sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 32.

#Muzyka 1 - Włącz ;3 - WŁĄCZAJCIE OD NOWA!


*Nathalie*

-Co do...-usłyszałam, że ktoś kopie w jakieś puszki.
Otworzyłam oczy. Słońce mnie oślepiło, więc szybko je przetarłam. Podniosłam się na łokciach. Na moich nogach ktoś spał, ja leżałam na kocu, przykryta sweterkiem. Zaaraz... czy my całą noc spędziliśmy na podwórku? Wooow... musieliśmy być nieźle wstawieni. Właściwie, to ja nic nie pamiętam, jedynie urywki. Może gdy je poskładam w całość, dowiem się, dlaczego Zayn śpi na moich nogach AŻ 4 metry od swojej dziewczyny??? Oh.. toż to cud.
Odwróciłam się w stronę dźwięków, które mnie obudziły. To Harry wstał i z ręką na głowie, próbował przejść przez tłum ludzi rozwalony po caaaałym podwórku. Przez wydawanie niestworzonych odgłosów prawie wszystkich zbudził.
-Która godzina?-odezwała się El i chwyciła się za gardło.
Wyciągnęłam telefon z bluzy Malik`a i spojrzałam na wyświetlacz.
-No... 11:14.-powiedziałam nieswoim głosem
-Impreza udana.-przeciągnął się Lou, którego zbudziła El
-Na całego..-powiedział ktoś.
Malik przygniatał mi nogi, próbowałam je wydostać. Zaczęłam nimi ruszać. Po chwili mi się udało, a Zayn uderzył głową w ziemię.
-Ups..-powiedziałam
-Miło.-wstał i pocierał bolące miejsce
-Trzeba było się prędzej obudzić.-wzruszyłam ramionami
-Chyba ktoś tu ma kaca...-powiedział Liam
-Chyba wszyscy.-dokończyłam i wstałam z podłogi-Idziemy do domu?-zapytałam
-Ta.. Wypadałoby coś zjeść.-zdziwicie się, ale to NIE powiedział Niall, ale Melanie
-A no.-za to blondyn potwierdził
-Co jest w lodówce?-zapytałam
-Wszystko.-powiedział Lou-Jest uzupełniona.
-No to może... gofry?-zaproponowałam-Wzięłam gofrownicę.
-Co ty tu jeszcze zabrałaś, Natt?-zapytała Danielle-Całą kuchnię?
-Gdy znasz Niall`a bardzo dobrze, wiesz, że każda rzecz przydatna w kuchni się przyda. I nie.. wzięłam tylko gofrownice.-zaśmiałam się
-No dobra.. No to chodźmy robić to żarełko.-powiedziała Ashley.

-Pytają czy są jakieś owoce?-zapytał Niall, gdy wszedł do kuchni, bo oczywiście jak zawsze ja jestem na posterunku...
Mieliśmy robić śniadanie, ale powoli wszyscy się wykruszali, więc zostałam tylko ja...
Boże, nie mam dziś za grosz humoru.
-Tak..-powiedziałam bezsilnie-Coś jest.-otworzyłam lodówkę-Tu są.. em... truskawki, gruszki... Na blacie są jabłka i banany. Zaraz je pokroję. Nie wspomnę o tym, że przydałaby mi się pomoc, ale nie ma sprawy. Zrobię to.-powiedziałam-Weź tą bitą śmietanę... Zaraz dołożę Wam gofrów, tylko ściągnę te co się dopiekają.
-Zaraz ktoś..
-Dam sobie radę.-powiedziałam-Idź to zanieść.-zrobił smutne oczy i poszedł.
Wzięłam się za krojenie tych owoców. Robiłam szybkie ruchy, gdzieś tam głęboko jednak bałam się o swoje palce.
-Może jednak potrzebujesz pomocy.-usłyszałam głos
-Nie musisz...-podciągnął rękawy
-Zaraz zrobisz sobie krzywdę.-uspokoił moje ręce Zayn.
Byłam zestresowana. Może po prostu potrzebuję pobyć sama? Wyciszyć się... Z nimi nie potrafię. Nie potrafię się wypłakać. Zaszedł mnie od tyłu i dotknął moich rąk. Wziął nóż. Zamknęłam oczy, czułam jego oddech na karku.
-Zrobiłaś już wystarczająco. Usiądź sobie, Natt.-zrobiłam jak kazał.
Zayn wyręczył mnie i zaczął kroić owoce.
-Głowa boli?-zapytał
-Trochę.. tabletka zaczyna działać. A Ciebie?
-Już działa.-zaśmiał się-Pamiętasz coś z wczoraj?-znowu zapytał
-Mam zaniki pamięci..-przyznałam się-Wiem, że.. wszyscy zajmowali się sobą, stałam nad jeziorkiem, chyba przyszedł Niall...-pominęłam fakt, że płakałam-I chyba się zaczęłam..-zaśmiał się przerywając
-Tak, wskoczyłaś do wody. A potem za Tobą wszyscy inni.
-Jaki wstyd..-złapałam się za głowę
`-Dokładnie.`
-Tak, jako jedyny nie wszedłem.-powiedział
-Tak, a potem rozmawialiśmy i powiedziałeś, że jako jedyny masz jeszcze trochę rozumu w głowie.-wyszczerzył się
-Dokładnie.
-A pamiętasz.. o czym gadaliśmy?-dopytywałam
-Właściwie.. Nie.-skrzywił się-Ty pamiętasz?
-Właśnie też nie... I nie mam pojęcia jak to się stało, że spałeś na moich nogach.-zaśmiałam się.
Cieszę się, że nie pamięta. I cieszę się, że ja nie pamiętam. Mogłam palnąć coś głupiego lub kompletnie bezsensownego. Albo coś, co przywiało by wspomnienia. Cieszę się, że byliśmy wystarczająco pijani, by tego nie pamiętać.
-Tego też nie wiem.-spojrzał mi w oczy i patrzył jak.. na zdobycz?.
Odchrząknęłam, zmieszałam się.
-Pokrojone.-powiedział
-Okej, to weź owoce, ja wezmę gofry i zanieśmy głodomorom.
-Tak jest.

WŁĄCZ MUZYKE JESZCZE RAZ! :D

-Nathalie...-Niall wbił mi łokieć w żebra.
Zrobiłam kwaśną minę i spojrzałam na niego złączając brwi. Pokazał na Lou. Zwróciłam tam wzrok.
-Pytałem, czy masz może ochotę zagrać z nami w Twister`a po śniadaniu. Mówiłaś, że to...
-Przepraszam, ale nie mam ochoty...-przerwałam mu-Właściwie to jeść też już mi się nie chce.-spojrzałam na zmasakrowanego przez moje przemyślenia i widelec gofra na talerzu.
Zjadłam połowę.
-A na co masz ochotę?-zapytała Danielle
-Mhhmm... nie mam pojęcia. Posprzątacie?
-Pewnie.-powiedziała Mel, wszyscy mi się przyglądali
-Dziękuję. Przepraszam.-wstałam od stołu i poszłam do `mojego` pokoju.
Wyjęłam czyste ciuchy z walizki i potrzebne rzeczy do kąpania i poszłam pod prysznic. Potrzebowałam tego.
Czysta i pachnąca oraz orzeźwiona wyszłam z łazienki.

Podeszłam do okna. Ładna pogoda. Taka w sam raz.. Ktoś zapukał. Odwróciłam się.
-Nathalie, wszystko w porządku?-Melanie
-Oczywiście, dlaczego pytasz?
-Wydajesz się.. inna.
-Po prostu jestem zamyślona i mam kaca.-zaśmiałam się-Muszę pobyć sama, Mel. To wszystko. Nie chcę Wam psuć weekendu.
-Nie psujesz, idiotko. Martwimy się o Ciebie.-przytuliła mnie
-Niepotrzebnie, na prawdę. Idź graj w tego Twister`a.
-No okej.-poszła w stronę drzwi-Oby tak dalej z Niall`em.
-Hej!-pisnęła
-Ja już tam widzę co się dzieje.-zaśmiałam się
-Nic się nie dzieje.-uciekła.
Zaśmiałam się do siebie. Usiadłam na łóżku.
Patrzyłam 5 minut w jedno miejsce, ale nie.. Koniec. Zaraz się tu uduszę! Taka piękna okolica, nie mogę zmarnować tego miejsca. Wzięłam telefon i poszłam na dół. Zerknęłam do salonu. Grali w ową grę planszową. Ubrałam trampki i wyszłam na świeże powietrze.
Szłam prosto przed siebie, wzdłóż jeziorka, myśląc. Rozmyślając nad życiem. Co mi z niego zostało? Zdawałoby się, że bardzo dużo. Ale tak szczerze... Najlepsze lata swojego życia zmarnowałam. I to kompletnie... A zostało mi dużo? Przecież nikt nie wie kiedy odejdzie. Dziś ktoś jest, jutro kogoś nie ma.

`Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.`

Rozpłakałam się. Płacz pomaga... Babcia zawsze mówiła:
`Płacz, płacz, mniej wysikasz.`
Tęsknię za nią, baaaaaardzo mocno. Brakuje mi jej, tak jakby połowy mnie. Ale babci już nie ma. I nie będzie przez najbliższe sto, tysiąc, 356456 dni. A czas leci dalej.
Czuję się samotnie-ogólnie. Nie teraz, w tej chwili. Ogólnie czuję się samotna i niepotrzebna. Piąte koło u wozu? Nathalie Silence we własnej osobie.

`Samotność-najlepsza możliwa czynność do poukładania sobie myśli i odizolowania się od szczęśliwych ludzi.`

Chciałam przeszukać kieszenie, ale w spódnicy nie ma kieszeni.
-Zdaje się, że tego potrzebujesz.-odwróciłam się gwałtownie.
Zayn trzymał w ręce paczkę fajek.
-Śledzisz mnie?-zapytałam zakładając dłonie
-Nie... martwię się.-powiedział z smutkiem
-Niepotrzebnie.-uciekłam wzrokiem
-Wcale.-powiedział sarkastycznie-A dowodem na to są spływające łzy po Twoich policzkach.-spuściłam wzrok, wyciągnęłam rękę po papierosa, ale Zayn przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
Wcale nie żałowałam, bardzo tego potrzebowałam.
-Przytul mnie, Zayn. Błagam Cię, nie chcę być sama.-zaszlochałam
-Nie jesteś i nie będziesz, słoneczko.-pocałował moje włosy.
Staliśmy tak kilka minut, czerpałam energię od Zayn`a. Energię, której potrzebowałam do życia, a nie miałam jej za grosz.
-Skąd wiesz, że potrzebuję zapalić?-zapytałam odsuwając się
-Też potrzebuję w takiej sytuacji. Wiem, że to odstresowuje, a nawet daje bolesnego kopa w tyłek, aby wziąć się za siebie i żyć!
-Perrie nie lubi gdy palisz...-powiedziałam, gdy wyjmował 2 papierosy
-Czego oczy nie widzą, tego nie zaboli... A zresztą ona wie, że to nie jest takie łatwe, rzucić od tak.. Nie palę nałogowo. Staram się to ograniczyć.-powiedział podając fajkę-Usiądziemy?-pokiwałam głową i zajęliśmy miejsca na piasku
-Skąd wiedziałeś, że byłam w takiej sytuacji.
-Nathalie, to widać.. Potrafię Cię rozczytać jak nikogo innego.. Już gdy kroiłaś, to bałem się o Twoje zdrowie i palce.-zaśmiał się-Byłaś jak w transie, więc Ci pomogłem... Potem przy śniadaniu znów siedziałaś jak zahipnotyzowana, bez życia.. Odeszłaś do pokoju, Mel potem powiedziała, że wszystko z Tobą w porządku. Wiedziałem, że tak nie jest, a upewniłaś mnie w tym, gdy spojrzałaś na grających w Twister`a, a potem wyszłaś. Może i chciałaś być sama, ale ja wiem, że kogoś potrzebujesz. I zgadłem, potrzebowałaś się do kogoś przytulić.
-Przez cały ten czas szedłeś za mną? To.. daleko.-zdałam sobie sprawę, że jestem.. na moje oko ok. 1,5 km od miejsca naszego pobytu
-Tak. I nie żałuję.-powiedział i zaciągnął się papierosem.
Otarłam łzy i też się zaciągnęłam. Zayn patrzył przed siebie. Też tam spojrzałam i zauważyłam nicość na przeciwko jeziora. Bardzo ciekawą nicość.
-Opowiedz mi coś o sobie, coś innego niż wiedzą wszyscy...
-Co mam Ci powiedzieć?-powiedziałam bezsilnie
-Nie chcę znać tych wszystkich złych szczegółów z Twojego życia, bo poznałem ich już wiele i mam nadzieję, że wszystkie..-oj nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz...
-Nie wiem.. Może zadawajmy sobie pytania?
-Okej... Ulubione kolory?

-Niall gra cudownie..-powiedziałam.
`-Prawda.. też coś tam pobrzdąkuję. A ty? Grasz?`
Tak z kolorów, przeszliśmy do muzyki... ah tak, tematy. :D
-Prawda.. też coś tam pobrzdąkuję. A ty? Grasz?-zapytał
-Właściwie to ja...-przerwał mi dzwonek jego telefonu
-Przepraszam..-wyjął go z kieszeni-Pezz.
-Powinieneś odebrać.-powiedziałam, a on przyłożył telefon do ucha, skupiłam się na falującej wodzie.
Dopiero gdy się odezwał do mnie, zareagowałam.
-Martwi się.. Pora wracać, siedzimy już tu 1,5h.-wstał.
Ja siedziałam nadal.
-Nathalie...
-Idź, idź.. ja zostanę.
-Sama?-zdziwił się
-Kilka ostatnich lat swojego życia byłam sama...-powiedziałam zerkając na niego-Kilka godzin mnie nie zbawi.-posmutniał
-Na pewno?
-Tak, Zayn. Wracaj do nich. Ja się nie zgubię. I nie martwcie się.-wymusiłam uśmiech
-Dobrze.-powiedział i odszedł.
Patrzyłam jak się oddala... Powoli znika z mojego punktu widzenia. Znów zaczęłam płakać. Zayn zadawał takie oczywiste pytania. Przecież tego nie zapomniałam, znałam odpowiedź na prawie każde pytanie, które mu zadałam... Moje życie zmieniło się o 360 stopni, więc wszystko nie jest takie kolorowe jak kiedyś. Ale Zayn.. on nic się nie zmienił. Nadal te same nawyki, ulubione jedzenie, kolory.. opowiedział o siostrach. Przecież ja to wszystkim wiem. Jaki to ból, wiedząc to... Wiedząc też, że on o tym nie wie... Znów łzy polały się po policzkach.
Tak bardzo tęsknie za moim Zayn`em.
Ale nie potrafię mu na nowo zaufać.
Nie chcę psuć tego co się zrodziło na nowo.
Nie chcę wtrącać przeszłości w teraźniejszość.
Niech zostanie tak jak jest.
Na razie....
Teraz moje przemyślenia przerwał mój telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz - Ally.
-H-Halo?-odebrałam
-Natt!-usłyszałam radosną siostrę-Co tam? Słyszałam, że się bawisz!
-Hej, też Cię miło słyszeć.-zaśmiałam się-Fajnie, że dzwonisz. U mnie... tak samo. Jak tam? Ślub?-pociągnęłam nosem
-Ślub za 2 tygodnie. W Londynie - u Was oczywiście. Jestem mega podniecona! Jaram się jak pies szynką, normalnie!-powiedziała-Nie mogę się doczekać.. Za tydzień u Was lądujemy, potem przygotowania ostateczne i i i... WEEDING!
-Cieszę się, że się cieszysz, skarbie.-powiedziałam ocierając łzy
-Ale dosyć już tego o mnie... Co się dzieje?
-A co ma się dziać?
-Słyszę, Nathalie. Siorpiesz.. Pociągasz nosem i zapewne ocierasz łzy, które spływają po Twej ślicznej buzi. Gdzie jesteś?
-Siedzę nad jeziorkiem.
-Sama?
-Wiesz, że...
-Nie filozofuj. To przez Zayn`a, tak? Znowu...
-Po części...
-Opowiadaj, wiesz, że to ci dobrze zrobi.
-Oni są szczęśliwi, Allison. A ja im tylko przeszkadzam...
-Nathalie.. Nie prawda. Jak możesz tak mówić?-powiedziała
-Ależ oczywiście, że prawda. Widziałam to wczoraj... Każdy ma kogoś.. Kogoś ważnego. A ja? Dokładnie pamiętam, co wczoraj.. po pijaku, ale pamiętam.. Pamiętam co powiedziałam Niall`owi; `Płaczę, bo jesteście szczęśliwi.. A ja samotna.` Tak bardzo się cieszyłam, że mogę z nimi jechać.. A teraz tak bardzo żałuję, że tu jestem. Wolałabym siedzieć w moim pokoju i płakać w poduszkę, tak jak to robiłam przez ostatnie lata.
-Cieszę się, że mi to mówisz, siostrzyczko. Cieszę się, że znów się na mnie otwarłaś. Nie dusisz w tego sobie.. Wiesz z czego jeszcze się cieszę?-wytarłam łzy-Z tego, że tylko płaczesz.. Płacz to nic złego, cieszę się, że...
-Nigdy więcej nie tknę żyletek, Ally.-wyjąkałam-Nie warto. Nie warto marnować swojego krótkiego życia.
-Cieszę się, że to zrozumiałaś.-powiedziała-I nie jesteś sama! Nigdy, przenigdy tak nie mów! Nawet niech Ci to przez myśl ni przechodzi. Słońce, masz mnóstwo przyjaciół. Masz rodzinę..
-Moi przyjaciele.. Oni zajmą się sobą, a ja zostanę sama. Rodzina? Muszę pół świata przelecieć, żeby dostać się do Ciebie. Mama jest całymi dniami w pracy, a Matt ma swoje życie.
-Kochanie, jeśli to są prawdziwi przyjaciele to nigdy Cię nie opuszczą.-powiedziała ze smutkiem
-Oni mają swoje życie, nie mogą użalać się nade mną.-dalej ciągnęłam swoje
-Przestań! Rozmawiałaś o tym z Niall`em?
-Z Niall`em? Tyle co wczoraj.. Co nic z tego nie pamiętamy. A zresztą co on ma do tego? Pomagam mu zdobyć dziewczynę! Potem mnie zostawi, nie będę już nikomu potrzebna...
`-Nigdy tak się nie stanie.`
-Nigdy tak się nie stanie.-usłyszałam głos za sobą i zobaczyłam blondyna, Allison zastygła w telefonie
-Przepraszam, Ally. Mu-Muszę kończyć.-zrozumiała i rozłączyła się.
Patrzałam na Niall`a.
-Słyszysz, idiotko.-podszedł do mnie i klęknął naprzeciw-Nigdy Cię nie zostawię, jesteś moją siostrą. Jak możesz w ogóle tak pomyśleć? To najgłupsza rzecz jaką słyszałem w życiu! Jesteś mi potrzebna jak powietrze! Nie jestem Zayn`em!-prawie płakał-Nigdy Cię nie zostawię! Gdybym miał wybierać pomiędzy miłością, a przyjaźnią wybrałbym to drugie. Wybrałbym Ciebie, Nathalie! Wiem o Tobie wszystko! Jak możesz tak myśleć?-nieliczny raz widziałam jak Niall płakał... towarzyszył mi i przytulił mnie-Nie myśl tak, proszę. To boli..

#Muzyka 2 - Włącz ;3 - WŁĄCZAJCIE OD NOWA!

-Nie zostawisz mnie?-wyjąkałam tuląc go
-Nigdy!-ścisnął mnie-Jesteś moja na zawsze!
Trwaliśmy tak w mocnym uścisku kilka minut. Płakaliśmy nawzajem. Gdy już się uspokoiliśmy się odsunęliśmy się od siebie, zapytałam:
-Jak mnie znalazłeś?
-Zapytałem Zayn`a, powiedział mi gdzie jesteś... Musiałem Cię znaleźć. Chciałem wyjaśnić wczorajszą sytuację, ale mam nadzieję, że już się wyjaśniła.-spojrzał na mnie pokrzepiająco
-Przecież nic nie pamiętamy...
-Pamiętam to.-dodał-Siedzi mi to w głowie od momentu, gdy powiedziałaś, że jesteś samotna, bo my jesteśmy szczęśliwi. Nigdy, rozumiesz? Nigdy!-potrząsnął mnie
-Okej.-powiedziałam-Okej.
-Chodź tu!-jeszcze raz mnie przytulił-Wracajmy już...-powiedział
-Posiedzę....
-Natt, siedzisz już tu dobre 4 godziny. Zaraz dochodzi 17:00. Nic nie jadłaś.. obiadu ani nic.-dodał-Nawet mnie nie denerwuj.
-Okej.-wyszeptałam-Możemy iść.

*Niall*

Chwyciłem ją za dłoń i poszliśmy w stronę domku. Nastąpiła cisza. Nathalie miała spuszczoną głowę. Pewnie nadal miała totalny mętlik w głowie tak jak ja... Nie mieściło mi się w głowie to, że ona mogła pomyśleć, że jest nikomu nie potrzebna.. Co za brednie! Mi jest potrzebna do normalnego funkcjonowania! Nie potrafię już wyobrazić sobie życia bez Natt. Jest częścią mnie.
Ale czy to moja wina?
Możliwe.
To przeze mnie się tak mogła poczuć. Cały wczorajszy wieczór największą uwagę zwracałem na Melanie, czasami spojrzałem na siedzącą i pijącą drinki na ławce Natt. Modliłem się, aby nie zbłaźnić się, aby nie zmarnować szansy, okazji... A zawiodłem.
Znowu ją zawiodłem.
Obiecałem, że już nie będzie cierpieć.
Cierpiała przeze mnie. To moja wina. Obiecałem, znów nie dotrzymałem. Jestem kretynem.
To przeze mnie Nathalie płacze.
-Przeze mnie..-wyszeptałem
-Proszę, Niall.. Tylko się nie obwiniaj.-powiedziała, jakby czytając mi w myślach-To nie Twoja wina.
-Moja. Moja... To miał być najlepszy wypad! Zrujnowałem to..-powiedziałem przepełniony żalem
-Może być.. Przecież nie może go zepsuć mój humorek.-powiedziała
-To ja go zepsułem..
-Nie, to ja... Znów coś po pijaku nazmyślałam, raniąc Cię.
-Powiedziałaś prawdę.-zaapelowałem
-Nie do końca.. Wiesz, że po pijaku się wszystko wyolbrzymia.-zaśmiała się ponuro
-Ponoć po pijaku się mówi prawdę.
-Czasami.-zerknęła na mnie-Ale obiecaj mi jedno...
-Jeśli tej obietnicy będę zdołał dotrzymać.-zatrzymała się, co zmusiło mnie także do zastopowania
-Niall, nigdy, ale to nigdy mnie nie zawiodłeś! Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałam! Na prawdę! Proszę Cię, nie mów tak... Ranisz mnie.
-To boli... Że Cię ranię.
-No właśnie.-wyszeptała-Więc proszę... zapomnijmy.
-Znowu?
-Tak.-pokiwała głową-I obiecaj mi, że ostatnie chwile tego weekendu spędzimy najlepiej jak potrafimy! Znając naszych przyjaciół, ta noc będzie równie niezapomniana...
-Na pewno nie mniej niż wczorajsza...
-Postarajmy się, żeby to był ten nasz wymarzony weekend.-kontynuowała
-Obiecuję. Obiecuję też, że nie będziesz sama.
-Niall...
-Mhm?
-Wczoraj płakałam, bo... nie tylko dlatego, że byłam sama. Chodziło mi o wszystkie lata... Zayn i w ogóle...-słuchałem-Ten księżyc odbijający się o przejrzystą wodę był taki skłonny do refleksji... po prostu. Wszystko sobie przypomniałam.
`-Lubię płakać. W ten sposób okazuję smutek, żal...`
-Rozumiem... Ale to nadal moja wina. Miałaś nie płakać.
-Lubię płakać. W ten sposób okazuję smutek, żal... Lepiej to niż...
-Tak. Lepiej to niż.. rany.
-A płacz to nic złego.-uśmiechnęła się-Możesz mi jeszcze obiecać, że to... co powiedzieliśmy-wszystko!-zostanie między nami?
-Oczywiście! Obiecuję.-uśmiechnąłem się
-Chodźmy przeżyć ten cud weekend!-powiedziała wreszcie
-Chodźmy!-powiedziałem, a ona uderzyła mnie w ramię
-Berek!-krzyknęła-Gonisz, blondasie!
No i stres odreagowany.

-Dobra, dobra...! Już się tak nie popisuj...-dobiegłem do celu, gdy Natt już tam na mnie czekała
-Jestem lepsza! Nie żartuj, że mnie nie potrafiłeś złapać!
-Nie najlepiej z moją kondycja teraz.-zaśmiałem się, głośno oddychając-Ty też jesteś zdyszana!
-Kto by nie był?-zaśmiała się gardłowo-Ale ty pobijasz wszystko!-popchnęła mnie lekko, a ja poleciałem na tyłek
-Nathalie!-krzyknąłem głośno-Zadek mnie boli!
Ona stała i śmiała się. Jak widać, wróciło jej mnóstwo sił. Uśmiechnąłem się na tą myśl.
Wstałem z podłogi i otrzepałem dupę.
-No i co się śmiejesz?-powiedziałem z przekąsem-Bo się zaraz posikasz...-zgięła się w pół ze śmiechu.
Wbiłem jej palec w żebra ze śmiechem.
-Nathalie? Gdzie byłaś?-na zewnątrz wyszli prawie wszyscy.
Nie było Ashley i Hazzy.
`-A.. A czy to ważne?`
Natt uspokoiła się trochę i popatrzała w ich kierunku. Zauważyłem, że zerknęła na Zayn`a.
-A.. A czy to ważne?-zająknęła się-Ważne, że już jestem.
-Nathalie była cała i bezpieczna. Znalazła sobie świetną miejscówkę.-zaśmiałem się podchodząc do niej
-4 godziny?-zapytała Perrie
-Taaak.-powiedziała
-Nie nudziło Ci się?-dodała
-Nie... Myślałam, zadzwoniła siostra. Rozmawiałam z.. Niall`em jak przyszedł. Czas zleciał, a czasami lubię sobie posiedzieć w samotności.
-Gdzie dwójkę zgubiliście?-przerwałem tą konwersację
-Pilnują ogniska i kiełbasek.-odpowiedziała mi Eleanor
-No to może chodźmy do nich.. Pewnie już będzie gotowe.-powiedział Lou
-Dobry pomysł.-zauważyłem, że Zayn już dawno odszedł..

-Mogę poprosić panią do tańca?-zapytałem Natt, po tańcu z Melanie
-Ależ oczywiście.-podała mi rękę-Co to się stało, że odstąpiłeś Mel?
-Muszę potańczyć z przyjaciółką też trochę.-okręciłem ją-Rozmawiałaś z Zayn`em?-zapytałem
-Nie... Dlaczego?
-Tak pytam. Pojadłaś?
-Tak.-zaśmiała się-Kiełbaski by Harry były bardzo smaczne.
-A piłaś coś?-zadałem kolejne pytanie
-Nie, tato.-zaśmialiśmy się-JESZCZE, nie. A ty?
-Nie, mamo, JESZCZE nie. Ale mam zamiar się upić.
-Tak, ja też.-dodała-I spędzić cudowny wieczór.
-Dokładnie.-okręciłem ją tak, że położyła mi się na rękach, a piosenka się skończyła
-Odbijamy!-powiedział Lou i odebrał mi Natt.
Spojrzałem na resztę towarzystwa. Liam tańczył z Dani, El i Pezz ze sobą, Harry zajmował się Ash i Mel, a Natt śmiała się w tańcu z Lou, który robił dziwne pozy. Kogoś mi brakowało.
Gdzie jest Malik?
Rozejrzałem się i dostrzegłem go przy tafli jeziorka - jak Natt wczoraj.
Podszedłem do niego.
-A ty co dziś odwalasz? Czemu się nie bawisz?
-Bawię się... tylko muszę pomyśleć.
-Stary...
-Jak to robisz? Przyszła taka radosna. Ja zastałem ją tam taką smutną... ona nie mówi mi całej prawdy, wiem to. Ale może to coś, czego nie powinienem wiedzieć?
-Zayn...
-Masz z nią najlepszy kontakt... Ona jest z Tobą taka szczęśliwa.
-Nad tym rozmyślasz?-zapytałem
-Ona jest taka tajemnicza.. Chciałbym ją odkryć.-nie odpowiedział na moje pytanie
-Chyba z nią dzisiaj rozmawiałeś.
-Rozmawiałem - prawda. Dowiedziałem się o niej czegoś.. Zadawaliśmy sobie pytania, wiesz? W wielu rzeczach.. przypominała Natty...
-Zayn...
-.. Gdy zadzwoniła Perrie, zostawiłem ją tam. Pytałem czy ze mną wróci.. Nie chciała. Chciała być sama. Dobrze, że tam poszedłeś.
-Zayn, chciałem z nią porozmawiać. A poszła ze mną z powrotem, bo już późno...
-Chciałbym być z nią tak blisko...
-Jesteś dla niej ważny.-spojrzał w jezioro
-Ale to Ciebie potrzebuje...-powiedział
-Ciebie też potrzebuje. I to nawet nie wiesz jak..-powiedziałem cicho, nie skomentował tego..
-Chodźmy się upić.-powiedział

*Nathalie*

-Kurwa, picia brakło!-krzyknął Harry
-W kuchni jest..-powiedziała już na pół śpiąc Perrie.
Dochodzi 23:00, dużo osób jest już mega wstawiona. Ja kontaktuję, jakby coś..
-Przyniosę.-wstałam z kolan Lou i poszłam po trunki.
Tak siedziałam se na Lou, a co?! To był zajebisty wieczór...:D
Weszłam do kuchni i poustawiałam na stół kartony z sokami, coca-colę itp. Ktoś wszedł do kuchni.
-Zayn? Przyszedłeś mi pomóc?
`-Ufasz mi?`
-Zapomniałem zadać ci jedno pytanie dzisiaj..-mówił nie wyraźnie, co oznaczało, że jest baaaaaaardzo pijany...
Ale go jutro główka będzie boleć.
-Słucham?-uśmiechnęłam się
-Ufasz mi?
-Tak.-powiedziałam
-Jestem dla Ciebie ważny?
-To już drugie pytanie...
-Jestem?-zbliżył się
-Jesteś.-cofnęłam się, ale blat uniemożliwił mi dalszy krok
-Podobam Ci się?-zapytał patrząc mi w oczy
-Zayn.. Miało być jedno pytanie.. Z tego co umiem liczyć..
-Powiedziałem..-jąkał się-Że, że zapomniałem.. spytać. Nie jedno pytanie... Podobam?-nadal się zbliżał
-T-tak.-powiedziałam nieświadoma i pijana.
A Zayn coraz bardziej się zbliżał....
-Z-zayn..-dotknął mojej twarzy.
Jego twarz coraz bardziej zbliżała się do mojej...
A jego usta od moich dzieliły centymetry...





***
`Dorota płakała gdy to pisała.`
Rozdział całkiem smutny.
Przepraszam, że z takim opóźnieniem. ;c 
Ale myślę, że było warto czekać, hmmm? ;>
Kocham Was wszystkich! ♥

Chciałabym mieć takiego przyjaciela jak Niall.

Spóźnione życzenia dla mojego ulubieńca!
Wszystkiego najlepszego, LouLou! <3



WCHODZIĆ!

ASK - kilka przemyśleń rozdziału poprzedniego, Natt, Zayn, Niall itp :3 
+ zaobserwuję wszystkich czytelników, tylko napiszcie!!!

LIKE TU - konkurs

ANKIETY po prawej i lewej stronie

Miłego wolnego :D


KOMENTARZEEEEE! *o*

środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 31.

ROZDZIAŁ Z DEDYKACJĄ DLA IZYYYYY ! ♥

#1 Muzyka - Włącz. ;3

*Nathalie*

-Natt, śpioszku...-ktoś mnie budził
-Mmm?-przeciągnęłam się
-Dojeżdżamy.-powiedział Zayn
-Jestem zmęczona...-powiedziałam
-Właśnie Cię obudziłem.-zaśmiał się
-No ale jestem zaspana....
-Dobrze, już dobrze. Jeszcze jakieś 15 minut. Możesz się zdrzemnąć.-powiedział.
Opadłam na niego.
-Whow, whow, whom.. A tam co się dzieje?-zapytał Lou zerkając w lusterko
-Takie rzeczy.-dodała jego dziewczyny
-Podrywamy się, a co?-powiedział Zayn, a ja spaliłam buraka
-Lepiej już nic nie mów, Zayn, bo mi się Nathalie w aucie spali.-`spłonęłam rumieńcem`.

-Wychodź..-pogładził mój po
liczek Zayn-Naaatt. Jesteśmy..-szeptał.
Było mi tak dobrze, że nie chciało mi się otworzyć oczu. Naraz ktoś szarpnął za drzwi, pociągnął moją dłoń, a ja dosłownie wyleciałam z auta. I gdyby nie Harry, który stał niedaleko, poleciałabym na twarz.
-Louis, debilu!-powiedziałam-Dziękuję, Harry.
`[...]  Z Tobą to trzeba na ostro...`
-Leżałaś mi na koledze, nie mogłem patrzeć jak łagodnie się z Tobą obchodzi. Z Tobą to trzeba na ostro...
-Głupi!-przeciągnęłam się
-Nathalie spała!-krzyknęła Ashley
-Bo Nathalie jest śpiochem.-powiedział Niall i zaśmiał się
-Nie prawda...
-Nie, wcale...
-Oj cicho siedź...-powiedziałam.
Wyciągnęliśmy z aut bagaże i weszliśmy do domu.
-Pięknie tu..-powiedziałam.
Atmosfera panująca w tym domu była dobra, uczuciowa, łagodna. Większość mebli była drewniana, jak to w domkach nad jeziorem. Nie był to jakiś domek pięciogwiazdkowy. Było normalnie, co mnie bardzo ucieszyło. Nie muszę się czuć nie komfortowo... Ciekawe jak jest na górze.
-Jak dzielimy pokoje?-zapytał Li-Jest pokój, 2-osbowy, 3-osobowy, 3-osobowy i 4-osobowy.
-Jedno miejsce będzie wolne.-zaapelowała Dani
-Dokładnie.-podpowiedział Zayn
-Kotku, my dwójkę, co?-powiedziała Perrie i zrobiła `słodką` minkę dla Zayn`a.
Odwróciłam głowę. Słodko, że się zaraz zrzygam.. Rzygam tęczą i sram cukrem, normalnie. Wywróciłam oczami, Niall zachichotał, ale przeleciałam go zabójczym wzrokiem i uciszył się.
-To co.. Wy bierzecie 2?-zapytał Daddy
-Dlaczego nie? Tak!-odpowiedziała za Malik`a dziewczyna
-To dwójkę już skreślam... Dalej.
-Skoro jest to taki nasz wyjazd, to i tak w pokojach będziemy tylko spać, a nie spędzać całe dnie. Trzeba się bawić...-powiedziała Ash, a wszyscy się z nią zgodzili
-O ile w ogóle będziemy w nich spać.-powiedział Harry
-O ile w ogóle będziemy spać.-wyszczerzył się Lou
-Ja będę..-wyszeptałam.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że w sumie to jestem tu niepotrzebna.. Przecież chłopcy mają swoje dziewczyny, którymi się będą zajmować, a Niall i Hazz będą z Ashley i Melanie... Czyli, że ja będę siedzieć sama, co wiąże się z tym, że pójdę spać.. bo co robić?
Ah.. a miał to być cudowny weekend.
-Nie przesadzaj... Będziemy się bawić!-wziął moje ręce Lou i ruszał nimi, że niby w tańcu..
-Ah tak..
-No to jak te pokoje?-zapytał Nialler
-Nathalie? Proponujesz coś?
-Mi to tam, wiesz.. Byle by było łóżko.
-Specjalnie Twoje wyniesiemy.-zażartował Harry
-Ha, ha, ha.. Very funny.-zmrużyłam oczy-To ja sobie idę do 3. Ktoś ze mną?
-Ja!-wyszczerzył się Harry
-Ktoś inny?-szybko zaprzeczyłam
-No to my pójdziemy.-powiedziała Mel i pokazała na Ash
-Hej.. ja chcę być z tymi laskami!-powiedział Harry
-Nie ma mowy... ja chcę z nimi być.-dodał Niall
-Pobijcie się.-powiedziałam-To idźcie z nimi, a ja sobie na kanapię będę spała.
-Po moim trupie.-warknął Louis
-Nathalie lubi spać na ziemi.-powiedział Harry i przybił piątkę z Niall`em
-Ciekawe, kto tu lubi spać na ziemi...-powiedziałam-Ale fakt.. mi to nawet ziemia nie przeszkadza.
-Jejku, Natt.. Ja cię przygarnę.-powiedziała El
-Tak!-krzyknął Lou
-Nie...-skurczyłam się-Oni mi spać nie pozwolą.
-Nasze drzwi są otwarte.
`-Wiesz, że Cię kochamy.`
-O wy gady podstępne.. Ze mną nie chcieliście być, tylko z tymi oto kobietami.-powiedziałam do Loczka i blondyna pokazując moje 2 przyjaciółki
-Wiesz, że Cię kochamy.-powiedział Nialler
-Tak, tak... To co? Ja idę z Lou i El, a Dani i Li razem?-zapytałam, aby się upewnić-To będzie udręka..
-A może tak ja przejdę zamiast Lou, żeby dziewczyny były razem?-zapytała Danielle
-Nie!-krzyknęli chłopcy
O co im chodzi?
-Tak?-powiedziałam ze strachem
-Nie róbmy zmian.-dostrzegłam ten błysk w oku BooBear`a
-O Matko...
-Come on, barbies... Chodźmy do pokoju.
Wzięliśmy swoje walizki i poszliśmy schodami w górę. Chłopcy pomogli dziewczynom. No tak. Zostałam sama na dole z 3 torbami. Wzięłam je założyłam na siebie i zaczęłam się wspinać po schodach.
-Gdzie Nathalie?-usłyszałam-Zwariowałaś... Przecież ci pomożemy.-powiedział Liam-Zayn..
-Natt, od czego ty masz usta? Żeby krzyczeć chyba...
-W nocy moje imię.-oblizał wargi Lou-Ała!-dostał od El
-Mocniej El!-krzyknęłam.
Zayn i Liam wzięli moje torby i zanieśli do pokoju w którym mam spać. Na pierwszym piętrze było 5 drzwi. Ten dom był całkiem duży, mały się tylko wydawał.. Weszłyśmy z El do naszego pokoju, bo Lou się zgubił po drodze.
-Ładny.-powiedziała lokatorka-Łóżka rozdzielne!
-No i dobrze.-powiedziałam
-Zawsze można złączyć.-powiedział nam do ucha Lou
-Louis!!! To mnie tu nie będzie.-powiedziałam
-A czy ja powiedziałam, że złączyć tylko 2 łóżka? W grupie raźniej!
-Lou!-pisnęła Eleanor
-Się śpi w rzeczy samej..-powiedział Lou i skoczył na łóżko.
Rzuciłam walizkę i opadłam na najbliższe łóżko.
-Uh... ulga dla nóg, ciała i mnie.-powiedziałam, usłyszałam, że El też wzdychała, co znaczy, że też się położyła
-Niewiarygodnie miękkie łóżka.

#2 Muzyka - Włącz. ;3 

Leżałam z zamkniętymi oczami i byłam skłonna do zaśnięcia, ale Lou i El leżeli i rozmawiali. Nie marnowali czasu, złączyli już swoje łóżka i w ogóle nie zwracali na mnie uwagi... W sumie mogę odpocząć. :]
Nagle ktoś wparował do naszego pokoju, Lou i El ucichli, a ja nadal udawałam, że śpię.
-Co wy tu robicie? Robimy coś?-zapiszczał Harry
-Chodźmy pozwiedzać okolice!-usłyszałam Ash.
Każdy coś skomentował, więc zliczyłam, że wszyscy tu są.
-A co wy Nathalie zrobiliście?-usłyszałam Niall`a i moje łóżko ugięło się
-A no tak.. ona tu jest.-miło, El...
-Śpi? Serio aż tak zmęczona?-zapytał Liam
-Nie wiem.. Siedziała.. Leżała jak mysz pod miotłą. Sam zapomniałem, że jest na trójka w pokoju.-dodał Louis, cholernie miło...
Sarkazm.
-To jest śpioch, co poradzisz.-powiedział Niall
-Słoneczko..-ktoś pogłaskał mnie po policzku, wyczuwam Mel
-A może by jej tak..-pewnie Harry wpadł na kolejny durnowaty pomysł
-Tylko mnie dotknij, Styles, a postaram się, żebyś nie miał dzieci.-powiedziałam z zamkniętymi oczami przez poduszkę
-Nie śpisz?-odezwała się Perrie
-Nie..-wstałam-Nie dało się. Oni-pokazałam na Eleunor-non stop kłapali dziobami i o mnie zapomnieli, tu jakieś czułe słówka, tu inne miłości.. matko. Rzygam tęczą.-zaśmiali się-A teraz wy wparowaliście i się nasłuchałam o sobie i coś tam jeszcze...
-Udawałaś, że śpisz?
-Czasami tak robię. To odpoczynek.-wyszczerzyłam się
-Gdy będziesz miała chłopaka, to też będziesz miała takie czułości, miłości i inne skromności.-powiedziała El-Na dzień dzisiejszy musisz wybaczyć.
-A wierzysz w cuda?-zapytałam z uśmiechem.
Nikt tego nie skomentował. Niall, Mel, Ash i Zayn wiedzieli jakie jest moje zdanie.. Ja nie zasługuję na chłopaka. Reszta jednak mogła to odebrać w inny sposób. Taki Harry na przykład...
-Na prawdę nie miałaś nigdy chłopaka?-zapytał
-Nie..-powiedziałam-Nie znalazłam nikogo odpowiedniego. Nie poznałam...-kłamałam, wiedziałam, że poznałam-Zayn`a, ale im tego nie powiem...-Która godzina?-zapytałam
-Nie wierzę, taka laska, a..-Harry`emu chyba nie mieściło się w głowie to, że byłam i jestem sama.
Cóż, przecież to nie wygląd się liczy, a ja.. jestem okropną osobą z przeszłością. W Bradford osoby kojarzyły mnie po tym, dlatego się cieszę, że jestem tu - w Londynie.
-20:30.
-Jakoś jasno jak na tą godzinę...-tak się składa, że w każdym pokoju był balkon, więc można było obserwować warunki pogodowe.
Melanie wyszła na balkon, aby zaraz wrócić.
-Tam jest strasznie gorąco.. wręcz duszno.
-Aż dziwne na taką godzinę..-dodała Pezz
-Rzecz jasna, to wszystko jest zaplanowane, specjalnie na nasz szalony weekend.-wyszczerzył się Niall.
Zaśmialiśmy się, a potem nastąpiła cisza.
Przerwało ją głośne burczenie czyjegoś brzucha. Wszystkie głowy zwróciły się w stronę Niall`a.
-Co? Głodny jestem.-powiedział, zachichotałam
-Chodźmy coś zjeść.

-Taka ładna pogoda nie warto jej zmarnować.-powiedział Lou.
Siedzieliśmy w głównym salonie i jedliśmy kanapki, które zrobiliśmy z rzeczy przywiezionych z domów.
-Co masz na myśli?-zapytałam
-Chodźmy pozwiedzać podwórko.-odpowiedział mi Zayn.
Wstaliśmy i wyszliśmy na podwórko. Była taka mała plaża. Na niej były ławki, stolik.. Wszystko potrzebne do dobrej zabawy. Naraz ktoś puścił muzykę, odwróciliśmy się. Louis szedł z bezprzewodowym radiem.
-Idziemy się przebrać!-powiedział któryś z chłopców-Zaczynamy impreze!!!
Wszyscy poszli się przebrać. U mnie w pokoju był chaos, chociaż było nas 3. Louis krzyczał do El, która się w łazience przebierała, że szybciej, a ta biedna dziewczyna coś tam pyskowała. Oh... patologia.
Usiadłam na łóżku i na spokojnie czekałam.
-W co się przebrać?-zadałam sobie pytanie
-W strój kąpielowy.-puścił mi oczko Tommo-Taka mała podpowiedź.
Oh.. mogłam się domyślić.

Gdy El opuściła łazienkę, Lou wszedł tam i przebrał się. Dziewczyna swobodnie już poprawiała się tylko przed lustrem kiedy ja siedziałam i się jej przyglądałam.
-Co?-zapytała
-Nic, nic. Bardzo ładnie, już nie musisz się tak poprawiać.-wyszczerzyłam się
-Nie pyskuj, tylko się ubieraj...
-Zaraz, jak Lou wyjdzie...
-Jestem. Idziemy?-zwolnił łazienkę chłopak
-A Nathalie?
-Dojdę. Bawcie się.-powiedziałam
-Ale masz dojść.-pogroził palcem Lou i pociągnął za rękę swoją dziewczynę w stronę wyjścia.
Wzięłam sukienkę i strój kąpielowy i zamknęłam się w łazience. Przebrałam się.

Sukienka i strój Natt.

Wyszłam z łazienki i spojrzałam przez okno balkonowe. Rozpalili ognisko.. To dziś sobie nie pośpię. Oh... ale będzie kacyk, już to czuję. Obiecałam, że tam pójdę.
Telefon w garść i na dół.
-Nathalie?-usłyszałam głos Perrie dochodzący z kuchni
-Mhm???
-Pomożesz mi?-jestem pomocną osobą..
Poszłam do kuchni.
-Wzięłabyś tą tackę z szklankami? Ja wezmę soki...
-Pewnie.-odpowiedziałam
-Dzięki, tylko jeszcze jakieś przekąski wezmę...-wyciągała paluszki, żelki itp.-Zayn opowiedział mi o sytuacji z wczoraj.-powiedziała-Przykro mi.-dlaczego jej jest przykro?-Pewnie nie wiesz, ale Zayn opowiedział mi o... Jamie`m? Albo jakoś tak.. Wiedz, że to totalny kretyn. I nie warto zwracać na to uwagi. Przykro mi, że przytrafiło Ci się coś takiego. Jestem z Tobą.-popatrzyła mi w oczy-I wiedz, że możesz na mnie zawsze liczyć.
-Dziękuję.-powiedziałam, uśmiechnęła się.
Zayn jej wszystko gada.
-Idziemy.
A może Perrie nie jest taka zła jak mi się wydaje?
-O patrzcie! Idą nasze kobiety z smakołykami!-krzyknął ktoś, gdy weszłyśmy na balkon.
Tam każdy robił co innego. Jedni siedzieli przy ognisku i gadali, drudzy tańczyli, inni jeszcze śpiewali i się wygłupiali.
El i Perrie zajęły się robieniem drinków, pomogłam im.
Gdy każdy już miał swój napój..
-Za nas!-krzyknął Liam
-Za przyjaźń!-dodał Niall
-Na zdrowie!-krzyknął Lou.
Napiliśmy się, ja swojego drinka ze Sprite`m.
To będzie dłuuuuuuuuuuuuuuga noc.

Melanie i Ashley ♥
Siedziałam przy ognisku. Sama - po piątym już drinku. Każdy już był chociaż w połowie wstawiony. Lou tańczył z El, Li z Dani. Mel była wtulona w Niall`a, a Ash kołysała się z Hazzą. Zayn zaś tańczył ze swoją dziewczyną.
Otworzyłam sobie piwo.
Tak, uwielbiam mieszankę wybuchową. Czuć u Was ten sarkazm?
Ale co mam robić, gdy jestem sama? Nawet mi się nie chce patrzeć na te zakochane pary.. Kwestia czasu, a będzie `Hashley` i `Miall`. Oczywiście życzę im szczęścia!
Stworzą cudowne pary, a ja nadal będę sama. Uśmiechnęłam się i z piwem w ręce ruszyłam wprost do jeziorka. Zatrzymałam się kilka centymetrów przed wodą. Przede mną w taflę jeziora odbijał się prawie okrągły księżyc. Taki piękny...
Skłonny do refleksji.
Siedzę sama, każdy zajmuje się kimś innym, a ja siedzę sama. Tak bardzo potrzebuję kogoś.. Kogoś, kto by był. Zawsze i na zawsze. Kogoś do rozmowy, przytulania i całowania. Chłopaka, a zarazem przyjaciela. Ja kogoś chcę. Tak po prostu chcę.
Potrzebuję.
Samotna łza spłynęła po moim policzku.
Samotna - jak ja.

*Niall*

Brunetka opadła na moje ciało i kołysaliśmy się w rytm muzyki. Spełniły się moje marzenia. Tak bardzo chciałem zatańczyć z nią wolnego. Przymknąłem oczy. Nawet nie zwracałem uwagi na czas. Ile piosenek przeleciało? Ile już tak tańczymy? Otworzyłem oczy i spojrzałem na ognisko. Chciałem mentalnie podziękować Natt, że powiedziała, że musimy się z Mel tu zbliżyć. Chciałem pokazać, że wszystko jest okej. Ale jej tam nie dostrzegłem.. Zacząłem błądzić wzrokiem i szukać mojej księżniczki. Dostrzegłem ją dopiero po chwili. Stała przy brzegu jeziorka i patrzyła w dal. Lekki wiatr rozwiewał jej długie piękne rozpuszczone włosy. Anioł nie kobieta.
Nie zwracała na nas uwagi. Pewnie myślała... Samotnie.
Lou zerknął na mnie, pokazałem ruchem głowy na Natt. Reszta chłopaków już też się zorientowała o co nam chodzi.
-Porozmawiam z nią..-Lou chciał do niej iść
-Nie, ja to zrobię.-powiedziałem i ruszyłem w jej kierunku.
Szurałem nogami w piasku, na pewno słyszała, że ktoś się zbliża. Przystanąłem kawałek za nią.
-Piękna noc.-oznajmiłem
-Prawda.-odpowiedziała szeptem.
Podszedłem bliżej i odwróciłem ją za ramię.
-Dlaczego odeszłaś?-odwróciła głowę
-Nie chciałam przeszkadzać...Musiałam pomyśleć.
-A dlaczego płakałaś?
-Nie płakałam..
-Nie kłam, Natt. Za dobrze Cię znam. Zresztą.. widziałem.
-Bo jesteście szczęśliwi...-otarła łzy
-Nie kłam.
-Nie kłamię.-powiedziała, było czuć od niej alkohol, pewnie jak od każdego z nas-Płaczę, bo jesteście szczęśliwi.. A ja samotna.

*Nathalie*

-Nie mów tak..-powiedział-Nie jesteś samotna, Nathalie. Wszyscy Cię kochamy. Nie możesz się tak czuć, nie czuj się tak, bo prawda jest inna...
-Nie użalaj się nade mną Niall.-powiedziałam z prośbą-Jestem dużą dziewczynką, poradzę sobie. Ty zajmij się Melanie. Świetnie... świetnie razem wyglądacie.-uśmiechnęłam się...prawdziwie
-Przytul się. No chodź...-powiedział, gdy nie reagowałam
-Melanie mogłaby sobie coś pomyśleć, nie chcę psuć tego co jest między wami..-powiedziała-Lepiej będzie... jak... zacznę się bawić, a potem pójdę spać.
-Żartujesz?-powiedział-Przecież się przyjaźnimy.. Natt, co Ci dziś odbija?-jego brwi utworzyły prostą linię
-Wszystko okej.... Trzeba zacząć zabawę, Niall...
-Nathalie? Co jest?-krzyknął Hazz, odwróciliśmy się w jego stronę
-Ciepło.-odkrzyknęłam
-Nathalie, co ty...-powiedział Nialler, gdy zdejmowałam sukienkę-Chora będziesz, przestań...
-Od czego mam ten strój, Horan? Od parady? Ciepło jest. Baw się..
-Nie wchodź tam nawet, Nathalie.-powiedział ostro i złapał mnie w pasie, uniemożliwiając wejście do jeziora.
Usłyszałam piski i gwizdy ze strony chłopaków i dziewczyn.
-Ktoś się dołączy?-zapytałam
-Nathalie szaleje!-usłyszałam
-Na przypale albo wcale!
Zrobiłam krok do przodu, a Niall przewrócił się do tyłu wprost do wody.
-Nathalie!-krzyknął cały mokry
-Baw się, słońce!-krzyknęłam, wstałam z wody i pochlapałam go.
Był groźny, ale po chwili zaczął się śmiać. Reszta do nas dołączyła. Pluskaliśmy się w wodzie. Śmialiśmy się, krzyczeliśmy, bawiliśmy. Gdy miałam już dość, wyszłam z wody. Zimnoo mi było.. cholernie. Usiadłam przy ognisku. Od razu lepiej... Niall zapytał co mi dziś odbija. Nie wiem.
Alkohol robi swoje. Ale już się uspokoiłam. Z wodą to ze mnie spłynęło. Ktoś położył ręcznik na moich ramionach.
-Zayn? Nie wszedłeś do wody?-zagestykulowałam
-Nie... mam trochę rozsądku.-powiedział i usiadł obok
-Taak.. ja go nie mam.
`-Nie jestem miłą dziewczynką.`
-Nie prawda.-zaprzeczył
-Właśnie to udowodniłam.-pokiwałam głową
-Nie.. Alkohol, Natt. Jesteś miłą, piękną i rozsądną z szalonymi pomysłami.-taaak... on też jest pijany.
Podał mi piwo. Wzięłam.
-Nie jestem miłą dziewczynką.-zaprzeczyłam
-Nie wierzę..-powiedział
-A jednak.. Dużo jeszcze o mnie nie wiesz, Zaynooooom.-powiedziałam, tak jak sprzed lat-A może wiesz? Hmm..-zaśmiałam się-Life is brutal.
-Co?-nie rozumiał, może i dobrze..
-Nie ważne. Zdrowie.-stuknęliśmy się i napiliśmy.
Przy alkoholu człowiek gada różne rzeczy.
Przy alkoholu człowiek gada prawdę.
Przy alkoholu człowiek wspomina coś za czym tęskni.
Przy alkoholu człowiek mówi czego chce i potrzebuje.
Potrzebuję Cię, Zayn.




***
Tak oto dobrnęliśmy do rozdziału 31.
Mi się podoba ;3 
Następny... hm... może przed świętami, może po, a może w trakcie...
Wiecie, świąteczne porządki, zakupy, czas z rodzinę...
Wesołych Śwąt! ♥


ANKIETY!!!

KOMENTARZE!!!

LAJK TU!!! ---> http://ask.fm/filipBoyDirectioner/answer/121708456766#_=_ - KONKURS u Filipka <3


KOMENTUJCIE, BŁAAAAAAAGAM! ♥
TO MOTYWACJAA! ♥

Christmas Lou ♥ Love it! ;*

poniedziałek, 15 grudnia 2014

środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 30.


*Nathalie*

Tak! Piątek! Piąteczek! Piątunio! 
Piątek weekendu początek! 
Jezioro!
Spokój!
Przyjaciele! 
I pomyśleć, że to wszystko już za kilka godzin.
Uśmiechnęłam się na samą tą myśl.
Nawet nie zwróciłam najmniejszej uwagi na historię wczorajszego wieczora.
Tak, właśnie. Dobrze ujęte - historię.
Wczoraj-historia. Dzisiaj-życie. Jutro-co będzie to będzie.
Zeszłam w piżamce i moich ciepluteńkich kapciach na dół.
-Dobry..-powiedziałam przeciągając się
-Nathalie?-mama piła kawę-Dzień dobry. A co ty tak wcześnie?
-A tak jakoś.. nie chce mi się już spać.-usiadłam obok niej-Masz więcej kawy?
-W ekspresie, słonko. Świeżo zaparzona.
-Gdzie Matt?
-Wyszedł przed minutą. Ma dziś jakieś kółko z poprawami..-wstałam nalać sobie tej kawy-Sama od siebie wstałaś?
-Nie, w sumie to miałam budzik, ale nie chce mi się już spać. Wiesz... postanowiłam iść dziś troszkę wcześniej do pracy, bo przecież muszę się szybciej zwolnić.
-A tak.. faktycznie. Wyjeżdżasz na weekend. Zapomniałam.-dodała mama
-Tak, wyjeżdżam. I jeszcze muszę się spakować, więc.. pełne ręce roboty.-uśmiechnęłam się
-No to nic. Nie będę Ci przecież przeszkadzać. Lecę do pracy, trzymaj się.-ucałowała moje czoło-Miłego weekendu i świetnej zabawy.-wyszła do pracy.
-JEEEEEEEJ!-krzyknęłam-Weeekeeeeeend!!!!

Zrobiłam sobie kanapki i wzięłam do mojego pokoju. Podgryzając sobie co chwilę, przygotowywałam rzeczy na weekend. Powinno być ciepło, ale ciepłych ubrań nigdy za wiele. Co by tu jeszcze... a. Strój kąpielowy? A wezmę, co mi tam. Kosmetyczka i wgl... To potem. Jeszcze będę używać. Usłyszałam w radiu `Problem` Ariany Grande i przypomniał mi się ten dzień z Zayn`em w samochodzie właśnie przy dźwiękach tej piosenki. Ten dzień.. nie był zbytnio udany. Ale co z tego, jeśli godzenie się następnego dnia było.. majestatyczne? Uwielbiam Zayn`a, wspominałam? Wspominałam też, że go nienawidzę? Ah, tak. 
Czyli, że jednak można kochać i nienawidzić tę samą osobę.

-Kogo niesie?-zbiegłam po schodach na dół, by otworzyć drzwi-Czego?-otworzyłam drzwi nie zwracając uwagi na to, kogo tak `miło` witam
-Aleś ty miła..-Lou wszedł do domu, a za nim cała piątka chłopaków
-Wybacz, nie widzę przez drzwi kto tam stoi.-powiedziałam wywracając oczami
-Nigdy bym nie przypuszczał, że tak przywitasz kogokolwiek!-wtrącił Niall
-Uczę się od najlepszych!-krzyknęłam, mając na myśli, oczywiście ich-Witam was, tak w ogóle kolejny raz w moich skromnych progach.
-Nie filozofuj tyle...-Lou zmarszczył brwi i mnie przytulił.
`-Mhm?`
Potem zrobił to Liam, Harry i Niall. Poszli do salonu. Ostatni był Zayn... uśmiechnął się i mnie przytulił. Gdy odchodził;
-Zayn.. poczekaj.
-Mhm?-odwrócił się i podszedł bliżej-Chciałabym Ci jeszcze raz podziękować. Tak na osobności..-zarumieniłam się-Więc.. dziękuję. Dziękuję, że pomogłeś mi o tym zapomnieć, że nie siedziałam cały czas na tej kanapie zamartwiając się. Dziękuję, że mogłam na Ciebie liczyć. Dziękuję, że się mną zająłeś..
-Nathalie. Nie musisz dziękować, bo nie masz za co. Tak robią przyjaciele, pamiętasz? Jesteśmy przyjaciółmi. I cieszę się, że to właśnie ja mogłem Ci pomóc.-uśmiechnął się i pocałował lekko mój policzek, po czym wyminął mnie i poszedł do chłopaków.
Ja głupia stałam na środku przedpokoju patrząc w punkt umiejscowiony przed sobą. 
-Yymm... Natt? Co robisz?-odwróciłam się do osobnika `wywabiającego mnie z otchłani`
-Nic, nic. Zapatrzyłam się. Coś się stało?
-Nie, oczywiście, że nie.-zakomunikował Niall-Rozmawiałaś z Zayn`em..
-Tak. Dziękowałam mu.. wiesz.
-Wiem.-uśmiechnął się podstępnie
-Ty podły jesteś!-dopiero teraz zrozumiałam co on właściwie takiego niedorzecznego zrobił-Specjalnie przydzieliłaś Zayn`a do mnie! Wykorzystałeś moje zakłopotanie, moją nieuwagę i brak sprzeciwu. Byłam od was zależna, a ty... ty..-wytykałam go palcem
-Tak, ja też Cię kocham!-pociągnął mój palec i wpadłam mu w ramiona-Nie powiesz, że źle wybrałem? Wiesz jakie jest moje zdanie..
-Nialler, wiesz że mu nie powiem...
-Dlatego nie naciskam.-pokazał zęby-Chodź do nich.
Weszliśmy do salonu. Usiadłam na wolnym miejscu, czyli oparciu fotela, na którym siedział Liam.
-Podobno Ci w czymś przeszkodziliśmy, to co siadasz?-powiedział z przekąsem Harry
-Właściwie to już skończyłam się pakować.-odpyskowałam mu
-A już chcieliśmy zapytać czy pamiętasz o dzisiejszym wyjeździe.-powiedział Li, a wszyscy zachichotali
-Nawet bym nie śmiała... Chcę się już odprężyć.
-Będziemy po Ciebie o 18:00.-uśmiechnął się Lou-Pracujesz?
-No właśnie... mam zamiar iść zaraz do pracy, bo chcę się szybciej zwolnić. Wiecie... szybciej zacząć, szybciej skończyć.
-Mhm... Podwieziemy Cię.-powiedział Louis
-No spoko... to jeszcze szybciej zacznę. Idę tylko po rzeczy...-pobiegłam do siebie, wzięłam potrzebne rzeczy i zeszłam. 
Chłopcy czekali na mnie w holu. Narzuciłam kurtkę i założyłam buty, po czym wyszliśmy.
Zatrzymaliśmy się przed autem Lou.
-Że niby wszyscy się tu mamy zmieścić?-zapytałam
-A czemu nie.. Pół tony nie ważysz, Nathalie. Wskoczysz komuś na kolana na ten kawałek drogi.
-Pół nie... Całą tonę.-powiedziałam
`-Chodź do mnie.`
-A wyobraźnie też masz bujną.-chłopcy wsiedli do auta
-Chodź do mnie.-powiedział Hazz 
-No chyba nie...
-To chodź do mnie...-usłyszałam Zayn`a. 
A gdzie mój blondynek? Siedzi na środku, co wiąże się z brakiem miejsca dla mnie.
-To może ja się jednak przejdę...
-Siadaj, Natt.-rozkazał Lou.
Lou zły, Lou stanowczy, Lou groźny.
A teraz... Mam usiąść na kolana Hazzy czy Zayn`a? Z Hazzą będą głupoty, a przy Zayn`ie pewnie się zbłaźnię i rumieniec nie zejdzie mi z twarzy do jutra. Więc podjęłam decyzję.
-Bierz te ręce, Harry.

Wyparzyłam z tego samochodu, kiedy tylko Lou zatrzymał się pod Nando`s. 
-Już nigdy, ale to przenigdy nie usiądę na twoich kolanach, Styles!-pokazałam na niego palcem
-Oj kotek, przecież było nam dobrze....
-Zamknij się!-powiedziałam już i tak pełna wstydu.
Pewnie mogliśmy się wszyscy spodziewać, gdy tylko uskoczę na jakiejkolwiek dziurze na drodze, to trochę.. wcisnę Harry`ego w siedzenie. A on wyda z siebie głosy wyobrażając sobie nie wiadomo co! Agh... Jak pomidor wyglądam pewnie. To u Zayn`a byłoby mi już lepiej..
-Chyba muszę skorzystać z toalety.-nie skomentowałam zdania Harry`ego, tylko jak najprędzej odwróciłam się i weszłam do pracy.

`-Gdzieście ciasteczko zgubili?`
Przebrałam się i wyszłam na centrum Nando`s. Nie było dużo osób, a pracowników 6. Tak. Okazało się, że Melanie i Ashley wpadły na ten sam genialny pomysł co ja, żeby zacząć wcześniej. Przecież te kobiety jadą z nami. Chłopcy podeszli do blatu coś zamówić, bez Hazzy.
-Gdzieście ciasteczko zgubili?-zapytała Ash i zaczęła się rozglądać, ale po chwili zrozumiała co powiedziała i skryła rumieniec za swoimi włosami, nikt tego nie skomentował, jednak się zaśmialiśmy
-Poszedł do łazienki.-odpowiedział jej Liam
-Ou...-dodała i poszła obsłużyć klientów
-Coś wam podać?-zapytałam w czasie, gdy Melanie wypełniała papierki
-Daj nam to samo co zawsze, słońce.-powiedział Lou
-Dobrze.
Wykonałam ich zamówienie i zaniosłam im.
-Dziękujemy.-powiedział Harry-Jak samopoczucie?-zapytał z błyskiem w oku
-Dobrze, a jak u Ciebie?-powiedział mrużąc oczy
-Już dobrze.-zaśmiał się, a ja pokiwałam głową
-Dobra, idę zarabiać. Smacznego.
-Nathalie, a co was tu dziś tak dużo?-pani Gilbert weszła do restauracji i nie dowierzała...
-Wie pani.. Bo tak właściwie to mamy do pani sprawę.-przystanęła obok mnie i stolika chłopaków
-A co to za sprawa?-zapytała-Smacznego chłopaki.
-Dziękujemy.-powiedzieli chórem
-Bo.... my przyszłyśmy dziś wcześniej, ponieważ... chciałybyśmy poprosić, żeby nas pani wcześniej zwolniła do domu.
-My?
-No ja, Melanie i Ashley. Bardzo byśmy prosiły. To bardzo ważne?
-A co takiego ważnego?-zapytała
-Mamy wyjazd. Nie da się go przełożyć...
-Razem?
-Tak, wyjeżdżamy z przyjaciółmi...
-Wyjeżdżają z nami.-dopowiedział Zayn
-Oh.. A co z Nando`s? Przecież jesteście same na zmianie?-dopytywała
-No właśnie.. nie wiemy.-spuściłam głowę
-I co mam teraz zrobić?-podeszły do nas też dziewczyny-Przemyślę to.-powiedziała do nas
-Prosimy panią w naszym imieniu.-powiedział Louis-Prosimy, aby zwolniła je pani prędzej z pracy.
-Pani tylko zobaczy.. Starają się jak mogą... A dziś dużego tłumu nie ma. Na pewno da się coś zrobić.-dodał Harry
-Prosimy...-chłopcy zaczęli coś mówić
-Dobrze, już dobrze. O której?-ucieszyłyśmy się
-O 18:00, byłoby dobrze?-zapytałam z nadzieją
`-Dziękuujeemy!`
-Zaraz wywieszę kartkę, że dziś Nando`s czynne do godziny 17:00. Potem pościeracie podłogę i macie wolne do poniedziałku.-powiadomiła nas
-Jejku! Kochamy panią!-powiedziała Ash
-Dziękuujeemy!
-Jest pani najlepszą szefową na świecie!-przytuliłyśmy ją
-Podziękujcie moim ulubionym stałym klientom.-popatrzyła z uśmiechem na chłopaków i odeszła.
Rzuciłyśmy się na stolik chłopaków i ich wyprzytulałyśmy.
-Jesteście cudowni!
-Jedziemy, panienki. Jedziemy!

-Co ty.. zanim ja dojdę! Nie zdążę!-panikowała Ashley.
Akurat się okazało, że ani jedna z nas nie jest dziś w pracy samochodem. Musimy na nogach do domów wracać. Pfff... Po moim trupie.
-Jak mamy zdążyć, to ktoś musi nas odwieźć.-powiedziałam-Dajcie mi chwilę. Coś wymyślę.
Wzięłam telefon i poszłam na zaplecze. 
Co by tu... Hmm! Wiem.
Wybrałam numer i zadzwoniłam.
-Yoł, maleńka.-odezwał się Lou
-Louu... I have a problem.
-What`s up?
-Bo wiesz... jeśli chcesz, żebyśmy zdążyły się przygotować na nasz mega odjechany i fajowski wyjazd z Wami, to musisz nas do domów odwieźć z pracy!-zakomunikowałam
-Że what?-założę się, że zrobił pokręconą minę
-Piechotą jesteśmy, nie zdążymy się dopakować. No weź.. bądź przyjacielem.
-Potrafisz wyprowadzić człowieka z równowagi, dziewczynko.
-Ja ci dam dziewczynko.. bo z wami nie pojedziemy!
-To się nazywa szantaż.
-Oj tam...
-Dobra, dobra....-cisza-To będę o 17. Sprężcie się z tą podłogą.
-Całusy!-rozłączyłam się i wyszłam na restaurację
-I??-spotkałam się z pytającymi tęczówkami przyjaciółek
-Załatwione.-uśmiechnęłam się.

-Wszystko macie? 3 dni tu nie wracacie..-powiedział Lou na zewnątrz
-Tak!-wywróciłam oczami-Pytasz 3 raz. 
-Z kobietami nigdy nic nie wiadomo.-pokręcił głową, a 3 piękne mordki-w tym moja-odwróciły się w jego stronę-Joke!
-Ty to masz szczęście..-powiedziała mu Ash
-Zamknięte!-powiedziała Mel-Kartka wisi... Klucze p.Gilbert ma. No... No to do domu i w walize!
-Gdzie masz auto?-zapytała blondynka
-Na parkingu.-strzelił face-palm`a-Blondynka...Ał!-a ręka owej `blondynki` znalazła się na jego głowie
-Może i blondynka, ale za to z jaką siłą...-wyszczerzyła się
-Oh... Czy ja pracuję w przedszkolu?-wyszeptałam
-Nie, w podstawówce jedno-kierunkowej.-powiedział Lou.
-Pffff.....-wybuchnęliśmy śmiechem.
Doszliśmy do auta.
-To... GPS`ie-prowadź.-cisza.
Spojrzałam na niego.
-Co?-gapił się na mnie
-No prowadź no!
-To się zamień?-powiedziałam
-O nie! Nie w ten sposób, kobieto niegodna!-przytulił kierownicę-Jeszcze żadna baba nie prowadziła mojego skarba!
-Jak w Hobbicie..-pokiwałam głową-Ash, daj mu ulice.
-Hamiltonstreet.-powiedziała
-Yyy....-Lou podrapał się po głowie-Gdzie to?
-Weź się z nią zamień! Już prędzej byśmy na nogach doszły...
-Oh! No dobra.-powiedział Lou i okrążył auto-Wyłaź... Ale spróbuj źle jechać..-nie chciał dać mi kluczyków i zacisnął zęby-Ten samochód jest cenny.. dla mnie.-nadal nie puścił kluczyków
-Weź daj te kluczyki, bo czas leci, Tomlinson.
-Za buziaka.-powiedział
-Co?-pokazał na policzek
-Faceci.-dałam mu całusa w policzek to oddał mi klucze.
Lou wsiadł do auta.
-Kobiety.

-Boże, latasz po tym domu jakbyś na rok wyjeżdżała.-Matt opierał się o ramę drzwi i śmiał się ze mnie-Jedziesz tylko na weekend, Natt.
-Nie śmiej się, tylko podaj mi ładowarkę.-podał-Dzięki.
Spojrzałam jeszcze raz do łazienki. Mam wszystko. Potem rozejrzałam się po pokoju-tutaj też mam raczej wszystko. Spojrzałam na zegar-18:55. MATKO! Za 5 minut będą! Pobiegłam na dół, a Matt jak cień udał się za mną. Wzięłam pieniądze, portfel, dowód i inne rzeczy, które miałam na dole. W tym czasie ktoś zadzwonił do drzwi.
-Otwórz, proszę!-krzyknęłam do brata z nad torby-Co jeszcze.. co jeszcze.. co jesz... słuchawki!-pobiegłam do góry i wyjęłam słuchawki, potem znowu na dół schować je do torebki.
W progu stał Lou i śmiał się razem z moim bratem.
`-Wiesz, Nathalie, gdy widzisz już 6 dziewczynę
biegającą wtem i z powrotem, można się zerzygać.`
-Wiesz, Nathalie, gdy widzisz już 6 dziewczynę biegającą wtem i z powrotem, można się zerzygać. 
-Jestem ostatnia?-dostrzegłam, że pojawiła się też reszta chłopaków
-Troche..-odpowiedział Niall-Masz wszystko?
-No... Tak. Wszystko.-wzięłam torebkę
-Jedziemy?
-Bez walizki jedziesz?-złapałam się za głowę
-Zapomniałam!-już chciałam biec do góry po walizkę, ale..
-Whow, whow, whow..-Li mnie zatrzymał-Od tego są chłopcy. Pozwól im, a ty na dwór..-wyprowadził mnie na zewnątrz.
Gdy chłopcy spakowali moje rzeczy do wozu, oznajmili mi, że Ash, Mel, Hazz i Niall jadą razem. Li, Danielle, Perrie jadą samochodem pełnym bagaży, więc więcej osób się tam nie zmieści. Więc Zayn był skłonny do podróży w moim towarzystwie, Lou i Eleanor. No i... fajnie. Czujesz ten sarkazm???
Chciałam usiąść.
-Chyba się zagalopowałaś.-powiedział Matt.
Odwróciłam się z pytającą miną. Rozłożył ramiona.
-Przed chwilą mi wypominałeś, że jadę tylko na weekend, a teraz się żegnać chcesz?-przytuliłam go
-Bo kto mi będzie marudził.-usłyszałam chichoty 
-Nie puść chałpy z dymem...
-Postaram się.
Wsiedliśmy do samochodu.
-Będzie weekend, będzie fajnie.-powiedział Lou.
O tak! Mam nadzieję, że będzie świetnie!
-Gotowa?-zapytał Zayn, który siedział obok mnie
-Taaaaaak.-powiedziałam po namyśle. 
Jadę na weekend z One Direction! 




***
Nie wierzę, że to już 30 rozdział! ♥
Jest... moim zdaniem taki sobie. 
Nic specjalnego się nie dzieje.
Cóż, przepraszam.
Kolejny coś ok. za tydzień. 
KOMENTUJCIE, bo się liczba zmniejszyła. ;c 

ANKIETY, remember! 

Jest nowy szablon! Co myślicie? ;3 
Od razy ostrzegam, że kocham zmiany i za nie długo będzie znów inny XD 

WCHODZIĆ NA ASK`A! <3



KOMENTARZ = MOTYWACJA!

wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 29.

Dla wszystkich tych, którzy się doczekać nie umieli; Zuzi, Alex, Patty, anonimkom bez podpisu i innym ♥

#1 Muzyka. Włącz ;3


*Nathalie*

-Tak, mamo! Na pewno poszedł do szkoły.-rozmawiałam z mamą przez telefon i smażyłam naleśniki
-To dobrze... Już wczoraj próbował coś mówić, że mu się nie opłaca, ale powiedziałam, że ma iść i koniec kropka. Więc wolałam się upewnić..
-Tak, wyszedł jak przyszłam na dół.-potwierdziłam-Shiit!!! Mamo! Naleśniki mi się przysmażają! Muszę kończyć. Miłej pracy. Pa..-rozłączyłam się, słysząc: `Smacznego.`.
Odwróciłam naleśnika. Na szczęście nie zdążył się spalić.
-Ja to mam szczęście!-włączyłam sobie piosenkę i przygotowywałam śniadanie.
Akurat leciało `Why don`t we go there` moich chłopaków. Zaczęłam podśpiewywać.
Gdy miałam zasiadać do śniadania zadzwonił mi telefon, znów. Spojrzałam na wyświetlacz...
-Ouu...-odebrałam-Powiedz mi, że to coś ważnego, bo jestem głodna, a naleśniki mi stygną.
-Tak, mi Ciebie też miło usłyszeć, siostro.-powiedział Niall-Zaraz, zaraz... masz naleśniki???
-Tak, które stygną, więc do rzeczy...
-Wieeesz... chciałem powiedzieć, że odwiedzimy Cię dziś w pracy, bo mamy sprawę do Ash i Mel i czy Cię nie podwieźć po drodze. Ale naleśniki zmieniają kolej rzeczy!-wyczułam uśmiech w jego akcencie
-Oh Nialler.. Masz szczęście, zrobiłam więcej.
-Zaraz będziemy...
-Chwileczkę.. BędzieMY?-zaakcentowałam
-No tak...
-Wszyscy?-zapytałam
-Wszyscy, chyba, że ktoś się wykruszy...
-No okej, czekam.-rozłączyłam się.
Załączyłam telefon na MAX`a i zajęłam się jedzeniem.
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
-`Say the word, say the word, but don`t say no-o-o
Sky dive, you and I with just this clo-o-othes
Your secret is safe with me
There`s no right time or place
Cause anuone colud see
Do it anyway.`-śpiewając otworzyłam drzwi
-Ale się bawisz..-Niall ucałował mój policzek i wszedł do mojego domu
-A co mam robić?-odkrzyknęłam mu.
Nie widziałam wszystkich chłopaków, bo w progu stał jeszcze tylko Zayn.
-Cześć.-powiedział i się powalająco uśmiechnął
-Hej, wejdź.-ucałował mój policzek.
Poszłam za nimi do salonu, ściszyłam telefon.
-Smacznego, Nini.-powiedziałam do blondyna, który zajadał już moje naleśniki.
Pokazał kciuk do góry. Zayn stał w progu i za bardzo nie wiedział co robić.. A no tak. Chyba jest tu pierwszy raz.
-Rozgość się, Malik.-powiedziałam z zadziorną minką-Napijecie się czegoś? Niall`owi zaraz wody przyniosę, a ty?
-Też poproszę.
`-Co macie za sprawę do dziewczyn?`
-Okej.-poszłam do kuchni-Co macie za sprawę do dziewczyn?-wychyliłam się z kuchni i zapytałam
-Chcielibyśmy je zaprosić z chłopakami na ten nasz wyjazd nad jezioro.-powiedział Zayn, który już się oswoił i oglądał co ciekawego w TV
-Ooo... Całkiem fajnie.-powiedziałam-Mam nadzieję, że się zgodzą.-wzięłam szklanki i zaniosłam chłopakom.
Sama dopiłam swoją herbatę.
-Dobre?-zapytałam blondyna
-Pyszne! Boże, Natt... gotujesz wyśmienicie!-powiedział-Zayn, spróbuj...
-Nie przesadzaj. Jadalne to jest, ja uważam, że normalne..-powiedziałam
-Chyba się skuszę.-powiedział
-Nathalie...-Niall przymknął powieki-Cudownie byłoby Cię mieć na co dzień w domu...
-Musiałbyś się ze mną ożenić.-wybuchnęłam śmiechem
-Jeśli to możliwe, zrobię to!
-Hahahahaha!-zaśmiałam się głośno-Aleś ty głupi..-palnęłam go
-Twój chłopak nie pożałuje...-powiedział Zayn-To jest naprawdę dobre. Nawet Perrie takich nie robi..
-Bo Perrie nie umie gotować.-powiedział z sarkazmem Niall
-Ej.. coś tam umie. Nie obrażaj mojej dziewczyny.-powiedział-Ale fakt.. nie umie. Ale śpiewać umie.
-Tak? A Nathalie umie śpiewać, rysować i gotować.-powiedział do Zayn`a Niall
-Dobra, dobra. Dziękuję za te komplementy.-powiedziałam-Perrie też pewnie ma jeszcze wiele innych talentów.
-Ale nigdy nie będzie tak perfekcyjna jak ty, zawsze będziesz lepsza.-powiedział Niall, już chciałam go uciszyć, ale poczekałam aż Zayn zacznie kłótnię.
Nie doczekałam się, Zayn nie odpowiedział na tą zaczepkę Niall`a, a zdawało mi się nawet, że wyszeptał: `Prawda.`.
Pewnie mi się tylko zdawało.

-Co teraz robimy?-zapytał Niall, gdy posprzątaliśmy po śniadaniu-Zaczynasz o 14:00, mamy jeszcze ok. 3 godzin.
-Mam ochotę coś narysować... Wy róbcie co chcecie.-odpowiedziałam.
Poszłam do siebie po przybory i usiadłam na fotelu, na przeciwko chłopaków, którzy oglądali TV.
-Mogę też?-z rozmyśleń wyrwał mnie głos Zayn`a
-Rysować?-potwierdził-Pewnie.-dałam mu kartkę i ołówek
-Co będziesz rysować?-zapytał blondas
-Was. Macie fajne ustawienie.-powiedziałam
-Uuuu... A ty, Zayn?
-Ja... Nathalie.-zarumieniłam się.
Zayn narysuje mój portret... Pamiętam jak zawsze robiliśmy to razem. On rysował mnie, ja jego... Potem wymienialiśmy się tymi pracami. Uwielbiałam z nim rysować.. To dzięki niemu się tak rozwinęłam.
-Oooo... jak słodko. No to artyści, do dzieła!-zakomunikował Niall

-A tak właściwie jak to się stało, że przyjechaliście tylko Wy?-zapytałam kończąc rysunek-Mieliście być wszyscy.
-Tak.. Louis pojechał z Harry`m na zakupy, bo się okazało, że pustki nas ogarnęły.. A Liam z Danielle.
-Ahh... ta miłość.
-Mi nie dane.-powiedział blondyn
-Już nie długo.-wyszczerzyłam się
-A co? Zamierzacie się spiknąć?-powiedział Zayn patrząc na nas
-Nie...-zaprzeczyłam-Zamierzam go spiknąć, a on wcale nie zaprzecza.
-Nie potrzebuję, żebyś mnie swatała, księżniczko. Lepiej szukaj swego księcia. A ja do mojej księżniczki odezwę się w właściwym czasie.
-Czyli w weekend.-powiedziałam
-Czemu?-zapytał Zayn
-Bo jego wybranka będzie na wyciągnięcie ręki.
-Będziemy wtedy nad jeziorem.-powiedział tak jakbym tego nie wiedziała
-No właśnie.-powiedziałam z nutką rozbawienia, w celu oświecenia Zayn`a
-Zaraz..-poprawił się na fotelu-Nialler, podoba Ci się jedna z przyjaciółek Nathalie?-nie zaprzeczył-Stary i mi nie powiedziałeś! Mi? Najlepszemu kumplowi? A jej powiedziałeś?
-A co ty? Niby lepszy jesteś?-uraziłam się
-Przepraszam, ale to ja powinienem wiedzieć pierwszy i dać mu wskazówki chyba?-powiedział z wyrzutem mulat
-Ty parszywa gnido!-rzuciłam w niego zagłówkiem
-Pobijcie się.-powiedział Niall.
Spojrzeliśmy na siebie z Zayn`em i zaczęliśmy się śmiać.
-Która to?-zapytał ze śmiechem Malik-Brunetka?
-Strzał w dziesiątkę.-dodałam
-Śmiejcie się, śmiejcie.. A mi tu serce krwawi.
-Pff...HAHAAAHA!-jeszcze bardziej zaczęliśmy się śmiać

-Gotowe.-powiedział Malik
-Ja też już skończyłam.
-Pokażcie!-skoczył z radości Niall
Nathalie by Zayn ♥
-Na 3?-zapytał Zayn
-Okk.
-1.-powiedziałam
-2.-dodał Zayn
-3!-krzyknął Niall, a my odsłoniliśmy rysunki-Woooow...-zaniemówił
-Aż tak źle?-zapytałam, popatrzył na mnie z byka
-Fest... To jest.. urocze!-powiedział do Zayn`a-Postarałeś się.-potem przeszedł do mojego-Ale jestem przystojny.-wyszczerzył się-Ty też niczego sobie.-powiedział do Zayn`a-Ale ja lepszy!-zaśmiałam się
-Naprawdę jesteśmy nieźli.-powiedział Zayn
-A ja też całkiem ładna.-spojrzałam na rysunek kolegi
-Chciałem uwzględnić wszystkie Twoje atuty, ale wszystkie by się na kartce nie zmieściły.-powiedział, a ja się zarumieniłam.
Nastała cisza.
-Masz jeszcze naleśniki?-dziękujmy Bogu, że natchnął blondyna do powiedzenia czegokolwiek!



-Idę się przebrać i będziemy się zbierać, okey?-powiedziałam
-Pewka.-pobiegłam do siebie, umalowałam się, uczesałam, przebrałam, spakowałam torebkę i byłam gotowa.

Zeszłam na dół. Ubrałam buty, zamknęłam dom i z chłopakami poszłam do auta. Pojechaliśmy samochodem.. właściwie to nie wiem kogo. Oni się nimi dzielą, powiedzmy, że są ich wspólne. W aucie była miła atmosfera, rozmawialiśmy o głupotach, śmialiśmy się w rytmie różnych piosenek.
-Heej!-weszłam do pracy
-Odpoczęłaś, wytrzeźwiałaś?-zapytały dziewczyny, a Niall się zaczął śmiać
-Śmieszne.-zmrużyłam oczy-Dużo pracy?
-Wczoraj zrobiłaś wszystko.-powiedziały-Szacun! Dziś tylko klienci, a tłumu nie ma.
-No to spoko.-poszłam się przebrać.
Chłopcy gadali z dziewczynami przy ladzie. Obsłużyły ich.
-I co?-powiedziałam, gdy się do nich przyłączyłam-Pytali?
-Tak.-powiedział Zayn
-Pewnie, że jedziemy! Kim byśmy były gdybyśmy się nie zgodziły!-prawie krzyknęła Ashley
-Bo Harry tam będzie.-zaszczebiotałam
-Cicho bądź...-popatrzyła na mnie krzywo
-A jakże inaczej.-powiedziała Mel
-Ty nie lepsza.-powiedziałam
-Siedź cicho..-ta też popatrzyła na mnie krzywo
-Ah... Ale mam dobry humor!-uśmiechnęłam się.
`-Co robi???`
Pogadałyśmy chwile z chłopakami, obsłużyłyśmy klientów. Gdy chłopcy zbierali się, zadzwonił mi telefon. Przeprosiłam i odebrałam. Zrobiłam wielkie oczy po tym, co usłyszałam.
-Co robi?? Zaraz będę. 
-Coś się stało?-zapytał Niall
-Dzwonił kolega Matt`a. On się bije z jakimś blondynem na boisku.-powiedziałam przerażona
-Co? 
-Jak to bije?
-Z blondynem?-pytali
-Nie wiem!-powiedziałam przerażona na maksa!
-Jedziemy..-powiedział Zayn
-Mogę?-spytałam dziewcząt
-Sie pytasz! Leć!-jak najszybciej udaliśmy się z Nialler`em i Zayn`em do auta i ruszyliśmy w stronę szkoły.

Wyparzyłam z auta jak opętana. Chłopcy nie byli gorsi. W głowie krążyły mi myśli: `Ah, ci nastolatkowie. Milion problemów z nimi. Tu zadanie nie zrobią, tu idą na wagary, tu bójka. Masakra!`. Szybkim krokiem udaliśmy się w stronę boiska. Byłam prawie pewna, że nauczyciel już wkroczył do akcji i czeka mnie tylko rozmowa z wychowawcą. Tak.. Matthew jak każdy nastolatek w tym wieku sprawia problemy. Mama pracuje, więc ja się tym zajmuję. Czasami czuję się jak matka.. Opiekun. W Bradford też miałam z nim problemy.. Nie mieszałam w to mamy, o niektórych sprawach mama do dziś nie wie. Nie warto wspominać starych śmieci. Obiecał, że się poprawi.. I tak było. Na prawdę, nigdy nie miałam spokojniejszych  6 miesięcy do dzisiaj. Dziś znowu czuję jak to było. 
Spojrzałam w tym kierunku i mega się zdziwiłam. Na chwilę przystanęłam z otwartą buzią. Chłopcy spojrzeli na mnie zdziwieni, a potem zauważyli na co tak zareagowałam
-Spokojnie.-powiedział Niall.
Myliłam się. Bójka wcale nie została skończona. Matt bił się z blondynem, a obok niego stał kolega, zapewne ten, który powiadomił mnie o tej sytuacji, ponieważ trzymał w ręku telefon mojego brata. Z nosa leciała mu krew... Chyba też oberwał. Więcej osób nie było, tylko oni trzej. Pobiegłam do nich. Chłopcy też. 
-Jamie, zostaw go!-krzyczałam-Matt! Matthew!
Zayn i Niall pobiegli do nich i próbowali ich rozłączyć
-Przestańcie!-krzyczałam-Proszę, dość! Matt! Jamie! Przestańcie!-krzyczałam.
Nie mogłam na to patrzeć. Co się działo tak właściwie? Nie mam zielonego pojęcia. Jamie? Skąd on się tu wziął? I dlaczego mój brat się z nim bije, jeśli nawet go nie zna? Nic nie rozumiem.
Po chwili chłopcom udało ich się rozdzielić.
-Boże Matt!-podbiegłam do niego-Nic ci nie jest?
-Zostaw mnie!-popatrzył na Jamie`go i... uciekł.
Tak po prostu wyrwał się Niall`owi i uciekł. 
-Matt!-krzyczałam-Wracaj, Matt!-ale nie zdołałam go zatrzymać.
Chwyciłam się za głowę i rozpłakałam z bezsilności.
-O proszę.. Jaka rodzinna chwila. Siostra-szmata pomaga swojemu braciszkowi. Ratuje z opałów.-przykucnęłam i płakałam-Zostaw mnie.-wyrwał się Zayn`owi, czułam, że do mnie podchodzi. 
Niall i Zayn już reagowali i powstrzymali go zanim mnie dotknął, ale ten wbrew ich zakazom przykucnął przy mnie, nie spojrzałam mu w oczy. Podniósł mój podbródek.
-Miło było Cię znów widzieć, maleńka.-i odszedł.
Znowu spuściłam głowę, słyszałam jak Niall rozmawiał z kolegą Matt`a, który opowiadał sytuację. Szczerze to nie słuchałam.. Wolałam dowiedzieć się tego od mojego brata, którego.. nie ma. Gdzie jest mój brat, cholera?
Znowu ktoś przykucnął. Tym razem wyczułam Zayn`a.
-Nathalie, okej?-podniósł mój podbródek o wiele delikatniej od blondyna.
Zaprzeczyłam ruchem głowy.
-Gdzie Matty?-wyszeptałam
-Znajdziemy go.-przytulił mnie i pocałował w czubek głowy-Znajdziemy.-kołysał mnie.
Podszedł Niall.
-Nathalie, Lou już tu jedzie z chłopakami. 
-Nie, nie. Po co?-zaprzeczyłam i odsunęłam się od Zayn`a-Po co ich w to mieszać. Poradzę sobie, znajdę go.. Dowiem się..
-Nathalie.-Zayn znów mnie do siebie przyciągnął-Chcemy ci pomóc od tego są przyjaciele. Proszę, nie kłóć się.-nie sprzeczałam się  z Zayn`em, wiem, że bym przegrała.
Usłyszałam stukot silnika i trzask, a po chwili byłam w objęciach Lou.
-Znajdziemy go, mała.-potem przytulił mnie Harry i Liam.
Zayn spojrzał na mnie i posłał wymuszony uśmiech.
-Co robimy?-zapytał Harry
-Jak to co? Szukamy Matt`a.-wstałam-Trzeba go znaleźć, on pobiegł tam.. chodźmy.
`Zayn spojrzał na mnie i posłał wymuszony uśmiech.`
-Natt, Natt, hej.. Spójrz na mnie.-Lou ujął moją głowę w swoje dłonie-Jesteś w szoku. Uspokój się, my go znajdziemy. Ty jedź do domu...
-Co? Nie! To niemożliwe. Ja muszę go szukać, nie wiem co on może zrobić.. To mój brat.-wyrwałam się Lou
-Nathalie..-Niall uciszył mnie i przytulił-Spokojnie.. Cśś....-odsunął mnie od siebie-Posłuchaj mnie uważnie.-wierciłam się-Ale Nathalie spójrz mi w oczy..-posłuchałam i pożałowałam, te niebieskie tęczówki mnie zahipnotyzowały-My z chłopakami znajdziemy Matt`a, obiecujemy Ci to. Wróci cały do domu, razem z nami. A ty pojedziesz z Zayn`em do domu, uspokoisz się. Zayn się Tobą zajmie, dobrze?-nie wiedziałam co odpowiedzieć.. przecież musiałam szukać brata-Nathalie, dobrze?
-Tak.-pokiwałam głową
-Świetnie, Zayn...
Zayn wziął mnie w objęcia i zaprowadził do samochodu.
Niall obiecał mi, że znajdzie Matt`a.
Niall obiecał mi, że Zayn się mną zajmie.
Niall dotrzymuje obietnic.
-Będzie dobrze, Natt.-powiedział w aucie Zayn-Obiecuję.
Zayn nie zawsze dotrzymuje obietnic...

Zayn od kluczył drzwi moim kluczem i weszliśmy do środka. Rozebrałam buty i weszłam do salonu. Nastąpiła cisza. Usiadłam na sofie. Zapatrzyłam się w jedno miejsce. Zayn uklęknął na przeciwko mnie.
-Będzie dobrze.-wziął moje małe dłonie i schował je w swoich dużych dłoniach, nie reagowałam-Co robimy? Chcesz się czegoś napić?
-Wody.-pokiwałam, a Malik poszedł do kuchni.
Po chwili przyniósł mi szklankę z wodą. Usiadł obok mnie i podał picie. Usiadłam głębiej podkuliłam nogi i się napiłam. Postanowiłam zacząć rozmowę.
-Pewnie wyolbrzymiam, prawda?
-Nie. Nie prawda. Też bym się tak martwił gdyby coś podobnego, albo ogólnie... coś by się stało moim siostrom, a nie wiedziałbym o co chodzi. Szukałbym je. Ale Natt.. nie jesteś w stanie. Jesteś w szoku. Właściwie.. Nie wiesz co się stało.. Nikt nie wie. A chłopcy znają każdy zakamarek Londynu. Bez obaw, na prawdę. Za nie długo wejdą przez drzwi wejściowe.-uśmiechnął się, spuściłam wzrok-Heej...-podniósł mój podbródek już kolejny dzisiaj raz-Uśmiechnij się..-on się tak słodko uśmiechnął, że grzechem byłoby mu nie potowarzyszyć, więc lekko oddałam uśmiech-Właśnie o to mi chodzi!-jeszcze bardziej skrzywił swe usta w postaci banana-A teraz... co robimy? Trzeba odpędzić Twoje myśli od brata.
-Nie wiem...-pokręciłam głową z rezygnacją
-Zagrajmy w coś.. Dawaj Nathalie! Co masz ciekawego?
-Play Station...-palnęłam, a Zayn`owi-wnioskując po jego minie-zapaliła się lampka nad głową.

-Zayn! Chociaż raz mógłbyś dać mi wygrać!-krzyknęłam, gdy kolejny raz on przeminął metę szybciej ode mnie
-Wygrałaś za pierwszym razem! 
-Bo ty jeszcze nie miałeś opanowanego pada!
-Następnym razem.-wyszczerzył się
-Już z Tobą nie gram!-założyłam ręce
-Łoł, łoł, łoł... co się tu dzieje?-chłopcy weszli do salonu, a Lou wskoczył do nas na kanapę-Gracie beze mnie? Dałaś mu w kość, Natt?
-A wygląda?-spojrzał na ekran, gdzie pisało:
`Player Zayn WIN!`
-Damy radę.-wykrzyknął
-A se z nim graj.-dałam mu pada-Jest Matt?-odwróciłam się do chłopaków
-Tak... poszedł do siebie bodajże.-powiedział Liam
-Dziękuję Wam.-powiedziałam-Bez Was bym sobie pewnie nie poradziła.
-Nie ma za co, skarbie. Od tego ma się przyjaciół.-powiedział Niall
-Oh... I need a hug.-powiedziałam,
-Oooo..-wszyscy zamknęli mnie w kręgu, zrobili grupowego przytulasa ze mną w środku
-Jesteście niesamowici.
-Wiemy.-powiedział Harry-I seksowni.-wybuchnęliśmy śmiechem.
-Teraz będziemy się zbierać.. Pewnie chcesz porozmawiać z Matt`em.
-Nie wyganiam Was.-powiedziałam-A nóż, będę potrzebowała kogoś po rozmowie z nim
-Masz telefon, a my wolimy zostawić Was samych.-powiedział Niall i pocałował mnie w czoło
-TAK! Tak! Wygrałem!-krzyknął Tommo
-Niemożliwe..-powiedział mulat
-Dobrze Ci tak Zayn!
-Nathalie, słoneczko.. Dla Ciebie wszystko.-powiedział Lou i puścił mi oczko, zarumieniłam się.
Oni kochają mnie zawstydzać. -,-
-Jedziemy!-powiedział Daddy.
Wszyscy po kolei mnie przytulili. Jeszcze raz im podziękowałam, a potem zamknęłam za nimi drzwi. Spojrzałam na schody... Głośno wypuściłam powietrze. Pffff... Teraz rozmowa.

-Matty?-zapukałam do jego drzwi i weszłam.
Leżał na łóżku.
-Możemy pogadać?-usiadłam do niego-Porozmawiajmy.-usiadłam
-O czym?-zapytał retorycznie
-O to chyba akurat nie musisz pytać...
-Dobra, więc co chcesz wiedzieć...-powiedział siadając i o wiele milej
-Dlaczego? Chcę wiedzieć dlaczego...
-Bo powiedział coś, czego powinien żałować.. coś niewybaczalnego. Coś niemoralnego. Coś... niemożliwego.
-Matt...-opadłam z bezsilności-Jaśniej. Po co on tam w ogóle przyszedł?
-Przyszedł.. Wiedział, że jestem Twoim bratem. Najpierw zaczął mówić na mnie.. ale nie zwracałem na to uwagi. Pomyślałem:`Znów się jakiś dałn uczepił.`, więc puściłem to z wiatrem. Ale gdy zaczął mówić o Tobie.. nie wytrzymałem.-powiedział-Puściły mi nerwy.
-Co powiedział?-boję się usłyszeć odpowiedzi...
-Powiedział...-spojrzał mi w oczy-Powiedział, że jesteś szmatą. Że się puszczasz.-zrobił przerwę-I powiedział, że powinienem się wstydzić, że mam taką siostrę.
-Ouć..-spuściłam wzrok-Zabolało.-wyszeptałam bliska płaczu..
To okropne uczucie słyszeć takie słowa od brata, nawet wiedząc, że nie są one prawdziwe.
-Przyłożyłem mu... I tak się zaczęło. Potem wiesz...-spuścił wzrok
-Matt, to co powiedział...
-Nie wierzę w to.-przerwał mi-Pewnie kłamał.. Jestem ciekaw, co zrobiłaś, że zasłużyłaś sobie na taką opinię u niego...
-Odtrąciłam go.-łzy wezbrały się w moich oczach-Bo mnie uderzył... i to nie raz.-mój brat zacisnął pięści
-Żałuję, że nie dostał bardziej...
-Matthew, to co powiedział Jamie nie jest prawdą. Wszystko co mówił.. kłamał. Proszę....
-Nie uwierzyłem mu.-powiedział-Nie uwierzyłem mu, bo.. Jak jedna z najwspanialszych osób na świecie może być zdolna do takiego czegoś? Nie może.. Nathalie, za bardzo Cię znam. Wkurzyło mnie to, więc...
-Dziękuję, Matt.
`-Chyba, że życie mu nie miłe.`
-Za co? Jesteś moją siostrą. Co z tego, że starszą.. Jestem od tego, żeby Cię bronić.-wypiął pierś.
Zachichotałam.
-Już cię nie dotknie.-powiedział z uśmiechem-Chyba, że życie mu nie miłe.
-Dziękuję, braciszku.-uśmiechnęłam się-No przytul tą najlepszą siostrę na świecie w potrzebie!
Zaśmiał się i przytulił mnie. Otarłam łzy.
Znów ktoś obiecał, że nic mi się już nie stanie.
Może w końcu warto w to uwierzyć?



***
Jest rozdział :D Szybko jakoś xd
A więc.. jakoś mało komentarzy było. ;c 
Ale tak bardzo Was kocham, że dodałam! ♥
Następny.. gdzieś za tydzień :D 

ZAPRASZAM NA MOJEGO ASK`a! :D 
---> KLIK

Jeśli chcecie, to podaję także mojego fb, tym którzy jeszcze nie mają. xd
---> KLIK

ZAPRASZAM DO PYTAŃ I LAJKÓW NA ASK`u `STO` ♥ każdego czytelnika obserwuję :3
---> KLIK

ZAPRASZAM TEŻ DO ANKIET PO PRAWEJ I LEWEJ STRONIE :D

Miłego czytania miśki! ;*



BĘDZIE 30 KOMENTARZY? ☺