*Nathalie*
-Z-zayn?-zająknęłam się-Co tutaj robisz?-przełknęłam ślinę, gdy czułam, że w gardle formuje mi się kołek
-O to samo chciałbym zapytać Ciebie..-powiedział patrząc w moje oczy.
Lecz nie były to te same miedziane tęczówki, które zawsze porywały mnie w niepamięć, że nie potrafiłam się skupić. Jego oczy były przeszyte.. bólem, uczuciami, były czerwone, niewyspane?
Nie mogłam tego wytrzymać, rzuciłam wzrokiem w podłogę. Usiadłam z powrotem na ławeczce. Zayn okrążył ją i dosiadł się do mnie. Siedzieliśmy chwilkę w ciszy.. Nie miałam pojęcia co powiedzieć.. Od czego zacząć.
-Nic się tu nie zmieniło.. Wciąż pięknie.-odezwał się-Dawno tu nie byłem.
-Ja też..-uświadomiłam sobie-A kiedyś.. Bywaliśmy tu codziennie.
-Co się z tym stało..-powiedział biorąc głęboki oddech.
`-Kurwa.. Znamy się tyle lat, a tak ciężko jest nam rozmawiać.` |
-Kurwa.. Znamy się tyle lat, a tak ciężko jest nam rozmawiać.-powiedział
-Dziwisz się?-zapytałam cicho-Po tym co.. przeszliśmy? Razem, a jednak.. osobno.-powiedziałam i przymknęłam oczy.
Nie mogę pokazać swojej słabości.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? Dlaczego się nie ujawniłaś?-zapytał
-Dlaczego mnie nie poznałeś? Dlaczego się nie pożegnałeś?-odpowiedziałam pytaniami, jeśli już mamy się zwierzać
-To była najtrudniejsza decyzja jaką kiedykolwiek podjąłem..-pierwszy zaczął odpowiadać-I chyba najgłupsza.-zaśmiał się bezsilnie
-Moja też.-odpowiedziałam-Że Ci nie powiedziałam od razu.. Już się w tym wszystkim pogubiłam. Ale bałam się.. Bo gdy dopiero co o Tobie zapomniałam - znów się pojawiłeś.. A nawet nie wiesz jakie to wszystko było dla mnie ciężkie..-wyjaśniłam i pociągnęłam nosem
-Wyobrażam to sobie.. Dla mnie również.-powiedział, zaśmiałam się
-Nie masz pojęcia co czułam... Jak bolało..
-Masz rację.. I strasznie Cię przepraszam.. To wszystko moja wina. Gdybym nie złożył tego głupiego podania do tego programu...
-Nie, nie.-zaprzeczyłam-Nie byłbyś tym kim jesteś teraz, Zayn. Nie chodzi o to... Dlaczego mi tego nie powiedziałeś...? Nie przyznałeś, że chcesz spełniać marzenia, że chcesz śpiewać. Że muzyka to to co kochasz, za czym chcesz podążyć.. Dlaczego nie powiedziałeś, że złożyłeś to podanie.. Myślałam, że zawsze wszystko sobie gadaliśmy.. Że byliśmy w stosunku do siebie szczerzy!
-Nie wiem... Bo myślałem, że się tam nie dostanę.. Byłem tego pewny!-powiedział
-Ale się dostałeś, Zayn! Wtedy mogłeś.. mogłeś mi powiedzieć.-dodałam i patrzyłam na Niego-Wiesz co poczułam, gdy na umówionym z Tobą spotkaniu pojawiła się Waliyha? Przekazała mi list.. Głupią kartkę papieru, która miała wszystko wyjaśnić?-nie wytrzymałam i dałam upust swoim emocjom-Przytuliła mnie i prosiła bym Ci wybaczyła.. Jeszcze nie wiedziałam o co chodzi, ale już wtedy wiedziałam, że teraz dużo się zmieni.. Nie bez przyczyny miałam ci coś wybaczyć.-powiedziałam z mokrymi od łez policzkami-Wpadłam w depresję.. A ty nawet nie zadzwoniłeś.. Tak szybko o mnie zapomniałeś? Nie miałam siły czytać o Twoim zespole, o tym co robisz, jak się spełniasz.. Nie miałam siły nawet o Tobie pomyśleć.. To wszystko mnie niszczyło! Każda pojedyńcza myśl.. Że zapomniałeś....
-Nigdy o Tobie nie zapomniałem!-położył mi rękę na mojej, lecz ja szybko moją odsunęłam i wstałam z ławki, robiąc kilka kroków w przód i nałożyłam na siebie ramiona
-To dlaczego... Dlaczego, Zayn..-powiedziałam szeptem
-Wiedziałem, że Cię skrzywdziłem, Nathalie. Doskonale wiedziałem, że łamię obietnicę.. Musiałem wybierać.-wstał i podszedł do mnie, stanął na przeciwko, tak bym go dobrze widziała.
Po Jego policzkach także spływały łzy.
`-Co miałeś do ryzykowania..` |
-Ryzyko..-zaśmiałem się-Co miałeś do ryzykowania..
-Ciebie.-powiedział-Bałem się.. że jak przyznam się co zrobiłem, że przyjęto mnie do programu w Londynie... Jak Ci to powiem, to mnie znienawidzisz. Nie wytrzymałbym tego, gdybym usłyszał to z Twoich ust..
-Zayn..-pokręciłam głową-Skąd wiesz, że dokładnie tak bym zrobiła..
-Nie wiedziałem. Ale bałem się zaryzykować.. Bałem się złamać daną obietnicę.. Że wysłałem podanie nie powiedziałem, gdyż chciałem przemilczeć to, gdybym się nie dostał.. Ale się dostałem. I wtedy pojawiły się wszystkie problemy.. Nawet chciałem zrezygnować z programu.. Dla Ciebie.
-Po co!?-krzyknęłam-Przecież to były Twoje marzenia!
-Bo Cię kochałem!-również krzyknął, a ja się skuliłam.
Nie wierzyłam w to co słyszę... Otworzyłam szeroko oczy, a cały czas stanął w miejscu.
-Kochałem się w Tobie do szaleństwa.. Uwielbiałem spędzać z Tobą czas i nie umiałem wyobrazić sobie życia bez Ciebie.. A ten wyjazd by tego nie utwierdził.. Chciałem Ci to wyznać. Wszystko.. Ale jestem pieprzonym tchórzem. Mogłem mieć cokolwiek... Twoją przyjaźń, kontakt.. A straciłem wszystko. Bo jestem kurwa pieprzonym tchórzem!
-Co Ty mówisz..-powiedziałam patrząc mu w oczy
-Prawdę. Nareszcie mogę powiedzieć prawdę..-dodał i jeszcze raz dotknął mojej dłoni, lecz nie miałam siły się odsunąć
-Zawsze, gdy rozmawiałem z siostrami pytałem co u Ciebie.. Na początku mówiły, że w porządku, dajesz radę... A potem już nie miały siły dalej w to brnąć... I powiedziały, że.. Zniszczyłem Cię.
Załkałam na głos i przyłożyłam dłoń do buzi, przykucnęłam...
-Mnie też to niszczyło.. Bardzo.. Ale nie mogłem dać tego po sobie poznać.. Menager mówił, że muszę dać radę, żeby przetrwać w wielkim mieście.. Opowiadałem chłopakom o Tobie.. Chyba mi trochę zazdrościli... Że Cię miałem. Lecz nie rozumieli mojej decyzji, której sam nie mogłem zrozumieć.. Ale to zrobiłem.. Zniszczyłem Naszą przyjaźń.
-Okropnie mnie zraniłeś... Niczego nie tłumacząc, że niczego nie dowiedziałam się z Twoich ust.. Że wszystko przede mną ukryłeś. To bolało... Tak bardzo. To mnie zniszczyło.. Ta nie prawda.-mówiłam rycząc-Mówiąc, że nie mam już nic do stracenia... Ze złamanym sercem...-powiedziałam szczerze-Szalałam. Ostro. Do granic wytrzymałości...
-Sercem?-kucnął przy mnie
-Tak bardzo byłam w Tobie zakochana... A gdy w końcu zebrałam w sobie odwagę..-mocno zacisnęłam oczy-Nie pojawiłeś się... Nie odważyłam się już nikogo więcej pokochać.. Bałam się odrzucenia.. Bałam się zostać zraniona kolejny raz.. Nie wytrzymałabym tego.-poczułam, że bierze moją twarz w swoje dłonie.
Zobaczyłam Jego skrzywdzoną i zalaną łzami twarz, po czym przyciągnął mnie do siebie, tuląc...
-Nigdy nie chciałem do tego doprowadzić... Myślałem, że postąpiłem lepiej...-mówił blisko mego ucha-Teraz wiem, że powinien był słuchać serca... Nie kuzyna. Nie rozumu.. Serca, pieprzonego serca bicie.
`-Już dawno Ci wybaczyłam..` |
Prawda.
Szczerość.
-Wybaczysz mi.. ten błąd? To, że Cię skrzywdziłem? Wszystko?-zapytał po dłuższej chwili ciszy
-Zayn..-chlipnęłam-Już dawno Ci wybaczyłam.. Tylko bałam się do tego przyznać. Od kiedy
zrozumiałam, że wciąż jesteś tym samym Malikiem. Od kiedy na nowo się zaprzyjaźniliśmy.. Wszystko wróciło. Tęskniłam za Tobą.....-powiedziałam, będąc w Jego objęciach.
Przeżywając to, co od dłuższego czasu było moim marzeniem. Tego wieczoru mogłam mu wszystko opowiedzieć... Tylko dzisiaj miałam do tego moc. Czułam się wystarczająco silna i odważna.
-Dziękuję,,,-wyszeptał, poczułam Jego łzy na ramieniu-Dziękuję.. Tak bardzo. Też cholernie za Tobą tęskniłem.. Lecz nie miałem odwagi pokazać Ci się na oczy...
-Nie chciałabym być wtedy w Twojej skórze.-zażartowałam przez łzy, Zayn również zachichotał-Nie wiem, do czego byłam zdolna.
-Zasłużyłem na wszystko co byś mi zrobiła..-przyznał.
Odsunęłam się od Niego, popatrzeliśmy sobie w oczy. Zayn delikatnie się uśmiechnął, zawstydzając mnie przy tym, jak zawsze.. Potem pogładził kciukiem moje kości policzkowe i wsunął kosmyk włosów, opadając na twarz, za ucho.
Atmosfera uległa zmianie.. Rozluźniła się.
-Jesteś piękna...-powiedział, spojrzałam w ziemię, lecz podniósł moją twarz, unosząc ją za podbródek-Wiesz.. Wszystko co stało się w Paryżu.. Gdy byliśmy sami. Wszystko co mówiłem Ci następnego dnia było prawdą. Chociaż obiecaliśmy sobie zapomnieć o.. tym.. pocałunku.-przełknął ślinę-Nie zapomniałem.. Prawda jest taka, że nie mogę o Nim zapomnieć. Ta magia..-przymknął oczy i wciągnął głęboko powietrze, o co może chodzić?-Strasznie mi się podobasz, Nathalie. Taka jest prawda..
-Co z Perrie?-zadałam najważniejsze pytanie, które w tym momencie przyszło mi na myśl-Tak nie można...
-Właśnie.-przerwał mi-Widzisz jakie mamy zaległości? Pamiętasz jak w dzień Wigilii, gdy wróciliśmy chciałem Ci coś powiedzieć?
-Tak.-znów zachichotałam na wspomnienie-Upuściłam kosmetyczkę, roztrzaskał mi się puder, ubrudziłam łazienkę... Doskonale to pamiętam. I nie powiedziałeś mi tego, gdyż Tomlinson Ci przerwał..
-Otóż to.-przytaknął mi-Chciałem Ci powiedzieć, że nie jestem już z Perrie. Rozstaliśmy się.-wzruszył ramionami, a ja przeżyłam szok
-A-ale jak to.. Nie jesteście już parą?-dopytywałam
-Od dłuższego już czasu.. Pisali o tym w paru gazetach i na jakichś portalach plotkarskich, ale oczywiście wiem, że ty takich pierdół nie czytasz.. Więc chciałem powiedzieć Ci to sam.
-Ale przecież.. uważano Was za taką.. nieskazitelną parę.
-Każda nieskazitelność zawsze znajduje jakieś plamy..-powiedział-Nie układało Nam się już od dłuższego czasu. Więc nie miało dalszego sensu.. ciągnąć to.-dodał.
Chwila.. Za dużo informacji jak na jeden dzień.. Muszę to wszystko sobie przyswoić. Czyli, że Zayn jest singlem? Co teraz... Boję się.
-Wyglądasz na przestraszoną..-powiedział
-Odrobinkę. Takiej wiadomości się nie spodziewałam.. I właściwie nie wiem co teraz powiedzieć..-zachichotał.
Ale prawda jest taka, że nie mam pojęcia, czy mam mu współczuć, czy się cieszyć.. Płakać czy się śmiać.
-Rozstaliśmy się w przyjaźni.-pokiwałam głową.
`--Na prawdziwą pierwszą randkę?` |
-Więc.. Czy teraz, gdy wszystko już jest wyjaśnione... Umówiłabyś się ze mną?-podniosłam wzrok-Na prawdziwą pierwszą randkę?-czekał, patrząc pełen nadziei w moje oczy
-Ja...
-Odważyłem się na gest, który nie dałem rady wykonać 4 lata temu.. Mam nadzieję, że mi nie odmówisz.-zachichotałam
-Nie.. Nie potrafię Ci odmówić.-w odpowiedzi zobaczyłam Jego przepiękny uśmiech
-Troszkę się ściemniło..-powiedział na mrok zapadający wokół Nas
-Troszkę Nam zeszło na obgadanie tylu spraw..
-Ale mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśniliśmy...-dodał wstając i podając mi dłoń
-Większość.-ujęłam Jego dłoń i pomógł mi wstać.
Przez moc, jakiej użył, aby mnie podnieść, wpadłam w Jego ramiona. Zawstydziłam się, jak zawsze, lecz on przytulił mnie.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię odzyskałem.-zaskoczył mnie tym gestem, lecz odwzajemniłam uścisk
-Ja również..
Muszę przyznać, że czekałam na to 4 lata... Długie lata, porażek, załamań, upadków, ale też i wzlotów. Przecież to terapie odmieniły moje życie.. Decyzje jakie podejmowałam po Jego wyjeździe nie były rozsądne.. Mogło wszystko potoczyć się inaczej.. Jednak załamałam się. To mnie złamało.. Totalnie.
-Chciałbym Ci obiecać, że teraz już nigdy nie złamię żadnej obietnicy... Ob..
-Ćsss...-położyłam mu palec na ustach-Nic nie obiecuj. Po prostu bądź, Zayn. Tyle wystarczy.
-Jestem.. I będę.-nasze usta były niebezpiecznie blisko siebie...
Lecz przypomniałam sobie, że jesteśmy w miejscu publicznym, gdzie wszyscy mogą nas zobaczyć. Ocknęłam się..
-Piękny zachód słońca... Jak sobie dobrze przypominam, chciałeś go udokumentować.-wyswobodziłam się z Jego objęć
-Naturalnie.-chciał zachować powagę, jednakże, nie wychodziło mu to - wydały Go Jego roześmiane oczy
-Mogę Ci w tym potowarzyszyć...-zarumieniłam się ponownie
-Byłbym zaszczycony.. jeśli zechciałabyś naszkicować ten krajobraz ze mną. Mam dużo kartek.. Ołówek też się jakiś znajdzie.
-Ale...
-No weź.. Tak jak kiedyś. Proszę..-dotknął mojej dłoni
-No dobrze.-ucieszył się jak małe dziecko.
Usiedliśmy na ławeczce. Dostałam kartkę i coś do rysowania. Dostałam również jakąś podkładkę, bo na kolanie się źle rysuje.. uwierzcie.
-A tak szczerze.. kto Ci powiedział, że tu będę? Z tego co wiem, to rano pojechałeś do mojego domu..
-Owszem. Lecz niczego się tam nie dowiedziałem. Tylko, że się spóźniłem.. Że wyjechałaś. Tyle.
-A więc Horan?-dopytywałam
-Nic z tych rzeczy.. Pisał do mnie, ale wyłączyłem telefon.
-Więc....
`-Chciałem pobyć trochę sam.. Pozbierać myśli.` |
-Dlaczego właśnie.. tutaj?-zapytałam z ciekawością
-Myślę, że z tego samego powodu co Ty..-powiedział i znów spojrzał na mnie-Uwielbiałem..Wciąż uwielbiam tu przebywać. To nasze miejsce.. Przypomina mi o Tobie. O wszystkich cudownych chwilach z Tobą spędzonych...-poczułam, że znów moczą mi się oczy, więc wróciłam do rysunku, lecz on nie spuszczał ze mnie wzroku
-A więc z dokładnie tego samego powodu..-powiedziałam szeptem.
#2 Muzyka
-Pięknie....-powiedział spoglądając na mój szkic
-Twoja nauka nie poszła na marne.-przyznałam-Twój też niczego sobie.
-W końcu muszę coś umieć, skoro moja uczennica tak rysuje.-zagestykulował, pokazują mój obrazek
-Weź go.. Będziesz miał porównanie.
-Mam nadzieję, że to nie ostatnie wspólne rysowanie...-uśmiechnęłam się w odpowiedzi, też mam taką nadzieję
-Zaraz 20.. Będę się już zbierać.-powiedziałam zakładając na siebie ramiona
-Wracasz sama?-zapytał
-No tak.. A z kim.-zachichotałam-Jestem dużą dziewczynką.
-Skoro jesteś dziewczynką, to nie taką dużą.-uśmiechnął się zawiadacko
-Nie łap mnie za słówka..-zaśmiał się na głos
-Zostawię samochód u mamy, odbiorę go kiedy indziej. Odwiozę Cię.
-Nie trzeba.-przyznałam
-Ja uważam, że trzeba.
-Nie chcę sprawiać problemu, Zayn.. Dam radę.
-To konieczne.-mówi i łapie mnie za rękę, ciągnąc za sobą-Nie przyjmuję odmowy.
Wybiła 22.30, gdy podjechaliśmy pod mój dom. Odpięłam pasy i wzięłam głęboki oddech.
-Dziękuję.-odezwałam się-Miły gest z Twojej strony.
-Przespałaś całą drogę, wiec ogromnie się cieszę, że Cię odwiozłem..
-No tak.. Jestem trochę zmęczona.- uśmiechnął się ciepło
-Odprowadzę Cię pod drzwi i sobie pójdę.-dodał, wstał, okrążył auto i otworzył mi drzwi.
Uśmiechnęłam się w geście podziękowania. Pod drzwiami zaczęłam szperać w torebce...
-Kurczę, nie wzięłam klucza..
-To nic.. Ktoś nie śpi, światło się świeci.
Zadzwonił na dzwonek i czekaliśmy aż ktoś Nam otworzy. Po chwili, usłyszałam chrzęst zamka i drzwi otworzyła mama.
`-Witaj, Zayn.` |
-Mamo, mówiłam, żebyś się nie martwiła. Wszystko okej....-wywróciłam oczami
-Ale tuż tak późno, zamartwiałam... Witaj, Zayn.-powiedziała zmieniając całkowicie temat i marszcząc czoło
-Dobry wieczór.- podniósł dłoń Zayn
-Nathalie!-znów usłyszałam moje imię.
Zza pleców mamy ukazał się Niall.
-Co ty tutaj robisz?-zapytałam z otwartymi szeroko oczami..
Tego się nie spodziewałam.
-Twoja mama do mnie zadzwoniła, bo nie odbierałaś. Zacząłem się martwić.-mówi-Też dzwoniłem.. Zero sygnału.
- Wyłączyłam telefon..-tłumaczyłam-Przecież powiedziałam, że wrócę.. Mamo, prosiłam, żebyś mi zaufała..
-Przepraszam..-usłyszałam
-Co tu się dzieje.. Spójrzcie na zegarki.. Budzicie ludzi.-po schodach zeszła moja siostra, udając się w stronę kuchni.
Ominęłam rodzicielkę i blondyna, poszłam do swojego pokoju.
Rzuciłam torebkę na ziemię, a siebie rzuciłam na łóżko.. Zasłużyłam na ten brak zaufania.. Za bardzo napięłam tą linę, a ona.. Pękła. Postaram się to odbudować, lecz nie to dzisiaj powinno zaprzątać myśli..
Nie co, a raczej kto..
Ktoś zapukał do mych drzwi.
-Mogę?-uchylił je Zayn.
Potwierdziłam ruchem głowy.
-Boli?-zapytał
-Brak zaufania?-potwierdził-To okropne.. Własna matka mi nie ufa.. Ale zapracowałam sobie na to.. Teraz muszę pracować nad odbudową.
-A co z zaufaniem do mnie? Też da się je naprawić?-podszedł bliżej i położył się obok mnie
-Zayn, chyba już to dziś obgadywaliśmy..-odwróciłam się na bok w Jego stronę, zrobił to samo
-A więc skoro ja zasługuje na drugą szanse, to Ty tym bardziej. I będzie dobrze.
-Dziękuję.- uśmiechnąłem się
-Będę się zbierał.. Z Niall'em jadę. To widzimy się jutro?-wstaliśmy
-Widzimy się?- zapytałam nie rozumiejąc
-Będę po Ciebie o 18.-zaśmiał się.
Oh, randka!
Z Malikiem.
-Nie bądź zła na Horana..-dodał-Chciał dobrze. Zawsze chce do Ciebie jak najlepiej.
-Tak, rozumiem. Chce mnie chronić i martwi się.. Ale czasem potrzebuję przestrzeni.. Czasu dla siebie. Wiem, że obiecał być zawsze jak jest potrzebny.. I jest. Ale.. Ugh.. Wytłumaczyłam mu wszystko, i że ma się nie martwić..
-Bo traktuje Cię jak swoją młodsza siostrzyczkę.. Troszczy się, to normalne.
-Za kilka chwil mi przejdzie..-odpowiedziałam
-Musze lecieć.. To pa!-nadstawił twarz, mam mu dać buziaka?
Nie mam pojęcia dlaczego, ale robię ruch i składam buziaka na Jego ustach.
-Oczekiwałem pocałunku w policzek..-zrobił zdziwioną minę, podtrzymując wciąż moją twarz z moimi przymkniętymi oczami-Ale ten podobał mi się o wiele bardziej.-oblizał usta.
Ja spaliłam buraka. Potem poszedł..
Znów rzuciłam się na łóżko, tym razem oszołomiona..
O matko. Co ja zrobiłam..
Wykąpałam się i wreszcie załączyłam telefon. Wypadł mi z dłoni, gdy poczułam masę wibracji z nadchodzących powiadomień. Podniosła go, gdy już się uspokoił, a ilość wiadomości i nieodebranych połączeń mnie przeraziła. Od mamy, Niall`a, Zayn dzwonił, a także Philip, z którym miałam się spotkać po pracy.. Ups.
`Głupiutki. xx Natt` - napisałam do Niall`a.
`Przepraszam. xx Niall` - odpowiedział w mgnieniu oka. Zachichotałam.
`Kocham Cię! xx TN` - napisałam.
`Ja też! xx TN` - dostałam w odpowiedzi.
Jak to dobrze, że przyjaciele rozumieją się bez słów. Tak dla wyjaśnienia, niedawno ustaliliśmy z Horanem skrótowe nazewnictwo, TN oznacza Twoja Nathalie bądź Twój Niall. Jest to urocze. I szybsze w porozumiewaniu. Teraz... może iść spać spokojnie, bo wiem, że gdybym się nie odezwała, przejmował by się. Taka Jego natura.. Jest przekochany. I przewrażliwy.
Ja też mogę spać... Nareszcie. To był dzień pełen wrażeń.. Ostatnio same takie mnie spotykają.
Choć są bardzo męczące, z dnia na dzień, coraz bardziej mi się podobają.
-O, dzień dobry!-powiedziała moja ciężarna siostra, gdy zaspana weszłam do kuchni-Akurat robię jajecznicę z bekonem... Masz ochotę?
-Pytanie.. Nie pamiętam kiedy jadłam ostatni posiłek.-przeciągnęłam się i usiadłam przy stole
-A to dlaczego?-przymrużyła oczy
-Nie byłam głodna.
-Ty rzadko jesteś nie głodna...-powiedziała bardzo powoli, doszukując się podstępu
-Patrz tam lepiej co się nie sparzysz, słoneczko..-zaśmiałam się, przygryzając wargę
-Chyba, że byłaś najedzona czym innym..-usłyszałam Jej rozradowany głos
-Niby czym..
-MIŁOŚCIĄ!-pisnęła
-Przestań!-uciszyłam Ją.
Nałożyła jajecznicę na talerzyczki i położyła przede mną i na swoim miejscu
-Więc mów mi od razu co się działo..-szepnęła-Bo wyglądasz na całkowicie odmienioną. Odwrócona o 360 stopni niż Nathalie, którą widziałam wczoraj rano.
-Bo jestem odmieniona..-poruszyłam ramionami
-A więc...
-Wszystko sobie wyjaśniliśmy...-zabiła mi brawo-Trochę żałuję, że nie nastąpiło to wcześniej, ale jednak się cieszę, bo.. Jest.. lepiej niż kiedykolwiek.-powiedziałam-Wyłożyliśmy całą kawę na ławę. Wygarnęłam mu, on mnie. Powiedzieliśmy sobie wszystko, co, czemu, jak, dlaczego.. Pogodziliśmy się..
-Ale Ty jesteś wstydliwa... Coś musi być na rzeczy!
`-Na randkę..` |
-Nathalie! Do rzeczy, proszę.. Bo tu zaraz urodzę.-niecierpliwiła się
-No zostałam zaproszona, no...-powiedziałam cicho
-Gdzie?-otworzyła oczy
-Na randkę..
-CO!?-pisnęła
-IDĘ DZISIAJ NA RANDKĘ!!-wykrzyczałam, a Allison rzuciła mi się w ramiona!
***
Dziubasy.
Wróciłam!
Po długim czasie, z takim rozdziałem...
Mam okropne problemy ze zdrowiem, dlatego błagam... Zrozumcie. ;c Nie potrafiłam się skupić, ale bardzo się staram i wyłuskałam coś takiego!
Co dalej, co dalej?
Piszcie co myślicie!
Do usłyszenia ♥
KOMENTARZ = MOTYWACJA!