ŻANETA, KOCHANIE! TEN MAGICZNY SPECJALNIE DLA CIEBIE!
#1 Muzyka
*Nathalie*
*następnego dnia*
Obudziłam się - tym razem sama. Odwróciłam się, mój przyjaciel jeszcze smacznie spał.. Też mu się nie dziwię! Na prawdę dali wczoraj czadu! Jestem z Nich mega dumna - kolejny raz.. I tych `razów` i pochwał nigdy nie zabraknie.. Postanowiłam Go nie budzić, nie jestem taką złą osobą, jak on, żeby przerywać wykonywaną czynność w środku nocy.. hihiihi.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszego wieczoru.
*Retrospekcja*
-Chcielibyśmy dodać, że w Paryżu jest z Nami nasza ukochana przyjaciółka - Nathalie! Pokaż się Nam, skarbie!-wywróciłam wzrokiem na słowa Harry`ego
-Nigdzie nie idę.-powiedziałam pod nosem, wyrzucając w powietrze to co usłyszałam
-Chyba trzeba Jej pomóc..-dodał Nialler
-A wy macie doskonałe głosy, współpracujące z naszymi!-tym razem na scenie głos przejął Lou
-Na - Tha - Lie!-przesylabował do mikrofonu Zayn.
Teraz to już zaczęłam się bać.. Nie tak to miało być! Przecież miałam ich słuchać zza kulis! Jak zawsze!!!
-Idź tam, bo nie dadzą Ci spokoju.-powiedziała Louise, która się obok pojawiła z małą Lux
-Ale ja...
-Nie wkurzaj mnie, a bij tam strzałą..-pogroziła mi
-Okej..-spojrzałam na Nią przestraszona.
Wychyliłam głowę na scenę, cały tłum wołał `Na - Tha - Lie!`. O nie.. to takie okrutne, bo to znaczy, że ja tam MUSZĘ wejść dalej... O nie.
Wszyscy patrzeli w moją stronę, gdy postawiłam pierwszy krok na scenie.
Ale przecież już kiedyś byłam na scenie.. To nie jest wcale takie okropne.
-Nareszcie!-przemówił Lou, a tłum fanek piszczał.
Dostałam do ręki mikrofon.
-T-to już mogę się wrócić, tak?-powiedziałam, a wszyscy się zaśmiali
-Poznajcie naszą Natt!
Pomachałam w stronę fanów.
-Właśnie spełniliśmy Jej marzenie odwiedzenia Paryża! Czyje jeszcze marzenia spełniliśmy?-zapytał Harry.
Dziewczyny zapiszczały 2 razy głośniej. Coś nieprawdopodobnego...
Niall podszedł i mnie przytulił.
-A teraz 'Girl almighty' z Nathalie na scenie!-usłyszałam Zayn'a, a mi się oczy zaszkliły...
`Wznieśmy kolejny toast, za wszechmocną dziewczynę.
Módlmy się, abyśmy zostali młodzi, stworzeni z błyskawicy`
Módlmy się, abyśmy zostali młodzi, stworzeni z błyskawicy`
`Bóstwo.` |
Potem zapanowałam w kuchni.. a oni nadal spali.
Postanowiłam przyrządzić jajecznicę. Jedną... Z której sobie ubrałam, zjadłam.. resztę odłożyłam na talerzyk.. Postanowiłam zrobić kolejną jajecznicę, którą zostawiłam na patelni... Nic.
Wciąż cicho.
Załączyłam sobie TV w efekcie nudy i opadłam na kanapę.. 11:03.
Zadzwonił mi telefon, nawet nie patrząc kto dzwoni, odebrałam mówiąc pierwsze słowa, które mi ślina na język przyniosła.
-Zrobię wszystko, tylko mnie stąd zabierz...
-Okii.-usłyszałam ze śmiechem i poznałam już ten miękki głosik
-Byle szybko, Luxie...-tym razem sama się uśmiechnęłam
-To my zaraz będziemy.-nie wypytywałam pyszczka o szczegóły..
Z tą słodkością mogę iść nawet na koniec świata.
-To czekam.-rozłączyłam się.
Na nogi wdziałam byle jakie trampki, do kieszeni włożyłam telefon, do torebki portfel.
Czekałam pod drzwiami.. Czy to dziwne?
Nie, gdy jest 6 osób w domu, a nie ma co robić...
Gdy tylko usłyszałam śmiechy, otworzyłam.. Dziewczyny się zdziwiły.
-A ty co?-zapytała Louise
-Jestem zbyt dobrym człowiekiem.. Opowiem Wam w drodze. Chodźmy już... gdziekolwiek.-kobietki się zaśmiały, ale bez słowa podążyły za mną..
Gdziekolwiek.
-Mam nadzieję, że masz pełny portfel, bo bez zakupów w Paryżu, ta wizyta to będzie nic!-usłyszałam Lou
-Coś tam mam.-dodałam
-I lody!!-powiedziała Lux
-To oczywiste.-posłałam Jej oczko
-A co się stało tak właściwie?-zapytała mamusia
-Wczoraj mnie Niall rano obudził.. Niewybaczalne! Wstałam, pomogłam mu zrobić śniadanie.. A dzisiaj? Ja wstałam i nikogo nie zbudziłam! Pomyślałam, że to będzie taki prezent za fantastyczny koncert... Ubrałam się, ogarnęłam, zrobiłam śniadanie, TV pooglądałam.. A oni dalej spali!! Pewnie dalej śpią.. Ah daj mi żyć, muszę się zmienić..
Mamusia i córunia się ze mnie śmiały...
-Nathalie, to znaczy tylko i wyłącznie o tym, że za bardzo ich doceniasz. Oni by tak nie zrobili..
-Ostatni raz!-pogroziłam-Następnym razem se kupię wąż ogrodniczy i podłącze do kranu i będę chodzić po pokojach!
-Brawo!-zaklaskała mi Lux
-A teraz dawajcie na sklepy!-powiedziała Louise
-Szał zakupów?
-ZAKUPOHOLICZKI!!!-pisnęła Lux-Ale potem lody..-zrobiła groźną minę
-Z Tobą wszystko!-dałyśmy Jej buziaka.
-Sądzę, że malinowe i śmietankowe są najlepsze.-powiedziałam ze śmiechem
-Nie, bo moje!-dodała Lux
-A jakie ty masz, skarbie?-zapytała ze śmiechem Lou
-Malinowo-śmietankowe!
-Przecież o tym mówimy..-zaśmiałyśmy się powtórnie
-Wy się nie znacie!-dodało maleństwo
-Oh, skarbie, jak Ty nie będziesz królową w przyszłości, to ten świat będzie zły!
-Kto powiedział, że nie będę? Już jestem!
-Oh, księżniczko... Co by niejedna osoba oddała, żeby mieć taką wyobraźnie jak Ty.
Lou zadzwonił telefon. Zaniepokoiłam się, słysząc Jej odpowiedzi..
-Tak?...Ale...Niall, spokojnie...Uspokój się..Od początku...Ależ oczywiście, że wiem, gdzie ona jest...Niall, luźniej...Ze mną jest...Tempaku, sama by na Paryż poszła?...Nie wiem czemu nie odbiera...-aha...
Teraz już wszystko wiedziałam i wcale nie muszę się martwić.
-Kurcze, zapomniałam, że wyciszyłam telefon..-wyjęłam go z kieszeni - 11 nieodebranych połączeń...-Ups...
Lou spojrzała na mnie i wywróciła wzrokiem.
-Wyciszony miała...Dobra, zaraz wracamy...Tak, tak...See you.-rozłączyła się-Dobrze, że zanim zadzwonili na policję, zadzwonili do mnie.
-O tak!
-A kto się zgubił?-zapytała dziewczynka, wchłaniając loda
-Ciocia Nathalie.
-Wujkowie to osły, po prostu!-powiedziałam
-Ale.. To znaczy, że my jesteśmy porywaczami!-zaśmiała się mała
-Tak, właśnie...
-Super!
-Dzięki Wam, buziaczki!-pożegnałam się z dziewczynami pod hotelem.
Byłam pewna, że ten `początek` dzisiejszego dnia będzie trudny.. Nie będzie spokojnie, gdy wjadę tam na góry... Od tego wybuchu dzielą mnie zaledwie minuty... A może winda się zatrzymie i da mi kilka minut? Eh, co zrobić.. Wolę już mieć to za sobą. To co się tam stanie... Zdaję sobie sprawę z tego, że nic im nie powiedziałam.. No, ale nie miałam jak. Trudno.
Mają za swoje...
No to raz się żyję, c`nie? Otworzyłam kartą drzwi hotelowe..
`-JA... mogę.` |
-A jak Ty możesz spać tak długo..-powiedziałam 3 tony spokojniej
-JA... mogę.-uspokoił się-NIE ZMIENIAJ TEMATU!
-Nie będę z Tobą rozmawiać.-powiedziałam otwarcie..
-Nie będzie ze mną rozmawiać.. Nie będzie ze mną rozmawiać! No trzymajcie mnie ludzie.-Niall opadł na kanapę.
Wspomnę tylko, że Harry i Louis pękali ze śmiechu... Za to Nialler wyglądał nad wyraz poważnie.
-Uważaj, bo Ci żyłka pęknie..-dodałam cicho
-Gdzie byłaś?-zapytał Zayn
-Na zakupach!-podniosłam wyżej torby, które trzymałam w dłoni
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że wychodzisz?-powiedział Niall...
-Bo nie mam 5 lat! Wolny kraj!
-A co jakbyś się zgubiła!?
-Żyję!! I na pewno sama bym nie poszła!-toczyłam z Nim konwersację
-A co jeśli by Cię ktoś porwał!?-...o ile to można nazwać konwersacją
-Czy jeśli by mnie porwali, zrobiłabym Wam śniadanie?-powiedziałam retorycznie
-Dziękujemy za Nie, było pyszne!-wtrącił Liam.
Uśmiechnęłam się.
-Ale w drodze!
-Niall, ale ja ŻYJĘ!! A ty spekulujesz...-powiedziałam bezsilnie-2 godziny się tu krzątałam... Chciałam się Wam dać pospać... Po tak cudownym koncercie, wzruszającym.. Ale już nie miałam siły dalej trwać tu sama! A wy jak nigdy, jak zabici.... Zadzwoniła Lux, powiedziała, że zabiera mnie na zakupy i lody.. A tak właściwie, to czemu ja się Tobie tłumaczę?-powiedziałam i usiadłam na fotel, odstawiając siatki i biorąc w rękę pilot.
Nastąpiła chwilka ciszy..
-Ja się po prostu martwiłem o moją dziewczynkę w tym wielkim mieście...-przybliżał się do mnie blondas
-Ale ta dziewczynka ma dobrą opiekę i swój rozum!-dodałam i dałam mu buziaka w polik-Jakie plany na dziś?
-Idziemy na spotkanko z fanami.-usłyszałam Liam`a-A ty... Zobaczysz. Panowie, mamy godzinkę czasu jeszcze!
-No i super!-dodałam-A co zobaczę?
-Zobaczysz.-uśmiechnął się Lou
-Okeeeeeeeeeeeeeej. To idę zadzwonić do domu.-powiedziałam troszeczkę przerażona.
-To co robimy?-zapytałam, gdy zatrzymaliśmy się samochodem pod Wieżą Eiffla
-My idziemy na wywiady, a Ty kochanie... Spełniasz marzenia.-odpowiedział mi Lou
-Nie rozumiem..-wyszliśmy z samochodu-Ale tu pusto...
`-NIESPODZIANKA!` |
-Słucham??
-NIESPODZIANKA!-krzyknęli razem
-Ale sama?
-Samiusieńka..-dodał Hazza-Spędzisz tam czas, żeby się tu nie zanudzić.-uśmiechnęli się
-Kocham Was, chłopaki!
Poszli w swoją stronę, a mnie Paul odprowadził na Wieżę, na szczyt podjechałam windą, tam mnie obsłużono.. Dostałam zajebiste ciasto, kawałeczek, ale na prawdę zajebisty! W rękę włożono mi kieliszek wina.. Mogłam sobie wybrać stolik albo wszystkie stoliki!
Byłam tam tylko ja.. Ja i pracownicy.. Ja i przestrzeń.. Ja i Wieża...
Ja i marzenia.
Wyjęłam telefon, wybrałam numer przyjaciółki.
-Halo? Melanie? Jest z Tobą Ashley? To świetnie! Słuchajcie.. Jestem na Wieży Eiffla! Stoję na niej i dzwonię do Was!!-piszczałam.
#2 Muzyka - WŁĄCZ KONIECZNIE!
Było już ciemno... A ja nadal stałam i patrzyłam na piękny Paryż z perspektywy ptaka. Coś cudownego! Życzę każdemu, aby spotkało Was coś tak niesamowitego jak mnie!
Tu czas leciał, ale nikt go nie dostrzegał. Mijały wszystkie smutki. Niczym się nie przejmowałaś, myślałaś o samych pozytywach. Nawet nie spostrzegłam, kiedy chłopcy skończyli swoje wywiady, nie zawracało mi to głowy. Wiedziałam, że nie zostawiliby mnie tu samej. Nie miałam się czego bać!
Opierałam się o barierkę, rozmyślając..
Nad życiem.
Nad tym co się stało kiedyś, co się dzieje teraz, co się działo przed chwilą..
Mam życie jakiego sobie nie wymarzyłam! Nie dosięgało moich marzeń.. A jednak, coś się stało..
Mogło się zdarzyć każdemu, ale to ja jestem niepowtarzalna. A co z moim życiem uczuciowym?
Był Jamie, który namieszał.. Wiele. Wiązałam z Nim wiele uczuć - od miłości po nienawiść, a w efekcie zostaliśmy przyjaciółmi.. Myślę, że tak mogę to nazwać.
Dalej? Było coś dalej?
Philip. Mam nadzieję, że nie namiesza w moim życiu, gdyż zależy mi tylko i wyłącznie na naszej przyjaźni. Ale mi zależy.. Cholernie. Przywiązałam się do Niego.. I nie chcę niczego zepsuć. Ale czy tak można? Wiedząc, że ta osoba coś do Ciebie czuje? Tego się obawiam. Tego się boję.
A na koniec..
Kocham Zayn`a. Kocham Go z dnia na dzień coraz bardziej i wreszcie to przyznaję. Przed sobą. Na głos. Ostatnio nie spędzamy ze sobą zbyt dużo czasu, ponieważ to nie jest łatwe.. Widzę jak bardzo szczęśliwy jest z Perrie, a ja nie potrafię im tego szczęścia odebrać. Ja nie potrafię walczyć o swoje! A czy Zayn jest mój? Nie.. Już nie. Więc po co mam walczyć? Mogę tylko patrzeć, w ciszy cierpiąc.
Ale kocham Go. To musi się zmienić..
Ostatnio bardzo zbliżyłam się z Lou. To przez ten wyjazd, jakąś kiedyś daną szybko obietnicę, którą on dotrzymuje.. Dobrze jest mieć takiego przyjaciela, który doskonale Cię rozumie. Jest mi niezmiernie potrzebny..
Tak samo jak Niall. Myślę, że to znów te dni, podczas których jest dobrze i się coraz bardziej znów do siebie zbliżamy. Jest tak jak na początku.. Chciałabym, żeby było tak do końca.
Harry i Liam także są dla mnie przekochani! Troszczą się o mnie i muszą tolerować haha. Takie życie! Przez najbliższy tydzień jestem z Nimi za pan brat - 6 członek zespołu.
Cieszę się, że wszyscy się tak idealnie dogadujemy.
Jaka jest prawda?
Prawda jest taka, że za niedługo ja będę wracała do Londynu i wracała do tęsknoty.. ale kto by się tym przejmował stojąc na Wieży Eiffla wieczorem? No chyba nie ja!
-Pięknie tu, prawda?
-O matko!-natychmiastowo się odwróciłam, ogromnie przestraszona-Zaraz zjadę na zawał przez Ciebie... Dlaczego się tak skradasz, Zayn?-zapytałam
-Przepraszam najmocniej, to nie było zaplanowane!-podniósł ręce w geście swojej niewinności.
Zachichotałam i znów się odwróciłam w stronę oświetlonego nocą Paryża.
-Masz rację, cudowny widok! Paryż też jest niesamowity.
-Cieszysz się, że tu z nami jesteś?-podszedł i stanął przy mnie
-Ogromnie.. Jestem Wam za to niewiarygodnie wdzięczna.. Matko!-położyłam ręce na twarzy rozemocjonowana-Moje marzenia się spełniają! Moje życie zostało odbudowane! Jestem tak bardzo.. szczęśliwa.-zarumieniłam się, gdy zdałam sobie sprawę z wypowiedzianych słów
-Jak za dziecka?-dopytał
-Dokładnie.-odpowiedziałam szczerą prawdą
-Nie miałaś łatwo, tak?-drążył..
`-Masz rację, to nie moja sprawa..` |
-Masz rację, to nie moja sprawa..-spuścił wzrok-Jutro tajemnicą..-powiedział pod nosem i się wycofał.
Ja wciąż spoglądałam w hipnotyzujące miasto miłości.
-Musimy wracać?-zapytałam
-To jest Twój wieczór, Twoja decyzja, Twoja przestrzeń.. Wrócimy gdy będziesz na to gotowa i będziesz chciała.-wrócił z dwoma kieliszkami czerwonego wina, jeden mi podał-Za wieczór.
Stuknęliśmy się.
-Za wieczór..-powtórzyłam.
Czyż to nie dziwne? Jestem w Paryżu - miasto miłości. Stoję na Wieży Eiffla. Piję czerwone wino z chłopakiem, którego tak dobrze znam. Którego kocham. Czy to nie wygląda na randkę?
Może wygląda, ale z pewnością nią nie jest. A może to tylko kolejny głupi sen, a Niall zaraz zbudzi mnie kubłem zimnej wody?
Zatrzęsłam się na samą myśl o tym.
-Zimno Ci?-zdjął swoją skórzaną kurtkę i otulił nią moje nagie ramiona, zanim zdarzyłam zaprotestować
-Nie.. Nie trzeba było.
-To nic.-zobaczyłam ten Jego cudowny uśmiech i odpłynęłam, jak za każdym jednym razem.
Co tu się właściwie działo?
-Zrobiłaś kiedyś coś szalonego?-zdziwiłam się na Jego słowa-W Paryżu?
-Jestem pierwszy raz w Paryżu, Malik. Nie zapominaj. Nie każdy jest taki światowy!-zachichotałam-Więc poza dzisiejszym `rzekomym` porwaniem - nie.-usłyszałam Jego śmiech-A ty? Zrobiłeś coś szalonego.. w Paryżu?
-Nie, ale jestem prawie pewny, że po dzisiejszym wieczorze się to zmieni.-powiedział patrząc w przestrzeń przed nami.
Zdziwiłam się. Co to mogło oznaczać? Czyżby miał w głowie jakiś szalony plan w sprawie powrotu do hotelu? Może ma zamiar się kąpać w fontannach? O nie! Ja nie będę w tym uczestniczyła!
Przemilczałam Jego odpowiedź.
-Jaki jest Twój ulubiony kolor oczu?-zapytał.
-Takie..-spojrzałam na Niego-..miedziane.-otrząsnęłam się po tym co powiedziałam
-Dlaczego?-zapytał podświadomie
-Po prostu.. A Twoje?
-Brązowe.
-Dlaczego?-zapytałam
-Bo Twoje są śliczne.-zarumieniłam się
-Dziękuję.-powiedziałam.
Czułam na sobie Jego wzrok, czułam, że gapi się.. I nie ukrywał tego.
Byliśmy sami, był taki bezpośredni.. Było inaczej. Inaczej niż zwykle. To dodawało mi odwagi.. Czułam się coraz bardziej pewna siebie.
-Jaka jest Twoja ulubiona nasza piosenka?-zapytał z dezaprobatą, patrząc mi w oczy.
A ja patrzyłam wprost na te miedziane tęczówki, które mnie tak bardzo nakręcały..
-Wszystkie uwielbiam. Ale hmm.. Może `Right Now`?
-Dlaczego?-zapytał
-Bo uwielbiam w Niej Twój głos.-powiedziałam na głos.
Zaczęłam się zastanawiać, który kieliszek wina tak właściwie ja już dzisiaj piję?
Spoglądaliśmy w swoje oczy przez nie małą chwilę.
-Co ty ze mną robisz..-powiedział Zayn
-To pewnie ta magia Paryża, jakaś czarująca noc dziś...
Odwróciłam wzrok, lecz Zayn jednym płynnym ruchem odwrócił ją znów w Jego stronę i wpił się w moje usta.
Pocałował mnie.
Był to delikatny, subtelny pocałunek. Odwzajemniony w całej okazałości. Przez moje serce, rozum, usta przenikały różne uczucia, które kryły się pod moją powłoką. Ale teraz nic nie miało znaczenia.
Pocałował mnie.
Zayn Malik mnie pocałował.
Ten Zayn Malik.
Mój przyjaciel.
***
Hej misiaczki!
ZASKOCZENI!!!???
Mam nadzieję, że pozytywnie!
Wydało się, wszystko... Jest to coś, ten przełom.. Ukazał się zaplanowany PARYŻ!
Co dalej? Hmm jak myślicie?
Przepraszam, że tak długo.. Ale myślę, że rozdział jest wystarczająco długi i zaskakujący i wybaczycie!
Ale miałam 2 tygodnie ferii, które spędziłam chorując.. więc przepraszam!
Zapraszam ponownie na bloga: http://howicanforgetyou.blogspot.com/
SKARBY KOMENTUJCIE, NA TYM PRZEŁOMIE POKAŻCIE MI ILE WAS JEST!!!
♥♥♥
ZMOTYWUJCIE MNIE!!!
♥♥♥
DOBIJCIE REKORDU!!!
♥♥♥
KOMENTUJEMY, BŁAGAM!!!! ♥