poniedziałek, 5 grudnia 2016

Rozdział 72.

#1 Muzyka

*Nathalie*

`-Zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.`
-To wszystko jest takie... Zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.-skończyłam snuć moją `opowieść`
-Racja, jest piękne. Jest cudowne, bo jest dobrze.. Wszystko dobrze, a nawet lepiej! Wszystko się wyjaśniło, o to chodziło. Tego chciałaś. Zasłużyłaś na to w stu procentach. -powiedziała Allison, trzymając mnie w objęciach i poczułam cmoknięcie w czoło.
Opowiedziałam Jej wszystko, do czego doszło poprzedniego wieczoru. Słuchała z ogromnym zaciekawieniem, lecz nie wyglądała zbytnio na zaskoczoną. Powtarzała:
"Wiedziałam, że to się tak skończy."
-To takie do mnie nie podobne..-twierdzę
-Ty nadal nie możesz w to uwierzyć..-kręci głową nie dowierzając-Dziewczyno, przejrzyj na oczy! Tyle czasu cierpiałaś, żyłaś w kłamstwie, los musi teraz otworzyć Ci tą szczęśliwą drogę w swoim życiu. A Ty.. Mu na to nie pozwalasz. Spełniają się Twoje sny!
-I to mnie przeraża.. Nigdy nie spełniły się żadne moje sny, ani marzenia.. A teraz wszystko się zmieniło. A co, gdy ja.. Zgłębie się w to, a okaże się to chwilowe? Nie chcę znów cierpieć..
-Wiesz co ja myślę? Myślę, że za dużo nad tym myślisz. Przestań myśleć "co by było, gdyby..", bo tego nie wiesz. Żyj teraźniejszością, kochanie! A wszystko będzie dobrze.. Gwarantuję. Masz dziś randkę z miłością życia, to jest najważniejsze!
-Kocham Cię!-powiedziałam i mocno Ją przytuliłam.
Słysząc dzwonek do drzwi, zwróciłyśmy głowy w stronę nadchodzącego dźwięku.
-Otworzę.-wyskoczyłam z kanapy i w skowronkach podskoczyłam pod drzwi.
Nawet nie zobaczyłam kto przyszedł, otworzyłam drzwi z rozmachem i napotkałam znajomą blond czuprynę. Mina trochę mi zrzedła..
-Nie spodziewałam się Ciebie..-powiedziałam całkowicie poważnie
-Ja..-nie umiał się wysłowić-Postanowiłem wpaść..
-Tak? Często ostatnio `wpadasz`, masz zamiar się wprowadzić?-podniosłam brwi, udając zdziwienie
-Ja.. To nie tak,.-wypuścił głośno powietrze-Martwiłem się, wiem, nie zaufałem Ci, nie uwierzyłem..-nie mogłam zdusić w sobie więcej śmiechu, zachichotałam i przyciągnęłam go do siebie
-Ty marudo.. Nie tłumacz się więcej. Nie wychodzi Ci to za dobrze.-mocno Go przytuliłam-W nocy przecież sobie wszystko wyjaśniliśmy.
-Matko, Natt. Nie strasz mnie tak więcej.. Myślałem, że znów spieprzyłem..-zachichotałam
-Musisz mieć jakąś nauczkę, by mi zaufać. Ale spokojnie.. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.-zaprosiłam Go do środka i poszliśmy do mojego pokoju-To całkiem urocze, że się tak troszczysz..
-Myślisz? Bo wiesz... Mogę zostać prywatnym ochroniarzem.-zrobił postawę typowego mięśniaka i wypiął klatę do przodu.
Wybuchnęłam śmiechem.
-Wystarczysz mi jako brat.
-I całe szczęście, bo nie wygodnie jest chodzić takim... nadmuchanym.
-Głupi..-nie potrafiłam przestać się śmiać-Ale mam nadzieję, że nie jesteś z tych braci, którzy prawią kazania, gdy siostry wybierają się na randki.. Ani nie sprawdzają wszystkiego wkoło.-podpuściłam Go
`-Słucham!? Wybierasz się na randkę?`
-Oh, kochana, jestem jeszcze gorszy!
-To chyba mam przechlapane...-wykrzywiłam się, a On usiadł z wrażenia
-Słucham!? Wybierasz się na randkę?-wytrzeszczył oczy
-Zostałam zaproszona.-przygryzłam wargę
-Przeez..?-gestykulował, abym nawijała dalej
-Przeeeez jednego z Twoich najlepszych przyjaciół, dlatego nic nie musisz sprawdzać!-wskoczyłam do łazienki i zatrzasnęłam za sobą drzwi
-NATHALIE! Wychodź natychmiast!-pukał w drzwi, a ja za nimi pękałam ze śmiechu, z radości..
Nie mogę tego nazwać, byłam strasznie nabuzowana! Ja pierdziele.. chyba to wreszcie do mnie dotarło!
-Wyłaź i mów! TALKING RIGHT NOW!-wrzeszczał-Bo faktycznie Go sprawdzę..-otworzyłam drzwi i wyszłam.
Wskoczyłam na Niego i razem pofrunęliśmy na łóżko.
-Nie poznaję Cię.. Do czego ten człowiek Cię wczoraj doprowadził.. Ty jesteś w kompletnej euforii!
-Jestem sobą, Niall. Po prostu... Jestem taka jak kiedyś. Ja...-łza znów wypłynęła mi z oka, a ja zaśmiałam się z bezsilności-Ja zdecydowanie za dużo płaczę.
-Skarbie..-Horan przytulił mnie, a ja zmoczyłam mu koszulkę-Opowiesz mi?
-Tak.. Wszystko. Po kolei.-pociągnęłam nosem i zaczęłam wszystko od początku.

-Kobieto, dlaczego Ty mi tu ryczysz..-z załamaną miną i pudełkiem chusteczek w rękach siedział przede mną Nialler i mnie uspokajał-Powinnaś się cieszyć, być podekscytowana, krzyczeć, skakać z radości.. I wszystkie te rzeczy, które robią dziewczyny, które wychodzą z.. wiesz.. chłopakiem, który im sie podoba.-zagestykulował i skrzywił twarz-Jezu, nie jestem stworzony do takich gadek.
-To wszystko przez te emocje.. Za dużo ich. Jestem aż tak podekscytowana, że aż przerażona.-pociągam nosem i wyciągam kolejną chusteczkę-Każdy ma swój sposób na okazywanie emocji, ja wybrałam taki i się nie czepiaj.
-Ale wyglądasz jakby Cię właśnie chłopak rzucił, a nie jakbyś Go właśnie zdobyła!-wpajał mi do głowy-Ale.. Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliście.-przytulił mnie, a Ja wydałam z siebie płaczliwy dźwięk-O nie, ja tego tak nie zostawię..
-Dziękuję, że odnosisz się do mnie, jak do rzeczy..-wydmuchałam nos
-W określeniu tego, miałem na myśli te jęki, które wydobywasz.. Jeszcze mnie ktoś oskarży, że Cię morduję. Więc Cię uratuję, aniołku.-wyjął telefon i zaczął gdzieś dzwonić
-Hej, co ty robisz.. Do kogo dzwonisz?-teraz do dopiero jestem wstrząśnięta..
A jeśli dzwoni do Malika, faktycznie Go sprawdzić? Albo co gorsza.. Wyznać co ze mną zrobił.. Albo odwoła naszą randkę, bo nie jestem gotowa!!!
-Hej, bejb.-powiedział-Mam nadzieję, że nie robisz nic pilnego.. Cieszę się bardzo, lecz to nie ze mną spedzisz ten czas... Takie babskie sprawy, także weź psiapsie i wpadaj do Natt... Musicie jechać kupić coś okolicznościowego... Z okazji randki... Dowiesz się później, czekamy. Kocham!-rozłączył się
-Idiota..-powiedziałam
-Przynajmniej przestałaś mi tu skamlać.-uderzyłam Go poduszką.

-Nie wierzę w to co słyszę!-oznajmiła Melanie, gdy siedziałyśmy w samochodzie w drodze do centrum handlowego
-No ja też...-przyznaję
-To chyba pora uwierzyć, bo jak chcesz funkcjonować na randce, skoro śnisz...-zrobiłam krzywą minę, gdy spojrzałam na rozbawioną twarz Ashley
-Śmieszkuj se, śmieszkuj. Nic mi dziś humoru nie zepsuje.-spojrzałam z powrotem w okno
-A na pewno nie ten pryszcz, który wyskoczył Ci na nosie.-słysząc to, spojrzałam szybko do lusterka
-Co!?-pisnęłam.
Dziewczyny jednak wybuchnęły niepohamowanym śmiechem.
`-Dawno nie widziałyśmy Cię takiej radosnej,
cieszymy się, że wszystko się układa!`
-Widzę, że Wam też humory dopisują.
-Skoro Ty jesteś szczęśliwa, to i my jesteśmy!-powiedziała brunetka
-Dawno nie widziałyśmy Cię takiej radosnej, cieszymy się, że wszystko się układa!-dodała blondynka
-Bo zasłużyłaś!
-Powtarzałyśmy, że wszystko będzie dobrze. Ale Ty musiałaś czekać aż wszystko samo się pokomplikuje... I na szczęście! Bo nie wiem, czy byś mu o tym kiedykolwiek powiedziała.. Wiecznie nie byłaś gotowa, a teraz musiałaś się zorganizować na już.. Dałaś radę, zmierzyłaś się z przeszłością. Jesteśmy dumne! Teraz buduj teraźniejszość.
-Pamiętaj, że zawsze po burzy wychodzi słońce.-znad kierownicy odezwała się Mel
-Jesteście kochane..-spojrzałam na nie ze wzruszeniem w oczach-Nie wiem czy kiedykolwiek Wam podziękowałam za to, że jesteście dla mnie tak wyrozumiałe, kochane, słuchacie moich narzekań, pomagacie.. Najwspanialsze psiapsi na świecie!-dałam im szybkiego buziaka
-Po prostu.. My - trzy - jesteśmy niezniszczalne i niepowtarzalne!-podsumowała Ash.
Potwierdziłam ruchem głowy.
-Okej, wystarczy już tych czułości.-Mel zaparkowała-Czas na shopping! Kogoś tu trzeba wystroić...

#2 Muzyka

-O której przyjedzie Twój mężczyzna?-zapytały dziewczyny, gdy siedziałyśmy w moim pokoju i słuchałyśmy muzyki
-O 18.-skrzywiłam się-I On nie jest mój..
`-Cichaj`
-Jeszcze nie jest. Ale wszystko może się zmienić.-uśmiechnęła się Ash
-Cichaj.-uciszyłam Ją ze śmiechem-O matko, ile Ja dziś kasy wydałam.-przewróciłam się na łóżko
-Chcesz być piękna, musisz cierpieć.-podsumowała wszystko Mel-To wszystko jest użyteczne, także nie zmarnowałas tych pieniędzy. A na taką okazję warto poszaleć.-przytaknęła Jej blondynka
-Może macie rację...
-`Morze` jest głębokie, a my zawsze mamy rację.
-Koniecznie napisz jak wrócisz do domu!
-O ile wrócisz.-chichotały między sobą
-Czemu miałabym nie wrócić?-zapytałam marszcząc brwi
-No wiesz...-poruszały dziwnie brwiami i zagryzły wargi, a ja pokazałam, żeby uderzyły się w środek czoła
-Wy to jednak nic w tych głowach nie macie...-nadal się śmiały-Idiotki.-westchnęłam.
Ktoś zapukał do mych drzwi.
-Nathalie...-mama weszła do środka-Dzień dobry, dziewczynki.-przywitała się z moimi przyjaciółkami
-Dzień dobry, pani Silence.
-Córeczko, chciałam z Tobą porozmawiać..
-Właściwie.. To my się już zbieramy.-przerwała Mela
-Jestem umówiona z Harry'm, a ta tu z swoim dżolero, także nie przeszkadzamy.-pożegnały się buziakiem w policzek-Napisz!-i wybiegły.
Uśmiechnęłam się do mamy, przepraszając za zamieszanie.
-Siadaj, zapraszam.-przysunęłam się, robiąc Jej miejsce obok siebie.
Usiadła, jednak nie wydobyła z siebie żadnego głosu. Ja także nie wiedziałam co powiedzieć... Zawsze tak swobodnie się nam rozmawiało. Mama plątała swe palce w niemożliwe strony. Musiałam przerwać tą nerwową ciszę.
-Mamo....
-Pamiętasz jak miałaś 7 lat i chciałaś przyrządzić sobie pierwszy raz sama jajecznicę?-przerwała mi
-Oczywiście..-uśmiechnęłam się do wspomnień-Cały czas mówiłaś co i jak mam robić. Było to nie do zniesienia, bo chciałam Ci pokazać, że potrafię zrobić to sama.
-Dokładnie tak było... Bałam się o moją małą dziewczynkę, że się skaleczy, albo poparzy.. Byłaś taka mała..
-Mamo miałam 7 lat, chciałam pokazać, że nie jestem już dzidziusiem.-zaśmiałam się i usłyszałam także chichot mamy-Zazdrościłam Ally, że Ona może sama przygotować jedzenie, albo nastawić pralkę.
-A pamiętasz od jakiego momentu przestałam dawać Ci rady i instrukcje? Co mi powiedziałaś?-spojrzałam w podłogę z lekkim uśmieszkiem
-Powiedziałam; 'Mamo, zaufaj mi.'
-Dokładnie to powiedziałaś...-mama spojrzała na mnie ze łzami w oczach-Ale ja nadal byłam czujna.. Byłam przygotowana w razie, gdyby coś się stało, lub gdyby coś nie wyszło. Jednakże... Zaufałam Ci.-przełknęła ślinę-A wczoraj.. Także Ci zaufałam. Obiecałam to.. Ale też wciąż się martwiłam, tak jak te kilkanaście lat temu.. I postanowiłam zadzwonić, gdy już powoli odchodziłam od zmysłów, a godzina była coraz późniejsza.
`-Nie umiem się pogodzić z faktem, że jesteś już dorosła...`
-Mamo..-rzuciłam się w Jej ramiona, gdy łzy wypłynęły z Jej oczu.
Ja swoich także nie opanowałam.
-Nie umiem się pogodzić z faktem, że jesteś już dorosła... Dla mnie zawsze będziesz moją malutką kruszynką.. Bez względu na wiek. Jesteś moją córka, mam takie prawo.
-Oczywiście...-przytaknęłam
-Zasługujesz na moje zaufanie.. Doskonale wiem ile przeszłaś.. Nikt jak Ty nie zasługuje na nie.. Wybacz, że tego nie zauważyłam. Chcę żebyś wiedziała..-odsunęła mnie od siebie, by spojrzeć w moje oczy-..że ufam Ci i wiem, że nic głupiego byś nie zrobiła. Kocham Cię, słoneczko.
-Mamo...-przetarłam oczy od łez jedną ręką, drugą mocno Ją ściskałam-Jestem Twoją małą córeczką, zawsze nią będę, wiem to. I przyrzekam, zawsze będę... Wrócę, nawet jakbym pojechała na wycieczkę dookoła świata.. Zawsze wrócę.. do domu.-powiedziałam i spojrzałam w Jej oczy-Bo mój dom jest tam gdzie moja rodzina, a Wy jesteście moją rodziną.. I zawsze nią będziecie.-mama zachłysnęła się łzami
-Zawsze będę tu dla Ciebie.. Zawsze możesz do mnie przyjść, z każdą sprawą, w każdej sytuacji.. Zawsze Cię zrozumiem i postaram się pomóc.-dodała, a ja uśmiechnęłam się, pociągając nosem i biorąc głęboki oddech
-Kocham Cię!-odpowiedziałam Jej na to parą słów, które są proste do wypowiedzenia, a znaczą tak wiele.
Dwa najpiękniejsza słowa na świecie.
Słowa, które mają największe znaczenie.
-Słyszałam, że szykuje Ci się mega ważne wyjście.-zawstydziłam się-Ptaszek wyfruwa z gniazdka..
-Do tego musi umieć fruwać, a ja nie umiem mamo.-zachichotałam-Ale faktem jest, że.. strasznie się stresuję.
-Niepotrzebnie.-dodała-Po prostu.. bądź sobą. A wszystko.. będzie cudownie!
-Mamo...tak długo na to czekałam, a teraz.. chyba zwymiotuję z wrażenia..-powiedziałam, a mama się zaśmiała
-To te motylki w brzuchu. Nie denerwuj się... ale zajmij się czymś. Na przykład... Zostały Ci tylko 2h, zacznij się szykować.
-O matko! Masz rację!-spanikowałam, lecz wzięłam głęboki oddech-Bez pośpiechu, to aż 120 minut. Dziękuję, mamuś!-podeszłam do szafy i zabrałam jakiś czysty dres, a następnie udałam się do łazienki, lecz przystałam w drzwiach.
Odwróciłam się i podbiegłam do mamy, mocno Ją jeszcze raz tuląc, przy tym całkowicie Ją zaskakując.
-Dziękuję, że jesteś.

#3 Muzyka

Wzięłam gorącą kąpiel, jeszcze raz, a porządnie zmyłam z siebie całą depresję, wszystkie smutki, żale. Zawinęłam na sobie ręcznik i paradowałam sobie po pokoju, szukając moich najdroższych i najpiękniejszych kosmetyków. Rozczesałam włosy i pozwoliłam im wyschnąć samym. Będą wtedy takie napuszone, a dziś mogę coś poeksperymentować. Będę wyglądać pięknie! Musze powalić Malika z nóg! Umyłam zęby, bo tak trzeba.. Wcale nie mam w głowie innych okoliczności hihi..
Na prawdę. Nie liczę na nic... To pierwsza randka. Nie mam w zwyczaju całować się na pierwszych randkach, chociaż cóż to za zwyczaj, który nie jest pielęgnowany.. Kiedy ostatnio byłam na randce?
Kij wie.
Nathalie outfit♥
Usiadłam przed moją toaletką i zaczęłam się upiększać.. Nakładać na siebie podkład, następnie puder. Zrobiłam kreski, podkreśliłam brwi, potuszowałam oczy, a nawet użyłam cienia do powiek. Co prawda - mało widocznego - ale użyłam.
Mój telefon wskazywał 17.20, gdy wyjęłam z torby nowo zakupioną sukienkę i oderwałam z niej metkę. Wdziałam Ją na siebie, potem wygładziłam patrząc w lustro i.... podziwiając!
Następny krok - włosy. Były jeszcze lekko wilgotne, podsuszyłam je, następnie moje rozproszone loki uporządkowałam lokówką, oraz zaczesałam na jedną stronę. Odsłaniało to moje gołe plecy. Dobrałam odpowiednie kolczyki oraz wisiorek. Założyłam też pierścionek. Do kopertówki włożyłam kosmetyki, portfel oraz telefon. Z szafy wyjęłam ulubione czarne szpilki i włożyłam na stopy i usłyszałam dzwonek do drzwi. O nie! To już? Spojrzałam na telefon szybkim ruchem. 17:55.
Wczesny chłopak...
-Otwórzcie, proszę!-pisnęłam
-Ja się tym zajmę!-usłyszałam Allison z dołu, a potem jak wita Zayn`a-Natt, do Ciebie!
-Mam jeszcze 5 minut!-odkrzyknęłam, przekopując kosmetyczką, szukając ostatniej brakującej mi dzisiaj rzeczy.
Znalazłam! Eureka! Podeszłam do lustra i pomalowałam szminką usta. Kolor.. bordowy. Nie czerwony, ciemniejszy. Zrobiłam 2 kroki w tył i poobracałam się na wszystkie strony. Uśmiechnęłam się.. Doszłam do celu. Podoba mi się! Z łóżka zgarnęłam kopertówkę, a z szafy kurtkę skórzaną.. Skoro to Zayn, to postanowiłam zadbać także o coś, co będzie choć trochę w Jego stylu.
Już od przekroczenia progu swego pokoju słyszałam pochodzące z parteru rozmowy Malika z członkami mojej rodziny.
Moje szpilki sprawiają hałas, gdy schodzę po schodach, więc w mgnieniu oka milkną. Schodzę odrobinę zawstydzona, Zayn, Ally i mama czekają na mnie pod schodami i.. patrzą się. Prosto na mnie. Jakie to stresujące.. Lecz nic nie mówią. Mama wygląda jakby była w szoku, Zayn stoi z lekko uchylonymi ustami. Gapi się i także wygląda na zaskoczonego. Allison się po prostu uśmiecha.
-Już jestem gotowa.-mówię już na płaskiej powierzchni-Cześć.-witam się
-Czeeść.-mówi patrząc w moje oczy, w ręku trzyma bukiet kwiatów-To dla Ciebie!-podaje mi je-O mały włos, a bym zapomniał.
-Dziękuję! Piękne. Tylko odstawię do wody, żeby nie umarły! Potem możemy się zbierać.-uśmiechnęłam się i udałam się po wazon, który napełniłam wodą i odstawiłam z kwiatami.
Szybko wróciłam do mojego towarzysza. Kolejny raz obiegł mnie wzrokiem.
-Świetnie wyglądasz...-pokręcił głową-Przepięknie..
-Dziękuję.-zarumieniłam się, jak to już mam w zwyczaju-Idziemy?
-Jak najbardziej.-uśmiechnął się
-Odstawisz Ją bezpiecznie do domu, Zayn?-dopytała mama
-Oczywiście.-uśmiechnął się przyjaźnie w Jej kierunku.
Otworzył przede mną drzwi, wyszłam, a on tuż za mną. Złapał mnie za dłoń, spojrzałam na nasze splecione dłonie.
-Długo czekałem na tą chwilę.-dodał-A teraz chcę się z Tobą należycie przywitać..-pociągnął mnie ku sobie i złożył na ustach delikatny pocałunek, przymknęłam oczy.
Nigdy nie widziałam go tak romantycznego..
-Nie całuję się na pierwszych randkach..-powiedziałam z rozbawieniem
-Cóż, ja się tylko przywitałem..-uśmiechnął się szyderczo i pociągnął w stronę auta, otwierając mi drzwi od strony pasażera.
Zayn outfit♥
-Chciałam powiedzieć, że ty także wyglądasz.. wyśmienicie.
-Myślałem, że wyśmienicie wyglądać mogą dania.. Masz ochotę mnie zjeść?-powiedział unosząc jedną brew oraz z cieniem uśmiechu na ustach
-Nie łap mnie za słówka, Malik. Wyglądasz dobrze.-przymknęłam oczy.
Nie pozwolę się zawstydzić kolejny raz.
-Dziękuję.-powiedział grzecznie.
Wsiedliśmy do samochodu, odjechaliśmy.
-Gdzie jedziemy?-zapytałam
-Na kolację.-zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć..-Nie, nie powiem dokąd. I nie obchodzi mnie fakt, że nie lubisz niespodzianek.-spojrzałam na Niego z byka
-Chciałam tylko powiedzieć, że jestem głodna. Nie bądź nie miły...-zrobiłam smutną minkę
-Też Cię kocham.-odpowiedział ze śmiechem.
A ja.. zamrugałam kilkakrotnie.





Bum! 
Miałam w planach dodać go odrobinę wcześniej... Ale nie wypaliły..
No więc, kroczkami małymi zbliżamy się ku końcowi. 
Jednak chcę przyznać, że pisanie sprawia mi przyjemność, więc jest to mój pierwszy, ale nie ostatni fanfiction. Mam plan na kolejny ;) 

A wracając.. Zathalie? Co myślicie? Co będzie dalej.... hym?

Miłej lektury! 


KOMENTARZE MOTYWUJĄ DO DALSZEJ PRACY! ♥

środa, 9 listopada 2016

Rozdział 71.

#1 Muzyka

*Nathalie*

-Z-zayn?-zająknęłam się-Co tutaj robisz?-przełknęłam ślinę, gdy czułam, że w gardle formuje mi się kołek
-O to samo chciałbym zapytać Ciebie..-powiedział patrząc w moje oczy.
Lecz nie były to te same miedziane tęczówki, które zawsze porywały mnie w niepamięć, że nie potrafiłam się skupić. Jego oczy były przeszyte.. bólem, uczuciami, były czerwone, niewyspane?
Nie mogłam tego wytrzymać, rzuciłam wzrokiem w podłogę. Usiadłam z powrotem na ławeczce. Zayn okrążył ją i dosiadł się do mnie. Siedzieliśmy chwilkę w ciszy.. Nie miałam pojęcia co powiedzieć.. Od czego zacząć.
-Nic się tu nie zmieniło.. Wciąż pięknie.-odezwał się-Dawno tu nie byłem.
-Ja też..-uświadomiłam sobie-A kiedyś.. Bywaliśmy tu codziennie.
-Co się z tym stało..-powiedział biorąc głęboki oddech.
`-Kurwa.. Znamy się tyle lat, a tak ciężko jest nam rozmawiać.`
Spojrzałam tylko na Niego, bez odpowiedzi. Uznałam to pytanie za retoryczne.. Oboje doskonale wiemy, dlaczego się to skończyło.
-Kurwa.. Znamy się tyle lat, a tak ciężko jest nam rozmawiać.-powiedział
-Dziwisz się?-zapytałam cicho-Po tym co.. przeszliśmy? Razem, a jednak.. osobno.-powiedziałam i przymknęłam oczy.
Nie mogę pokazać swojej słabości.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? Dlaczego się nie ujawniłaś?-zapytał
-Dlaczego mnie nie poznałeś? Dlaczego się nie pożegnałeś?-odpowiedziałam pytaniami, jeśli już mamy się zwierzać
-To była najtrudniejsza decyzja jaką kiedykolwiek podjąłem..-pierwszy zaczął odpowiadać-I chyba najgłupsza.-zaśmiał się bezsilnie
-Moja też.-odpowiedziałam-Że Ci nie powiedziałam od razu.. Już się w tym wszystkim pogubiłam. Ale bałam się.. Bo gdy dopiero co o Tobie zapomniałam - znów się pojawiłeś.. A nawet nie wiesz jakie to wszystko było dla mnie ciężkie..-wyjaśniłam i pociągnęłam nosem
-Wyobrażam to sobie.. Dla mnie również.-powiedział, zaśmiałam się
-Nie masz pojęcia co czułam... Jak bolało..
-Masz rację.. I strasznie Cię przepraszam.. To wszystko moja wina. Gdybym nie złożył tego głupiego podania do tego programu...
-Nie, nie.-zaprzeczyłam-Nie byłbyś tym kim jesteś teraz, Zayn. Nie chodzi o to... Dlaczego mi tego nie powiedziałeś...? Nie przyznałeś, że chcesz spełniać marzenia, że chcesz śpiewać. Że muzyka to to co kochasz, za czym chcesz podążyć.. Dlaczego nie powiedziałeś, że złożyłeś to podanie.. Myślałam, że zawsze wszystko sobie gadaliśmy.. Że byliśmy w stosunku do siebie szczerzy!
-Nie wiem... Bo myślałem, że się tam nie dostanę.. Byłem tego pewny!-powiedział
-Ale się dostałeś, Zayn! Wtedy mogłeś.. mogłeś mi powiedzieć.-dodałam i patrzyłam na Niego-Wiesz co poczułam, gdy na umówionym z Tobą spotkaniu pojawiła się Waliyha? Przekazała mi list.. Głupią kartkę papieru, która miała wszystko wyjaśnić?-nie wytrzymałam i dałam upust swoim emocjom-Przytuliła mnie i prosiła bym Ci wybaczyła.. Jeszcze nie wiedziałam o co chodzi, ale już wtedy wiedziałam, że teraz dużo się zmieni.. Nie bez przyczyny miałam ci coś wybaczyć.-powiedziałam z mokrymi od łez policzkami-Wpadłam w depresję.. A ty nawet nie zadzwoniłeś.. Tak szybko o mnie zapomniałeś? Nie miałam siły czytać o Twoim zespole, o tym co robisz, jak się spełniasz.. Nie miałam siły nawet o Tobie pomyśleć.. To wszystko mnie niszczyło! Każda pojedyńcza myśl.. Że zapomniałeś....
-Nigdy o Tobie nie zapomniałem!-położył mi rękę na mojej, lecz ja szybko moją odsunęłam i wstałam z ławki, robiąc kilka kroków w przód i nałożyłam na siebie ramiona
-To dlaczego... Dlaczego, Zayn..-powiedziałam szeptem
-Wiedziałem, że Cię skrzywdziłem, Nathalie. Doskonale wiedziałem, że łamię obietnicę.. Musiałem wybierać.-wstał i podszedł do mnie, stanął na przeciwko, tak bym go dobrze widziała.
Po Jego policzkach także spływały łzy.
`-Co miałeś do ryzykowania..`
-Bałem się Ci powiedzieć, tak jak Ty bałaś się mi ujawnić teraz... Bałem się zaryzykować.
-Ryzyko..-zaśmiałem się-Co miałeś do ryzykowania..
-Ciebie.-powiedział-Bałem się.. że jak przyznam się co zrobiłem, że przyjęto mnie do programu w Londynie... Jak Ci to powiem, to mnie znienawidzisz. Nie wytrzymałbym tego, gdybym usłyszał to z Twoich ust..
-Zayn..-pokręciłam głową-Skąd wiesz, że dokładnie tak bym zrobiła..
-Nie wiedziałem. Ale bałem się zaryzykować.. Bałem się złamać daną obietnicę.. Że wysłałem podanie nie powiedziałem, gdyż chciałem przemilczeć to, gdybym się nie dostał.. Ale się dostałem. I wtedy pojawiły się wszystkie problemy.. Nawet chciałem zrezygnować z programu.. Dla Ciebie.
-Po co!?-krzyknęłam-Przecież to były Twoje marzenia!
-Bo Cię kochałem!-również krzyknął, a ja się skuliłam.
Nie wierzyłam w to co słyszę... Otworzyłam szeroko oczy, a cały czas stanął w miejscu.
-Kochałem się w Tobie do szaleństwa.. Uwielbiałem spędzać z Tobą czas i nie umiałem wyobrazić sobie życia bez Ciebie.. A ten wyjazd by tego nie utwierdził.. Chciałem Ci to wyznać. Wszystko.. Ale jestem pieprzonym tchórzem. Mogłem mieć cokolwiek... Twoją przyjaźń, kontakt.. A straciłem wszystko. Bo jestem kurwa pieprzonym tchórzem!
-Co Ty mówisz..-powiedziałam patrząc mu w oczy
-Prawdę. Nareszcie mogę powiedzieć prawdę..-dodał i jeszcze raz dotknął mojej dłoni, lecz nie miałam siły się odsunąć
-Zawsze, gdy rozmawiałem z siostrami pytałem co u Ciebie.. Na początku mówiły, że w porządku, dajesz radę... A potem już nie miały siły dalej w to brnąć... I powiedziały, że.. Zniszczyłem Cię.
Załkałam na głos i przyłożyłam dłoń do buzi, przykucnęłam...
-Mnie też to niszczyło.. Bardzo.. Ale nie mogłem dać tego po sobie poznać.. Menager mówił, że muszę dać radę, żeby przetrwać w wielkim mieście.. Opowiadałem chłopakom o Tobie.. Chyba mi trochę zazdrościli... Że Cię miałem. Lecz nie rozumieli mojej decyzji, której sam nie mogłem zrozumieć.. Ale to zrobiłem.. Zniszczyłem Naszą przyjaźń.
-Okropnie mnie zraniłeś... Niczego nie tłumacząc, że niczego nie dowiedziałam się z Twoich ust.. Że wszystko przede mną ukryłeś. To bolało... Tak bardzo. To mnie zniszczyło.. Ta nie prawda.-mówiłam rycząc-Mówiąc, że nie mam już nic do stracenia... Ze złamanym sercem...-powiedziałam szczerze-Szalałam. Ostro. Do granic wytrzymałości...
-Sercem?-kucnął przy mnie
-Tak bardzo byłam w Tobie zakochana... A gdy w końcu zebrałam w sobie odwagę..-mocno zacisnęłam oczy-Nie pojawiłeś się... Nie odważyłam się już nikogo więcej pokochać.. Bałam się odrzucenia.. Bałam się zostać zraniona kolejny raz.. Nie wytrzymałabym tego.-poczułam, że bierze moją twarz w swoje dłonie.
Zobaczyłam Jego skrzywdzoną i zalaną łzami twarz, po czym przyciągnął mnie do siebie, tuląc...
-Nigdy nie chciałem do tego doprowadzić... Myślałem, że postąpiłem lepiej...-mówił blisko mego ucha-Teraz wiem, że powinien był słuchać serca... Nie kuzyna. Nie rozumu.. Serca, pieprzonego serca bicie.
`-Już dawno Ci wybaczyłam..`
Siedzieliśmy na sobie. Wtuleni do siebie. Nikt nic nie mówił.. Liczyła się chwila.
Prawda.
Szczerość.
-Wybaczysz mi.. ten błąd? To, że Cię skrzywdziłem? Wszystko?-zapytał po dłuższej chwili ciszy
-Zayn..-chlipnęłam-Już dawno Ci wybaczyłam.. Tylko bałam się do tego przyznać. Od kiedy
zrozumiałam, że wciąż jesteś tym samym Malikiem. Od kiedy na nowo się zaprzyjaźniliśmy.. Wszystko wróciło. Tęskniłam za Tobą.....-powiedziałam, będąc w Jego objęciach.
Przeżywając to, co od dłuższego czasu było moim marzeniem. Tego wieczoru mogłam mu wszystko opowiedzieć... Tylko dzisiaj miałam do tego moc. Czułam się wystarczająco silna i odważna.
-Dziękuję,,,-wyszeptał, poczułam Jego łzy na ramieniu-Dziękuję.. Tak bardzo. Też cholernie za Tobą tęskniłem.. Lecz nie miałem odwagi pokazać Ci się na oczy...
-Nie chciałabym być wtedy w Twojej skórze.-zażartowałam przez łzy, Zayn również zachichotał-Nie wiem, do czego byłam zdolna.
-Zasłużyłem na wszystko co byś mi zrobiła..-przyznał.
Odsunęłam się od Niego, popatrzeliśmy sobie w oczy. Zayn delikatnie się uśmiechnął, zawstydzając mnie przy tym, jak zawsze.. Potem pogładził kciukiem moje kości policzkowe i wsunął kosmyk włosów, opadając na twarz, za ucho.
Atmosfera uległa zmianie.. Rozluźniła się.
-Jesteś piękna...-powiedział, spojrzałam w ziemię, lecz podniósł moją twarz, unosząc ją za podbródek-Wiesz.. Wszystko co stało się w Paryżu.. Gdy byliśmy sami. Wszystko co mówiłem Ci następnego dnia było prawdą. Chociaż obiecaliśmy sobie zapomnieć o.. tym.. pocałunku.-przełknął ślinę-Nie zapomniałem.. Prawda jest taka, że nie mogę o Nim zapomnieć. Ta magia..-przymknął oczy i wciągnął głęboko powietrze, o co może chodzić?-Strasznie mi się podobasz, Nathalie. Taka jest prawda..
-Co z Perrie?-zadałam najważniejsze pytanie, które w tym momencie przyszło mi na myśl-Tak nie można...
-Właśnie.-przerwał mi-Widzisz jakie mamy zaległości? Pamiętasz jak w dzień Wigilii, gdy wróciliśmy chciałem Ci coś powiedzieć?
-Tak.-znów zachichotałam na wspomnienie-Upuściłam kosmetyczkę, roztrzaskał mi się puder, ubrudziłam łazienkę... Doskonale to pamiętam. I nie powiedziałeś mi tego, gdyż Tomlinson Ci przerwał..
-Otóż to.-przytaknął mi-Chciałem Ci powiedzieć, że nie jestem już z Perrie. Rozstaliśmy się.-wzruszył ramionami, a ja przeżyłam szok
-A-ale jak to.. Nie jesteście już parą?-dopytywałam
-Od dłuższego już czasu.. Pisali o tym w paru gazetach i na jakichś portalach plotkarskich, ale oczywiście wiem, że ty takich pierdół nie czytasz.. Więc chciałem powiedzieć Ci to sam.
-Ale przecież.. uważano Was za taką.. nieskazitelną parę.
-Każda nieskazitelność zawsze znajduje jakieś plamy..-powiedział-Nie układało Nam się już od dłuższego czasu. Więc nie miało dalszego sensu.. ciągnąć to.-dodał.
Chwila.. Za dużo informacji jak na jeden dzień.. Muszę to wszystko sobie przyswoić. Czyli, że Zayn jest singlem? Co teraz... Boję się.
-Wyglądasz na przestraszoną..-powiedział
-Odrobinkę. Takiej wiadomości się nie spodziewałam.. I właściwie nie wiem co teraz powiedzieć..-zachichotał.
Ale prawda jest taka, że nie mam pojęcia, czy mam mu współczuć, czy się cieszyć.. Płakać czy się śmiać.
-Rozstaliśmy się w przyjaźni.-pokiwałam głową.
`--Na prawdziwą pierwszą randkę?`
To znaczy, że chyba wszystko w porządku..
-Więc.. Czy teraz, gdy wszystko już jest wyjaśnione... Umówiłabyś się ze mną?-podniosłam wzrok-Na prawdziwą pierwszą randkę?-czekał, patrząc pełen nadziei w moje oczy
-Ja...
-Odważyłem się na gest, który nie dałem rady wykonać 4 lata temu.. Mam nadzieję, że mi nie odmówisz.-zachichotałam
-Nie.. Nie potrafię Ci odmówić.-w odpowiedzi zobaczyłam Jego przepiękny uśmiech
-Troszkę się ściemniło..-powiedział na mrok zapadający wokół Nas
-Troszkę Nam zeszło na obgadanie tylu spraw..
-Ale mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśniliśmy...-dodał wstając i podając mi dłoń
-Większość.-ujęłam Jego dłoń i pomógł mi wstać.
Przez moc, jakiej użył, aby mnie podnieść, wpadłam w Jego ramiona. Zawstydziłam się, jak zawsze, lecz on przytulił mnie.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię odzyskałem.-zaskoczył mnie tym gestem, lecz odwzajemniłam uścisk
-Ja również..
Muszę przyznać, że czekałam na to 4 lata... Długie lata, porażek, załamań, upadków, ale też i wzlotów. Przecież to terapie odmieniły moje życie.. Decyzje jakie podejmowałam po Jego wyjeździe nie były rozsądne.. Mogło wszystko potoczyć się inaczej.. Jednak załamałam się. To mnie złamało.. Totalnie.
-Chciałbym Ci obiecać, że teraz już nigdy nie złamię żadnej obietnicy... Ob..
-Ćsss...-położyłam mu palec na ustach-Nic nie obiecuj. Po prostu bądź, Zayn. Tyle wystarczy.
-Jestem.. I będę.-nasze usta były niebezpiecznie blisko siebie...
Lecz przypomniałam sobie, że jesteśmy w miejscu publicznym, gdzie wszyscy mogą nas zobaczyć. Ocknęłam się..
-Piękny zachód słońca... Jak sobie dobrze przypominam, chciałeś go udokumentować.-wyswobodziłam się z Jego objęć
-Naturalnie.-chciał zachować powagę, jednakże, nie wychodziło mu to - wydały Go Jego roześmiane oczy
-Mogę Ci w tym potowarzyszyć...-zarumieniłam się ponownie
-Byłbym zaszczycony.. jeśli zechciałabyś naszkicować ten krajobraz ze mną. Mam dużo kartek.. Ołówek też się jakiś znajdzie.
-Ale...
-No weź.. Tak jak kiedyś. Proszę..-dotknął mojej dłoni
-No dobrze.-ucieszył się jak małe dziecko.
Usiedliśmy na ławeczce. Dostałam kartkę i coś do rysowania. Dostałam również jakąś podkładkę, bo na kolanie się źle rysuje.. uwierzcie.
-A tak szczerze.. kto Ci powiedział, że tu będę? Z tego co wiem, to rano pojechałeś do mojego domu..
-Owszem. Lecz niczego się tam nie dowiedziałem. Tylko, że się spóźniłem.. Że wyjechałaś. Tyle.
-A więc Horan?-dopytywałam
-Nic z tych rzeczy.. Pisał do mnie, ale wyłączyłem telefon.
-Więc....
`-Chciałem pobyć trochę sam.. Pozbierać myśli.`
-Chciałem pobyć trochę sam.. Pozbierać myśli.
-Dlaczego właśnie.. tutaj?-zapytałam z ciekawością
-Myślę, że z tego samego powodu co Ty..-powiedział i znów spojrzał na mnie-Uwielbiałem..Wciąż uwielbiam tu przebywać. To nasze miejsce.. Przypomina mi o Tobie. O wszystkich cudownych chwilach z Tobą spędzonych...-poczułam, że znów moczą mi się oczy, więc wróciłam do rysunku, lecz on nie spuszczał ze mnie wzroku
-A więc z dokładnie tego samego powodu..-powiedziałam szeptem.

#2 Muzyka

-Pięknie....-powiedział spoglądając na mój szkic
-Twoja nauka nie poszła na marne.-przyznałam-Twój też niczego sobie.
-W końcu muszę coś umieć, skoro moja uczennica tak rysuje.-zagestykulował, pokazują mój obrazek
-Weź go.. Będziesz miał porównanie.
-Mam nadzieję, że to nie ostatnie wspólne rysowanie...-uśmiechnęłam się w odpowiedzi, też mam taką nadzieję
-Zaraz 20.. Będę się już zbierać.-powiedziałam zakładając na siebie ramiona
-Wracasz sama?-zapytał
-No tak.. A z kim.-zachichotałam-Jestem dużą dziewczynką.
-Skoro jesteś dziewczynką, to nie taką dużą.-uśmiechnął się zawiadacko
-Nie łap mnie za słówka..-zaśmiał się na głos
-Zostawię samochód u mamy, odbiorę go kiedy indziej. Odwiozę Cię.
-Nie trzeba.-przyznałam
-Ja uważam, że trzeba.
-Nie chcę sprawiać problemu, Zayn.. Dam radę.
-To konieczne.-mówi i łapie mnie za rękę, ciągnąc za sobą-Nie przyjmuję odmowy.

Wybiła 22.30, gdy podjechaliśmy pod mój dom. Odpięłam pasy i wzięłam głęboki oddech.
-Dziękuję.-odezwałam się-Miły gest z Twojej strony.
-Przespałaś całą drogę, wiec ogromnie się cieszę, że Cię odwiozłem..
-No tak.. Jestem trochę zmęczona.- uśmiechnął się ciepło
-Odprowadzę Cię pod drzwi i sobie pójdę.-dodał, wstał, okrążył auto i otworzył mi drzwi.
Uśmiechnęłam się w geście podziękowania. Pod drzwiami zaczęłam szperać w torebce...
-Kurczę, nie wzięłam klucza..
-To nic.. Ktoś nie śpi, światło się świeci.
Zadzwonił na dzwonek i czekaliśmy aż ktoś Nam otworzy. Po chwili, usłyszałam chrzęst zamka i drzwi otworzyła mama.
`-Witaj, Zayn.`
-Nathalie!-rzuciła mi się w ramiona-Bałam się, że nie wrócisz.
-Mamo, mówiłam, żebyś się nie martwiła. Wszystko okej....-wywróciłam oczami
-Ale tuż tak późno, zamartwiałam... Witaj, Zayn.-powiedziała zmieniając całkowicie temat i marszcząc czoło
-Dobry wieczór.- podniósł dłoń Zayn
-Nathalie!-znów usłyszałam moje imię.
Zza pleców mamy ukazał się Niall.
-Co ty tutaj robisz?-zapytałam z otwartymi szeroko oczami..
Tego się nie spodziewałam.
-Twoja mama do mnie zadzwoniła, bo nie odbierałaś. Zacząłem się martwić.-mówi-Też dzwoniłem.. Zero sygnału.
- Wyłączyłam telefon..-tłumaczyłam-Przecież powiedziałam, że wrócę.. Mamo, prosiłam, żebyś mi zaufała..
-Przepraszam..-usłyszałam
-Co tu się dzieje.. Spójrzcie na zegarki.. Budzicie ludzi.-po schodach zeszła moja siostra, udając się w stronę kuchni.
Ominęłam rodzicielkę i blondyna, poszłam do swojego pokoju.
Rzuciłam torebkę na ziemię, a siebie rzuciłam na łóżko.. Zasłużyłam na ten brak zaufania.. Za bardzo napięłam tą linę, a ona.. Pękła. Postaram się to odbudować, lecz nie to dzisiaj powinno zaprzątać myśli..
Nie co, a raczej kto..
Ktoś zapukał do mych drzwi.
-Mogę?-uchylił je Zayn.
Potwierdziłam ruchem głowy.
-Boli?-zapytał
-Brak zaufania?-potwierdził-To okropne.. Własna matka mi nie ufa.. Ale zapracowałam sobie na to.. Teraz muszę pracować nad odbudową.
-A co z zaufaniem do mnie? Też da się je naprawić?-podszedł bliżej i położył się obok mnie
-Zayn, chyba już to dziś obgadywaliśmy..-odwróciłam się na bok w Jego stronę, zrobił to samo
-A więc skoro ja zasługuje na drugą szanse, to Ty tym bardziej. I będzie dobrze.
-Dziękuję.- uśmiechnąłem się
-Będę się zbierał.. Z Niall'em jadę. To widzimy się jutro?-wstaliśmy
-Widzimy się?- zapytałam nie rozumiejąc
-Będę po Ciebie o 18.-zaśmiał się.
Oh, randka!
Z Malikiem.
-Nie bądź zła na Horana..-dodał-Chciał dobrze. Zawsze chce do Ciebie jak najlepiej.
-Tak, rozumiem. Chce mnie chronić i martwi się.. Ale czasem potrzebuję przestrzeni.. Czasu dla siebie. Wiem, że obiecał być zawsze jak jest potrzebny.. I jest. Ale.. Ugh.. Wytłumaczyłam mu wszystko, i że ma się nie martwić..
-Bo traktuje Cię jak swoją młodsza siostrzyczkę.. Troszczy się, to normalne.
-Za kilka chwil mi przejdzie..-odpowiedziałam
-Musze lecieć.. To pa!-nadstawił twarz, mam mu dać buziaka?
Nie mam pojęcia dlaczego, ale robię ruch i składam buziaka na Jego ustach.
-Oczekiwałem pocałunku w policzek..-zrobił zdziwioną minę, podtrzymując wciąż moją twarz z moimi przymkniętymi oczami-Ale ten podobał mi się o wiele bardziej.-oblizał usta.
Ja spaliłam buraka. Potem poszedł..
Znów rzuciłam się na łóżko, tym razem oszołomiona..
O matko. Co ja zrobiłam..

Wykąpałam się i wreszcie załączyłam telefon. Wypadł mi z dłoni, gdy poczułam masę wibracji z nadchodzących powiadomień. Podniosła go, gdy już się uspokoił, a ilość wiadomości i nieodebranych połączeń mnie przeraziła. Od mamy, Niall`a, Zayn dzwonił, a także Philip, z którym miałam się spotkać po pracy.. Ups.
`Głupiutki. xx Natt` - napisałam do Niall`a.
`Przepraszam. xx Niall` - odpowiedział w mgnieniu oka. Zachichotałam.
`Kocham Cię! xx TN` - napisałam.
`Ja też! xx TN` - dostałam w odpowiedzi.
Jak to dobrze, że przyjaciele rozumieją się bez słów. Tak dla wyjaśnienia, niedawno ustaliliśmy z Horanem skrótowe nazewnictwo, TN oznacza Twoja Nathalie bądź Twój Niall. Jest to urocze. I szybsze w porozumiewaniu. Teraz... może iść spać spokojnie, bo wiem, że gdybym się nie odezwała, przejmował by się. Taka Jego natura.. Jest przekochany. I przewrażliwy.
Ja też mogę spać... Nareszcie. To był dzień pełen wrażeń.. Ostatnio same takie mnie spotykają.
Choć są bardzo męczące, z dnia na dzień, coraz bardziej mi się podobają.

-O, dzień dobry!-powiedziała moja ciężarna siostra, gdy zaspana weszłam do kuchni-Akurat robię jajecznicę z bekonem... Masz ochotę?
-Pytanie.. Nie pamiętam kiedy jadłam ostatni posiłek.-przeciągnęłam się i usiadłam przy stole
-A to dlaczego?-przymrużyła oczy
-Nie byłam głodna.
-Ty rzadko jesteś nie głodna...-powiedziała bardzo powoli, doszukując się podstępu
-Patrz tam lepiej co się nie sparzysz, słoneczko..-zaśmiałam się, przygryzając wargę
-Chyba, że byłaś najedzona czym innym..-usłyszałam Jej rozradowany głos
-Niby czym..
-MIŁOŚCIĄ!-pisnęła
-Przestań!-uciszyłam Ją.
Nałożyła jajecznicę na talerzyczki i położyła przede mną i na swoim miejscu
-Więc mów mi od razu co się działo..-szepnęła-Bo wyglądasz na całkowicie odmienioną. Odwrócona o 360 stopni niż Nathalie, którą widziałam wczoraj rano.
-Bo jestem odmieniona..-poruszyłam ramionami
-A więc...
-Wszystko sobie wyjaśniliśmy...-zabiła mi brawo-Trochę żałuję, że nie nastąpiło to wcześniej, ale jednak się cieszę, bo.. Jest.. lepiej niż kiedykolwiek.-powiedziałam-Wyłożyliśmy całą kawę na ławę. Wygarnęłam mu, on mnie. Powiedzieliśmy sobie wszystko, co, czemu, jak, dlaczego.. Pogodziliśmy się..
-Ale Ty jesteś wstydliwa... Coś musi być na rzeczy!
`-Na randkę..`
-Dowiedziałam się rzeczy, które mi się tylko śniły..
-Nathalie! Do rzeczy, proszę.. Bo tu zaraz urodzę.-niecierpliwiła się
-No zostałam zaproszona, no...-powiedziałam cicho
-Gdzie?-otworzyła oczy
-Na randkę..
-CO!?-pisnęła
-IDĘ DZISIAJ NA RANDKĘ!!-wykrzyczałam, a Allison rzuciła mi się w ramiona!



***
Dziubasy.
Wróciłam!
Po długim czasie, z takim rozdziałem...
Mam okropne problemy ze zdrowiem, dlatego błagam... Zrozumcie. ;c Nie potrafiłam się skupić, ale bardzo się staram i wyłuskałam coś takiego! 
Co dalej, co dalej?

Piszcie co myślicie! 

Do usłyszenia ♥

KOMENTARZ = MOTYWACJA!

poniedziałek, 10 października 2016

Rozdział 70.

Rozdział z dedykacjami! Dziękuję, że mnie wspieracie ;)

♥ Mądra inaczej ♥
Sylwia Rzepa
Patrycja Winkowska
Vatasha
stokilocukruijeszczewiecej
Księżniczka :3
Hania♥
IKO - to wcale nie dziwne haha, dziękuję, że czytasz <3 
xlostsoul_x


#1 Muzyka

*poprzedniego dnia*
*Nathalie*

Budzę się, nie czując przy sobie obecności Niall'a. Odwracam się, otwierając oczy... W oczy rzuca mi się telefon, po który sięgam. 1.30 w nocy. Nie spałam wcale długo.. A strasznie mi się to dłużyło. Śniły mi się SNY, których nie pragnęłam. Miewałam gorsze KOSZMARY, dlatego tak tego nie ujęłam. Piszę SMS'a do Niallera.
'Dziękuję, że ze mną zostałeś. To kochane. ~Natt'.
Odpowiedź dostaję w trymiga, co znaczy, że jeszcze nie śpi.. Albo już nie śpi..
'Ledwo wszedłem do domu i zrobiłem sobie kanapkę... A Ty już nie śpisz? ~Niall'
Uff.. Co znaczy, że go nie zbudziłam. Szczęściara ze mnie, moje życie nie jest zagrożone.
'Z Tobą czułam się bezpieczniej. ~Natt'
Piszę zgodnie z prawdą.
'Mam wrócić? ~Niall'
'To urocze. Ale jestem już duża.. Dam sobie radę. A nie chcę, byś przeze mnie się rozchorował, nie wyspał... Pogadamy później. ~Natt'
Uśmiecham się w ekran telefonu.. Dlaczego nie mogę zakochać się w Niall'u? Dlaczego on nie może być wolny?
Ah, tak.. Oba nasze serca są już zajęte.
'Dzwoń i pisz o każdej porze. ~Nialler'
Dostaję w odpowiedzi. Odkładam telefon i nakładam kołderkę na głowę...
Zamykam oczy.. pragnę zasnąć... Przespać się. Zapomnieć o wszystkich problemach. O Zayn`ie. Dzisiejszym dniu. O przeszłości. Chciałabym...
Czego bym chciała?
Szczęścia.
Chcę, by moje szczęście wróciło... Jednakże czasu nie da się cofnąć. Nie uniknę rozmowy z Zayn`em. Musimy się wspólnie zmierzyć z Naszą przeszłością. Wyjaśnić ją. Czy dam radę? Muszę. Nie mogę ciągle przed wszystkim uciekać... To takie typowe w moim stylu. Ale to musi się zmienić. Do niczego mnie to nie zaprowadzi. Porozmawiamy z Zayn`em, jako dobrze znane sobie osoby, a nie Natt i Zayn, którzy poznali się zaledwie kilka miesięcy temu. On - super sławny, oblężony przez tonę nastolatek, a ona - szara myszka, nic nie mówiąca o przeszłości. Musimy się zmierzyć z tą prawdziwą prawdą, a nie tylko Jej skrawkiem...
Nie. Nie potrafię spać. Wstaję z łóżka i ubieram polar. Wychodzę na balkon i opieram się o barierki. Zimno.. Patrzę wzdłuż mojej ulicy... Cicho, ciemno, pusto. Świecą tylko latarnie.
Wyjęłam z kieszeni polaru papierosa. Egh.. Znowu.. Muszę. To mnie uspokaja. Tak dużo się dzieje, że już powoli nad tym nie nadążam... Boję się, że mogę się pogubić ze swoimi kłamstwami. Już i tak tyle namieszałam w życiach tych biednych ludzi.. Łzy same cisną się do oczu, gdy sobie przypomnę, że to wszystko przeze mnie.. Przez nas.
Przez Zayn`a i przeze mnie.
Zaciągam się dymem, zamykając oczy... Gdy mam je zamknięte, wyobrażam sobie bezproblemowy świat, szczęście, radość, uśmiech... Miłość. A gdy otwieram - ciemność.
Chciałabym, żeby było tak tylko dlatego, że jest środek nocy. Ale takie jest moje życie.
Cholera, czy ja znowu będę musiała uciekać? Czy chcę się od Niego odseparować?
Dlaczego to wszystko jest takie trudne.. Cholera.
Przygaszam papierosa o balkon i wyrzucam. Zakładam na siebie ramiona... I zastanawiam się nad minionym dniem, uświadamiając sobie, że wszystko mogło się podziać całkiem inaczej...
Mogłam zostać, porozmawiać.. Ale za dużo świadków, więc wybrałam opcję numer dwa, która jest zawsze bezpieczniejsza. Dlatego zawsze z Niej korzystam? Tyle strachu przysporzyłam wszystkim; przyjaciołom, znajomym, rodzinie...
Nie pomyślałam o Ally! Mam nadzieję, że nic wielkiego Jej się przeze mnie nie stało.. Że nie przejęła się za bardzo. Ale to wszystko.. Chyba mnie przerosło. Nie myślałam o nikim innym jak...
O sobie.
Jednak nie zrobiłam niczego, aby siebie uszczęśliwić... Jak ja bardzo dziękuję, że Niall jest w moim życiu. Gdyby nie On, wszystko mogło być inaczej.. Rozpacz, tragedia, katastrofa... Masakra.
Dziękuję tak bardzo za wszystko.. Kolejny raz ratuje mi życie.
Jest takim przecudownym człowiekiem, którym ja nigdy nie byłam..
Czując ciarki na ciele, weszłam z powrotem do swojego pokoju, a widząc na zegarku, że jest kilka minut po 2, tylko przekręciłam oczami. Poczułam suchość w ustach, więc postanowiłam zejść do kuchni. Zaświeciłam światło;
-O JEZU!-złapałam się za serce i cofnęłam, gdy zobaczyłam, że przy stole siedzi Allison z kubkiem czegoś gorącego do picia-Jak strasznie się wystraszyłam..-głęboko oddychałam
-Nathalie!-Allison wstała od stołu i przyczołgała się do mnie, mocno mnie do siebie tuląc-Nie rób mi już tak nigdy więcej, błagam! Nie uciekaj... Nie chcę Cię stracić!-powiedziała wprost do mojego ucha.
Wypuściłam głośno z ust powietrze, również ją tuląc, jednakże troszkę słabiej, gdyż nie chcę Jej skrzywdzić.
-Przepraszam...-szepczę, a łzy znów kreują swoją ścieżkę na moim policzku-Nie chciałam Cię martwić...
-Ale to zrobiłaś!-odsunęła mnie od siebie, trzymając za ręce-I błagam, więcej tak nie rób!
Uśmiecham się smutno.... Nigdy więcej nie chcę Jej smucić, ani martwić.
-Dlaczego siedzisz po ciemku?-pytam, zmieniając temat
`-To przeze mnie..`
-Lubię tak. Gdy nie potrafię spać, to robię sobie gorącą czekoladę i rozmyślam..-uśmiecha się
-Dlaczego nie możesz spać?-pytam
-Mała daje mi w kość... I troszku mnie boli.-masuje sobie brzuszek
-To przeze mnie...-mówię-Nie powinnaś była się denerwować..
-Za chwilkę mi przejdzie.-tłumaczy-Często tak mam.
To nie zmienia faktu, że czuję się mniej winna....
-Jak się czujesz?-pyta ponownie siadając do swojej ciepłej czekoladki
-Ugh...-dosiadam się do stołu-Mam taki mętlik w głowie.. Nie wiem kompletnie co robić. Mam ochotę wyjechać na drugi koniec świata i już nigdy nie wracać.
-Ale tego nie zrobisz...-spogląda mi w oczy, a ja zerkam na Nią z wymuszonym uśmiechem i twierdząco kiwam głową-Wiesz.. I tak by Cię tam znalazł, w końcu podróżuje po całym świecie.-śmieję się na te słowa i uderzam głową w stół
-Moja kochana siostrzyczka...-słyszę słowa siostry-Wiesz, Bóg jest sprawiedliwy. I uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Co znaczy, że dla Ciebie jest plan narzucony od góry..
-Wiem, zawsze mi to powtarzałaś.-podnoszę głowę z załzawionymi oczami-Sama uwierzyłam w to przekonanie..
-Otóż to. Dlatego uważam, że nie powinnaś się smucić z powodu dzisiejszego dnia, Nathalie. Ja uważam, że teraz już będzie tylko lepiej..-położyła mi rękę na policzku
-Nie czuję smutku...-powiedziałam i wzięłam Jej dłoń między swoje rączki-Nie potrafię powiedzieć co to.. Ja.. Nie wiem.. Cieszę się? Cieszę się, że nie będę musiała dłużej kłamać...-pociągnęłam nosem-Ale boję się.. Boję się tych wszystkich wyjaśnień.
-Po prostu.. Mów prawdę. To Ci pomoże. Mów to co podpowiada Ci serce i rozum... A wszystko się wyjaśni. Obiecuję.-powiedziała..
Nastała chwila ciszy.
-Kocham Cię, Ally.-powiedziałam cichutko
-Ja Ciebie też, malutka.-podeszłam do Niej i mocno przytuliłam-Żegnałam się z Niall`em jak wychodził. Mówił, że śpisz..
-Spałam. Ale bez Niego już się obudziłam..-powiedziałam-Z Nim było bezpieczniej. Lepiej...
-On ma na Ciebie taki dobry wpływ.
-Zgadzam się.
-A ty na Niego, dopełniacie się..-powiedziała-Cieszę się, że go masz.
-Nie wiem co bym bez Niego zrobiła...-może i się powtarzam, ale to na zawsze będzie najprawdziwsza prawda mojego życia
-Nie wiem co byś bez Niego zrobiła, ale jestem pewna co byś robiła z Nim... Spała!-mówi-Wiesz, która jest godzina?-pyta mnie retorycznie-Bardzo późna!
-A Ty?-pytam
-Też idę. Do Ciebie.-uśmiecha się-Żebyś czuła się bezpieczniej, śpię dziś z Tobą.. Jak za starych dobrych czasów.-uśmiecham się szeroko.
Ally wstaje, bierze mnie za rękę i prowadzi do mojego pokoju.
Kładziemy się do łóżka.
-Muszę być ostrożna.-mówię, ze względu na Jej brzusio i moją małą dziewczyneczkę
-Spokojnie, nic się nie stanie.
Gapimy się w sufit.
-Mam ochotę oderwać się od rzeczywistości... Na jeden dzień. Gdzieś wyjechać.. Sama. Żeby pomyśleć.
-To pojedź.-mówi siostra
-Gdzie niby?-podnoszę brew
-Czy ja wiem.. Może do miejsca, gdzie to wszystko się zaczęło?-rzuciła.
Przekręciłam głowę w Jej stronę.
-Jesteś najlepszą siostrą w świecie i wszechświecie!-daję Jej buziaka-Dobranoc.
-Mów mi tak częściej.-śmieje się.

-NATHALIE!-do mojego pokoju wparował Max, lecz zastygł w bezruchu i wziął głęboki oddech-Na szczęście Allison nie zaginęła..-przetarłam oczy, siadając
-Co się stało?-powiedziałam zaspanym głosem
-Nie wiedziałem, gdzie podziewa się moja małżonka, gdyż uciekła mi z łóżka..-tłumaczy-Ale cieszę się, że Ją znalazłem..-zamyka oczy, a gdy Ally wierci się i budzi, On podchodzi bliżej
-Dzień dobry!-ziewa moja siostra-Co się stało?-spogląda w wystraszone oczy swego małżonka
-Myślałem, że ode mnie uciekłaś...
-Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, za dobrze mi z Tobą.-On się nachyla, a Ona daje mu buziaka.
Uśmiecham się na ten widok, po czym odwracam wzrok od tej niezręcznej sytuacji i patrzę na zegar, który pokazuje zaledwie 7 rano. Ale może to i lepiej? Im wcześniej wyjadę, tym lepiej. Wstaję z łóżka, udając się do łazienki, gdzie przebieram się w znalezione ciuszki i ogarniam swoją twarz, żeby ludzie się mnie nie bali.


Następnie udaję się na parter, do kuchni, aby zjeść śniadanie. Nie mogę nigdzie jechać z pustym żołądkiem.. Nie dałabym rady. Zawsze wtedy, podczas jazdy, robi mi się nie dobrze.
-Kochanie, co Ty tak wcześnie?-od progu wita mnie mama
-Muszę coś załatwić.-rodzicielka podnosi na mnie wzrok
-Jak to załatwić?-pyta retorycznie-Ja Cię dzisiaj nigdzie nie puszczę!
-Mamo.. Proszę.-mówię bezsilnie-Chcę pomyśleć i wszystko sobie poukładać.. Obiecuję Ci, że wrócę  wieczorem. 
-Nathalie, napędziłaś mi takiego strachu, że boję się Ci zaufać. Możesz mówić jedno, robić drugie.. Wiesz, że bywają chwilę, gdy nie panujesz nad sobą. Kochanie...-przekręca głowę, przyglądając się mi
-Mamo..
`Zaufaj Jej.`
-Ale ja Jej ufam.-do kuchni weszła Allison-Mamo, musimy dać Jej chwilkę czasu dla siebie.. Aby to wszystko przemyślała. Wiesz.. Że dużo się w Jej życiu dzieje. Całkowicie wierzę, że Nathalie wie co robi i powinna wyjechać.. Odciąć się.-daje mamie buziaka-Zaufaj mi. Zaufaj Jej.
Mama w dalszym ciągu mi się przygląda...
-Dobrze..-daje za wygraną-Odbuduj to co się zawaliło, Nathalie.-powiedziała i zabierając kubek kawy, wyszła z kuchni.
-Dziękuję.-powiedziałam w kierunku Ally.
Ta uśmiechnęła się.
-Mama wyznaczyła Ci cel, teraz do niego dąż.-powiedziała i również wyszła z kuchni.
Ja natomiast zaparzyłam sobie kawkę i zrobiłam płatki.

#2 Muzyka (koniecznie ON!!!!)

Wsiadając do samochodu, napisałam SMS`a do Niall`a.
`Wiem, że mieliśmy się dziś spotkać.. Nie miej mi tego za złe. Ale nie dam rady.. Muszę odpocząć. xx Nathalie`.
Wysłałam i odpaliłam samochód. Wyjechałam na drogę, kierując się w stronę autostrady.. Przecież tak najszybciej do Bradford. Usłyszałam melodię dobiegającą z mojego telefonu, a na wyświetlaczu zobaczyłam mordę Horana. Wiedziałam, że tak może się to potoczyć.. Odebrałam, ustawiając na głośnomówiący. Muszę zachować bezpieczeństwo.
-Gdzie jesteś?-zapytał Niall
-Niall.. W aucie.-powiedziałam
-Jak to w aucie?-zapytał ironicznie-Gdzie jedziesz?
-Muszę odetchnąć od tej londyńskiej rzeczywistości..-powiedziałam
-Nathalie, nie możesz uciekać..
-Nie uciekam!-szybko zaprzeczyłam-Ja po prostu chcę to sobie wszystko przemyśleć, żeby nie mówić głupstw. Niall, obiecałam, że koniec z uciekaniem..
-A jednak pojechałaś...
-Wrócę wieczorem. Obiecuję!-Niall wzdycha głośno
-Mogę chociaż wiedzieć, gdzie będziesz?
-Niall.. będę bezpieczna. Obiecuję.-nie chcę się zdradzić..
Nie chcę by ktokolwiek mnie szukał.
-Zayn przed chwilą wyjechał z domu.. Jestem prawie pewny, że do Ciebie.
-Więc mnie nie znajdzie..-powiedziałam po chwili
-Więc gdzie..
-Wiesz, jazda rozmawiając przez telefon nie jest bezpieczna, a obiecałam być bezpieczną.-powiedziałam-Odezwę się później!-wyłączam się zanim zdąży cokolwiek odpowiedzieć.
Wjechałam na autostradę i załączyłam radio. W głośniku wleciały słowa `Over and over again`.
Daleko, w tak dobrze znane strony...

Dojechałam na miejsce. Zaparkowałam na miejskim parkingu przy straży. Wyszłam z samochodu i stanęłam, rozglądając się. Wzięłam głęboki oddech tego bradfordzkiego powietrza. Zakluczyłam samochód i poszłam wzdłuż ulicy. Mijałam znajome twarze, niektóre patrzyły na mnie udając, że mnie nie znają, inni zatrzymywali się pytając, co u mnie słychać. Było to miłe. Czułam się dowartościowana.. Jednak są ludzie, którzy kojarzą mnie z dobrej strony - nie tylko z tej, która zawsze robiła wielkie wyjścia i najbardziej namieszała w mojej przeszłości.
Zatrzymałam się przy dobrze znajomym mi domu, wspomnienia wróciły. Przecież tu się urodziłam, tu się wychowałam, to mój dom. Rodzinny. Chociaż bez ojca, zawsze byliśmy wspaniałą rodziną i świetnie sobie radziliśmy. Do czasu..
Przestraszyłam się, gdy usłyszałam dźwięk otwieranej bramy, który wyrwał mnie z rozmyślań. Następnie z domu wyszedł chłopak. Philip. Jak mogłam zapomnieć, że przecież to mój przyjaciel teraz tu mieszka?
-Nathalie?-stanął w pół kroku, gdy mnie zobaczył i podszedł.
Zmieszałam się, wcale nie chciałam się dzisiaj z nikim widzieć..
-Cześć.-powiedziałam w końcu
-Co Ty tu robisz?-przytulił mnie
-Przyjechałam...-rozejrzałam się-Tak po prostu.
`-Wyglądasz coś...`
-Tęskniłaś?-powiedział rozbawiony, lecz nie odpowiedziałam.
Jedynie lekko się uśmiechnęłam, nie mam ochoty na żarty.
-Stało się coś?-zmarszczył brwi-Wyglądasz coś..
-Nie mam humoru. Wszystko mnie denerwuje, więc postanowiłam się... oderwać.-skłamałam z fałszywym uśmiechem
-Aktualnie spieszę się do pracy..-powiedział i spojrzał na swój samochód-Ale może wieczorem, jak wrócę, wciąż będziesz..
-Może.-powiedziałam-Nie spóźnij się.-pocałowałam go w policzek i poszłam dalej.
Zatrzymałam się ponownie w parku. Usiadłam sobie na huśtawce na placu zabaw. Lekko odpychałam się nogami od podłogi, aby być w delikatnym ruchu. Patrząc przez siebie miałam idealny widok na ławeczkę, która wiąże się z większością moich wspomnień. Nie bez przyczyny zyskała miano `Zathalie`. To nasza ławeczka.. Moja i Zayn`a.
Na niej się poznaliśmy.
Na niej nasza przyjaźń kwitła.
Na niej poczułam do Zayn`a coś więcej.
Na niej chciałam mu wszystko powiedzieć..
Na niej przeczytałam list, który zawalił cały mój świat.
Przykre.. Jednak uwielbiam Ją. I nigdy nie zmienię o Niej zdania.. Ostatnia sytuacja była okropna, racja. Ale na tej właśnie ławeczce staliśmy się jednością, a o tym nigdy bym nie zapomniała.
Mam mieszane uczucia co do mojej przeszłości, jednak wiem, że od znajomości z Zayn`em nic bym nie zmieniła.. Potrzebowałam przyjaciela, wsparcia. Dostałam zawsze to, czego oczekiwałam. Potrafił mi pomóc. Wiedział, czego potrzebuję. Znał mnie jak nikt inny..
A Nasze drogi się rozeszły. No tak.. Podążył za marzeniami. Ale dlaczego mi o tym nie powiedział?
To pytanie nurtuje mnie od tamtego pamiętnego dnia, gdy zamiast Niego przy naszej ławeczce spotkałam się z Wal. I nigdy nie umiałam sobie na nie odpowiedzieć...
Choć nasze drogi podążyły w innym kierunku, z biegiem czasu los znów je połączył. Dlaczego?
Czy tak miało być?
Nikt tego nie wie.
Ale jestem już zmęczona swoim życiem, tym wszystkim co robię źle. Mam dość, więc się poddaję.
Zerknęłam na ławkę pogrążając się w wspomnieniach.

*Retrospekcja*

-Co dziś znów wymyśliłeś?-wlokłam się za Zayn`em po parku z notatnikiem w ręku
-Nie marudź, tylko chodź.
-No to może powiedz, gdzie mam iść..-zatrzymał się i odwrócił
-Jestem Twoim nauczycielem, więc Cię prowadzę. Musisz znać dokładne współrzędne?-podniósł jedną brew-Chyba wstałaś dziś lewą nogą.-poszedł dalej.
Przewróciłam oczami i podążałam dalej.
-Jesteś takim samym amatorem jak Ja, więc nie musisz uważać się za lepszego.-odgryzłam się
-A jednak jestem lepszy.-powiedział z wyszczerzem
-Bo co? Bo starszy?
-Starszy, lepszy, dokładniejszy - perfekcjonista, no cóż. Inaczej bym Cię nie uczył.-popchnęłam Go w ramię
-Dupek.-usłyszałam Jego cudowny śmiech, i grzechem by było, gdybym się sama nie zaśmiała
-To więc, co dziś będziemy rysować?-zapytałam
-Zaraz się dowiesz.-powiedział i zatrzymał się przy ławce, na której często przesiadujemy, albo na której ja często czytam książki-Bo jesteśmy na miejscu.
-A to Ci niespodzianka..-powiedziałam lekko wpieniona-Myślałam, że się bardziej postarasz..-rozejrzałam się
-Nie zaburzaj mojej wizji! Siadaj.-rzekł, więc tak zrobiłam
-No więc, panie Idealny, co rysujemy? 
-Ja nic. Natomiast Ty..-podszedł do huśtawki na placu zabaw, który znajdował się 10 kroków od ulubionej ławeczki-Rysujesz ten krajobraz, a mnie w nim!
-Co?-parsknęłam śmiechem-Nie wygłupiaj się, Malik.-usiadł na huśtawce
-Jestem Twoim modelem.-pokręciłam głową zaprzeczając-Co jest? Nie chcesz udowodnić, że jesteś tak samo dobra jak Ja? Pokaż na co Cię stać, maleńka.
-To się nie liczy, podpuszczasz mnie!-wystawiłam palec w Jego kierunku
-I powiedz, że nie podziałało?-znów zauważyłam Jego białe zęby na wierzchu.
Zacisnęłam usta i oblizałam wargę, musi? Dobrze wie jak mnie przenegocjować.
-Ustaw się, modele nie mogą się ruszać.-powiedziałam i otworzyłam notatnik na czystej stronie
-KC!-krzyknął.

Uśmiechnęłam się. Byliśmy idealnym przykładem przyjaźni damsko-męskiej, która istnieje. A to, że moje uczucie przerodziło się w coś głębszego.. Nigdy tego nie żałowałam. Ale bałam się Go stracić.. A potem straciłam.
A teraz.. uczucie wróciło.
Zyskałam go.
I nie mogę go powtórnie stracić...Nie mogę do tego dopuścić.
Chcę, żeby było jak dawniej. Pomimo wszystkiego... Chcę mieć z Zayn`em tak dobry kontakt.
Nawet nie wiem ile czasu już spędziłam patrząc przed siebie i rozmyślając, ale wiem, że wyłączyłam telefon z nadmiaru nieodebranych połączeń, co równa się z ciągłą wibracją. Chcę odpocząć.
Wyciszyć się..
-Zawsze w tym miejscu jest idealny widok na piękny zachód słońca. Chciałem to.. udokumentować.-powiedział głos za mną.
Odwróciłam się wyrwana z rozmyślań i szybko wstałam z ławki, robiąc krok w tył.
Przede mną stał Zayn z notatnikiem w ręce. Połknęłam ślinę z wrażenia.
Nie spodziewałam się.
-Z-zayn?


Ojej..
Powiem tak, krótko i na temat,
PRZEPRASZAM.
Ale chyba każdy wie co się dzieje..
Jak myślicie? Co dalej?

Miłego! ;)


KOMENTUJCIE!!!

sobota, 3 września 2016

Rozdział 69.

Rozdział z dedykacją dla Ady! Dziękuję, za miłe słowa! ♥
Ogólnie dziękuję wszystkim za wszystkie dobre słowa, pocieszyły!

#1 Muzyka

*Zayn*

-Nathalie?-usłyszałem Wal i zamarłem.
Jak mogłem być tak głupi i o tym nie pomyśleć? Zapomniałem.. Byłem tak bardzo zaślepiony, że zapomniałem, że Natt zajmowała się moimi siostrami. A one doskonale Ją znają.. Moja mama także. Wydostałem się z ramion mamy i spojrzałem na Nathalie. Miałem rozchylone usta, nie miałem pojęcia co zrobić.. Jak zareagować. A powinienem coś zrobić.. Jednak czekałem.. Na co, do cholery?
-Przepraszam..-powiedziała, czym prędzej wstała od stołu i wybiegła, trącąc mnie w ramię.
Złapałem Ją za rękę i wypowiedziałem denne słowa..
-Zostań.. Natty.-powiedziałem czule, a ona spojrzała mi w oczy.
Ja w Jej cudownych tęczówkach nie zobaczyłem niczego więcej, jak bólu. Puściłem Jej dłoń, łzy lały się z Jej podkrążonych mocno oczu strumieniem. Nie wytrzymałem tego widoku.. To ja do tego doprowadziłem. Poczułem w sobie cały Jej ból, cała moja przeszłość weszła we mnie, jakby to
wszystko wydarzyło się wczoraj. Poczułem, że mnie także rozmazuje się obraz.. Nathalie wybiegła z naszego domu. Nie mogłem Jej powstrzymać..  Pierwszy raz zobaczyłem w Niej prawdziwą Natty z mojej przeszłości. Nie tą, która zawsze przy mnie była radosna, z którą tak uwielbiałem przebywać, która wspierała mnie pomimo wszystko. Zobaczyłem dziewczynę, którą zostawiłem, którą skrzywdziłem.. Zobaczyłem to, czego nigdy nie chciałem zobaczyć.. Mój największy koszmar.
Prawda.
-Zayn?-moja matka wraz z siostrami wpatrywały się we mnie..
A ja spoglądałem na drzwi, przez które właśnie wybiegła moja pierwsza miłość.
-Co tu się, do cholery, dzieje?-naskoczyła na mnie Waliyha
-A co mam Ci powiedzieć?-przekręciłem głowę patrząc na Nią-Pewnie i tak nic z tego nie zrozumiesz..-zatkało Ją-Później porozmawiamy.-odszedłem, widząc, że grupa moich przyjaciół zebrała się na `obradzie` w sprawie Natt.
Słysząc Harry`ego, który pragnie wytłumaczenia, nie mam siły tego teraz słuchać ani opowiadać.. Są rzeczy ważniejsze. Np, w jakim stanie jest Nathalie? Gdzie ona jest?
-Nie teraz.-przerwałem, wszyscy zwrócili wzrok w moją stronę-Niall..-spoglądałem tylko na Niego
-Trzeba Jej poszukać, koniecznie.. Ja pojadę.-odpowiedział i spuścił wzrok.
Czuje się odpowiedzialny, ale tak na prawdę to moja wina..
-Pojadę sprawdzić w domu.-dodał Matt-Dam Wam znać co dalej.
-Przeszukam okolicę.-powiedział Niall-Lou, chodź ze mną.
-Pewnie.-Tommo wziął kurtkę
-Ja pójdę.-powiedziałem tłumiąc w sobie zdenerwowanie
-Nie.-zaprzeczył Horan patrząc mi w oczy-Nie uważam, żeby to był odpowiedni pomysł..-obwinia mnie..-Poczekaj tutaj. Poczekajcie razem, może Nathalie tu wróci.. Bądźmy w stałym kontakcie.-bez żadnego więcej zbędnego słowa, Horan wyszedł z domu.
Świat zaczął wokół mnie wirować, nie wiedziałem co się dzieje. Tłum ludzi.. Każdy coś mówił. Temat kręcił się wokół Nathalie; `Dlaczego uciekła? Żeby tylko sobie nic nie zrobiła.. Jest rozsądna.. Wiemy do czego jest zdolna...`
-Zayn, możemy porozmawiać?-usłyszałem ponownie głos siostry,
Nie odpowiadając Jej i słysząc za mną Jej wołanie, poszedłem do swojego pokoju. Nie mogłem tam dłużej wytrzymać... Trzasnąłem drzwiami, usiadłem na łóżku, chowając głowę w dłoniach.
Dlaczego..
Przed moimi oczami pojawił się obraz dnia, w którym podjąłem tak drastyczną decyzję, która odmieniła moje życie.. Najtrudniejszą decyzje w moim życiu

*Retrospekcja*

-Zayn! Poczta do Ciebie!-Wal wbiegła do mojego pokoju jak poparzona
-Próbuję się uczyć..-mówię z nad książki, lekko poddenerwowany-A pukać to nie łaska?-mrużę oczy
-Oj, przestań.. Pisze `X-Factor`!-podaje mi kopertę, a ja wpatruję się w naklejkę nadawcy..
Faktycznie, ze studia.. Ciekawe co jest w środku...
-No otwieraj!-pogania mnie siostra-Na co czekasz?
-Na ciszę.-zamykam oczy i gdy je otwieram, Wal patrzy na mnie sznurując usta, śmieję się-Tak niewiele potrzeba byś zamknęła tą swoją buźkę.
-Otwórz, no.-mów cicho z przymróżonymi oczami.
Biorę głęboki wdech i otwieram kopertę...
Bla bla bla... Rzucam oczami na literki i czytam w myślach, lecz jest to tylko przywitanie.. Zjeżdżam wzrokiem w dół.
-Kurwa...-otwieram oczy ze zdziwienia-Nie wierzę..-siadam na łóżko
-Cocococo??-pyta zainteresowana Wal.
Podaję Jej kartkę papieru.. Mamrocze coś pod nosem..
-`..oświadczam, iż dostałeś się do naszego programu. Gratulacje! Na pierwszym przesłuchaniu proszę pojawić się 5 września.`-piszczy z radości-Zawsze wiedziałam, że masz niesamowity talent!-rzuca się na mnie i mocno tuli-Teraz wszystko się zmieni! Zayn, jak się cieszę, że nas posłuchałeś i wysłałeś to nagranie!
Zdjęcie z szafki Zayn`a.
-Wszystko się zmieni...-powtarzam za Nią-I co ja mam niby teraz zrobić? Nie na to byłem przygotowany...-jeśli mam być szczery, to byłem pewny, że oleją moje nagranie.. 
Słyszałem, że tak podobno robią z każdym badziewiem.. Albo przesłuchują tylko parę. Jestem zaskoczony... Muszę teraz wyjechać. Przecież nie będę codziennie wracał do domu, skoro pewnie tam będę musiał spędzać większość wolnego czasu..
-Jak to co? Ciesz się!-klepie mnie mocno w plecy, lecz ignoruję to.
Wal wybiega z mojego pokoju, powiadamiając cały świat o moim liście..  I jego zawartości. A ja siadam na łóżku.. Może jeszcze można z tego zrezygnować? Spoglądam na szafkę, na której stoi moje ulubione zdjęcie. Uśmiecham się delikatnie.. Przedstawia mnie i moją najlepszą przyjaciółkę - Nathalie. Nie umiałbym Jej tu zostawić.. 
Wszystko się zmieni.

Leżałem na łóżku i bawiłem się telefonem, na szczęście moja siostra nie była na tyle głupia i nie opublikowała jakiejś wiadomości na forum internetowym.. Sam nie wiem co jeszcze zrobię, a nie chcę, by Natty dowiedziała się z internetu.
-Stary!-do mojego pokoju wpadł mój kuzyn Borhan-Gratulacje!-rozłożył ręce i czekał na `misiaczka`
-Widzę, że kolejną osobę muszę nauczyć kultury.-śmieję się na jego niezapowiedziany `wpad` do mojej izby
-Nie marudź!-ściska mnie, gdy wstaję-Jestem z Ciebie taki dumny.-chlipie i ściera niewidzialną łzę
-Stary, jeszcze nic nie jest przesądzone..-mówię, z powrotem siadam na kanapie
-Jak to? Bierzesz dupę w troki i zapingalasz do Londynu! Bracie, on już na Ciebie czeka!-oświadcza
-Nie do końca.. Musiałbym tu wszystko zostawić.-krzywię się
-Eee.. Stare śmieci.-machnął ręką kuzyn
-A przyjaciele?
-Jeśli są prawdziwi, będą chcieli, byś był szczęśliwy, a to Cię uszczęśliwi, gościu.-mówi przytakując głową
-A Natty? Dobrze wiesz, że nie jest dla mnie zwykłą przyjaciółką..-mówię z przejęciem
-Zayn, kariera stoi przed Tobą otworem.. Wiesz, że już jednym krokiem jesteś za tym progiem..-mówi do mnie siadając obok-Chyba nie dasz się temu.. To Twoje marzenie. Nie zepsujesz go dla dziewczyny.. Która nie jest Twoją dziewczyną.-dochodzi do własnych wniosków
-Nie posuwaj się na głęboką wodę.-patrze na Niego z złością w oczach-Nic o nas nie wiesz.
-Wiem wystarczająco. Tyle czasu nie zebrałeś się na odwagę, a gdy Jej wyznasz miłość, myślisz, że rzuci Ci się w ramiona?-mówi, a Ja staram się go nie słuchać
-Pierdolisz.-rzucam marszcząc brwi
-Pomyśl.. Co zrobisz, gdy nie odwzajemnia Twoich uczuć? Jeśli będzie chciała dalej tego co ma teraz...-oczekuje mojej odpowiedzi, czy co..? 
Nie mam zamiaru odpowiadać na te brednie.. Widząc to, kuzyn kontynuuje. 
-Zayn, znam Cię i wiem co skrywasz pod tą skorupą..-czochra mi włosy
-Przestań..-odsuwam się
-Zayn, tego kwiatu jest pół światu. Zobaczysz, niedługo nie będziesz się mógł odpędzić od dziewczyn.. Pięknych!
-Chyba się za bardzo rozmarzyłeś, a to ja powinienem to robić.. Jednak nie robię. Bo nie wiem jak będzie.-mówię mu jeszcze raz
-Dobrze wiesz, że musisz wybrać..
-Ja Ją kocham, Borhan.-oświadczam mu prosto w twarz
`-Nie mogę Jej tego zrobić..`
-Jesteś młody, jeszcze do końca nie wiesz co to miłość.. Ja też! Znam Cię, wiem, że wybierzesz wielki świat! No tylko pomyśl!
Może on ma rację? Nie wytrzymałbym, gdyby moje kontakty z Nathalie się by.. zepsuły. Ona sprawia, że moje życie staje się piękniejsze.. Nie wiem, czy przetrwałbym złamane serce. Może warto od tego uciec i tego uniknąć? Wolę to, niż spróbować... Wiem, jestem tchórzem.. Nie wiem co ona czuję. Ale czy zaryzykuję? 
-Nie mogę Jej tego zrobić..-mówię po chwili
-Zayn, jeśli Jej wytłumaczysz zrozumie.. Powiedz po prostu.
-Nie rozumiesz..-kręcę głową-Zerwałbym obietnicę. Obiecałem, że zawsze przy Niej będę, gdy opuściła Ją najważniejsza osoba na świecie. Już i tak Ją okłamałem nie mówiąc o eliminacjach.. Ona mi tego nie wybaczy.-mówię
-Przemyślisz to? Zayn, gdyby to nie było Twoim marzeniem i byś tego nie chciał, nie poszedłbyś do tego programu..
-Ona mnie znienawidzi.-mówię cicho i przymykam oczy...-Znam Ją.
-Musiałaby być głupia.. A nie jest. Skoro tak bardzo Ci na Niej zależy... Coś wymyślisz.-klepie mnie po ramieniu i wychodzi.
Zostawia mnie z poplątanymi myślami.. Samego. Z pustką w głowie, wielkim bałaganem. To będzie najważniejsza decyzja jaką podejmę w życiu.
Albo będzie wielką wygraną, albo ogromną porażką.

Wstaję z łóżka i w napadzie wściekłości, podchodzę do komody i krzycząc, zrzucam z niej wszystko jednym zwinnym ruchem. Nadal nie wiem czy popełniłem błąd... Poznałem nowe osoby, tracąc najważniejszą. Kurwa mać! Siadam pod komodą i nie nadąrzam za łzami... Tak bardzo chciałbym cofnąć czas i zobaczyć, jak Natty by zareagowała... Teraz to wiem. Dorosłem do tego.. Za późno.
Muszę przyjąć na klatę szczenięce decyzje.

-Gotowy wkroczyć w wielki świat?-pyta mnie siostra, gdy zapinam walizkę
-Czy to będzie wielki świat, to się okaże niebawem... Jak wrócę po więcej rzeczy.-mówię z wymuszonym uśmiechem-Albo jak wrócę, gdy dowiem się, że to było błędem.
-Oh, Ty jak zawsze wymyślasz najgorsze.-wywraca oczami-O której jedziesz?
-O 17 wyjeżdżamy z tatą.-mówię
-Będzie mi Cię brakować.-otwiera ramiona, a ja Ją przytulam
-Mi Was też.. wszystkich. To będzie szok. Ale `in touch`, bby.-mówię z uśmiechem
-Ciężko Ci?-pyta 
-Zostawić Was? Bardzo. Kogo będę denerwował...-wzdycham głęboko, i śmieję się, gdy widzę, jak zerka z przymróżonymi oczami
-Tobie do żartów, a Mi się chce płakać.-mówi
-Muszę jakoś odreagować..-mówię-Mam jeszcze jedną sprawę do Ciebie.-zerkam w podłogę
-Coś się stało?-pyta troskliwie.
Patrzę na Nią.
-To jest dla mnie bardzo ważne...-wyciągam z przodniej kieszonki plecaka list, na którym pisze `Natty` i podaję Jej go-Jestem z Nią umówiony o 17 w naszym ulubionym miejscu, na ławce przy placu zabaw. Ona jest niczego nieświadoma...-po policzku poleciała mi łza-Wszystko..-biorę głęboki oddech-Wszystko jest wyjaśnione w tym liście.
-Zayn...?-Waliyha patrzy na mnie z ogromnymi oczami
-Wiem.. Wiem, że mnie znienawidzi. Ale nie mogę Jej spojrzeć twarz... Nie umiem. Nie dałbym rady..-wycieram oczy-Zrób to dla mnie, Wal. 
-Dobrze.-odpowiada szeptem.
Następnie mocno do mnie się wtula.

#2 Muzyka

Słyszę pukanie, więc ocieram szybko ręką twarz. Mazgaje się... Do pokoju wchodzi Louis, najpierw zerka niepewnie.. Potem podchodzi do mnie i opiera się na komodzie, tuż obok mnie.
-Co z Tobą, stary?-pyta wzdychając
-To moja wina..-mówię cicho
-Każdy popełnia błędy...
-Nie wiem dlaczego Ją wtedy zostawiłem.. Potrzebowała mnie.-mówię
-Dlatego drugi raz tego błędu już nie popełnisz..-klepie mnie po ramieniu
-Jakbym mógł..-śmieję się bezsilnie-Przecież Ona mnie już nie chce znać...
-Skąd możesz wiedzieć czego Ona chce.-informuje mnie Tommo
-Jestem totalną świnią.
-Przestań się tak użalać... Trzeba Ją znaleźć.
-Masz rację.-mówię-To przeze mnie zniknęła..
-Zniknęła, bo taką podjęła decyzję, Malik.-powiedział Louis-Nie miałeś w tym udziału..
-Ale gdybym wtedy Jej pow...
-Nie wygrzebuj przeszłości. To nie jest dobry pomysł.-zaprzecza głową-Zajmij się teraźniejszością.. Tym co chcesz teraz robić. Co chcesz ratować...
-Chcę ratować to wszystko.. Chcę ratować nas.-Lou się uśmiecha, gdy po chwili namysłu daję mu odpowiedź
-O to mi chodziło.. Słuchaj serca.-serca?
uczuć?
-Tak zrobię..-mówię delikatnieKocham Ją.-przyznaję-Wciąż Ją kocham...
Louis uśmiecha się i klepie mnie po ramieniu ponownie, po czym wychodzi, a ja idę tuż za Nim.

-Pojadę z Tobą!-wtrąciłem słuchając rozmowy, której głównym tematem była Nathalie.
Niall zatrzymał się w pół kroku, Lou już był w samochodzie. Horan skrzywił się.
-Nie wiem czy...-przerwałem mu
-Ja namieszałem, myślę, że to ja powinienem to naprawić. To ja jestem głównym powodem tego... wszystkiego.-powiedziałem co czuję...-Proszę, Niall.. Pozwól mi jechać.-powiedziałem patrząc mu w oczy..
Jeśli Jej tam nie będzie, nie mam pojęcia co zrobię.. Jeśli sobie coś zrobiła, nie wybaczę sobie tego.. Natt jest moim oczkiem w głowie. Popatrzyłem na Niall`a w sposób, aby mnie zrozumiał.. Ja po prostu muszę jak najszybciej dowiedzieć się, czy z Nią wszystko w porządku..
Horan widział cały ból i smutek jaki mnie ogarnia.. Czuję to. Patrzył na mnie dokładnie takim samym wzrokiem.. Przejmował się, jak wszyscy, lecz ja czułem się winny całej tej sytuacji....
-Jedziemy.-powiedział Niall, patrząc konkretnie w moje oczy.
Słowa te były skierowane do mnie.

Gdy tylko dojechaliśmy na miejsce, Niall bez żadnego słowa wyszedł z auta i zbliżał się do granic mostu.. Ja dopiero po chwili dostrzegłem drobną osóbkę siedzącą na kraju Tower Bridge. Odetchnąłem z ulgą i już chciałem wyjść, gdy Louis położył rękę na moim ramieniu.
-Daj im porozmawiać.. Uwierz, że to zadziała.-mówi prosto w moje oczy.
`-Potem stałem się zarozumiałym kutafonem, myślącym tylko o sobie...`
Wzdycham głęboko i zrezygnowany przymykam świeżo otwarte drzwi.
-Kiedyś to ja byłem tym pierwszym, który zawsze znajdował się przy Niej i obiecał strzec i bronić na zawsze.-znów poczułem łzy w oczach
-A potem co się stało?-zapytał Tommo
-Potem stałem się zarozumiałym kutafonem, myślącym tylko o sobie...-powiedziałem-Wszystko mogło się potoczyć inaczej, ale wszystko spierdoliłem..-powiedziałem patrząc w przestrzeń.
Lou nie odpowiedział, nastała cisza.
-Wiedziałeś wcześniej?-przerwał niezręczny nastrój
-Że Ona to `Ona`?-Lou pokręcił twierdząco głową-Wiedziałem od jakiegoś czasu.. Lecz bałem się do tego przyznać.. Bałem się sytuacji, która może z tego wyniknąć. Bałem się tego, co teraz przeżywamy.. Przecież Ją znam.. A znów do tego dopuściłem.. Sytuacja lubi się powtarzać. Jestem tchórzem..4 lata temu też byłem.. Przecież gdybyśmy tylko pogadali...-przeczesałem nerwowo włosy
-Wszystko byłoby wtedy inaczej, Zayn. Kto wie, czy my byśmy się znali..-powiedział spokojnie.
Nie wytrzymałem, a łzy popłynęły z moich oczu i wyszedłem z samochodu. Oparłem się o maskę.. Muszę odreagować.
Otarłem dłonią oczy, przecież nie może być znów widać jak się mażę.. Beczę. To nie etyczne.. Dobrze, że jest ciemno. Wstali.. Niall`owi się udało. Zazdroszczę im tej więzi.. Może po prostu jestem zazdrosny o to, że to już nie ja się z nią tak dogaduję? A może to jestem zazdrosny o to, że gdybym nie spieprzył sprawy, nadal byłbym to ja? Niall odebrał telefon, a Natty odwróciła się w moją stronę. Chyba najwyższy czas wszystko sobie wyjaśnić.. Lecz nie zrobiła ani kroku więcej. Spanikowana patrzyła w moją stronę.. Jak ja to wszystko naprawię? Czy zdołam to zrobić?
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Lou wybiegł z auta, podbiegł do Niej i zabrał ją do auta..
-Natty...-śledziłem ją wzrokiem.
Ze spuszczonym wzrokiem pozwoliła się prowadzić Lou. Niall podszedł do mnie, niezrozumiale na Niego zerknąłem.
-Zayn.. Daj Jej czasu. Na prawdę wiele się dziś zadziało.. Ona nie jest w stanie tego udźwignąć. Jest silna, owszem.. Ale także ma swoje granice. Zrozum..-powiedział i wsiadł do samochodu.
Postałem chwilkę jeszcze przed maską... Patrząc przed siebie. Potrzebuje czasu... Rozumiem. Lecz nic nie uchroni Nas od tej rozmowy.. To nieuniknione.
Gdy zapalił auto, odsunąłem się i czekałem, aż Harry podjedzie pod Nas. Nie odzywałem się.. Nie miałem takiej potrzeby. Jedyne ważne słowa, które wydobędą się z moich ust, będą skierowane do Nathalie.

Nie zwracając uwagi na obecność ludzi w naszym domu i pytania kierowane w stronę moją i Louis`a, poszedłem prosto do mojego pokoju. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Wziąłem dresy i postanowiłem wziąć prysznic. Podobno pod Nim najlepiej się myśli..
Gdy wróciłem z powrotem do swojego pokoju, na moim łóżku siedziała moja siostra. Waliyha.
Nie spojrzała na mnie, gdy wszedłem, ja też zbytnio nie zwracałem na Nią uwagi. Przygotowywałem się do spania.
-Jak Nathalie?-odezwała się
-Dobrze.. Tak myślę.. Chyba.-zamykam oczy i zrezygnowany siadam obok Niej na łóżku-Nie mam pojęcia, Wal.
-Co tu się właściwie, do cholerki, dzieje?-zapytała tak spokojnie, że się przeraziłem
-Sam nie wiem, Wal..-odpowiedziałem równie cicho, kręcąc bezsilnie głową
-Zawsze, gdy Cię pytałam, mówiłeś, że nie masz z Nią kontaktu.
-Bo nie miałem!-przyznaję-Miałem styczność z Nathalie, nie z Natty. Wbrew pozorem, bardzo się zmieniła.. Z wyglądu, z charakteru, dorosła.. Dopiero po jakimś czasie się zorientowałem.-tłumaczę-Ale ona o tym nie wiedziała.. Myślałem, że tak będzie lepiej.. Nie zebrałem się na odwagę, aby uświadomić Jej, co tak na prawdę wiem.. Jak kiedyś. Stchórzyłem.. Znowu.-wdycham głośno powietrze-I kompletnie nie mam pojęcia, co powinienem teraz zrobić...
Waliyha milczy. Pewnie sama nie wie co na to powiedzieć..Bo na to nie ma słów. Kiedyś myślałem, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. A później... Przekartkowałem swoje życie i zrozumiałem, że filmy nie biorą się z niczego.. Chyba, że fantastyczne.
-To wszystko jest takie skomplikowane...-mruży oczy-Lubisz komplikować sobie życie, brat, co?-pyta retorycznie-To nie pierwszy raz.. Lecz tym razem Ja za Ciebie tego nie załatwię. Musisz sam zdecydować czego chcesz.
-Wiem, że nie może być jak dawniej, ale chciałbym choć w połowie, żeby tak było...-mówię, patrząc w podłogę-Żeby mi znów zaufała...
-Na pewno chcesz tego?-spoglądam na Nią-Dobrze wiemy, że Wasza ostatnia przyjaźń nie skończyła się... Ekhm... Skończyła się.-powiedziała jak najciszej Wal, zawstydzona
-Prawda, przeze mnie.
`-Bardzo za Tobą tęskniłem.`
-Znów chcesz przyjaźni? Czy w końcu posłuchasz tego swojego serca... Dobrze widzę co się z Tobą dzieje, wciąż Ją kochasz...-patrzy mi w oczy.
Nie jest pierwszą osobą, która mi to dzisiaj uświadamia.
-Masz rację, wciąż jest tą jedyną.-mówię bawiąc się nerwowo dłońmi
-Musicie porozmawiać. Koniecznie. Wyjaśnić sobie wszystko... Przestać wszystko skrywać. Wytłumaczyć przeszłość, teraźniejszość.. Bez tego nie ruszycie na przód.-powiedziała-A oboje zasługujecie na szczęście. Wspólne? Może. To się okaże. Ale rozmowa.-mówi siostra i wstaje
-Rano do Niej pojadę.-mówię i też wstaję
-Taką mam nadzieję.-mówi moja urocza młodsza siostra i się uśmiecha.
Na mojej twarzy także pojawia się uśmiech,
-Bardzo za Tobą tęskniłem.-przytulam Ją
-Ja za Tobą też, big brother.

Otwieram oczy, czując zmęczenie.. Przeciągam się i patrzę na zegar. 10.12. Nie mogłem spać, siedziałem do późna.. Nie wiem nawet, czy nie do rana.. Na pewno nie spałem więcej niż 5h. Przygotowywałem rozmowę.. Schemat. Od czego mam zacząć.. Jak z Nią rozmawiać. Wyskakuję z łóżka i zamykam się w łazience, gdzie myję zęby, płukam twarz, przeczesuję włosy, które układają się w nieładzie, który mi się podoba. I ubieram się. Cóż..
Muszę to wreszcie zrobić, chcę, żeby między Nami jak najszybciej wszystko było wyjaśnione.
Schodzę na parter i witam się z wszystkimi.
-Zayn, kochanie, chodź na śniadanie.-woła mama
-Zjem później.-patrzę na Nią przepraszającym wzrokiem.
Ubieram buty i wychodzę. Nie biorę samochodu.. Wręcz przeciwnie, mam ochotę się przejść. Muszę zrobić wszystko, aby pozwoliła mi z sobą pogadać, dała szansę na wyjaśnienie... Nie chcę Jej stracić kolejny raz.
Nawet nie wiem jakim cudem tak szybko znajduję się pod Jej domem. Podchodzę pod drzwi i biorę głęboki oddech. Dzwonię na dzwonek. Po chwili drzwi się otwierają, podnoszę wzrok, a mym oczom ukazuje się mama Nathalie.
-Dzień dobry, Pani Silence.-witam się nerwowo
-Witaj, Zayn.-Jej kąciki ust delikatnie się unoszą, lecz po chwili znów opadają
-Czy mógłbym...
-Przykro mi, Zayn.-odpowiada, a ja patrzę na Nią z zaskoczeniem-Nie ma Jej. Wyjechała z samego rana.





***
Czeeeść kochani.
Nie mam słów, nie wiem co mówić...
Więc powiem, maskara.
Troszkę się ostatnio u mnie dzieje, więc takie odstępy są na mnie wymuszane... Bo nie daję rady.
Jakoś Wam to wynagrodzę! 
Masakra. I powodzenia w szkole!
Do jakiej klasy poszliście? Ja II LO. Już mam dość hahaha.
See u. xx


KOMENTUJCIE, MOTYWUJE!!!!

p.s. Dziękuję za akcję `WRACAJ DO NAS!`.
Wróciłam. I nigdzie się nie wybieram. ;)