęły z Jej oczu.
Ja swoich także nie opanowałam.
-Nie umiem się pogodzić z faktem, że jesteś już dorosła... Dla mnie zawsze będziesz moją malutką kruszynką.. Bez względu na wiek. Jesteś moją córka, mam takie prawo.
-Oczywiście...-przytaknęłam
-Zasługujesz na moje zaufanie.. Doskonale wiem ile przeszłaś.. Nikt jak Ty nie zasługuje na nie.. Wybacz, że tego nie zauważyłam. Chcę żebyś wiedziała..-odsunęła mnie od siebie, by spojrzeć w moje oczy-..że ufam Ci i wiem, że nic głupiego byś nie zrobiła. Kocham Cię, słoneczko.
-Mamo...-przetarłam oczy od łez jedną ręką, drugą mocno Ją ściskałam-Jestem Twoją małą córeczką, zawsze nią będę, wiem to. I przyrzekam, zawsze będę... Wrócę, nawet jakbym pojechała na wycieczkę dookoła świata.. Zawsze wrócę.. do domu.-powiedziałam i spojrzałam w Jej oczy-Bo mój dom jest tam gdzie moja rodzina, a Wy jesteście moją rodziną.. I zawsze nią będziecie.-mama zachłysnęła się łzami
-Zawsze będę tu dla Ciebie.. Zawsze możesz do mnie przyjść, z każdą sprawą, w każdej sytuacji.. Zawsze Cię zrozumiem i postaram się pomóc.-dodała, a ja uśmiechnęłam się, pociągając nosem i biorąc głęboki oddech
-Kocham Cię!-odpowiedziałam Jej na to parą słów, które są proste do wypowiedzenia, a znaczą tak wiele.
Dwa najpiękniejsza słowa na świecie.
Słowa, które mają największe znaczenie.
-Słyszałam, że szykuje Ci się mega ważne wyjście.-zawstydziłam się-Ptaszek wyfruwa z gniazdka..
-Do tego musi umieć fruwać, a ja nie umiem mamo.-zachichotałam-Ale faktem jest, że.. strasznie się stresuję.
-Niepotrzebnie.-dodała-Po prostu.. bądź sobą. A wszystko.. będzie cudownie!
-Mamo...tak długo na to czekałam, a teraz.. chyba zwymiotuję z wrażenia..-powiedziałam, a mama się zaśmiała
-To te motylki w brzuchu. Nie denerwuj się... ale zajmij się czymś. Na przykład... Zostały Ci tylko 2h, zacznij się szykować.
-O matko! Masz rację!-spanikowałam, lecz wzięłam głęboki oddech-Bez pośpiechu, to aż 120 minut. Dziękuję, mamuś!-podeszłam do szafy i zabrałam jakiś czysty dres, a następnie udałam się do łazienki, lecz przystałam w drzwiach.
Odwróciłam się i podbiegłam do mamy, mocno Ją jeszcze raz tuląc, przy tym całkowicie Ją zaskakując.
-Dziękuję, że jesteś.

#3 Muzyka

Wzięłam gorącą kąpiel, jeszcze raz, a porządnie zmyłam z siebie całą depresję, wszystkie smutki, żale. Zawinęłam na sobie ręcznik i paradowałam sobie po pokoju, szukając moich najdroższych i najpiękniejszych kosmetyków. Rozczesałam włosy i pozwoliłam im wyschnąć samym. Będą wtedy takie napuszone, a dziś mogę coś poeksperymentować. Będę wyglądać pięknie! Musze powalić Malika z nóg! Umyłam zęby, bo tak trzeba.. Wcale nie mam w głowie innych okoliczności hihi..
Na prawdę. Nie liczę na nic... To pierwsza randka. Nie mam w zwyczaju całować się na pierwszych randkach, chociaż cóż to za zwyczaj, który nie jest pielęgnowany.. Kiedy ostatnio byłam na randce?
Kij wie.
Nathalie outfit♥
Usiadłam przed moją toaletką i zaczęłam się upiększać.. Nakładać na siebie podkład, następnie puder. Zrobiłam kreski, podkreśliłam brwi, potuszowałam oczy, a nawet użyłam cienia do powiek. Co prawda - mało widocznego - ale użyłam.
Mój telefon wskazywał 17.20, gdy wyjęłam z torby nowo zakupioną sukienkę i oderwałam z niej metkę. Wdziałam Ją na siebie, potem wygładziłam patrząc w lustro i.... podziwiając!
Następny krok - włosy. Były jeszcze lekko wilgotne, podsuszyłam je, następnie moje rozproszone loki uporządkowałam lokówką, oraz zaczesałam na jedną stronę. Odsłaniało to moje gołe plecy. Dobrałam odpowiednie kolczyki oraz wisiorek. Założyłam też pierścionek. Do kopertówki włożyłam kosmetyki, portfel oraz telefon. Z szafy wyjęłam ulubione czarne szpilki i włożyłam na stopy i usłyszałam dzwonek do drzwi. O nie! To już? Spojrzałam na telefon szybkim ruchem. 17:55.
Wczesny chłopak...
-Otwórzcie, proszę!-pisnęłam
-Ja się tym zajmę!-usłyszałam Allison z dołu, a potem jak wita Zayn`a-Natt, do Ciebie!
-Mam jeszcze 5 minut!-odkrzyknęłam, przekopując kosmetyczką, szukając ostatniej brakującej mi dzisiaj rzeczy.
Znalazłam! Eureka! Podeszłam do lustra i pomalowałam szminką usta. Kolor.. bordowy. Nie czerwony, ciemniejszy. Zrobiłam 2 kroki w tył i poobracałam się na wszystkie strony. Uśmiechnęłam się.. Doszłam do celu. Podoba mi się! Z łóżka zgarnęłam kopertówkę, a z szafy kurtkę skórzaną.. Skoro to Zayn, to postanowiłam zadbać także o coś, co będzie choć trochę w Jego stylu.
Już od przekroczenia progu swego pokoju słyszałam pochodzące z parteru rozmowy Malika z członkami mojej rodziny.
Moje szpilki sprawiają hałas, gdy schodzę po schodach, więc w mgnieniu oka milkną. Schodzę odrobinę zawstydzona, Zayn, Ally i mama czekają na mnie pod schodami i.. patrzą się. Prosto na mnie. Jakie to stresujące.. Lecz nic nie mówią. Mama wygląda jakby była w szoku, Zayn stoi z lekko uchylonymi ustami. Gapi się i także wygląda na zaskoczonego. Allison się po prostu uśmiecha.
-Już jestem gotowa.-mówię już na płaskiej powierzchni-Cześć.-witam się
-Czeeść.-mówi patrząc w moje oczy, w ręku trzyma bukiet kwiatów-To dla Ciebie!-podaje mi je-O mały włos, a bym zapomniał.
-Dziękuję! Piękne. Tylko odstawię do wody, żeby nie umarły! Potem możemy się zbierać.-uśmiechnęłam się i udałam się po wazon, który napełniłam wodą i odstawiłam z kwiatami.
Szybko wróciłam do mojego towarzysza. Kolejny raz obiegł mnie wzrokiem.
-Świetnie wyglądasz...-pokręcił głową-Przepięknie..
-Dziękuję.-zarumieniłam się, jak to już mam w zwyczaju-Idziemy?
-Jak najbardziej.-uśmiechnął się
-Odstawisz Ją bezpiecznie do domu, Zayn?-dopytała mama
-Oczywiście.-uśmiechnął się przyjaźnie w Jej kierunku.
Otworzył przede mną drzwi, wyszłam, a on tuż za mną. Złapał mnie za dłoń, spojrzałam na nasze splecione dłonie.
-Długo czekałem na tą chwilę.-dodał-A teraz chcę się z Tobą należycie przywitać..-pociągnął mnie ku sobie i złożył na ustach delikatny pocałunek, przymknęłam oczy.
Nigdy nie widziałam go tak romantycznego..
-Nie całuję się na pierwszych randkach..-powiedziałam z rozbawieniem
-Cóż, ja się tylko przywitałem..-uśmiechnął się szyderczo i pociągnął w stronę auta, otwierając mi drzwi od strony pasażera.
Zayn outfit♥
-Chciałam powiedzieć, że ty także wyglądasz.. wyśmienicie.
-Myślałem, że wyśmienicie wyglądać mogą dania.. Masz ochotę mnie zjeść?-powiedział unosząc jedną brew oraz z cieniem uśmiechu na ustach
-Nie łap mnie za słówka, Malik. Wyglądasz dobrze.-przymknęłam oczy.
Nie pozwolę się zawstydzić kolejny raz.
-Dziękuję.-powiedział grzecznie.
Wsiedliśmy do samochodu, odjechaliśmy.
-Gdzie jedziemy?-zapytałam
-Na kolację.-zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć..-Nie, nie powiem dokąd. I nie obchodzi mnie fakt, że nie lubisz niespodzianek.-spojrzałam na Niego z byka
-Chciałam tylko powiedzieć, że jestem głodna. Nie bądź nie miły...-zrobiłam smutną minkę
-Też Cię kocham.-odpowiedział ze śmiechem.
A ja.. zamrugałam kilkakrotnie.





Bum! 
Miałam w planach dodać go odrobinę wcześniej... Ale nie wypaliły..
No więc, kroczkami małymi zbliżamy się ku końcowi. 
Jednak chcę przyznać, że pisanie sprawia mi przyjemność, więc jest to mój pierwszy, ale nie ostatni fanfiction. Mam plan na kolejny ;) 

A wracając.. Zathalie? Co myślicie? Co będzie dalej.... hym?

Miłej lektury! 


KOMENTARZE MOTYWUJĄ DO DALSZEJ PRACY! ♥