sobota, 26 września 2015

Rozdział 52.

#1 Muzyka - Włącz. ;3  

*Nathalie*

*tydzień później - dzień balu zakończeniowego*

-Nathalie, ale ja się tak strasznie stresuję!-panikowała mi przez telefon Melanie
-Dziewczyno, uspokój się.. To nie pierwsza uroczystość, na której będziesz z Niall`em
-Ale tym razem to ja go zaprosiłam!!! ROZUMIESZ??? JA!!!-piszczała
-Jeśli chcesz, żebym Cię jeszcze kiedykolwiek wysłuchała, to zejdź z tonu.-skrzywiłam się-Zaraz mi bębenki pękną.
Usłyszałam szum w słuchawce.
-Co tam się dzieje u Ciebie?-zapytałam
-Ashley wyszła z łazienki i chodzi po pokoju powtarzając, że wszystko będzie dobrze, i że Harry Styles jest jej chłopakiem.. Bije się w twarz, żeby udowodnić, że to nie sen.. Łoł, łoł... Kochana, bo będziesz miała czerwoną twarz przed balem!-skarciła ją
-Dwie panikary w jednym pokoju, no pięknie...-powiedziałam
-Boję się, Natt... A jak wtopię? Mamy odbierać jakieś dyplomy czy coś..
-Ah, przestań..-powtarzałam-O której się to zaczyna?
-O 17. Niall z Hazzą wpadną po Nas o 16.30. Musimy już się zacząć szykować, bo nie zdążymy!
`-Dobrze.`
-Spokojnie, jest dopiero 11 rano... Wpadnę i Wam pomogę, co Wy na to?-zapytałam
-Byłoby super!
-No to nic nie róbcie dopóki mnie tam nie będzie.-powiedziałam
-Dobrze.-rozłączyłam się.
Mam plan.. Czy jeśli przygotuje je prawdziwa stylistka to staną się odrobinę spokojniejsze?
Wybrałam numer Louis`a.
-Czego dusza pragnie, słoneczko?-usłyszałam jego promienny głos
-Heeeej! LouLou, mógłbyś mi wysłać numer Louise? Mam pod nadzorem telefonicznym jeszcze dwie desperatki, które na dzisiaj potrzebują wyglądać jak prawdziwe księżniczki.-powiedziałam
-Ouć.. Kobiece sprawy. Już wysyłam.
-Dziękuuję! Będę miała u Ciebie dług wdzięczności.
-A czy to pierwszy? Nakumuluje się tego, a potem wykorzystam wszystko naraz.
-Ha ha ha, bardzo śmieszne..-mówiłam sarkastycznie-Może wieczorem do Was wpadnę, czekam na numer. Cześć.-rozłączyłam się.
Szczerze przyznam.. Louis jest udany. Bez Niego byłoby smutno.
Dostałam numer SMS`em i zadzwoniłam do mojej nowej koleżanki.

Usłyszałam klakson samochodu, wzięłam torebkę i wybiegłam do czekającego na mnie samochodu.
-Cześć.-przywitałam się buziakiem w policzek z Lou.
Louise Teasdale - kobietą, tak dla jasności.
-Hej, śliczna. Jak tam?
-Przepraszam Cię, jedź w stronę szkoły, dalej Cię pokieruję.-powiedziałam i ruszyła
-Za co przepraszasz?-zaśmiała się
-Za to, że Cię wyrywam tak w środku tygodnia.. Zdaję sobie sprawę, że masz czas wolny, poświęcasz go pewnie córce, odpoczywasz, a ja Ci go zabieram.. Ale bardzo dziękuję, to sytuacja na śmierć i życie!
-Nathalie, przestań!-powiedziała Lou
-Nathalie, przestań!-powtórzyła jakaś osóbka z tyłu samochodu, odwróciłam się
-Lux? A ty co tutaj robisz?-zaskoczyła mnie
-Jadę do sytuacji na śmierć i życie!-uśmiechała się.
Zaśmiałam się wraz z jej cudowną mamą.
-No to ratujmy ją.-powiedziałam
-Opowiadaj.-dodała stylistka
-A więc tak...  Melanie - urocza brunetka - idzie na bal z Niall`em i wariowała dzwoniąc do mnie i powtarzając, że się boi. Potrzebuje wyglądać jak księżniczka blondyna, ale uważam, że w każdym imagu będzie tak wyglądać, cóż.. Musisz zrobić ją na jeszcze większą piękność.-powiedziałam-Druga zaś - szalona blondynka Ashley - to dziewczyna Styles`a, taak.. Nowe informacje, pewnie jeszcze Cię nie doszły.
-Nie do końca..-była zaskoczona, nie dziwie się... haha
-No więc ta szalona blondynka powtarza od rana, że jest Jego dziewczyną i w to nie wierzy i również się boi.. Dla Hazzy pewnie byłoby najlepiej, gdyby ona na ten bal w bieliźnie szła, no ale bez tego też musi być zadowolony. A do tego myślę, że doprowadzisz.
-Pewnie! Będzie dobrze.-powiedziała-A jaki to bal?
-Na zakończenie roku i zarazem szkoły. Po egzaminach.. Taki ostatni, wiesz..
-Rozumiem. Sprawię, że będą boginiami.-powiedziała i uśmiechnęła się.

-Nathalie, no naresz..!-Mel otworzyła drzwi i zdziwiła się widząc nieznajomą osobę.
Louise weszła do jej domu mówiąc;
-To gdzie się mogę rozłożyć?-powiedziała
-Idź do góry, w pokoju po prawej jest taka blondynka.-strzelałam, że siedzieć będzie tam Ash-Tam możesz wszystko zrobić po swojemu.
-Okej.
-Kto to jest?-spytała brunetka
-To jest Louise. Stylistka 1D i moja znajoma.. Zrobi Was na prawdziwe damy.-otworzyła szeroko oczy-Widzisz, mówiłam Ci, że coś zorganizuję.-zaśmiałam się
-NATHALIE, KOCHAM CIĘ!-przytuliła mnie-A to kto?-pokazała na moje ręce
-A to jest Lux.. Córka Lou. Będę jej nianią.-powiedziałam ze śmiechem
-To cudownie! Jest taka słodziutka..-ucieszyła się
-Wiem! A teraz leć do góry, Lou będzie czekać.-powiedziałam i widziałam już tylko jej cień.
Poszłam zaraz za Nią. Gdy weszłam do tego pokoju z malutką blondyneczką, Melanie już była gotowa do siadania na krześle, a Lou stała nad stołeczkiem czekając.
-To jaki plan?-zapytałam
-Pierwsza wchodzi Melanie - fryzura, potem Ashley - też włosy, później makijaż w tej samej kolejności.-odpowiedziała mi Louise-Ale dziewczyny.. Jeśli macie do ubioru coś co musicie przełożyć przez głowę, to zróbcie to teraz.
-To może ja Wam nie będę przeszkadzać.. Mel, ja pójdę sobie zaparzyć herbatki, bo mi trochę zimno.. Małej też coś zorganizuję. Mogę?
-Czuj się jak u siebie.-uśmiechnęła się siadając pod oko fryzjerki.

Siedziałam i oglądałam jakieś bajki w TV, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.Oczywiście bajki razem z Luxie.. Usłyszałam krzyk przyjaciółki, że mam otworzyć.. Jej.. To dziwne, albo i nie, ale one przez 3 godziny nie wyszły z pokoju. Muszą być bóstwami.. Powiedziałam małej, że zaraz wracam.
Spojrzałam przez okno - limuzyna.. Jej to się chłopaki postarali. To będzie bal ich marzeń - dziewczyny będą w niebie. Otworzyłam drzwi.
-Hej, chłopaki.-przytuliłam Niall`a i Harry`ego-Świetnie wyglądacie, fajne garnitury. Wejdźcie.
-Są już gotowe?-niecierpliwił się Harry
-Wiesz, właściwie to ja nie wiem.. Nie byłam tam u góry.-zaśmiałam się
-Pójdziesz, proszę.. Nie wiem czy Nam wypada.-poprosił Nialler
-Dajcie mi chwilkę.-dodałam.
Pobiegłam do pokoju brunetki.
-Ej, dziewczynki, bo chłopaczki już...-mówiłam, lecz zabrało mi głos-O cholera... Co za.. Jesteście najpiękniejszymi osobami jakie kiedykolwiek widziałam.-wydobyłam z siebie
-Nie piernicz.
-Lou, działasz cuda!-dodałam

-Tak!-rzekły dzisiejsze imprezowiczki
-No już nie przesadzajcie, kocham to robić.-uśmiechała się-I jestem zawsze do Waszej woli - zawsze pomogę, miłe panienki! A teraz już do partnerów, raz!
Tak jak się spodziewałam, chłopakom odjęło mowę. Serio.. Nie umieli wydusić słowa z gardła. One faktycznie wyglądały jak ich wymarzone księżniczki.. Jednak zanim wyszli, Mel powiedziała, że lada moment ma przyjść jej brat i mogę dopiero ulotnić się z tego domu, kiedy on mnie zastąpi i mam dopilnować, żeby za sobą zamknął. Okej. To kolejne minuty nic nie robienia.. Louise mi już Lux też zabrała. Niall powiedział, że chłopcy na mnie czekają, a ja odpowiedziałam zamykając za Nim drzwi. Ugh.. BRACIE MELANIE - przychodź!

Usłyszałam dźwięk zamykających na klucz drzwi, to znaczy, że brat Mel zamknął za mną, a ja dochowałam danego słowa. Teraz mogę iść.. Tylko chwileczka.. Jest po 17, co mam robić? W sumie to chłopaki na mnie czekają... A co tam, idę.
Postanowiłam po drodze wejść do sklepu i kupić jakieś chipsy, coś do picia dobrego - bezalkoholowego oczywiście, jakieś słodycze, żebym miała co robić.. No bo co ja mam u Nich robić, potem siedzimy i filmy oglądamy, a mi się jeść chce, to nie mam coś jeść, bo zawsze `Niall wszystko zjadł przed Twoim przyjściem`. I wtedy mam ochotę ukraść mu brzuch, żeby mi niczego nie zjadał.
Gdy płaciłam za zakupy zobaczyłam coś w portfelu.. Coś co na pewno nie było monetą. Była to moja żyletka.. Przyjaciółka, z którą tak dużo przeszłam.. Od serca, od żyły, od cięcia.. Była przyjaciółka.
Teraz mam prawdziwych przyjaciół, którzy zawsze przy mnie są. No.. do czasu. Trasa tuż, tuż..
Wyszłam na podwórko. O cholera.. Pada.
Jak zawsze, kurczę, gdy mam zamiar gdzieś iść..
Cóż.. Wyjęłam telefon i wybrałam numer.
-LouLou! Pada! Zimno! Chodź!-powiedziałam jak usłyszałam, że odebrał
-A co ja jestem, chłopaczek na telefon?
-No.. Tak jakby. Mój osobisty chłopaczek.-dodałam z uśmiechem
-Se nie pozwalaj..
-No ale proszę Cię.. Stoję pod Supermarketem i moknę! Zlituj się! Właśnie do Was idę i mam pełne ręce zakupów.
-Ugh, przypomnę Ci, że nie wiem jak się odwdzięczysz...
-Dam radę.-wyznałam pewna siebie
-Zaraz będę, skarbie.
-Czekam, czekam!!! Się nigdzie nie wybieram..-powiedziałam, kiedy zagrzmiało..

#2 Muzyka - Włącz. ;3

-Dłużej się nie dało..-powiedziałam wsiadając do auta, gdy podjechał
-Kobieto, to było 5 minut!
-O 4 minuty za dużo! Jedź już, bo herbatkę potrzebuję!!-piszczałam
-Jadę przecież.-wywrócił oczami
-Widziałam to.
-Masz oczy od tego, żeby `widzieć`.-zaśmiał się-Co masz w worach?
`-Ups....`
-To są reklamówki, bystrzaku..
-To co tam masz, nie wkurzaj mnie...
-Ale ja lubię.-wyszczerzyłam się-No więc.. Picie i żarcie.
-Uuuu.... No to bosko. Bo Niall wszystko zjadł z nerwów.-zaśmiałam się
-Wiedziałam, że tak będzie, więc się zabezpieczyłam.
-Czyli dzieci nie będzie?-wyszczerzył się.
Wywróciłam oczami.
-Nie tym razem, kochanie.
-Ups....-zasmucił się
-Idiota.-zaśmiałam się. 

-Halo, kto tu jest?-zapytałam wchodząc do domu nr. 69
Tak dla jasności - domu chłopaków.
-Ja jestem, chwilowo.-przywitał się ze mną całusem w policzek Liam-Ale właśnie wychodzę, wracam rano. Trzymajcie się!
-Użyj gumek!-minął się w drzwiach z Louis`em
-Lou..-zaśmiałam się bezsilnie
-No to ja jeszcze jestem.-wyszedł z kuchni Zayn
-Czyli wieczór w trójkę?-zapytałam
-Tak, lubię trójkąciki. Trójkącik jest spoko.-powiedział Lou wnosząc moje zakupy
-Jaki debil... Od kogo ty jesteś to nie wiem...
-Od mamy i taty..-przerwał mi
-Pozwól mi skończyć.. Od kogo nie wiem, ale jesteś udany.-zaśmiałam się
-Już mi to mówiłaś.
-Lubię się powtarzać.-pokazałam mu język
-Co tam masz?-zapytał Zayn Louis`a
-Nathalie kupiła pare rzeczy na wieczorek.. Mmm.. Musi być udany.
-Nie inaczej.-powiedział Zayn otwierając jedną paczkę chipsów
-To co robimy?
-Po pierwsze! To ja Ci robię herbatkę, a ty z Zayn`em szukasz jakichś ciuszków na przebranie.-odezwała się druga strona Lou - ta odpowiedzialna
-To idziemy.-pociągnął mnie za rękę Zayn.
Weszliśmy do Jego pokoju.
-Wolisz dresy czy jakieś sukieneczki Pezz?-spytał
-Dresy, zdecydowanie..-dodałam-A w szczególności jak będziemy się nudzić i jeść.-zachichotałam
-Okej. To.. Masz to.
-Dzięki..-złapałam, poszłam do łazienki.
Wszystko na mnie wisiało.. Było takie duże. hihi
Zayn jest duży... I przystojny.. I ma fajną klatę. Ogh..
-Świetnie wyglądasz.-zaśmiał się
-Śmiej się śmiej.. Ale mi przynajmniej wygodnie i ciepło.
-To na pewno, bo moje!
-Idę na tą herbatkę.. Dobrze by było, jakby była z prądem. hihiihi-zaśmiałam się
-Alkoholik!

-Ej nudzi mi się oglądanie tego filmu...-patrzeliśmy już na drugi film.
Wspomnę, że horror.. więc dlatego mi się nie chciało na niego patrzeć, bo bałam się, więc wolałam najzwyczajniej w świecie skłamać. Nikt mnie nie przytulii...
-To co chcesz robić?-zapytał Zayn
-Pobawiłabym się w coś.-wyszczerzyłam się
-Dzieciar taki..-zachichotał Zayn
-Dawajcie na wytrzymałość.-powiedział z bananem na twarzy Louis
-To znaczy?-nie zrozumiałam
-Lou....-powiedział Zayn, chyba wie o co chodzi..
Tommo nie zareagował, szedł w kierunku barku... Wyciągnął wódkę.
-Kto jest najmocniejszy.. Kto najdłużej wytrzyma.-wyszczerzył się
-Louis, przestań.. Natt to dziewczyna.-bronił mnie Malik
-Podoba mi się ten pomysł.-powiedziałam z uśmiechem-Przynajmniej będzie się coś działo!
-Zwariowałaś?
-Nie, mam dosyć mocną głowę... Jestem ciekawa co to będzie.-zachichotałam
-Jeśli chcesz - możemy dać czadu.-jednak zmienił zdanie
-To ja idę po potrzebne nam kielonki i wracam za momencik.-dodał Louis, kładąc na środek stołu dużą butelkę wódki.
-Alkoholiki.-zaśmiał się powtórnie Zayn
-Z Nas.-dokończyłam za Niego zdanie.

-Już? Kończysz?-pytał ledwo kontaktujący Zayn
-Co kończe?-powiedziałam-Gdzie Louis?
-Chyba.. Na ziemi.
-A po co?
-Śpi.-zaśmiałam się
-No ładnie mu tak...
Śmialiśmy się. Dokładnie wiem, że mieliśmy już oboje dosyć i nie wiedziałam co gadam, i że jutro nic nie będę z dzisiaj pamiętała, ale chcę być najwytrwalsza! Chcę mieć najmocniejszą głowę! Chcę pokonać tych chłopaków... I tak już kilka kieliszków wylałam, udałam, że wypiłam.. Cóż.. Trudno, że oszukuję, ale jednak jestem dziewczyną!
-Pij.-powiedziałam-Ty teraz, Malik.
-Po nazwisku..
-Sam się klupnij w ten swój głupi dziubek.
-Patrz co mówisz!-odpowiedział mi
-A co mi zrobisz! Nawet mnie nie złapiesz...
-Zobaczymy.-uciekłam na taras.
Zayn za mną próbował, jednak ja mam trochę większą kontrolę nad sobą.
Chłopak biedny uderzył w drzwi. Nie potrafiłam wytrzymać ze śmiechu.. Skuliłam się nie wytrzymując.
-Ałć..-powiedział-I co się śmiejesz?
-Nie, to wcale nie było śmieszne.-nadal się śmiałam.
W tym momencie Zayn podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Mam Cię..
-To było nie fair.-udałam obrażenie-I co mi teraz zrobisz?
Patrzyłam prosto w jego miodowe tęczówki, zapatrzyłam się w Jego, tak jak on chwilowo w moje oczęta.
-Jak mnie ukarasz?-ponowiłam pytanie w inny sposób
-Pocałuję Cię.-powiedział i zrobił to.
Bez żadnych oporów nie unikałam `kary`. Trzeba ją odbyć.. A taką karę lubię.
Nie opierałam się. Jest kilka powodów, a jednym z nich jest alkohol.
I miłość..

*Niall*

 -Dziękuję, było niesamowicie.-powiedziała Melanie, gdy odprowadziłem ją do domu.
Jest 4 nad ranem. Zaraz się będzie rozjaśniać. A to była cudowna noc..
-To ja dziękuję, sprawiłaś, że jestem szczęśliwy.-zbliżałem się do Niej
-Oj, przestań.. Bez przesady. 
-Zapamiętaj sobie, ja nigdy nie przesadzam.-musnąłem delikatnie jej usta.
Oddała ten lekki niezwykle romantyczny pocałunek.
Jestem spełniony.
-Dobranoc.. czy dzień dobry. W każdym bądź razie..
-Do zobaczenia.-byłem szybszy
-Do zobaczenia, Niall.-dokończyła i znikła za drzwiami. 
Pojechałem do domu jako najszczęśliwszy człowiek pod słońcem.

-Co do diabła..-powiedziałem wchodząc do domu-Co tu się kurde dzieje?-powiedziałem.
Śmierdziało jak w gorzelni.  
Otworzyłem kilka okien, aby przewietrzyć. Musiałem uważać, żeby nie nadepnąć śpiącego i nawalonego na ziemi Louis`a.
Fajnie się bawili...
Ale gdzie jest kurczę Natt i Zayn? Ja mam nadzieję, że..
Muszę to sprawdzić. Przypadkiem poturlała się butelka i narobiła małego hałasu. 
-Kto jest najwytrwalszy?-Lou się przebudził, ale zaraz znowu się położył
-Stary, gdzie jest reszta?-powiedziałem podchodząc do Niego
-No tu gdzieś będą..-powiedział tuląc ziemię (?)
-Wstawaj, idziemy spać.-pomogłem mu wstać. 
No jeśli już idę na górę, to co mi szkodzi wrzucić Lou na swoje łóżko... Zgaduję, że jeśli mówi, że gdzieś tu jest reszta to padł i nie wie co się działo i gdzie są.. 
A tego się boję. 
Jeśli Nathalie zrobi jakąś głupotę w stanie nie trzeźwym to sobie tego nie wybaczy.. I ja też, że jej nie upilnowałem. Ale czy kurde Zayn i Louis to aż takie dzieci! Żeby z dziewczyną w wytrwałość grać. 
Pojeby głupie. 
Położyłem najebanego do łóżka i ruszyłam na poszukiwania dziewczyny i mulata. 
Łazienka - pusta, pokoje Hazzy i Li - puste, parter - ani ducha żywego.
Bałem się wejść do pokoju Zayn`a, bałem się tego widoku.. Co tam zastanę.. Kurde. 
Wszedłem. Zayn spał w swoim łóżku na kraju, nie widziałem co było za Nim. Podszedłem.
Puste łóżko! Uf, jak dobrze.... Nie jestem fair, że mu tak wszedłem do izby, Natt pewnie też by się nie ucieszyła, ale kamień spadł mi z serca. 
-Ty..-potrząsnąłem Nim-Gdzie Natt?
-Śpi..-powiedział i zakrył się poduszką. 
To znaczy, że już nic się nie dowiem..  
Cały dom obszedłem, nie znalazłem jej.. A może była trzeźwa i poszła do domu.. Mam nadzieję.. Ponieważ nie mam siły jej dalej szukać. Wszedłem do mojego pokoju, przebrałem się w jakieś dresy i chciałem się walnąć na łóżko, ale ją zobaczyłem.. Piękna mała brunetka leżała w moim łóżku. Jaki ja głupi.. Położyłem się obok Niej.
-A co Pan tu robi?-przebudziła się
-To chyba ja pytam co Panienka robi w moim łóżku.-zaśmiałem się
-Śpi.-odrzekła
-Fajnie się bawiliście, co?-dodałem
-Nie najgorzej.. Nic nie wiem.. Kompletnie. Tylko chce spać.-powiedziała 
-No to czas spać.
-A jak bal?-zdążyła zapytać
-Idealnie, wiesz? Był cudowny.. I.. Pocałowałem Melanie. To było takie niesamowite uczucie, móc zrobić coś czego się od dawna chce. Zrobiłem to przełamałem się i..-usłyszałem jej równomierny, dość głośny oddech-..i dobranoc Nathalie.-uśmiechnąłem się.
Wyglądała słodko i przeuroczo. Kochana... 
Przytuliłem ją i zasnąłem.   





***
Hejo! Wiem, jeden dzień spóźnienia, obiecałam, że dodam w piątek!
No ale nie miałam wczoraj głupiego internetu, a rozdział czekał!!
Mam nadzieję, że mi wybaczycie ;'(
NADAL GŁOSUJEMY W SONDZIE PO LEWEJ LUB LINK:
http://sonda.hanzo.pl/sondy,250649,JS47.html 
A co dalej? 
Kolejny rozdział pewnie jakoś tak znów... Za mniej więcej tyle czasu, ponieważ jadę w poniedziałek na wycieczkę 3 dniową i tam nie będę miała szans pisać.. Niestety.
A tak btw to CO MYŚLICIE O ROZDZIALE?
CO WAS ZASKOCZYŁO?
SPODZIEWALIŚCIE SIĘ TEGO? 
JAK MYŚLICIE CO  BĘDZIE DALEJ????
<333

KOMENTUJCIE KOCHANI, TO DLA MNIE WAŻNE!!!! ♥

niedziela, 6 września 2015

Rozdział 51.

 ROZDZIAŁ Z DEDYKACJĄ DLA LAURY!! ♥

#1 Muzyka - Włącz. ;3 

*Nathalie*

-Mała, przynieś Ci tabletki?-usłyszałam nad sobą głos siostry
-Yhy..-wymruczałam i przeciągnęłam się.
Wzięłam telefon i spojrzałam na godzine.. Dochodzi 10. Nie pamiętam o której wróciłam.. Dużo nie pamiętam. Bawiłam się z chłopakami póki są tu przy mnie.. Dobrze się bawiłam.
-Siostra Cię ostatniego dnia uratuje..-zaśmiała się podając wodę i tabletkę na głowę
-Dziękuję.-połknęłam-Jak to ostatniego dnia?
-Zbudziłam Cię, żeby się pożegnać, kochanie.. Dobrych chwil nadszedł kres.. Trzeba wracać do szarej rzeczywistości z innym nazwiskiem.-zaśmiała się
-Zostawiasz mnie?-szybko usiadłam na łóżku
-Wiesz, że zawsze możesz do mnie przylecieć...
-Nie zawsze, pracuję.
`-Zawsze będę dostępna jak mnie będziesz potrzebować. Może nie fizycznie, ale duchowo!`
-Ja też.. Więc nic nie może być po naszej myśli. Ale spokojnie, mała. Zawsze będę dostępna jak mnie będziesz potrzebować. Może nie fizycznie, ale duchowo! Zawszę będę o Tobie myśleć!
-Wiem.-powiedziałam
-Ogarnij się szybko i chodź się pożegnać.-uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
Weszłam do łazienki, a za 15 minut pojawiłam się na dole. Od razu w oczy rzuciły mi się dwie walizki..
-Kiedy znów przyjedziecie?-usłyszałam mame
-Może uda się na parę dni w wakacje..-powiedział Max-Jeśli moja żona załatwi sobie urlop..
-Zrobię co mogę, mężu kochany.
-Mam już dość tej Waszej miłości, jedźcie se już.-zaśmiałam się-Tak sobie żartuję.
-Dobra, dobra, ty lepiej tego kaca lecz...
-Zamknij się.-dodałam-Dzień dobry mamusiu i bracie.-powiedziałam do reszty, która była w kuchni
-Dzień dobry, śniadania Ci trochę zostało.. Postanowili zostawić Ci parę kanapeczek zrobionych przez Twoja siostrę.
-Dziękuję bardzo.-powiedziałam-Mili ludzie.
-Cóż, mili ludzie muszą się już pakować w samochód i odjeżdżać..-wzięli walizki i wyszli na podwórko pakować rzeczy do auta.
Wyszliśmy ich też odprowadzić.
-Trzymaj się malutka...-przytuliła mnie siostra-Będę na telefonie.
-Oki!
Potem przytulił mnie mój szwagier, powiedział, że mam urosnąć.. ale myślę jednak, że już nie chcę... Takie wielkie osły same porosły jak on. A ja jestem mała, a małe jest piękne. hihihihi
Wsiedli w auto i odjechali... Pomachałam im. Zauważyłam, że z drogi też im ktoś machał. Przez bramę widziałam tylko blond włosy. Po chwili furtką weszła moja przyjaciółka, która nie mogła być na wczorajszej premierze.. Cóż.. Pewnie przyszła wypytać co działo się między mną a Hazzą. hhahahaha. TAK TYLKO ŻARTUJĘ!
-Ash, a Ty co tu robisz?-zapytałam witając się z Nią
-A przyszłam.. Muszę Ci coś powiedzieć.
-Wchodź, wchodź.-zaprosiłam ją do domu-Wezmę tylko śniadanie i zaraz przyjdę.. Idź do mojego pokoju. Wiesz.. Chwilę temu wstałam.-zaśmiałam się.
Zabrałam talerz z kanapkami, dwie szklanki i sok.. Jakoś udało mi się to doprowadzić całe do mojego pokoju. Położyłam na biurku kanapki, jedną się zajadałam.
-Więc opowiadaj.. Stało się coś?
-Jak było na premierze?-odpowiedziała pytaniem na pytanie
-Świetnie.. Trochę mnie męczy kacyk, ale to była ważna uroczystość, więc grzechem byłoby się nie napić.-zaśmiałam się-Warto było. Szkoda, że nie mogłaś pójść.
-Jeszcze nie raz się okazja taka nadarzy.-uśmiechnęła się-Czyli było fajnie?
-Tak.. A zresztą, dlaczego rozmawiamy o mnie? Ty chciałaś mi coś powiedzieć!
-No tak.. ale nie wiem jak to zrobić!
-No normalnie... Niech przejdzie przez gardło i powiedz ruszając ustami i wydobywając z siebie głos..
-Oh zamknij się.-skarciła mnie-Całowałam Harry`ego!
-Co?
-To znaczy.. To on całował mnie..-plotła nie zwracając na mnie uwagi-Ale potem ja całowałam go.. No i w sumie wyszło na to.. że razem.. CAŁOWALIŚMY SIĘ!-czułam, że emocje ją podnosiły aż do nieba
-Ashley!-potrząsnęłam nią za ramiona-Uspokój się!
-Nie potrafię! Cały czas o tym myślę! To jest takie.. Ugh.. Moje marzenia! Spełniają się, Natt!
-Bardzo się cieszę z tego powodu!-powiedziałam śmiejąc się-Ja wiem, że ty jesteś szalona i świrnięta... Ale w takim stanie Cię jeszcze nie widziałam. Może melisskę na uspokojenie?
-Czekaj..-wzięła kilka głębokich wdechów-Nie.. Okej, już mi lepiej.
-Cieszę się, że mogę z Tobą normalnie porozmawiać.
-Okej..
-Więc.. Opowiadaj mi jak to się stało!
-A więc.. Rano usłyszałam jak ktoś bije mi kamieniami w szybę, wstałam, zobaczyłam za oknem stojącego Styles`a i poszłam do Niego. Zapytałam co on tu robi.. A on powiedział, że sam nie wie.. Ale wie, że robi to co powinien... I wtedy ujął moją głowę w swoje ręce i mnie pocałował.. Potem odsunął mnie od siebie.. I wtedy ja go pocałowałam, a potem było już tylko lepiej.. Tak, ja wiem, że to brzmi jak z filmu.. Ale tak było na prawdę! Zaprosiłam go do domu, powiedział, że mu się strasznie podobam i się zakochał we mnie, a ja także wyjawiłam mu swoje uczucia.. To takie nieprawdopodobne.. Ale prawdziwe! Chociaż sama w to nie wierzę.. Tak mi się zdaje, że jesteśmy parą.. Bo czy mogłyby żyć osobno dwie kochające się osoby, które są blisko siebie?
-Wątpie...
-Otóż to. Ale mam pytanie..-powiedziała-Rozmawiałaś z Hazzą? Na premierze.. Mówiłaś mu coś o mnie?
`-Nathalie.. Dziękuję Ci! Jesteś niesamowita!`
-Mam być szczera?-przytaknęła-Trochę gadaliśmy.. Wyjawił mi co czuje, a ja tylko go trochę pokierowałam. Ale sam chciał to zrobić i chociaż jeszcze jak do Ciebie przyszedł rano - nie wątpię - był nie do końca trzeźwy, wiedział co robi!
-Nathalie.. Dziękuję Ci! Jesteś niesamowita!-przytuliła mnie blondynka
-Ależ nie ma za co!-odpowiedziałam oddając uścisk
-A co tu się dzieje!?-ktoś wpadł do mojego pokoju
-Melanie? A co ty tu robisz?-zapytałam
-Przyszłam sprawdzić jak się czujesz po wczoraj, czy leczysz kacyka, a tu takie rzeczy!-rzuciła się na łóżko do Nas-I przyszłam do Natt po radę..
-A co się stało?-spytałam
-Za niedługo mamy bal z okazji zakończenia szkoły.. Mamy zaprosić osoby towarzyszące, dostałam już kilka propozycji.. Ale kłamałam mówiąc, że już z kimś idę...
-Z kim idziesz?-dopytywała Ash
-Przecież powiedziała, że skłamała..-zaśmiałam się-Blondynka.
-Aa... Sorry, ja dzisiaj buszuję gdzieś w chmurach.
-`Buszuję.`-nadal się śmiałam
-A czemuż to?
-Bo się całowała z Styles`em, chybą są parą, blablablabla... Potem Ci opowie. Nawiązując do Ciebie.. Opowiadaj dalej.-rzekłam
-No więc nie mam jeszcze osoby towarzyszącej...
-Chciałabyś zaprosić Niall`a, jak się domyślam.-odpowiedziałam
-No tak.. Uważasz, że to dobry pomysł? Bo wiesz, te fanki i w ogóle.. Czy one dadzą mu się pobawić?
-Kto by się przejmował Niall`em Horan`em w waszej szkole.. Laski.. Proszę Was. Może kilka lasek weźmie autograf, ale żeby cały czas przy Nim siedzieć.. Proszę Was. Dziewczyny w takim wieku już mają trochę w głowie, tak myślę.-zaśmiałyśmy sie
-W sumie.. Masz racje. Myślisz, że się zgodzi?
-Myślę, że nawet bez większego zastanowienia.
-A to ja zaproszę Hazzę.. Tzn.. Ja go nie zaproszę, ja mu oznajmię, że idziemy na bal.-powiedziała Ash
-Tak, Ashley.. Zrób jak uważasz.-zaśmiałam się, a Mel mi dorównała.
Dziewczyny rozmawiały o kupnie nowych sukienek i balu, a ja ich słuchałam.. I myślałam.
Cieszę się, że są szczęśliwe.. Ich szczęście jest dla mnie ważne i sprawia, że też jestem szczęśliwa.. Jednak nie w pełni.. Jestem.. Każdy z moich przyjaciół ma kogoś takiego, w kim ma oparcie.. Na kogo może zawsze liczyć.. Kogo kocha z wzajemnością. Ja nie mam.. I to mnie boli.
-Natt, stało się coś?-zapytała Mel
-Stałaś się taka nieobecna..-dodała blondynka
-Po prostu.. Sobie coś uświadomiłam.
-Co?-pytały z zaciekawieniem
 Powiedzieć, nie powiedzieć? Oto jest pytanie...
-Że za niedługo to ja będę jedyną singielką w gronie.
Konkretnie nie powiedziałam.. Ups.. Nie mam ochoty się nas sobą użalać.
-Oj głupia, ale na razie nie jesteś!-powiedziała Mel i mnie przytuliła, a ta blondynka - jak na jej kolor włosów przystało - rzuciła się na Nas.

Pożegnałam dziewczyny i zamknęłam za Nimi drzwi. Stanęłam w bezruchu.. Nie miałam kompletnie pomysłu co mam teraz robić. Na pewno nie miałam ochoty się nudzić.. Chciałam zrobić coś bardzo szalonego, spontanicznego.. Chciałam zrobić coś bez chłopaków, coś sama! Teraz! No może nie koniecznie sama.. Ale od czego mam brata w domu? Mamę? Możemy zrobić coś fajnego, szalonego razem.. Może jakiś wyjazd.. Może.. A może powrót na stare śmieci?
-Bradford.-powiedziałam i pobiegłam do swojego pokoju spakować torebkę.
Przecież powiedziałam Wal, że nie długo się zobaczymy... Tak dawno ich nie widziałam, już się nie mogę doczekać spotkania! Tylko mam nadzieję, że znajdą dla mnie chwilkę czasu.
-Mamo, pożyczysz mi samochód?-zapytałam
-A do czego Ci on potrzebny?
-Jadę do Bradford.
-Dlaczego?-zdziwiła się..
No tak, mówiłam, że nie chcę już tam wracać.
-Chcę odwiedzić starych znajomych, Safę, Waliyhę.. Tęsknie za tym miastem. W końcu się tam wychowałam.. Może masz ochotę jechać ze mną?
-Nie mogę, skarbie.. Chciałabym, ale papierkowa robota sama się nie zrobi.. Ale Matthew..
`-Pewnie! Daj mi chwilkę!`
-Matt!-krzyknęłam, mój brat po chwili zbiegł po schodach i pojawił się obok mnie
-Co?
-Jedziesz do Bradford?
-Pewnie! Daj mi chwilkę!-machał dziwnie rękoma.. jakby rapując
No tak, przecież on też miał/ma tam przyjaciół. Miło by się było z Nimi chociaż na chwilkę zobaczyć. Powspominać, poopowiadać. Wejść na chwilkę w przeszłość.
Po chwili zbiegł znów na dół.
-Jedziemy?
-Jasne!-odpowiedziałam i udaliśmy się do samochodu.

#2 Muzyka - Włącz. ;3

-Widziałeś to?-zapytałam brata
-Co?
-Ten znak.
-No tak.-odpowiedział
-Co tam pisało?
-Bradford.
-A wiesz co to znaczy?-zadałam kolejne pytanie
-Nie mów do mnie jak do dziecka, jesteś tylko 3 lata starsza.-zaśmiałam sie
-To znaczy, że znów tu jesteśmy..
-To akurat logiczne.-powiedział
-Oh zamknij się.. Nie czujesz tego. Naukowcy mają rację, dziewczyny wszystko przeżywają dwa razy mocniej.
-Naukowcy mówią różne rzeczy.
-Tak, np. to, że dziewczyny dojrzewają prędzej. Wszystko co mówią się zgadza.
-Weź już skończ.-powiedział-Wyżywasz się na młodszych.
-Wyżywam się na chłopakach...
-To się wyżywaj na swoim..
-Gdybym go jeszcze miała.
-Se znajdź..
-Morda szczylu.-czyli typowo siostrzano-braciane kłótnie..
-Gdzie jedziemy tak w ogóle?-zapytał
-Myślałam, żeby przystanąć pod domem naszym.. byłym.-poprawiłam się
-Dobry pomysł.-powiedział
-Jak Ci idzie w szkole?-zapytałam
-Serio chcesz gadać o szkole w weekend..
-Pytam tylko jak sobie radzisz.
-Dobrze mi idzie. A Tobie w pracy?
-Jest okej.
-Uważaj!!-krzyknął-Jedź dalej!!!!
-Co się dzieje?-zapytałam zmartwiona
-Zayn stał pod naszym domu.
-Co? Co ty gadasz?-spytałam-Niemożliwe, żeby to był Zayn.
-Może z daleka się myliłem, ale może jednak zaparkuj koło parku.
-Masz rację.-odpowiedziałam-Podaj mi telefon.-wykonał czynność.
Napisałam SMS`a do Niall`a:
`Zayn jest w domu? xx Natt`
Szybko dostałam odpowiedź;
`Nie.. Pojechał odwiedzić rodzinę, czy coś się stało? xx Niall` -a jednak.....
`Nic.. Pozdrowienia z Bradford. xx Natt`-odpisałam i odłożyłam telefon.
-Miałeś rację.-powiedziałam do Matt`a-To mógł być Malik..
-Mam dobry wzrok.-zaśmiał się-A nawet przystanek przy parku jest mi na rękę.. Bliżej na boisko.
Nawet brata nie słuchałam... Zastanawiałam się, po co Zayn stał pod moim domem? Byłym domem..

Dojechaliśmy na parking, wyszłam do parku.. Oczywiście, mój brat już się zmył. Poumawiał się ze wszystkimi. Zrobiłam sobie spacer, szłam prosto przed siebie. Myślałam. Wyjęłam telefon... Wybrałam numer.
-Halo?-usłyszałam
-Cześć, Wal.-zaśmiałam się
-Natt? To na prawdę Ty?
-Tak, a co w tym dziwnego? Dawno nie gadałyśmy, a powiedziałaś, że mogę dzwonić zawsze!
-No bo możesz!-miała radosny głos-A coś się stało?
-Nie.. A właściwie.. To.. Jestem w Bradford.
-Co!?-pisnęła-Gdzie? Jak to? Ile?
-Chwilę temu przyjechałam.. Czy miałabyś chęć się ze mną spotkać? Na moment chociaż? Z Safą?
-Chęć mam zawsze! Ale.. Zayn dziś przyjechał..
-Ouh...-udałam zdziwienie..
Faktycznie, nie zorientowałam się, że mogą chcieć spędzić czas z Zayn`em...
-Ale gdzieś przed chwilą poszedł, więc zabiorę Safę i przylecimy!
-Super! Będę czekać..-powiedziałam-Tylko.. Nie mów Zayn`owi.. Proszę. Nie jestem na to gotowa.
-Jak sobie życzysz..-odpowiedziała
-Do zobaczenia.-chciałam się rozłączyć..
-Zaraz! Czekaj Natt! Gdzie?-zaśmiałyśmy się
-Ale ze mnie gapa.. Haha. To może..-spojrzałam przed siebie-Na placu zabaw.. Gdzie ostatni raz normalnie.. No nie do końca normalnie.. Gdzie gadałyśmy.
-Miejsce spotkać WASZYCH. Rozumiem..-powiedziała-Za chwilę będziemy.

Usiadłam na huśtawce... Wspomnienia przyszły wraz z podmuchem wiatru.. 



-Zgadnij kto.-ktoś zaszedł mnie od tyłu, gdy siedziałam na huśtawce myśląc...
-Hmm.. No nie wiem, może mój sąsiad?-mówiłam sarkastycznie
-Głupia.-zaśmiał się-Przecież to tylko i wyłącznie ja..
-No wiem, przecież wiem, że gdy jestem tu to tylko ty masz prawo mnie zaczepić.
-Dokładnie!-próbowałam wymusić uśmiech
-Ej, maleńka.. Co się dzieje?-powiedział mi prosto w oczy Zayn, podnosząc moją głowę
-Nic..
-Przecież widzę, przede mną nic nigdy nie ukryjesz...
-No bo chodzi o to..-powiedziałam, a łza znów znalazła miejsce na moim policzku-Moja siostra wyjeżdża do Polski.. Na stałe. Nie wiem.. Jak sobie poradzę.
-Hej, mała. Nie smuć się, proszę..-powiedział-Obiecuję Ci, że jakoś to będzie.. Poradzimy sobie..-przytulił mnie
-PoradziMY?-zaakcentowałam
-No właśnie tak!-powiedział-Ja z Tobą będę!
-Ale to była moja najlepsza przyjaciółka, a na dodatek siostra.. Nie wybaczę jej tego, że zostawia mnie tak o.. Dla jakiegoś chłopaka.
-Najwidoczniej chłopak ten jest wart tego, że ona chce z Nim pojechać.. Kochaniutka miłości się nie wybiera, ona sama przychodzi, wybiera i bach! Nie możesz jej za to winić.. Co ty byś zrobiła na Jej miejscu? Dla miłości swojego życia?
Nie odpowiedziałam mu. Sama wiedziałam, że postąpiłabym tak samo jak ona.. Muszę się starać to zrozumieć. Muszę już dorosnąć i zacząć życie bez siostry-opiekunki na każdym kroku.
-Obiecujesz mi, że ze mną będziesz?
-Obiecuję Ci! Siedzimy w tym razem, teraz ja jestem Twoim bratem.
-Na zawsze?
-Na zawsze, skarbie. Będę z Tobą. Na mnie zawsze możesz liczyć.
-Dziękuję, że jesteś, Zayn.-położyłam głowę na jego ramieniu. 



-Nathalie!-usłyszałam.
Podniosłam wzrok, ktoś przerwał mi w wspomnieniach..
Nie byle jaki ktoś..
Zobaczyłam kilka metrów przed sobą 2 dziewczyny, młodsza wołała... Czyżby.. To była ona?
-Safaa?-zapytałam.
Dziewczyna rozpędziła się i wskoczyła na mnie!
-Tak bardzo tęskniłam!
-Ja za Wami też.. Ogromnie!-powiedziałam-Jejku, dziewczyno! Albo.. mała kobieto! Jak ty się zmieniłaś! Nie poznałam Cię! Tak strasznie wyrosłaś..
-Czas leci, Natt.-dodała Waliyha, która również podeszła.
Z nią też się przytuliłam.
-No właśnie widzę.. Jakie wy śliczne!-powiedziałam-Nie wierzę, że byłam Waszą nianią....
-Wstyd. haha-zaśmiałyśmy się.
Usiadłyśmy na ławce..
-No i co tam? Opowiadajcie!
-Wszystko dobrze, szkoła.-odpowiedziała mi moja mała księżniczka..
No, już znów nie taka mała.
-Lubisz szkołę?-zapytałam
-Nathalie, a kto lubi.-powiedziała
-Racja.-zaśmiałam się-A co tam u Ciebie, Wal?
-A też dobrze. Uczę się, zajmuję się modą.. Myślę, że w przyszłości ogarnąć coś w tym kierunku, jest to moją pasją.
-No to świetnie!
-A co tam, Natt?-spytała Safaa
-Wiecie.. W Londynie jest inaczej, nowe życie.. Jak już Wam wspominałam pracuję w Nando`s i tam mnie możecie często spotkać. Mieszkam z rodzicami, moja siostra ostatnio brała ślub, mieszka dalej w Polsce, ja użeram się w domu z moim starszym bratem - jak zawsze - ale jakoś sobie radzę.
-A jak sobie radzisz bez Zayn`a?-zapytała Wal.. oczekiwały odpowiedzi
-Radzę sobie, już sobie radzę.. Jak wiecie, początek był najgorszy.. Przepraszam Cię Wal, że widziałaś mnie w tak okropnym stanie.. Ale w moim życiu dużo się działo i raniłam się.. Bo zostałam zraniona.
-Przestań, to było kilka lat temu.. Cieszymy się, że jesteś tu teraz z Nami.. Nie wiem co byśmy bez Ciebie zrobiły..
-O... Chodźcie tu szkraby!-znów je przytuliłam-Brakowało mi Was...
Wal i Safaa ♥
-Nam Ciebie też..-dodała Wal.
Safaa krzyknęła;
-Kochamy Cię!
-Ja Was też, mocno!
-Dlaczego nie chcesz się spotkać z Zayn`em?-zapytała mała.
Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć..
-Wiesz, Safaa..To trudne. Kochałam Waszego brata.
-Co?-powiedziały chóralnie
-Zaczęłam dostrzegać w Nim nie tylko najlepszego przyjaciela, ale kogoś więcej.. I kiedy mnie zostawił.. Bez słownego pożegnania.. Tylko te słowa na tej kartce.. Do dziś to pamietam. Ugh.. To jest po prostu trudne. Tak jakby był moim sercem, wyjeżdżając zabrał je ze sobą.. A czy można żyć bez serca?
-Nie.
-Otóż to.. Strasznie mnie zranił. Nie potrafiłam się pozbierać, same wiecie jak to się skończyło.. Ale zrobiłam to i o Nim zapomniałam.. Lecz przez pryzmat czasu dostrzegłam, że nie potrafię zapomnieć.. I nie potrafię mu wybaczyć. Mam nadzieję, że rozumiecie..
-Rozumiemy.-powiedziały jeszcze bardziej mnie tuląc
-Wystarczy już tych uścisków, bo nie wystarczy Nam czasu na nic innego.-powiedziałam-Ile macie maksymalnie czasu?
-Do dwóch godzin.. Chciałybyśmy jeszcze trochę czasu posiedzieć z Zayn`em.
-Nie ma sprawy.. To co robimy?
-Idziemy na lody!-powiedziała Safaa
-Mówisz i masz!-dodałam-To gdzie?
-Tu niedaleko niedawno otworzyli nową cukiernię! Są tam pyszne lody i wszystko.-zaśmiałam się z jej szyku zdania
-Powiadasz lody i wszystko.. To możemy iść! Prowadźcie.

#3 Muzyka - Włącz. ;3

-Kiedy będziesz?-zadzwoniłam do brata, kiedy siostry Zayn`a mnie zostawiły..
-Już? Tak szybko?-powiedział
-Już jesteśmy tu 2h, Matt. To wcale nie jest mało.
-Patrząc na to ile się tu jedzie, to owszem. To jest mało.
-Nie pyskuj.-powiedziałam
-Daj mi jeszcze co najmniej godzinę.. Proszę Cię, no.. Bądźże siostrą dobrą.
-Dobra, to ja idę się jeszcze przejść. O 18 bądź przy samochodzie!
-Dziena!-rozłączył się.
Wzięłam nogi za pas i szłam przed siebie.. Uznałam, że niemożliwe jest, żeby Zayn nadal stał pod moim domem.. Starym domem, więc udałam się w tamtym kierunku. Odwiedzić stare śmieci. Z tego co wiem.. To dom nie jest przez nikogo zamieszkany, jednak jest kupiony... Mama jakoś musiała skumulować pieniądze na nowy dom, więc musiała sprzedać nasz rodzinny w Bradford.
Od razy gdy weszłam na moją ulicę to zaczęłam się uśmiechać.. Nic się wokół nie zmieniło.. Sąsiadki nadal miały takie piękne zadbane ogrody, przez które cała ulica pachniała już na drugim końcu Bradford. Na ulicy biegały dzieci.. Grały, bawiły się.. Nawiązały tradycję po Nas, a my znów po naszych rodzicach. Usłyszałam szczekanie.. Już od wrot mojej ulubionej sąsiadki szczekał na mnie jej piesek, z którym zawsze się bawiłam..
-No cześć, mały! Ale ty wyrosłeś..-powiedziałam głaszcząc go, ten się cieszył..Dostrzegłam na tarasie siedzącą jego właścicielkę, przywitałam się z Nią, ona się uśmiechnęła.. Biedna starsza pani.. Mieszka sama w dużym domu. Dobrze, ze ma Lucky`iego.. Jednak racja jest w tym, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka.
Z nad przeciwka ktoś krzyczał moje imię.. Zauważyłam moją dobrą koleżankę z byłej klasy.
Przybiegła do mnie, przytuliła, chwilę pogadałyśmy o nowościach, życiu.. Dowiedziałam się, że jednak mnie brakuje w tej wsi... Szkoda, ale ten rozdział musiałam zostawić zamknięty. Za dużo wspomnień. Lecz ponoć tych dobrych się nie zapomina, a złych tym bardziej... Warto spróbować.
-Podobno do Waszego domu ktoś się wprowadził, prawda?-powiedziała Sophie
-Tak? Nic mi o tym nie wiadomo..-powiedziałam-Zresztą.. Moja mama ten dom sprzedała, nie mam pojęcia co robią z Nim jego obecni właściciele..
-Podobno wprowadził się tu ich syn, ale nie wiem.. Może to tylko kolejne plotki.
-Dzięki na informacje, sprawdzę to.-powiedziałam-Miło było Cię spotkać.
-Ciebie też, wpadaj częściej!-pożegnałyśmy się.
Doszłam pod mój stary płot.. Oparłam się i przyglądałam się. Faktycznie przez okno widać jakby ktoś się wprowadzał. Stały kartony, jakieś pudła..
-Pomóc w czymś?-ktoś zapytał.
Philip ♥
Szybko się odwróciłam, przestraszył mnie.
-Nie, nie, dziękuję..-powiedziałam szybko
-Tak się przyglądasz...-powiedział
-A bo to mój dom.. Tzn. był nim jeszcze kilka miesięcy temu.. Jest rodzinny.-dodałam
-A to rozumiem.. Nie martw się, nie wkradam się! Mam to na papierku.-śmiał się chłopak.
Wyglądał na 23 lata, miał ciemną karnację, ciemne włosy.. I nie powiem.. Był przystojny.
-Wiem.-śmiałam się
-Mogę Ci obiecać, że się Nim zajmę.
-Dziękuję.-nadal chichotałam
-A tak w ogóle to jestem Philip.-przedstawił się i podał mi dłoń
-Nathalie.-zauważyłam, że trzyma coś w dłoni-Co masz w ręce?
-Żyletke.. Ktoś zostawił w pokoju.-powiedział-Właśnie miałem wyrzucić, ale Cię poznałem.-zaśmiał się
-To moja.. Mogę?-chciałam ją odzyskać..
Nie wiem czy pamiętacie, ale zostawiłam ją w tym domu specjalnie, aby zapomnieć o przeszłościowych problemach, ale teraz mam ochotę mieć ją z powrotem.. Żal jej wyrzucić.
-Okej..
-Może to dziwne, ale zawsze przynosiła mi szczęście.-skłamałam
-Trzymaj.
-Dzięki.-schowałam ją w portfelu
-Chcesz wejść?
-Nie, wiesz.. Może kiedyś jeszcze wpadnę zobaczyć jak się trzymaj mój dom, teraz muszę już lecieć..
-Szkoda.. Miło było Cię poznać.-powiedział
-Mi również. Udanej przeprowadzki.-poszłam dalej w głąb ulicy. Kierowałam się już w stronę parku.
Zadzwonił mi telefon... Waliyha.
-Hej, coś się stało? Zaledwie godzinę temu się widziałyśmy...
-Nathalie, ktoś chciałby z Tobą porozmawiać...
-Co?-nie usłyszałam odpowiedzi-Halo...
-Cześć, Natty.
Zaniemówiłam.
-Z..Zayn?-zająkałam się
-Tak to ja. Co tam?-odpowiedział po chwili
-Dobrze, żyję.
-Cieszy mnie to..-doskonale wie, co u mnie... kurcze jakie to jest ciężkie
-A co u Ciebie? Jak mija Ci życie? Jako gwiazda?
-Dobrze..
-Jesteś szczęśliwy?
-Jestem, ale.. Tęsknię za Tobą. Brakuje mi Ciebie.
-Życie.-powiedziałam, tak ciężko przeszło mi to przez gardło...
-Spotkamy się?-zapytał
-Niestety, nie mam na to czasu.. ani ochoty. Pracuję, mam dużo zajęć.. Nie mogę.-dlaczego jestem dla Niego taka wredna?
Ale weszłam w to wszystko.. Obawiam się, że nie umiem tego na szybko wszystkiego odwiązać.. Zaplątałam się w własnych kłamstwach.
-Przepraszam...
-Mogę pogadać z Wal?-zapytałam i usłyszałam jak przekazuje jej telefon
-Kochana, przepraszam Cie.. Rzuciłam na szybko, nie dał mi żyć.
-Nic się nie stało, ale nic mu nie mówcie o mnie.. Dobrze?
-Tak jest!
-Zbieram się do domu.. Trzymajcie się!
-Pa pa!-odpowiedziała i się rozłączyła.
Doszłam do parku, po chwili pojawił się też mój brat.
-I co miny stroisz? Zadowolona z wypadu?
-Jak najbardziej!
Wróciliśmy do naszego domu.






HEJ! 
Wróciłam.
Długi rozdział wynagrodził moją nieobecność? Mam nadzieję! 
KOMENTUJCIE PROSZĘ!

NEXT? Jedno słowo: SZKOŁA.
Czyli to co zawsze..
Jak napiszę od razu dodam.

Ostatnia rzecz... 
GŁOSUJCIE!


Lub po lewej stronie jest sonda ;3

KOMENTARZE MOTYWUJĄ!!!!!!

wtorek, 1 września 2015

Blog Miesiąca:Sierpień

Cześć wszystkim! To ja, Dorota. Chciałam oznajmić, że już się w miarę pozbierałam i mogę pisać dalej, połowę rozdziału już mam za sobą, ale dzisiaj wpadam z inną ważną wiadomością. 
Po raz trzeci już zostałam nominowana do BLOGA MIESIĄCA tym razem SIERPNIA! 
Cieszę się ogromnie!

NIŻEJ LINK GDZIE MOŻNA GŁOSOWAĆ!!


Za niedługo również pojawi się sonda na blogu, lecz jak dostanę na to zezwolenie ;3 

A WIĘC PROSZĘ, GŁOSUJCIE NA STILL THE ONE!!! ♥
KOCHAM! ♥

A na przedsmak rozdziału.. Krótki spojler kolejnego 51 rozdziału:

`Chciałam zrobić coś bardzo szalonego, spontanicznego.. Chciałam zrobić coś bez chłopaków, coś sama! Teraz! No może nie koniecznie sama.. Ale od czego mam brata w domu? Mamę? Możemy zrobić coś fajnego, szalonego razem.. Może jakiś wyjazd.. Może.. A może powrót na stare śmieci?
-Bradford.
***
-Co się dzieje?-zapytałam zmartwiona
-Zayn stał pod naszym domu.
-Co? Co ty gadasz?
***
-On chce z Tobą tylko porozmawiać..
-No dobrze, już..`

GŁOSUJCIE NA `STILL THE ONE` ☺