sobota, 23 kwietnia 2016

Rozdział 64.

#1 Muzyka

*Nathalie*

-Ale Panie Doktorze..-odezwała się Ally-Co z moim dzieckiem?
-Proszę się nie martwić.-odpowiedział-Na szczęście wszystko w jak najlepszym porządku, dziecko rozwija się prawidłowo. Upadek nie zaburzył jego rozwoju. Zdołała pani uchronić brzuch.-uśmiechnął się lekarz.
Moja siostra odetchnęła z wielką ulgą i popatrzyła w okno;
-Dzięki Ci, Panie Boże.
-Ale musi Pani na siebie bardziej uważać, następnym razem może stać się nieszczęście.
-Panie doktorze, następnego razu nie będzie. Dopilnuję tego.-dodał Max
-Miejmy nadzieję. A teraz... Pozwolą państwo, że przeprowadzę rutynowe badania.-usłyszeliśmy lekarza
-Oczywiście, już nie przeszkadzamy.-mama dała nam do wiadomości, że mamy wyjść.
Tak wszyscy uczyniliśmy.

-Pójdę się przewietrzyć.-dodałam na korytarzu, wszyscy na mnie spojrzeli
-Pójdę z Nią.-usłyszałam Niall'a i kroki za mną.
`-Przepraszam.`
Usiadłam na schodach przed szpitalem. Mój przyjaciel usiadł obok mnie.
Cisza.
-Przepraszam..-powiedziałam
-Za co?-zapytał zdziwiony
-Za to, że zwiałam bez wytłumaczenia, że nie odbierałam telefonu..
-Daj spokój.-prychnął
-Na prawdę.. Po prostu.. Przez ostatnie dni nie wiem co się ze mną dzieje.
-Wcale Ci się nie dziwię.. Zapewne chodzi nie tylko o Ally.-spojrzałam na Niego spode łba
-Jak Ty mnie dobrze znasz.. Ale fakt faktem stałam się spokojniejsza, gdy dowiedziałam się, że z Ally wszystko dobrze.
-Dzięki Bogu!-powiedział Niall-A jak z Zayn`em?
-Zapomnijmy.-powiedziałam
-Jak to zapomnijmy.. to się stało. Sama powiedziałaś, że co się stało, się nie odstanie.
-Bo tak jest, ale nie mogę tym żyć, Niall... Ja chcę sobie ułożyć w końcu życie. Z Nim czy bez Niego... Muszę się zacząć ustatkowywać. A on.. Ma dziewczynę, ma zespół, ma pracę.. Jest w trasie. Cały czas.. Tak jak Ty.. I reszta.-wzięłam głęboki oddech-Chciałam tego. On też.. Ale ten pocałunek nic między Nami nie znaczył.. Nadal jesteśmy..-przez gardło przeszło mi tak bardzo krzywdzące mnie słowo-..przyjaciółmi.
Wypowiedzieć takie słowo o osobie, którą się kocha to uczucie gorsze niż nóż wbity w serce.
`Jesteśmy przyjaciółmi.`
-Halo, Nathalie! Mówię do Ciebie..-otrząsnęłam się
-Przepraszam, zamyśliłam się..
-Zauważyłem, gdy nie odpowiedziałaś na moje pytanie..
-Mógłbyś powtórzyć?-poprosiłam
-Zostało nam jeszcze kilka dni w Paryżu, chciałbym wiedzieć kiedy będziesz gotowa wrócić..
-Wiesz, Niall...-powiedziałam-Zastanawiałam się nad tym.. I doszłam do wniosku, że nie mam po co już tam wracać.-otworzył usta, chciał coś powiedzieć, lecz nie dałam mu dojść do słowa-Nie, że NIE chcę! Bo na prawdę bym chciała.. W końcu to ten mój wymarzony Paryż! Ale nie mogę teraz tak zostawić Ally, nie byłabym sobą, nie potrafiłabym się skupić.. Nie czerpałabym z tego takiej radości jak dotychczas. To co mi się z Wami przydarzyło przez ostatnie dni!! Coś niesamowitego, nie do opisania! Ale wszystko co dobre ma swój koniec.. Mój kres już chyba dobiegł..-znów zabrał głos, ale ja dalej swoje!-Zdaję sobie sprawę z tego, że macie dla mnie ułożony jakiś plan! Ale co planowane to nieudane! Teraz będę wiedziała, że muszę jeszcze wrócić do Francji, bo czegoś nie zobaczyłam, nie zwiedziłam. Wiem, że to może także Was skrzywdzić, zasmucić.. Popsułam Wam plany, przepraszam za wszystko! Ale ja już nie będę potrafiła tak samo... Proszę, zrozum.. Wszystko chłopakom wyjaśnię, ale ja chcę tu zostać..
-Dasz mi w końcu coś powiedzieć?-spojrzał na mnie kątem oka Ni
-Przepraszam.. Już proszę, mów.
-Prawda jest taka, że po wypowiedzeniu przez Ciebie kilku pierwszych słów, chciałem zaprzeczyć... Chcę Cię mieć jeszcze na dłużej! Ale z każdym kolejnym słowem patrzyłem na to z innej perspektywy, i zrozumiałem jak ważne dla Ciebie jest zostanie tu. Przy siostrze, przy rodzinie.. Ja wszystko rozumiem, przekonałaś mnie.. Jesteś cudowna, nie wiem ile razy już Ci to mówiłem, zapewne jeszcze 2 razy tyle to powtórzę... Twoja rodzina powinna się cieszyć, że Cię ma! Jestem dumny!-dał mi całusa w czoło
-Wiesz, że jesteś dla mnie jak brat... Długa rozłąka sprawia, że przestaję racjonalnie myśleć.. Ale nie można nią żyć! Dni ostatnie spędzone z Wami były taką magiczną odskocznią od rzeczywistości, coś innego niż miałam dotychczas.. Musiałam dać radę bez was kilka miesięcy. Już wiem, że potrafię to zrobić.. Dałam radę tyle, to dam jeszcze więcej! Niebawem znów się spotkamy.
-Kocham Cię, mała siostrzyczko ty!-przytuliliśmy się
-Ja Ciebie też!
-Ale obiecaj mi jedno.. Nie wpakuj się znów w jakieś kłopoty, tym razem mnie tam nie będzie, żeby komuś obić mordę..-zaśmiałam się
-Wiesz, że ja mam tendencję wpadania w jakieś problemy!
-Postaraj się..
-Postaram się, obiecuję być cała i zdrowa, nie narażać swego życia, ale ratować świat i ludzkość przed złym!
-Cudownie! Ale absolutnie nie bądź jak atomówki!
-Niszczysz mi plany, lamusie!-znowu zachichotaliśmy-Obiecuję nie wpadać w kłopoty.-dodałam jeszcze raz
-Cieszę się. A teraz.. Wróćmy, bo przyszedł jakiś zimny wietrzyk.
-Zgadzam się.-zatrząsłam się i przeszły mnie ciarki.

#2 Muzyka

Gdy weszliśmy z powrotem na korytarz, gdzie znajdowali się wszyscy nasi przyjaciele, zauważyłam, że coś się zmieniło.. Nie błąkali się bez celu z zmartwionymi twarzami - wręcz przeciwnie - promienieli.
-Coś się stało?-zapytałam
-Ally wraca do domu! Max obiecał się nią zaopiekować, także możemy wracać do codziennego życia!-odpowiedział mi Harry
-Wszystko z Nią dobrze, tylko musi na siebie uważać.-dodał Liam.
Codziennych czynności, powiada..
To będzie cios w serce, jak będę musiała im powiedzieć, że tak właściwie to te najlepsze dni naszego wspólnego towarzystwa się już skończyły..
Ale mam nadzieję, że zrozumieją - są mądrzy.
Spojrzałam na Horan'a, a on spoglądał na mnie.
-To cudownie!-powiedziałam
-Pakuje swoje rzeczy, Twoja mama Jej pomaga, a Max poszedł porozmawiać z lekarzem.-dodał Louis
-Paul dzwonił.-dodał Liam-Pytał kiedy będziemy, bo nie wie, czy ma przesunąć jutrzejszą konferencję..
Niall zerknął na mnie, ale spuściłam wzrok.
-Będziemy jeszcze dzisiaj. Niech wszystko zostanie tak jak ma być, nie komplikujmy sobie dni..
Liam zerknął to na Horan'a, to na mnie, skinął głową i poszedł wykonać telefon.

-Serdecznie dziękujemy za obiad, pani Silence!-powiedział Niall.
Mama zrobiła zapiekankę, którą wszyscy zjedli z chęcią po tak obfitym w wydarzenia poranku.
`-Wszyscy się cieszymy, że już się dobrze czujesz.`
-Ależ nie ma sprawy! Obiad z Wami wszystkimi.. Taki rodzinny to była sama przyjemność!-uśmiechnęła się mamusia
-Na prawdę przepyszne, mamuś!-dodała Ally
-Wszyscy się cieszymy, że już się dobrze czujesz.-powiedział Lou w kierunku mojej siostry
-Dziękuję Wam bardzo za wsparcie, to wy dodaliście mi sił! Cieszę się, że wszyscy się tak martwicie.. To bardzo miłe, na prawdę.-dodała-Pójdę się teraz położyć, potrzebuję chwili odpoczynku.
-Pójdę z Tobą.-powiedział Jej mąż
-Nie potrzebuję niańki.-oburzyła się w drodze
-Ale będziesz Ją miała.-zaśmialiśmy się na słowa Max'a
-A ja z Matt'em pójdziemy się przejść i zwiedzić okolicę. W końcu to Polska!-rzekła mama
-Podobno mają tu najlepszy alkohol.-dodał żartem Matthew
-Ja Ci dam alkohol, małolacie.-spojrzała na Niego z przymróżonymi oczami mama, a my tylko zachichotaliśmy
-Chłopaki, my mamy samolot za 1,5h, za godzinę będzie taxi.-dodał Li
-A co z Nathalie?-zapytał Zayn
-Miała wrócić z Nami.. Jeszcze kilka dni.-dodał Louis
-Ja.. Chłopaki. Bardzo Wam dziękuje za wszystko, to były jedne z najlepszych dni mojego życia.. Spełniłam swe marzenia, dzięki Wam! Jesteście wspaniałymi przyjaciółmi. Ale ja nie mogę z Wami wrócić. Muszę tu zostać.. Zaopiekować się siostrą. Ona mnie potrzebuje.. Bardzo Was kocham, ale proszę o zrozumienie. Nie będę już tą samą osobą, będę się non stop martwić o Allison. Kochani, wiecie, że jestem bardzo wrażliwą osobą.. Proszę Was, wybaczcie mi...
-Podejrzewaliśmy, że tak się stanie..-usłyszałam Hazze
-I nie da nam się Ciebie przekonać, abyś jeszcze te kilka dni spędziła w naszym towarzystwie przed długą znów przerwą?-usłyszałam Lou
-Lou.. Wiem.. Czuję się winna, obiecałam Ci..
-Rozumiemy. Przecież zdrowie Twojej siostry jest najważniejsze, i dzidziusia! W końcu będziemy wujkami!-dodał Tommo-Tak tylko się z Tobą drażnię, chociaż chciałbym jeszcze Tobą się nacieszyć kilka dni. Ale są rzeczy ważne i ważniejsze, życie nie jest takie jakie je sobie zaplanujemy, ponieważ dzieją się rzeczy niespodziewane! Nie potrafimy tego przewidzieć.. A Paryż zwiedzimy jeszcze nie raz.
Podeszłam i przytuliłam Go.
-To była na prawdę wzruszająca przemowa..-powiedziałam w Jego ramię-I cieszę się, że nie będziecie na mnie źli.
-Bylibyśmy kompletnymi dupkami, gdybyśmy byli..-odezwał się Malik-Też mamy swoje rodziny, rodzeństwo i na pewno postąpilibyśmy tak jak Ty. Rozumiemy sytuację, skarbie.-uśmiechnęłam się.
Później przytuliłam każdego z osobna - nawet Zayn'a. To nic złego..
Przecież jesteśmy PRZYJACIÓŁMI.
Z niezapomnianym incydentem..
Ugh.
-Powinniśmy się już zbierać..-dodał Liam, a ja..
Zdałam sobie sprawę, że znów się rozstajemy na dłużej.. Znów się musimy pożegnać.
Znów.. będę bez Nich - sama.
Smutny fakt.

-Nie, nie, nie!-po schodach schodziła Ally, a Max ją asekurował-Jestem jeden dzień w domu, uważam na siebie! Nie będziesz mi życia układał.-prowadzili konwersację-Na pewno nie będę słuchała muzyki klasycznej, nie lubię tego!
-To podobno pomaga dziecku..-wtrącił się Max, a taxi chłopaków podjechały pod dom
-Chyba odprowadzę Was na lotnisko...-zaśmiałam się
-Ale ja tego nie lubię i koniec! Grr.. Mam Cię już dość!-Ally zwróciła się w moją stronę-Jadę z Wami.
`-Chodźmy już.`
-To ja..
-Bez Ciebie!-oskarżyła palcem zaczynającego zdanie męża.
Ten tylko spojrzał na Nią kocim wzrokiem, lecz mu nie ustąpiła.
-Ah, małżonkowie..-powiedzieli chłopcy równocześnie.
Zachichotałam.
-Bez obaw, zwrócę na Nią całą moją uwagę.-dodałam
-Sama zwrócę na siebie uwagę. Ty możesz ją zwrócić na przystojnych Polaków.-na Jej buzi wyskoczył szeroki uśmiech
-Męża masz.-powiedział Max
-Kto by czytał papiery...
-Obrączka, skarbie.-dał Jej buziaka i zniknął w kuchni
-Chodźmy już.-zaapelował Zayn.

#3 Muzyka 

-Zobaczysz, wkrótce się zobaczymy!-pocieszali mnie przyjaciele, którzy już za parę chwil znów mnie opuszczą..
Ale czego nie robi się dla fanów? To ich praca.
-Czas tak szybko mija, że ani się nie spostrzeżemy, a już razem znów bawić się będziemy!-zachichotałam na rym Styles'a
-Macie rację!-pożegnałam się uściskiem z każdym z osobna-Ale to nie zmienia faktu, że będę niewyobrażalnie tęsknić.-głos mi się załamał.
Dlaczego w trakcie przytulania Zayn'a?
Przypadek.
Ale to o Nim ostatnio cały czas myślę, i to on będzie mi siedział w głowie najczęściej.
-My też!-Niall'a zostawiłam sobie na koniec.
Poczekałyśmy aż samolot odleci, potem postanowiłyśmy z Ally, że pójdziemy na lody do pobliskiej lodziarni. Kobieta w ciąży ma zachcianki, którym ja się sprzeciwiać nie mogę.
Allison zamówiła dla Nas swój ulubiony deser.
-Jaki masz na teraz plan?-zapytała mnie siostra
-To znaczy?-zastanowiłam się
-Dlaczego z Nimi nie wróciłaś?
-Ktoś musi się Tobą zająć...
-Sama się sobą doskonale zajmę!-powiedziała
-Właśnie widzę, a Max za 6 dni do pracy idzie! A ty kaleko jedna... Znów coś nabroisz..
-To przypadek był.-oznajmiła-Teraz będę bardziej uważać.
-Ally, ja nie pracuję.. Nie chcesz z Nami wrócić do Londynu? Do domu..?
-Co ty mówisz? Ja tu mam dom, męża, rodzinę..!
-Ale tu nie możemy się Tobą opiekować!-podniosłam głos
-Jestem dorosła!
-Dobrze, nie krzycz.. Nie denerwuj się. Porozmawiajmy na spokojnie..-dodałam i opanowałam się, ona także-Spójrz na to z innej strony.. Nie chodzi tylko o Ciebie. To, że jesteś w ciąży to nowa przygoda dla nas. To pierwsze małe dziecko w naszej rodzinie, mama będzie babcią - na pewno chce zobaczyć jak się ono w Tobie rozwija. A teraz po prostu.. No widać coraz bardziej, mama się na pewno ucieszy, że może Cię widywać codziennie i patrzeć jak się zmieniasz. Wiesz jaka ona jest, ciężko Jej z tym, że jesteś tak daleko.. Ja też byłabym najszczęśliwsza, gdybyś na dłuższy czas
`-Może i masz rację...`
z Nami zamieszkała, a przecież Max może przyjeżdżać jak będzie miał wolne! Wszystko się ułoży, będziemy się przy okazji Tobą opiekować, rozpieszczać.. Pomyśl nad tym. Ja mogę zostać na najbliższy czas, ale mama mnie w UK też potrzebuje. Zastanów się..
-Może i masz rację..-powiedziała po krótkiej przerwie-Ale wiesz, że to nie tylko moja decyzja.. Muszę ją skonsultować z mężem. Jeszcze dam Ci znać.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się.
Kelner doniósł nasze zamówienie.
-Smacznego!

*kilka dni później*
*piątek*

-Chyba mam wszystko..-powiedziała mama schodząc na dół
-Mamo! Jak przyjechaliśmy ta walizka była w połowie pusta, a teraz się nie dopina!-powiedział zszokowany Matt.
Ja tylko zachichotałam.
-Jak będziesz miał dziewczynę to zrozumiesz.-powiedziałam-Ja też już się spakowałam!
-Ja tak samo.-po schodach schodziła Allison, a za Nią torbę niósł Max
-Słucham?-powiedziała mama
-A co, nie chcecie mnie? Wprowadzić się chcę, skoro mam urlop! Trochę dłużej pobyć z Wami!-rzekła i na mnie spojrzała
-Dla Ciebie zawsze jest miejsce w naszym domu, córeczko!-przytuliła Ją mama.
To był cudowny widok - widzieć tak szczęśliwe 2 najważniejsze kobiety w moim życiu.
-Haloooo! Samolot na Nas specjalnie czekał nie będzie.
-Na szczęście mamy Ciebie, Matthew. Jesteś chodzącym zegarkiem!-powiedziałam-A zamiast Nam wyliczać czas, bierz torby i do auta pakuj.-zrobił głupią minę, ale podporządkował się moim słowom
-Chłopak ma rację, jedziemy!-dodał Max-Tam do auta się pakować, panienki!
-No dobrze już, dobrze.-tym razem to my się podporządkowałyśmy.
Max zawiózł nas na samolot, poczekał z nami na odlot. Pożegnał się z Ally i ich małym maleństwem, najcudowniejszy widok, jaki widziałam w całym swoim życiu! Tak urocze rzeczy rzadko kiedy się przytrafiają.
Odprawiliśmy się na samolot, usiadłam z Ally, Matt usiadł z mamą.
-Zdecydowaliście się?-zapytałam
-Tak, trochę się wahałam, ale uznaliśmy, że to dobry pomysł. Przynajmniej na jakiś czas, przydam się Wam, a tu bym siedziała sama... Zero by ze mnie pożytku było. A poza tym Max bierze niebawem urlop, więc dołączy do Nas w Londynie.
-Cieszę się, baardzo!-dodałam z uśmiechem
-Miałaś rację. Mama jest równie szczęśliwa, a tego dla Niej chcę! Dam Jej w końcu pierwszego wnuka! Nie mam pojęcia jak to jest być w ciąży, mam nadzieję, że mama mi pomoże.. A w Polsce nie mam nikogo, kto by mi wytłumaczył co mogę, a czego nie.. Tylko teoria książkowa, albo internety! A mamusia to jednak mamusia.. Chce dla Nas jak najlepiej.
-Doskonale się z Tobą zgadzam!-powiedziałam-Będzie cudownie, zobaczysz! Wszyscy w komplecie..
-Nie wątpię!-dodała moja siostra.


***
Strasznie przeciągam, za co przepraszam...
Ale się po prostu nie wyrabiam ;cc
Mam tyle nauki... że masakra. 
Nie mam już potem siły pisać rozdziału, a nawet nie mam weny.. a oczy mi się zamykają same.
Chyba nic nadzwyczajnego się nie zdarzyło, prawda? ;)
Ale tak spojleruję, że to takie dni przed burzą.. Już za kilka dni wszystko zacznię się.. dziać.
O tak. Zacznie się dziać, taki mam plan hyhy ^^

DO KOLEJNEGO! ♥


KOMENTUJEMY!!!
Wiem, że Was dużo, więc to pokażcie!!! 
30 KOMENTARZY!?

niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział 63.

#1 Muzyka 

*Nathalie*

Skakałam i bawiłam się na koncercie niesamowicie, jakby każdy kolejny był pierwszym. Każdy był niepowtarzalny i magiczny na swój sposób! Zdawałoby się, że to niemożliwe.. Przecież ich piosenki się nie zmieniają... Ale tu nie chodzi tylko o piosenki. Tu chodzi o Nich samych, ich zachowanie.. Dzisiaj oglądałam koncert i słuchałam z publiczności, razem z Lux miałam miejsce przy scenie. Skakałam, gdy przez materiał spodni poczułam wibrację. Wyjęłam więc telefon, który już przestał dzwonić. Położyłam chwilowo małą na podłodze i chwyciłam Ją za rękę. Spojrzałam na wyświetlacz.
8 nieodebranych połączeń.
Kilka od mamy, większość od Matt'a. Wystraszyłam się, czy coś się stało?
-Pójdziemy na chwileczkę do mamusi.-powiedziałam małej, i udałyśmy się w stronę wyjścia.
Później przeszłyśmy do sali stylistów, Lou wpatrywała się w swój telefon.
-Louise, możesz się Nią chwilę zająć?-mamusia odwróciła wzrok w naszą stronę-Muszę wykonać ważny telefon.
-Dawaj, łobuza!-podeszła i zabrała małą, zaśmiałam się z gestów Teasdale.
Bez wyjątku, taka mama to skarb dla Luxie!
Zamknęłam się w garderobie chłopców.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer Matt'a. Po 5 sygnałach usłyszałam automatyczna sekretarkę. Wyłączyłam się i spróbowałam jeszcze raz. Adrenalina we mnie skakała coraz wyżej.
Tym razem po 3 sygnale usłyszałam głos brata;
-Nathalie!
-Coś się stało, Matty?
`-CO!?`
-Przepraszam, że nie odebrałem, w sali nie można rozmawiać
-Jakiej sali?
-Szpitalnej.-odpowiedział
-CO!?
-Dlaczego nie odbierałaś?
-Właśnie jestem na koncercie, nie ma tu warunków do rozmowy przez telefon, a co dopiero do usłyszenia dzwonka. Dopiero za którymś z kolei razem poczułam wibrację.-dodałam niepewnie-Co się stało Matthew? Jak to.. Sali szpitalnej?
-Jesteśmy wszyscy w szpitalu. W Polsce.
-Pytam co się stało!-krzyknęłam
-Allison miała wypadek.-odpowiedział
-O matko...
Tysiac myśli przebiegało mi przez głowę.
'Dlaczego się tam znajduje?'
'Co się stało?'
'Co z dzieckiem?'
'Co z moją siostrą?'
-Mama powiedziała, że mamy Cię nie dręczyć, żebyś się nie martwiła. Na szczęście to nic poważnego. Ale postanowiłem, że powinnaś wiedzieć..
-Jak mam się nie martwić?-mój głos zadrżał, nie wiedziałam co powinnam zrobić-Jak nic poważnego, skoro znajduje się w szpitalu!?
-Spokojnie, Nathalie...
-W przeciągu kilku godzin powinnam się tam pojawić.. Nie wiem jak, ale dam radę. Wyślij mi adres szpitala.
-Ale..
-Bez dyskusji!-rozłączyłam się.
Przez parę minut stałam w bezruchu, nie wiedziałam co czynić...
Odwróciłam się i zauważyłam wpatrującą się ze mnie Lou, przerwała zabawy z Lux.
-Co się stało?-zapytała zaniepokojona-Dlaczego jesteś cała roztrzęsiona? Dlaczego podnosiłaś głos, Nathalie?
Podeszła do mnie.
-Allison jest w szpitalu. Nic nie wiem.. Nawet co się stało.-łza wypłynęła mi z oka
-O Boże..
-Muszę jak najszybciej znaleźć się w Polsce. Nie wiem jak to zrobić... Nie mam pieniędzy nawet na głupi bilet na lot samolotem...
-Nie martw się o to, pomogę Ci... Jedź do hotelu, spakuj potrzebne rzeczy, kierowca odwiezie Cię na lotnisko. Następnie powie Ci co masz robić...-przytuliłam Ją
-To nie możliwe przecież..-powiedziałam załamana
-Nic nie mów, rób co gadam!-była całkiem poważna
-Nie wiem jak Ci się odwdzięczę!
-Zdrowie siostry jest najważniejsze! Co mam powiedzieć chłopakom?
-Prawdę. Powinni zrozumieć moją sytuacje...
-Z pewnością! Uciekaj już, w kontakcie!
Dałam buziaka małej i pobiegłam do hotelu.

Miałam szczęście, ponieważ zrobiłam wczoraj porządki i spakowałam torbę. Wrzuciłam tylko jeszcze rzeczy z wierzchu i z łazienki i byłam gotowa. Wzięłam walizkę, zatrzymałam się na chwilę w salonie.. Zostawić chłopakom wiadomość? Lou pewnie od razu powie im co się stało, nawet nie zdążą dojechać do domu, a będą dzwonić.. Ma to sens? Nie.
Zamknęłam pokój hotelowy, zostawiłam swój klucz w rejestracji, wymeldowałam się.
Na zewnątrz czekał już na mnie kierowca, poznałam Go, jechałam już z Nim parę razy. Pomógł mi wsiąść, później okrążył samochód i bez słowa rozpoczął podróż.
Ja trzymałam telefon w dłoni, zerkałam na Niego non stop. Ale nic się na Nim nie działo. Matt nie napisał mi żadnego SMS`a z adresem..
Po kilkunastu minutach zauważyłam, że samochód zatrzymał się na lotnisku.
-Nathalie, tak?-uznałam to pytanie za retoryczne, bo gdyby nie wiedział, wziąłby mnie tu przywiózł? wątpię..-Louise do mnie dzwoniła, wszystko idealnie załatwione. Nie martw się o nic, przejdź do kasy i podaj swój dowód tożsamości. Następnie postępuj zgodnie z wskazówkami osoby prowadzącej.
-Dziękuję...
-Mark.-odpowiedział
-Dziękuję, Mark!
-Nie dziękuj mi, podziękuj Lou. Pozdrów siostrę!
-Pozdrowię!-uśmiechnął się
-Powodzenia!-dodał.
Wyszłam z auta i wchodząc na lotnisko, udałam się w stronę kasy. Tam podałam swój dowód, bałam się. Nie wiedziałam co mnie czeka. Kasjerka tylko spojrzała na mnie i powiedziała;
-Zapraszam za mną.
Podniosłam walizkę i poszłam w ślady kobiety.
-Gdzie Pani potrzebuje lecieć?
-Do Gdańska - do szpitala.
-Czyli Polska..-spojrzała w swoje notatki-Genialnie. Samolot wylatuje za 15 min, proszę wsiąść w samolot nr.4.-pokazała mi drogę jak się do Niego dostać
-A ile mam..
-Koszty Panią nie zobowiązują, proszę się nie martwić. Louise wszystko załatwiła.-otworzyłam buzię ze zdziwienia
-O jejku... Dziękuję.. Bardzo dziękuję!
Kobieta uśmiechnęła się i mnie pożegnała. Udałam się w kierunku, w którym mnie pokierowała.

Gdy znalazłam się na lotnisku w Polsce, było już ciemno.. Nie znałam się na tym kraju. A co dopiero na tym miejscu... Wszystko dla mnie było jedną wielką niewiadomą, nie wiedziałam co się teraz ze mną podzieje.. Załączyłam telefon, gdyż w samolocie kazano mi go wyłączyć. Zauważyłam jedną nieodebraną wiadomość, czyżby Matt wreszcie odpowiedział na mój rozkaz?
Tak!
Zauważyłam w pobliżu wolną taksówkę, zapytałam czy można. Kierowca okazał się bardzo miły, młody i zaznajomiony z językiem angielskim. Pokazałam mu telefon z adresem, gdyż ciężko było mi odczytać ten polski adres. Pogadałam sobie z Nim trochę w czasie jazdy, stałam się spokojniejsza...
Chłopak poprawił mi humor, nazywał się `Grzesiek` i miał 25 lat. Uwielbia swoją pracę i lubi poznawać nowe osoby!
Nie mając ani polskiego grosza w portfelu, pragnęłam zapłacić mu funtami, lecz nic ode mnie nie wziął! Powiedział, że zapłaciłam mu wybornym towarzystwem.. Kochany!
Podziękowałam mu za wszystko, gdy odstawił mnie pod szpitalem.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer Matt`a.
-Co jest?-..na powitanie
-Taki żółty budynek, tak?
-Czy ty jesteś w Polsce?-zapytał z wyrzutem
-Co więcej, nawet przed szpitalem..-wyznałam-Jesteś tam jeszcze?
-Właśnie mieliśmy z mamą wychodzić.
-Wyjdź po mnie, proszę.. Czekam na dole przy rejestracji.-odpowiedziałam, wchodząc do szpitala i rozłączyłam się.
`-Nie zauważyłaś, która jest godzina?`
Ostatnio często niespodziewanie przerywam rozmowy.. Cóż, brutalnie, ale takie jest życie.
-Nie zauważyłaś, która jest godzina?-zapytał brat, gdy po mnie przyszedł
-Muszę ją zobaczyć!-dodałam i poszłam za nim-A tak w skrócie, to miłe przywitanie, braciszku..
-Wybacz, dziś wszyscy jesteśmy kłębkiem nerwów.-powiedział i przytulił mnie w biegu
-Co się stało?-zapytałam, wciąż żyjąc w niewieści
-Mama Ci opowie.-powiedział, gdy pojawiliśmy się na korytarzu, na końcu którego na krzesełku siedziała moja rodzicielka.
Przyspieszyłam kroku.
-Mama!-kobieta wstała i rozłożyła ręce, którymi sekundę później mnie otuliła.
Była w szoku, przemęczona, miała napuchnięte oczy.. Jej wygląd ukazywał wszystkie te cechy.
-Mamusiu, co się stało?
-Dlaczego Ty tu jesteś, kochanie? Mówiłam, że miałaś nie przyjeżdżać! To nic poważnego, wszystko będzie dobrze! Niepotrzebnie się martwiłaś.. Jak się tu znalazłaś tak szybko? Czy to możliwe?-mówiła w natłoku słów
-Mamo, pytam co się stało..-powiedziałam jeszcze raz, wyraźnie
-Allison spadła ze schodów przypadkiem. Uderzyła się w głowę, straciła na chwilę przytomność..
-O matko..-byłam oszołomiona-Co powiedział lekarz?
-Nic..
-Jak to?
-Jeszcze nic, rano dopiero będą wyniki wszelkich badań.-przytuliłam mamę-Ale przecież wszystko będzie w porządku..
Mama niewątpliwie potrzebuje tabletki na uspokojenie.
-Gdzie ona teraz jest?-zapytałam brata
-Śpi, Max przy Niej siedzi. Żegna się, zaraz wracamy do domu.
Postanowiłam wejść się przywitać do sali wskazanej mi przez Matt`a.
Ally spała na łóżku, Max siedział przy Niej na stołku i trzymał Jej dłoń w swoich rękach. Gdy zauważył otwierające się drzwi, odwrócił wzrok w moją stronę. Był ogromnie zatroskany, widziałam to w Jego oczach.
-Nathalie? Co Ty tu robisz?-pokiwałam głową
-Jestem... Po prostu - jestem.

#2 Muzyka

Po kilkunastu minutach opuściliśmy szpital, poczułam się lepiej nie czując już zapachu szpitalnego, który przyprawiał mnie w odruch wymiotny.. Czy jest na świecie osoba, która lubi szpital i nie jest Nią lekarz?
IDK.
Dojechaliśmy w ciszy do domu Max'a. Miałam nocować z mamą tam gdzie zazwyczaj, więc tam też zaniosłam swoje torby.
Później zeszłam na dół, TV w salonie oglądał mój brat i rodzicielka, Max urzędował w kuchni. Atmosfera była napięta, lecz każdy starał się tego nie pokazywać.
-Mamo..-usiadłam na fotelu-Co się tak właściwie stało? Dlaczego Ona tam.. Jest?
Mama zrobiła głęboki oddech, wyciszyła telewizję.
-Allison rano spadła ze schodów.
-Jak to możliwe?
Matt wyręczył mamę.
-Schodziła, noga się Jej podwinęła, potknęła się i spadła z kilku schodów. Nie zdążyła utrzymać równowagi.
Moje ręce znalazły się na twarzy..
-O matko.. Jeszcze nic nie wiadomo?
-Nie.. Rano będą wyniki badań.-dodał Max, który z talerzem w dłoni wszedł do salonu
-A jak Ally się czuje?
-Twierdzi, że wszystko w porządku, tylko głową Ją boli, gdyż się uderzyła. Ale nadal czekamy na informację... Czy z naszym dzieckiem wszystko w porządku.-zmienił wyraz twarzy i temat-Zrobiłem kanapki. Pewnie wszyscy umierają z głodu po tak ciężkim dniu.-położył talerz na stole
-Dziękujemy.-odpowiedziała mama za wszystkich-Matt, powiedziałam Ci, że masz Jej tu nie ściągać.. Powinna być teraz we Francji.
-Powiedziałem, że ma nie przyjeżdżać!
-Mamo, jak mogłabym być tam spokojna.. Wiesz, że martwię się nad wyraz. Od razu spakowałam się i bez chwili wytchnienia pobiegłam na samolot.. Mamo tu chodzi o moją siostrę... I nie tylko. O moją rodzinę.-dodałam
-Jak tak szybko się tu znalazłaś..?-zapytał Matt.

Opowiedziałam im całą historię, gdy na zegarze wybiła północ. Zabrałam mamę i poszłam do swojego pokoju. Pozwoliłam mamie się przygotować do spania, następnie ja to uczyniłam. Gdy wróciłam do pokoju, mama już spała. Była ostro przemęczona. Na pewno ogromnie to przeżywa... Strasznie mi przykro. I smutno. Żal nas wszystkich. Współczuję Max'owi i Ally. Mam nadzieję, że z maleństwem wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Położyłam się i zasnęłam z mamą u boku.
Jak za starych dobrych czasów.

*Niall*

`-Lou, nie widziałaś Nathalie?`
Już w trakcie koncertu zauważyłem, że Nathalie zniknęła z tłumu wraz z małą blondyneczką. Gdy zeszliśmy ze sceny postanowiłem Jej poszukać, lecz nie znalazłem Jej w żadnym z pokoi na backstage`u. Znalazłem za to małą Luxie w ramionach swej mamy.
-Lou, nie widziałaś Nathalie?-zapytałem
-Widziałam.-odpowiedziała i położyła małą na podłodze
-Więc...?-oczekiwałem odpowiedzi
-Jest w Polsce.. W drodze do Polski.
-Słucham?-moje słowo przyciągnęło uwagę reszty chłopaków, którzy pojawili się obok mnie
-Uciekła..-usłyszałem cicho Zayn`a
-Dostała ważny telefon. Bardzo.. ważny.
-Co było tak ważnego, że wyjechała natychmiast z Paryża nie informując nas o tym?-usłyszałem Harry`ego
-Jej siostra jest w szpitalu.. Chyba miała jakiś wypadek.
Oczy otworzyły mi się do granic możliwości.
-Nic więcej nie wiem.. Załatwiłam Jej szybki samolot do Polski. Natt była rozstrzęsiona i zdruzgotana, ale pełna silnej woli.. Wyznaczyła sobie cel szybkiego przybycia do Polski, uznała, że siostra Jej potrzebuje.-mówiła-Nie miałam innego wyboru.. Nie mogłam Jej zatrzymywać. Pomogłam Jej się stąd wydostać. To było najlepsze wyjście.. Wiecie jak bardzo się martwi o siostrę, jak bardzo Ją kocha..
Wyjąłem telefon i wybrałem numer Natt. Zero sygnału. Odezwała się poczta głosowa.
-Dobrze zrobiłaś, Ally teraz potrzebuje wsparcia Nathalie. W tych trudnych chwilach..-dodał Liam
-Cholera, nawet nie wiemy w jakim jest stanie..-usłyszałem Lou
-A Natty potrzebuje Nas.-powiedziałem.

*Nathalie*

Rano, gdy się przebudziłam, mamy już w łóżku nie było. Przebrałam się i poszłam na dół. Ma rodzicielka krzątała się po kuchni;
-Nathalie, słoneczko, wstałaś!
-Cześć, mamuś. Co tam pichcisz?
-Zrobiłam naleśniki.
-Pychotka!-usiadłam do stołu
-Chwilkę jeszcze poczekaj, Max pojechał do sklepu po dodatki.-dodała-Jak spałaś?
-Dobrze, dziękuję! A ty?
-Też. W końcu.. Dawno już nie zasypiałam przy mojej małej córeczce.
-Mamooo, już nie takiej małej!-pisnęłam-Ale masz rację.. Za dziecka zdarzało się to bardzo często, kiedy byłam nastolatkom..
-Zawsze przychodziłaś w czasie burzy lub gdy bałaś się czegoś.
-A ty opowiadałaś mi wtedy historie swojego życia..-powiedziałam z uśmiechem
-Pamiętam.-również się uśmiechnęła
-Mam owoce, mus czekoladowy, polewę truskawkową i serek. Podano do stołu!-wszedł do domu szwagier.
W tym samym czasie spostrzegłam schodzącego po schodach brata.
Zasiedliśmy do stołu.
-Po śniadaniu dam Wam czas na okiełzanie się i pojedziemy do Allison.-powiedział Max
-Dobrze.-odpowiedział-Nie zajmie mi to dużo czasu.
Mama zaśmiała się.
-Zawsze tak mówisz.-zrobił krzywą minę Matt
-Na prawdę się postaram!-przysięgłam
-Wierzę w Ciebie, córeczko!
-Chcę sprawdzić jak najszybciej jak czuje się Ally.
-Wszyscy tego chcemy.-dodał mój brat
-Miejmy nadzieję, że lepiej.-dodał Max i wziął kolejnego naleśnika.

-Jesteście!-usłyszeliśmy z ust Ally, gdy weszliśmy do Jej szpitalnej sali.
Lecz zaniemówiła, gdy mnie zauważyła.
-Jesteśmy, kochanie! Jak się czujesz?-zapytała mama, podeszła do siostry i zaczęła oglądać Ją z każdej strony..
-Nat-Nathalie.. Co ty tu robisz?-wpatrywała się zaskoczona w moje oczy
-Sprawdzam co znów nabroiłaś, siostra!-powiedziałam opiekuńczo-Kaleko!
-Wiem... Czuję się lepiej, na prawdę.. Spałam chyba z 12h. Czuję się taka pełna sił, a zarazem wykończona niewiedzą.. Wizytacja będzie dopiero za ok. 30 min.. Nadal nie wiem co ze mną.. Z moim maleństwem.-łza spłynęła po Jej twarzy, a Max bez słowa przytulił swoją żonę
-Jak się tu znalazłaś?-zwróciła pytanie w moją stronę-Miałaś się nie martwić, mieli po Ciebie nie dzwonić!
-Chyba mnie nie znasz.... A to wszystko długa historia.
-Mamy czas.-powiedziała niepewnie.
Zaśmiałam się.
-Dostałam telefon od Matt`a..
-A tak nawiązując do Waszego brata.. To gdzie on właściwie jest?-zaciekawiła się mama, gdy Matt otworzył drzwi do pokoju, a wszystkie oczy zwróciły się w Jego stronę
-Nie zgadniecie kogo spotkałem przed szpitalem..-nie zamknął za sobą drzwi
-Kogo ty mogłeś spotkać przed szpitalem...-wywróciłam oczami, może spotkał jakąś kobietę w fioletowych włosach, którą się zachwyca?
To jest Matthew, wszystko jest możliwe.
Lecz przez drzwi do sali za moim bratem weszła piątka chłopaków.
Niezwykłych.
Moich.
Tym razem ja zaniemówiłam.
-Niall? Louis? Liam, Harry, Zayn?-powiedziała zdziwiona Allison-Co wy tu robicie?
-Gdy tylko dowiedzieliśmy się, że coś Ci się stało, postanowiliśmy sprawdzić czy wszytko w porządku.-dodał Niall
-Jak się czujesz?-zabrał głos Liam
`-Niepotrzebnie się fatygowaliście.. Z Ally już lepiej.`
-Dziękuję, już lepiej... Jestem zaskoczona, że wszyscy się tak martwią! Ale to miłe, jeszcze raz dziękuję!-wzruszyła się moja siostra.
Niall stanął obok mnie.
-Niepotrzebnie się fatygowaliście.. Z Ally już lepiej.
-Gdyby ktoś odbierał telefony może nie musielibyśmy się martwić.-nawet na mnie nie spojrzał.
Szlag! Zapomniałam! Przez tą całą sytuację zapomniałam całkowicie o moim wyciszonym telefonie, który z pewnością już grzeszył brakiem baterii.
Zawstydziłam się.
-O, ile osób..-do sali wszedł lekarz
-Porozmawiamy potem.-powiedziałam cicho w stronę mojego blondyna
-Przyszedłem sprawdzić co z moją pacjentką, ale z tak licznym wsparciem, musi być tylko lepiej..-kontynuował doktor
-Owszem, Panie Doktorze. Dziękuję!
-Proszę Pana, co z moją żoną?
-Na szczęście nic poważnego, proszę się nie martwić.-odpowiedział-Badania nie wykazały wstrząsu mózgu ani żadnych innych ran wewnętrznych. Pacjentka jest tylko stłuczona, przepiszę tabletki przeciwbólowe oraz na wzmocnienie i wszystko powinno być w porządku.
-Ale Panie Doktorze..-odezwała się Ally-Co z moim dzieckiem?
Oto jest pytanie.



***
Heloł! ♥
chyba stworzyłam coś niespodziewanego, gdyż sama się zdziwiłam ze swojego pomysłu
ale
teraz już wszystko będzie się działo.. szybko
taki mam plan
ale co myślicie ;'')))

kolejna sprawa to koniec miesiąca, koniec głosowania! <3 
dziękuję wszystkim baaaaaardzo za głosy!
zajęliśmy 2 miejsce, to dużo dla mnie znaczy!
cudowni czytelnicy!

tak sobie myślę, że chyba tyle...
DO NASTĘPNEGO!! 

KOMENTUJEMY SKARBY, TO WAŻNE DLA MNIE! ♥