piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 61.

ŻANETA, KOCHANIE! TEN MAGICZNY SPECJALNIE DLA CIEBIE!

 #1 Muzyka

*Nathalie*

*następnego dnia*

Obudziłam się - tym razem sama. Odwróciłam się, mój przyjaciel jeszcze smacznie spał.. Też mu się nie dziwię! Na prawdę dali wczoraj czadu! Jestem z Nich mega dumna - kolejny raz.. I tych `razów` i pochwał nigdy nie zabraknie.. Postanowiłam Go nie budzić, nie jestem taką złą osobą, jak on, żeby przerywać wykonywaną czynność w środku nocy.. hihiihi.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszego wieczoru.

*Retrospekcja*

-Chcielibyśmy dodać, że w Paryżu jest z Nami nasza ukochana przyjaciółka - Nathalie! Pokaż się Nam, skarbie!-wywróciłam wzrokiem na słowa Harry`ego
-Nigdzie nie idę.-powiedziałam pod nosem, wyrzucając w powietrze to co usłyszałam
-Chyba trzeba Jej pomóc..-dodał Nialler
-A wy macie doskonałe głosy, współpracujące z naszymi!-tym razem na scenie głos przejął Lou
-Na - Tha - Lie!-przesylabował do mikrofonu Zayn.
Teraz to już zaczęłam się bać.. Nie tak to miało być! Przecież miałam ich słuchać zza kulis! Jak zawsze!!!
-Idź tam, bo nie dadzą Ci spokoju.-powiedziała Louise, która się obok pojawiła z małą Lux
-Ale ja...
-Nie wkurzaj mnie, a bij tam strzałą..-pogroziła mi
-Okej..-spojrzałam na Nią przestraszona.
Wychyliłam głowę na scenę, cały tłum wołał `Na - Tha - Lie!`. O nie.. to takie okrutne, bo to znaczy, że ja tam MUSZĘ wejść dalej... O nie.
Wszyscy patrzeli w moją stronę, gdy postawiłam pierwszy krok na scenie.
Ale przecież już kiedyś byłam na scenie.. To nie jest wcale takie okropne.
-Nareszcie!-przemówił Lou, a tłum fanek piszczał.
Dostałam do ręki mikrofon.
-T-to już mogę się wrócić, tak?-powiedziałam, a wszyscy się zaśmiali
-Poznajcie naszą Natt!
Pomachałam w stronę fanów.
-Właśnie spełniliśmy Jej marzenie odwiedzenia Paryża! Czyje jeszcze marzenia spełniliśmy?-zapytał Harry.
Dziewczyny zapiszczały 2 razy głośniej. Coś nieprawdopodobnego...
Niall podszedł i mnie przytulił.
-A teraz 'Girl almighty' z Nathalie na scenie!-usłyszałam Zayn'a, a mi się oczy zaszkliły...

`Wznieśmy kolejny toast, za wszechmocną dziewczynę.
Módlmy się, abyśmy zostali młodzi, stworzeni z błyskawicy`


`Bóstwo.`
Zabrałam ubrania, przebrałam się w łazience, umalowałam - zrobiłam się na bóstwo.
Potem zapanowałam w kuchni.. a oni nadal spali.
Postanowiłam przyrządzić jajecznicę. Jedną... Z której sobie ubrałam, zjadłam.. resztę odłożyłam na talerzyk.. Postanowiłam zrobić kolejną jajecznicę, którą zostawiłam na patelni... Nic.
Wciąż cicho.
Załączyłam sobie TV w efekcie nudy i opadłam na kanapę.. 11:03.
Zadzwonił mi telefon, nawet nie patrząc kto dzwoni, odebrałam mówiąc pierwsze słowa, które mi ślina na język przyniosła.
-Zrobię wszystko, tylko mnie stąd zabierz...
-Okii.-usłyszałam ze śmiechem i poznałam już ten miękki głosik
-Byle szybko, Luxie...-tym razem sama się uśmiechnęłam
-To my zaraz będziemy.-nie wypytywałam pyszczka o szczegóły..
Z tą słodkością mogę iść nawet na koniec świata.
-To czekam.-rozłączyłam się.
Na nogi wdziałam byle jakie trampki, do kieszeni włożyłam telefon, do torebki portfel.
Czekałam pod drzwiami.. Czy to dziwne?
Nie, gdy jest 6 osób w domu, a nie ma co robić...
Gdy tylko usłyszałam śmiechy, otworzyłam.. Dziewczyny się zdziwiły.
-A ty co?-zapytała Louise
-Jestem zbyt dobrym człowiekiem.. Opowiem Wam w drodze. Chodźmy już... gdziekolwiek.-kobietki się zaśmiały, ale bez słowa podążyły za mną..
Gdziekolwiek.

-Mam nadzieję, że masz pełny portfel, bo bez zakupów w Paryżu, ta wizyta to będzie nic!-usłyszałam Lou
-Coś tam mam.-dodałam
-I lody!!-powiedziała Lux
-To oczywiste.-posłałam Jej oczko
-A co się stało tak właściwie?-zapytała mamusia
-Wczoraj mnie Niall rano obudził.. Niewybaczalne! Wstałam, pomogłam mu zrobić śniadanie.. A dzisiaj? Ja wstałam i nikogo nie zbudziłam! Pomyślałam, że to będzie taki prezent za fantastyczny koncert... Ubrałam się, ogarnęłam, zrobiłam śniadanie, TV pooglądałam.. A oni dalej spali!! Pewnie dalej śpią.. Ah daj mi żyć, muszę się zmienić..
Mamusia i córunia się ze mnie śmiały...
-Nathalie, to znaczy tylko i wyłącznie o tym, że za bardzo ich doceniasz. Oni by tak nie zrobili..
-Ostatni raz!-pogroziłam-Następnym razem se kupię wąż ogrodniczy i podłącze do kranu i będę chodzić po pokojach!
-Brawo!-zaklaskała mi Lux
-A teraz dawajcie na sklepy!-powiedziała Louise
-Szał zakupów?
-ZAKUPOHOLICZKI!!!-pisnęła Lux-Ale potem lody..-zrobiła groźną minę
-Z Tobą wszystko!-dałyśmy Jej buziaka.

-Sądzę, że malinowe i śmietankowe są najlepsze.-powiedziałam ze śmiechem
-Nie, bo moje!-dodała Lux
-A jakie ty masz, skarbie?-zapytała ze śmiechem Lou
-Malinowo-śmietankowe!
-Przecież o tym mówimy..-zaśmiałyśmy się powtórnie
-Wy się nie znacie!-dodało maleństwo
-Oh, skarbie, jak Ty nie będziesz królową w przyszłości, to ten świat będzie zły!
-Kto powiedział, że nie będę? Już jestem!
-Oh, księżniczko... Co by niejedna osoba oddała, żeby mieć taką wyobraźnie jak Ty.
Lou zadzwonił telefon. Zaniepokoiłam się, słysząc Jej odpowiedzi..
-Tak?...Ale...Niall, spokojnie...Uspokój się..Od początku...Ależ oczywiście, że wiem, gdzie ona jest...Niall, luźniej...Ze mną jest...Tempaku, sama by na Paryż poszła?...Nie wiem czemu nie odbiera...-aha...
Teraz już wszystko wiedziałam i wcale nie muszę się martwić.
-Kurcze, zapomniałam, że wyciszyłam telefon..-wyjęłam go z kieszeni - 11 nieodebranych połączeń...-Ups...
Lou spojrzała na mnie i wywróciła wzrokiem.
-Wyciszony miała...Dobra, zaraz wracamy...Tak, tak...See you.-rozłączyła się-Dobrze, że zanim zadzwonili na policję, zadzwonili do mnie.
-O tak!
-A kto się zgubił?-zapytała dziewczynka, wchłaniając loda
-Ciocia Nathalie.
-Wujkowie to osły, po prostu!-powiedziałam
-Ale.. To znaczy, że my jesteśmy porywaczami!-zaśmiała się mała
-Tak, właśnie...
-Super!

-Dzięki Wam, buziaczki!-pożegnałam się z dziewczynami pod hotelem.
Byłam pewna, że ten `początek` dzisiejszego dnia będzie trudny.. Nie będzie spokojnie, gdy wjadę tam na góry... Od tego wybuchu dzielą mnie zaledwie minuty... A może winda się zatrzymie i da mi kilka minut? Eh, co zrobić.. Wolę już mieć to za sobą. To co się tam stanie... Zdaję sobie sprawę z tego, że nic im nie powiedziałam.. No, ale nie miałam jak. Trudno.
Mają za swoje...
No to raz się żyję, c`nie? Otworzyłam kartą drzwi hotelowe..
`-JA... mogę.`
-NATHALIE ELIZABETH SILENCE!!-od razu wyskoczył Niall...-JAK MOŻESZ TAK SOBIE WYCHODZIĆ BEZ SŁOWA!!!
-A jak Ty możesz spać tak długo..-powiedziałam 3 tony spokojniej
-JA... mogę.-uspokoił się-NIE ZMIENIAJ TEMATU!
-Nie będę z Tobą rozmawiać.-powiedziałam otwarcie..
-Nie będzie ze mną rozmawiać.. Nie będzie ze mną rozmawiać! No trzymajcie mnie ludzie.-Niall opadł na kanapę.
Wspomnę tylko, że Harry i Louis pękali ze śmiechu... Za to Nialler wyglądał nad wyraz poważnie.
-Uważaj, bo Ci żyłka pęknie..-dodałam cicho
-Gdzie byłaś?-zapytał Zayn
-Na zakupach!-podniosłam wyżej torby, które trzymałam w dłoni
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że wychodzisz?-powiedział Niall...
-Bo nie mam 5 lat! Wolny kraj!
-A co jakbyś się zgubiła!?
-Żyję!! I na pewno sama bym nie poszła!-toczyłam z Nim konwersację
-A co jeśli by Cię ktoś porwał!?-...o ile to można nazwać konwersacją
-Czy jeśli by mnie porwali, zrobiłabym Wam śniadanie?-powiedziałam retorycznie
-Dziękujemy za Nie, było pyszne!-wtrącił Liam.
Uśmiechnęłam się.
-Ale w drodze!
-Niall, ale ja ŻYJĘ!! A ty spekulujesz...-powiedziałam bezsilnie-2 godziny się tu krzątałam... Chciałam się Wam dać pospać... Po tak cudownym koncercie, wzruszającym.. Ale już nie miałam siły dalej trwać tu sama! A wy jak nigdy, jak zabici.... Zadzwoniła Lux, powiedziała, że zabiera mnie na zakupy i lody.. A tak właściwie, to czemu ja się Tobie tłumaczę?-powiedziałam i usiadłam na fotel, odstawiając siatki i biorąc w rękę pilot.
Nastąpiła chwilka ciszy..
-Ja się po prostu martwiłem o moją dziewczynkę w tym wielkim mieście...-przybliżał się do mnie blondas
-Ale ta dziewczynka ma dobrą opiekę i swój rozum!-dodałam i dałam mu buziaka w polik-Jakie plany na dziś?
-Idziemy na spotkanko z fanami.-usłyszałam Liam`a-A ty... Zobaczysz. Panowie, mamy godzinkę czasu jeszcze!
-No i super!-dodałam-A co zobaczę?
-Zobaczysz.-uśmiechnął się Lou
-Okeeeeeeeeeeeeeej. To idę zadzwonić do domu.-powiedziałam troszeczkę przerażona.

-To co robimy?-zapytałam, gdy zatrzymaliśmy się samochodem pod Wieżą Eiffla
-My idziemy na wywiady, a Ty kochanie... Spełniasz marzenia.-odpowiedział mi Lou
-Nie rozumiem..-wyszliśmy z samochodu-Ale tu pusto...
`-NIESPODZIANKA!`
-To dlatego, że dziś to nasz teren.. My dajemy tu wywiady, spotykamy się z fanami, robimy zdjęcia, itd... A ty.. Możesz pobyć chwilkę sama... Tam!-Niall pokazał mi palcem szczyt Wieży Eiffla
-Słucham??
-NIESPODZIANKA!-krzyknęli razem
-Ale sama?
-Samiusieńka..-dodał Hazza-Spędzisz tam czas, żeby się tu nie zanudzić.-uśmiechnęli się
-Kocham Was, chłopaki!
Poszli w swoją stronę, a mnie Paul odprowadził na Wieżę, na szczyt podjechałam windą, tam mnie obsłużono.. Dostałam zajebiste ciasto, kawałeczek, ale na prawdę zajebisty! W rękę włożono mi kieliszek wina.. Mogłam sobie wybrać stolik albo wszystkie stoliki!
Byłam tam tylko ja.. Ja i pracownicy.. Ja i przestrzeń.. Ja i Wieża...
Ja i marzenia.
Wyjęłam telefon, wybrałam numer przyjaciółki.
-Halo? Melanie? Jest z Tobą Ashley? To świetnie! Słuchajcie.. Jestem na Wieży Eiffla! Stoję na niej i dzwonię do Was!!-piszczałam.

#2 Muzyka - WŁĄCZ KONIECZNIE!

Było już ciemno... A ja nadal stałam i patrzyłam na piękny Paryż z perspektywy ptaka. Coś cudownego! Życzę każdemu, aby spotkało Was coś tak niesamowitego jak mnie!
Tu czas leciał, ale nikt go nie dostrzegał. Mijały wszystkie smutki. Niczym się nie przejmowałaś, myślałaś o samych pozytywach. Nawet nie spostrzegłam, kiedy chłopcy skończyli swoje wywiady, nie zawracało mi to głowy. Wiedziałam, że nie zostawiliby mnie tu samej. Nie miałam się czego bać!
Opierałam się o barierkę, rozmyślając..
Nad życiem.
Nad tym co się stało kiedyś, co się dzieje teraz, co się działo przed chwilą..
Mam życie jakiego sobie nie wymarzyłam! Nie dosięgało moich marzeń.. A jednak, coś się stało..
Mogło się zdarzyć każdemu, ale to ja jestem niepowtarzalna. A co z moim życiem uczuciowym?
Był Jamie, który namieszał.. Wiele. Wiązałam z Nim wiele uczuć - od miłości po nienawiść, a w efekcie zostaliśmy przyjaciółmi.. Myślę, że tak mogę to nazwać.
Dalej? Było coś dalej?
Philip. Mam nadzieję, że nie namiesza w moim życiu, gdyż zależy mi tylko i wyłącznie na naszej przyjaźni. Ale mi zależy.. Cholernie. Przywiązałam się do Niego.. I nie chcę niczego zepsuć. Ale czy tak można? Wiedząc, że ta osoba coś do Ciebie czuje? Tego się obawiam. Tego się boję.
A na koniec..
Kocham Zayn`a. Kocham Go z dnia na dzień coraz bardziej i wreszcie to przyznaję. Przed sobą. Na głos. Ostatnio nie spędzamy ze sobą zbyt dużo czasu, ponieważ to nie jest łatwe.. Widzę jak bardzo szczęśliwy jest z Perrie, a ja nie potrafię im tego szczęścia odebrać. Ja nie potrafię walczyć o swoje! A czy Zayn jest mój? Nie.. Już nie. Więc po co mam walczyć? Mogę tylko patrzeć, w ciszy cierpiąc.
Ale kocham Go. To musi się zmienić..
Ostatnio bardzo zbliżyłam się z Lou. To przez ten wyjazd, jakąś kiedyś daną szybko obietnicę, którą on dotrzymuje.. Dobrze jest mieć takiego przyjaciela, który doskonale Cię rozumie. Jest mi niezmiernie potrzebny..
Tak samo jak Niall. Myślę, że to znów te dni, podczas których jest dobrze i się coraz bardziej znów do siebie zbliżamy. Jest tak jak na początku.. Chciałabym, żeby było tak do końca.
Harry i Liam także są dla mnie przekochani! Troszczą się o mnie i muszą tolerować haha. Takie życie! Przez najbliższy tydzień jestem z Nimi za pan brat - 6 członek zespołu.
Cieszę się, że wszyscy się tak idealnie dogadujemy.
Jaka jest prawda?
Prawda jest taka, że za niedługo ja będę wracała do Londynu i wracała do tęsknoty.. ale kto by się tym przejmował stojąc na Wieży Eiffla wieczorem? No chyba nie ja!
-Pięknie tu, prawda?
-O matko!-natychmiastowo się odwróciłam, ogromnie przestraszona-Zaraz zjadę na zawał przez Ciebie... Dlaczego się tak skradasz, Zayn?-zapytałam
-Przepraszam najmocniej, to nie było zaplanowane!-podniósł ręce w geście swojej niewinności.
Zachichotałam i znów się odwróciłam w stronę oświetlonego nocą Paryża.
-Masz rację, cudowny widok! Paryż też jest niesamowity.
-Cieszysz się, że tu z nami jesteś?-podszedł i stanął przy mnie
-Ogromnie.. Jestem Wam za to niewiarygodnie wdzięczna.. Matko!-położyłam ręce na twarzy rozemocjonowana-Moje marzenia się spełniają! Moje życie zostało odbudowane! Jestem tak bardzo.. szczęśliwa.-zarumieniłam się, gdy zdałam sobie sprawę z wypowiedzianych słów
-Jak za dziecka?-dopytał
-Dokładnie.-odpowiedziałam szczerą prawdą
-Nie miałaś łatwo, tak?-drążył..
`-Masz rację, to nie moja sprawa..`
-Tak.. To jest drażliwy temat, Zayn. Przepraszam Cię, nie chcę do tego wracać. Jak to mówią, wczoraj jest historią, jutro - tajemnicą.
-Masz rację, to nie moja sprawa..-spuścił wzrok-Jutro tajemnicą..-powiedział pod nosem i się wycofał.
Ja wciąż spoglądałam w hipnotyzujące miasto miłości.
-Musimy wracać?-zapytałam
-To jest Twój wieczór, Twoja decyzja, Twoja przestrzeń.. Wrócimy gdy będziesz na to gotowa i będziesz chciała.-wrócił z dwoma kieliszkami czerwonego wina, jeden mi podał-Za wieczór.
Stuknęliśmy się.
-Za wieczór..-powtórzyłam.
Czyż to nie dziwne? Jestem w Paryżu - miasto miłości. Stoję na Wieży Eiffla. Piję czerwone wino z chłopakiem, którego tak dobrze znam. Którego kocham. Czy to nie wygląda na randkę?
Może wygląda, ale z pewnością nią nie jest. A może to tylko kolejny głupi sen, a Niall zaraz zbudzi mnie kubłem zimnej wody?
Zatrzęsłam się na samą myśl o tym.
-Zimno Ci?-zdjął swoją skórzaną kurtkę i otulił nią moje nagie ramiona, zanim zdarzyłam zaprotestować
-Nie.. Nie trzeba było.
-To nic.-zobaczyłam ten Jego cudowny uśmiech i odpłynęłam, jak za każdym jednym razem.
Co tu się właściwie działo?
-Zrobiłaś kiedyś coś szalonego?-zdziwiłam się na Jego słowa-W Paryżu?
-Jestem pierwszy raz w Paryżu, Malik. Nie zapominaj. Nie każdy jest taki światowy!-zachichotałam-Więc poza dzisiejszym `rzekomym` porwaniem - nie.-usłyszałam Jego śmiech-A ty? Zrobiłeś coś szalonego.. w Paryżu?
-Nie, ale jestem prawie pewny, że po dzisiejszym wieczorze się to zmieni.-powiedział patrząc w przestrzeń przed nami.
Zdziwiłam się. Co to mogło oznaczać? Czyżby miał w głowie jakiś szalony plan w sprawie powrotu do hotelu? Może ma zamiar się kąpać w fontannach? O nie! Ja nie będę w tym uczestniczyła!
Przemilczałam Jego odpowiedź.
-Jaki jest Twój ulubiony kolor oczu?-zapytał.
-Takie..-spojrzałam na Niego-..miedziane.-otrząsnęłam się po tym co powiedziałam
-Dlaczego?-zapytał podświadomie
-Po prostu.. A Twoje?
-Brązowe.
-Dlaczego?-zapytałam
-Bo Twoje są śliczne.-zarumieniłam się
-Dziękuję.-powiedziałam.
Czułam na sobie Jego wzrok, czułam, że gapi się.. I nie ukrywał tego.
Byliśmy sami, był taki bezpośredni.. Było inaczej. Inaczej niż zwykle. To dodawało mi odwagi.. Czułam się coraz bardziej pewna siebie.
-Jaka jest Twoja ulubiona nasza piosenka?-zapytał z dezaprobatą, patrząc mi w oczy.
A ja patrzyłam wprost na te miedziane tęczówki, które mnie tak bardzo nakręcały..
-Wszystkie uwielbiam. Ale hmm.. Może `Right Now`?
-Dlaczego?-zapytał
-Bo uwielbiam w Niej Twój głos.-powiedziałam na głos.
Zaczęłam się zastanawiać, który kieliszek wina tak właściwie ja już dzisiaj piję?
Spoglądaliśmy w swoje oczy przez nie małą chwilę.
-Co ty ze mną robisz..-powiedział Zayn
-To pewnie ta magia Paryża, jakaś czarująca noc dziś...
Odwróciłam wzrok, lecz Zayn jednym płynnym ruchem odwrócił ją znów w Jego stronę i wpił się w moje usta.
Pocałował mnie.
Był to delikatny, subtelny pocałunek. Odwzajemniony w całej okazałości. Przez moje serce, rozum, usta przenikały różne uczucia, które kryły się pod moją powłoką. Ale teraz nic nie miało znaczenia.
Pocałował mnie.
Zayn Malik mnie pocałował.
Ten Zayn Malik.
Mój przyjaciel.




***
Hej misiaczki!
ZASKOCZENI!!!???
Mam nadzieję, że pozytywnie! 
Wydało się, wszystko... Jest to coś, ten przełom.. Ukazał się zaplanowany PARYŻ!
Co dalej? Hmm jak myślicie? 
Przepraszam, że tak długo.. Ale myślę, że rozdział jest wystarczająco długi i zaskakujący i wybaczycie!
Ale miałam 2 tygodnie ferii, które spędziłam chorując.. więc przepraszam!


Zapraszam ponownie na bloga: http://howicanforgetyou.blogspot.com/

SKARBY KOMENTUJCIE, NA TYM PRZEŁOMIE POKAŻCIE MI ILE WAS JEST!!! 
♥♥♥
ZMOTYWUJCIE MNIE!!!
♥♥♥
DOBIJCIE REKORDU!!!
♥♥♥


KOMENTUJEMY, BŁAGAM!!!! ♥

poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział 60.

Rozdział z dedykacją dla Karoliny, która przeczytała 60 rozdziałów w 2 dni! XD 
Dziękuję za miłe słowa i witam w gronie czytelników!

#1 Muzyka - Włącz. ;3

*Louis*

-A jak Nathalie?-zapytała Eleanor.
Martwi się, to zrozumiałe.. Pokochała Ją tak samo jak my. Natt to taki typ osoby, której nie da się nie lubić. Ona przyciąga wszystkich.. Tych dobrych i tych złych.
Żal mi tej dziewczyny... Niczym w życiu nie zawiniła.. Wręcz odwrotnie.
-Trzyma się, staramy się, żeby o tym nie myślała.
-Tak ma być, Lou. Zawracajcie jej głowę!-zaśmiała się El
-Skarbie, tak właśnie robimy. Muszę lecieć.. Sprawdzę co z Nią.. Jakoś cicho.
-Kocham Cię!-usłyszałem przez telefon głos swojej dziewczyny-Do usłyszenia, misiek!
-Ja też kocham, napiszę później!-rozłączyłem się.
Włożyłem telefon do kieszeni i poszedłem do salonu. Na kanapie jakieś miłosne gadki wygłaszał Niall Melanie. Zaśmiałem się, a ten gdy to zobaczył, rzucił mi tylko szalone spojrzenie.
-Gdzie Nathalie?-zapytałem.
Blondyn nie kończąc rozmawiać z brunetką, pokazał mi palcem balkon. Podszedł bliżej. Stała tam. W cienkiej bluzeczce i legginsach. Wyjąłem telefon, aby sprawdzić czy wcześniej mi się czasem nie przewidziało.. Ale temperatura była jednoznaczna. 15 stopni i wiatr..
Ta dziewczyna już kompletnie oszalała.

*Nathalie*
Co się ze mną stało.. Co stało się z moim życiem, gdy przyprowadziłam się do Londynu?
Czy tego chciałam? Takich zmian?
Chciałam wieść lepsze życie... Nowe.
`-Sprawdzam co z Tobą.. Nie tak?`
A jestem... celebrytką, w pewnym sensie. Dużo osób mnie poznaje na ulicy, tworzą się jakieś chore dramy.. Jest tak wiele chłopaków, a ja się użalam nad jednym! I do tego byłym niedoszłym! Jakkolwiek dziwnie to brzmi..
-Co jest ze mną nie tak?-powiedziałam do siebie.
Poczułam na sobie jakiś materiał, ktoś położył mi koc na ramiona.
-A co mogłoby być?-zapytał Louis
-A co Ty tu robisz?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Sprawdzam co z Tobą.. Nie tak?
-Wszystko okej.
-No tak to nie brzmiało.-otuliłam się kocem, a chłopak jeszcze dodatkowo mnie objął-Co się dzieje, mój zmarzluchu? W ogóle, jak doszło do tego, że stoisz na zimnie w samej bluzeczce...
-Tak wyszło.-spuściłam głowę
-Nathalie..-obrócił mnie w swoją stronę-Mów. Co się dzieje?
-Wróciłam przez chwilę do rzeczywistości.. Ale zaraz te okno zamykam, spokojnie..-nadal miałam spuszczony wzrok-Zaraz będzie okej..-podniósł mój podbródek
-Mów mi tu zaraz. Rzeczywistości?-wzięłam oddech
-Dzwoniłam do Philip`a.-Lou zacisnął pięści
-Nienawidzę gnoja..
-Wybaczyłam mu.. Tak jakby.. Chyba. To było dziwne.-spojrzał mi w oczy niezrozumiale
-Ja.. Jak to?
-Nie wiem..-opowiedziałam mu w skrócie rozmowę z moim `przyjacielem`-Ja chyba.. Ja po prostu nie chcę już mieć więcej wrogów.. Problemów. Chcę móc być sobą i niczym się nie przejmować.. I chcę żeby wszystko z wszystkimi było dobre.. Wszystkie kontakty.. Bo ja mam już chyba dość, rozumiesz?-łzy popłynęły po moim policzku
-Nathalie..-przyciągnął mnie do siebie-Rozumiem. Pamiętaj, że masz nas... Braci. Braci się nie traci, pamiętaj. Kochamy Cię! Dla nas jesteś sobą. Nie wiedziałem, że jest tak...
-Dobrze jest! Na prawdę.. Tylko.. Tęsknie za Wami.-powiedziałam-Tak inaczej w tym Londynie bez was.. Nawet nie wiesz jak ogromnie się cieszę, że mogę teraz z Wami tu być. Jestem najszczęśliwsza na świecie!-zachichotałam przez łzy.
Louis jeszcze bardziej mnie przytulił.
-My też się cieszymy.. Też tęsknimy. Bardzo.. Dlatego chcieliśmy Cię tu.. A ja byłem zobowiązany.. Zawsze dotrzymuję obietnic.-uśmiechnął się do mnie-Perełko, uśmiech proszę!
Uśmiechnęłam się, a Tommo otarł moje łzy.
-Dziękuję!-powiedziałam
-Nie ma za co.. Na prawdę.-spojrzał w kierunku salonu..
Nikogo tam nie było. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów.
-Chcesz?
-Przecież nie mogę.. Wy też. Obiecywaliśmy..
-Czasami przychodzą takie chwile, w których trzeba.-powiedział-W konieczności.. Widzę, że tego potrzebujesz.
Wzięłam jedną. Zapaliłam. Zamknęłam oczy.
-Spokojnie, Natt.-też zapalił
-Chłopcy będą źli.
-To będzie taka nasza mała tajemnica.
-No dobrze.-uśmiechnęłam się.
W tej chwili zapomniałam o rzeczywistości.

Weszliśmy z Lou do pokoju, w którym byli już wszyscy.
-A wy tam cały czas staliście?-spytał Harry
-Na dworze?-dopytał Li
-Tak.-powiedziałam-Rozmawialiśmy.
-O czym?-usłyszałam Niall`a
-O życiu! A teraz idę się położyć.. Padam po ciężkim pierwszym dniu.-zagestykulowałam
-Zaraz też przyjdę.-powiedział Nialler
-Okej. To dobranoc!-dodałam i poszłam do swojej sypialni.
Wyjęłam z walizki dresy, które posłużą mi do spania oraz kosmetyki.
Wzięłam gorącą kąpiel, rozluźniłam się i znów przyszłam do sypialni.
Zdziwiłam się...Musiało mi to zająć duużo czasu, gdyż Horan leżał już rozwalony na całym łożu. Zachichotałam.
-Jaki ciołek!-powiedziałam i zepchnęłam Go w bok, zamruczał-Posuń się, to też moje łóżko!
-O czym gadałaś z Lou?-zapytał przez sen
-O Philip`ie.-powiedziałam i weszłam pod kołdrę, bo się obrócił
-Jak to.-powiedział bezuczuciowo
-No tak..-powiedziałam-Bo z Nim rozmawiałam przez telefon...Oj możemy pogadać rano o tym?-zapytałam
-Noo..Dobra. Śpij.
-Wzajemnie.-odwróciłam się do Niego tyłem
-Od zada nie wypada!-usłyszałam
-To też się odwróć.-usłyszałam szum..
A po chwili tylko chrapanie.
-Słodkich snów.-zaśmiałam się.

#2 Muzyka - Włącz. ;3

*Niall*

Wstałem.. To Paryż - tu nie można długo spać. Tu jest pięknie, ciekawie i niebezpiecznie. A ja muszę bronić moją Nathalie..
Tyle razy już Jej to obiecywałem, a wszystko zawsze chuj trafia. Jak ona może na mnie polegać, skoro zawsze nawalam? Obiecuję.. I nic.
Mojej Natt zawsze dzieje się krzywda.. Nawet gdy ja jestem przy Niej. Nie mogę już więcej na to pozwolić.. Ta dziewczyna na to nie zasłużyła. Zasłużyła na wszystko co najlepsze.. A dlaczego Ją zawsze spotyka wszystko co nie doskonałe? Czym zawiniła?
Patrzyłem jak niewinnie śpi... Obserwowałem Ją. Kocham tą moją małą siostrzyczkę.
Wiem, że jest Jej ciężko bez Nas.. Nam bez Niej też. Dlatego tu z Nami jest! Uszczęśliwia Nas jeszcze bardziej! Światełko w tunelu.. Gwiazda.
Co może Jej zagrażać w łóżku? Ciepłym, bezpiecznym, miękkim.. Muszę Ją pilnować.
Muszę wiedzieć, że czuje się bezpiecznie.
A co może Jej teraz zagrażać?
Tylko i wyłącznie JA.
Rzuciłem w Nią poduszką.
-TY!-powiedziałem-Dzień nie jest od spania.. Wstawaj!
Usłyszałem tylko ciche pomrukiwanie.. O nie. Nie będzie mi tutaj przeczyć moim słowom!
Wziąłem poduszkę i lekko Ją przydusiłem. Zaczęła miotać rękoma po moim ciele, uderzając swymi piąsteczkami. Puściłem poduszkę ze śmiechem.
-Cwelu!! Ja muszę się wyspać!-powiedziała
-Jest 9! Wystarczy!
-Niall...
-Bo tym razem ja zastosuję Twoją broń, obiecuję..-dodałem
-Wal się!
-Ale tak sam?-powiedziałem z wyszczerzem
-Weźcie wy się wszyscy idźcie leczyć!-wstała w łóżka i wzięła jakieś ubrania-Wszyscy tacy sami..
Poszła do łazienki powtarzając ostatnie zdanie.
Pękałem ze śmiechu.. Opadłem na poduszki.

Dostałem poduszką przez łeb.
-Mnie goniłeś, a sam śpisz!-pisnęła mi pod uchem
-Zła kobieto!!-powiedziałem-Nie śpię.. Tylko drzemię.-opanowałem się
-Jasne!-znów dostałem poduszką, szybko się podniosłem i ani się spostrzegła, była łaskotana
-Dość, dość!-śmiała się i próbowała wyrwać-Wystarczyy... Wierzę Ci!
-No ja mam nadzieję..-odpuściłem
-Idziemy na śniadanie?-zapytała
-Zaraz...-dodałem-Muszę wstać..-wywróciła oczami
-Jak już tak leżymy... To opowiem Ci to co miałam powiedzieć.-spojrzałem Jej w oczy
-Rozmawiałam z Philip`em..
-Nienawidzę typa.-powiedziałem
-Cicho.. Ja mówię.-uciszyła mnie-Wybaczyłam mu.. To znaczy, wszystko z Nim obgadam jak wrócę. Ale żeby spokój był.. To powiedziałam, że nie ma o czym gadać i zapomnijmy.
-Aaa... Czyli tak do końca mu nie wybaczyłaś?
-Nie.. Nie dam rady. Ale nie chcę sobie psuć wyjazdu.. Rozumiesz.
-Tak, tak, skarbie. Ale gdy Go tylko spotkam...
`-Nathalie, dobrze już. Spokojnie.`
-Nic mu nie zrobisz, Nialler. On był pod wpływem narkotyków...-powiedziała, spojrzałem na Nią krzywo-Mówiłam Ci, że on taki nie jest.. Przeprosił mnie. Proszę Cię, uważam... Uważałam Go za mojego przyjaciela, ponieważ na to zasłużył.. Albo dalej uważam? Whatever.. On jest na prawdę w porządku. Gdy nie ćpa, o czym się wczoraj dowiedziałam..
-Nathalie, dobrze już. Spokojnie.-przytuliłem Ją
-Chodźmy już na to śniadanie.

*Nathalie*

-Nie wierzę, że wybił właśnie kwadrans po 10, a oni wszyscy śpią! Ja już za to muszę chodzić przeszło godzinę, bo Ci się zachciało mnie budzić!-krzyczałam na Niall`a, który się ze mnie śmiał
-Nie przesadzaj, ja też wstałem. A poza tym, to przez te podróże.. Jutro od rana będą na nogach, obiecuję!
-Jasne, jasne!
-Ciesz się, zrobiłaś dobry uczynek i zaparzyłaś kawy! Zrobiłaś też kanapeczki.. No dziewczyna - miód malina!-zawstydziłam się
-Oj, już mnie tak nie chwal, bo się zarumienię.-dodałam
-Słodzą sobie od rana jak te gołąbeczki, dobrze, że przynajmniej pożytek my z tego mieć będziemy.-do kuchni wszedł Liam i Zayn
-No głupi ma szczęście, nie ukrywajmy.-zaśmiałam się, a Payne pokazał mi język-Co tak wrogo?
-Wiesz, że i tak Cię kocham.-zachichotałam
-Dzień dobry.-wtrącił Zayn
-Witaj, Zayn.-powiedziałam
-Witaj, Nathalie.-ponownie się przywitał
-Siadajcie chłopaki.. Teraz możemy jeść w spokoju.-zasiedliśmy do stołu, a do pokoju weszła reszta śpiochów.
Przywitali się i dosiedli do Nas.
-Jakie plany na dziś?-zapytałam
-Trzeba by zrobić jakieś zakupy..-powiedział Li-Chyba lodówkę opróżniłaś.
-Jeśli chcecie mieć dobroci to trzeba robić zakupy.-powiedziałam zajadając
-To kto idzie?-zapytał Lou
-To ja pójdę.-dodał Zayn-Ale nie wiem co kupić...
-Nathalie...-spojrzał na mnie Niall-Ty jesteś panią tej kuchni.-wywróciłam oczami
-Dobrze, pójdę z Tobą, Malik.
-Już się boję.-powiedział z szyderczym uśmieszkiem, zarumieniłam się
-To tak prostując... Za ile wychodzicie? O 17 jest koncert.-dodał Liam
-Zdążymy.-powiedziałam-Chyba zaraz możemy właściwie iść, c`nie?
-Dokładnie.-powiedział spokojnie Zayn-Bez nerwów.

-MALIK!!-krzyczałam stojąc gotowa-5 MINUT SPÓŹNIENIA!!-wszyscy chłopcy już ze mną czekali na tą łajzę-CO TY TAM ROBISZ TAK DŁUGO!?
-Włosy..-powiedzieli wszyscy równocześnie
-Ale.. No bez przesady.-powiedziałam zdziwiona
-Nie przesadzamy...-znowu powiedzieli razem..
Okej, to się robi dziwne..
-Zayn, takim tempem to nie zdążymy..
-Już jestem, bez nerwów.-dodał wreszcie pojawiając mi się przed oczami
-Za późno.-powiedziałam wychodząc z pokoju.
Weszłam do windy, Zayn towarzyszył mi krok w krok. Gdy winda się zamknęła, odpłynęłam.. Emocje też.
-Ładnie pachniesz..-powiedziałam i się zaczerwieniłam
-Dziękuję, Ty pięknie wyglądasz.-odpowiedział
-Tak.. To znaczy.. Dziękuję.-szybko się poprawiłam, robiąc się z pomidora - burakiem.
Chłopak się uśmiechał, jak zawsze.
`-Jak Ci się podoba Paryż, koleżanko?`
-Daleko ten sklep?-palnęłam
-8 minut drogi stąd.
-To na spokojnie..-uśmiechnął się do mnie.
Zapadła ta niezręczna cisza.. która zawsze nam towarzyszy.. I zawsze ja ją przerywam.. ale tym razem się pomyliłam.
-Jak Ci się podoba Paryż, koleżanko?
-Cudowny! Na prawdę.. Wiedziałam, że jest piękny, ale nie zdawałam sobie sprawy, że aż taak.-zaśmiałam się
-Oj, to jeszcze nic... Wszystko się okaże na Wieży.
-Nie wierzę, że tam będę..
-Uwierz, bo stąd nie wyjedziemy, dopóki się nie przekonasz co to jest prawdziwy `Paryż`. Gwarantuję Ci, będziesz zadowolona!
-Będę w niebo wzięta! Zadowolona to jestem teraz!-powiedziałam
-Cieszę się.-powiedział z uśmiechem.
Również się uśmiechnęłam, patrząc mu w oczy.
Nie zauważyłam krawężnika... Ups.. Poleciałam!
Ale na szczęście Zayn mnie złapał, bohater.
-O matko.. Jaka gapa ze mnie!
-Słodka niezdara, powiedzmy..-udałam, że tego nie słyszałam
-Tak mi się zdaje, że to nie pierwszy raz co mnie ratujesz...-dodałam
-I mam nadzieję, że nie ostatni...
-Mnie nie trzeba ratować!-powiedziałam
-Okej, następnym razem wybij sobie zęby.-powiedział ze śmiechem
-Dobra.. Lepiej nie.
Znowu się zaśmiał. Dlaczego on się ze mnie śmieje? Tak często..

Rozbawieni, weszliśmy do pokoju z zakupami.
-No nareszcie! Zamówiliśmy pizzę, bo ileż to można czekać na coś z czego da się zrobić obiad!-powiedział od progu Niall
-Dobrze zrobiliście, bo umieramy z głodu!-odpowiedział mu Zayn
-Rozpakujcie!-powiedziałam, kładąc reklamówki w kuchni
-Co tak długo?-zapytał Niall
-Przeboje z fanami.-dodałam-Matko hahaha oni są nieugięci! A w jaki sposób starają się skontaktować, gdy nie znają angielskiego! Wszystko takie obłędne!-powiedziałam-No i idę się przebrać, bo jedna laska chlusnęła mi napojem w bluzkę!
-Co? Jak to?-dopytywał Lou
-Zazdrośnica jedna, wytłumaczyłem Jej, że z Natt łączy Nas tylko przyjaźń.-tym razem rzekł Zayn-Nasze fanki są cudowne, ale nie powiem, że wszystkie mają bardzo cudownie w główce!
-Za to je kochamy, Z!-dodał Li
-Idę się przebrać!-powiedziałam.
Ukradłam jeden kawałek pizzy i pobiegłam do swojej sypialni.
Weszłam pod szybki prysznic, potem umalowałam, wyprostowałam włosy, ubrałam coś ładnego.
Byłam już gotowa na koncert, idealnie!


-Będziesz jeszcze jeść, Natt?-usłyszałam wchodząc po schodach
-Zjem jeszcze.-powiedziałam wchodząc do salonu
-Woooow.. Przepięknie wyglądasz!-powiedział Hazza
-Dziękuję.-zarumieniłam się
-Wychodzimy za pół godzinki.-dodał Li-Popieram Hazzę, ślicznie!
-Okej.-powiedziałam.
Wzięłam kawałek pizzy, w myślach modląc się, żeby się nie ubrudzić! A to leży w moim chorym pechu..
Ale zjadłam bez zbędnych przekleństw. Potem posprzątałam po sobie, przyszli chłopcy i pojechałyśmy na miejsce koncertu. One Direction poszło do swoich szatni, tam zajęła się Nimi Lou i inne takie stylistki. Ja za to zajęłam się moją małą Luxie.. Córunia ciociuuuni!!!
A gdy usłyszałam pisk... Wiedziałam co się właśnie stało.
Koncert się rozpoczął.
-Hello...-POLAND!!!
Chciałoby się usłyszeć.. Ale to tylko chwile, które pozostały wspomnieniami..
Cudownymi wspomnieniami. Te chwile już na zawsze zostaną w mojej pamięci..
Pierwsze spotkanie po długiej rozłące.. Pierwsza moja niespodzianka dla Nich.
Pierwsza tęsknota!
-Hello Paris!!-usłyszałam.



***
Hejka! Długo mnie tu nie było.. Ale już jestem. Do dwóch tygodni się kolejny pojawi.. Przyrzekam!
I obiecuję, że od następnego się będzie działo więcej! Akcja się rozkręca, c`nie? 
W końcu nie bez przyczyny to jest PARYŻ! :D 
No ale już siedzę ciicho..
A tak nawiasem, to jak myślicie co się stanie?
Jak tam Zathalie? Ostatnio mało... Ale to dopiero początek!
Okej.. Komentujcie!
Do następnego!

Postarajcie się przeszło 30 kom, dla mnie, proszę!!!

KOMENTUJEMY!!!