piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 47.

 #1 Muzyka - Włącz. ;3

*Nathalie

-Zależy mi.. Zależało zawsze... Ponieważ, Zayn ja.. Jestem Nathalie.. Twoją Natty.-powiedziałam odwrócona do Niego tyłem...
A może to nie serce, rozum, sumienie i podświadomość kazało mi powiedzieć prawdę? Może to alkohol przeze mnie przemawiał...
Odwróciłam się w jego stronę i.. padłam na kolana. Padłam na ziemię... Załamałam się. Przeczesałam nerwowo włosy.. Potem schroniłam głowę w rękach..
-Boże...-wyjąkałam..
Nie wiedziałam co począć.
Zayn spał.. Siedział na ławeczce, głowę miał położoną na stoliku w altance, a jego oczy były zamknięte.. To dlatego nic nie mówił - zasnął..
Na daremno kilka razy wypowiedziałam imię Pana Boga.. Niech On mi to wybaczy.. ale.. katastrofa.
Wstałam z ziemi i otrzepałam się.. Potem podeszłam do Niego i przysiadłam się.. Przyglądałam się mu.. Jego powieki niespokojnie drżały.. Nie wiem, może to przez ten alkohol? Jedno wiem.. Za długo zwlekałam i namyślałam się, czy mu powiedzieć.. Nie słyszał. A może to był kolejny znak, że to nie jest odpowiednia pora by mu powiedzieć? Nie wiem i tego się nie dowiem... Wiem to, że kolejna taka szansa niebawem się nie zdarzy.. Nie wiem co mi odbiło. Może faktycznie to ten alkohol? Może to dobrze, że nie wie... Ale.. Powiedziałam mu, przyznałam się, a on spał.. Może gdybym była na tyle odważna, i odważyła się mu to powiedzieć w oczy, to zauważyłbym, że śpi.. Oczywiście, że bym zauważyła! Nie zrobiłabym z siebie przygłupa! No ale.. Stało się, a Zayn i tak nic z Tego nie będzie wiedział. Tak słodko śpi.. Miejmy nadzieję, że ja jutro też zapomnę o tym incydencie.
Siedziałam na przeciw Niego. No i co teraz mam robić? Przecież go tu tak nie zostawię..
-Zayn.. -powiedziałam cicho-Malik...
Nic.
Przejechałam ręką po jego gładkiej skórze twarzy...Chłopak nadal słodko spał.. Mówiłam, że ma dość to wielkie NIE! Obraza.. A teraz śpi po kątach.. Ale.. Jak śpi to nie grzeszy. Tyle dobrze. Ciekawe o czym śni! A może w ogólnie nie śni... Tak błogo sobie śpi tylko.. Jezu, za bardzo pogrążyłam się w marzeniach. Co ja robiłam? Ah, tak..
-Zayn!-pacnęłam go w głowę, aż całe włosy, które stylizował mu... najzwyczajniej w świecie - oklapły
-Ał!-natychmiast podniósł głowę-Moje włosy!
-Nie pociągnęłam Cię..-skrzywiłam buzię w geście niezadowolenia
-Ale zepsułaś mi fryzurę!-trochę krzyczał
-Pierniczysz! Nawet siebie nie widziałeś, a mnie oskarżasz!-także odrobinę podniosłam głos
-No chyba mi nie wmówisz, że nadal jestem tak bardzo przystojny!
-Jesteś!-krzyknęłam-No..-potem uświadomiłam sobie co powiedziałam-No nie wiem.
Zayn na twarzy miał już oczywiście ten swój kpiący uśmieszek.. Znowu mnie podpuścił, a ja znowu się dałam. Rili, jestem taka łatwa!?
-Co? Już? Lepiej Ci..-powiedziałam-Trochę snu wystarczyło, żebyś się lepiej poczuł?
-Przecież czułem się doskonale!-zaprzeczył-I nie spałem.. Ja sobie tylko uciąłem króciutką drzemkę.-parsknęłam śmiechem
-Chyba faktycznie Ci już dobrze.
-Od kiedy sprawiłem 2 minuty temu, że się zarumieniłaś - owszem - czuję się lepiej niż doskonale.-wyszczerzył zęby
-Dobra, znów pierdoły ciśniesz, a ja potem mam w to wszystko wierzyć. Dochodzi północ, zaraz zacznie się kolejna część imprezy - oczepiny, czy jak to się tam nazywa.-powiedziałam już go nie słuchając-Beze mnie się to nie odbędzie, a ty chyba nie chcesz tego ominąć.-wstałam i poszłam w stronę sali
-Gdziekolwiek Ty - tam i ja.-odpowiedział i usłyszałam jak wlecze się za mną-W końcu jestem Twoim partnerem.
-Wcześnie sobie o tym przypomniałeś..-powiedziałam pod nosem
-Pamiętałem zawsze... Ani razu nie spuściłem z Ciebie oka dzisiejszej nocy, Nathalie.-czułam, że stanął w miejscu, więc także się zatrzymałam-Wiem co robiłaś cały czas.. To, że tańczę z innymi, nie oznacza, że się Tobą nie interesuję. Wręcz przeciwnie..
Gdybym widział, że coś się dzieje lub grozi Ci jakieś niebezpieczeństwo - od razu znalazłabyś się w moich ramionach.-dziwne, że znowu stałam do Niego tyłem, usłyszałam kroki, a potem jego dłoń `wsuwająca` się w moją-Ale obiecuję Ci, że pierwszy i ostatni taniec należał,
należy i do końca należał będzie do Ciebie.-uśmiechnął się.
Spojrzałam na Nasze splecione dłonie, ale nie przeszkadzało mi to. Jej, co to alkohol robi z człowiekiem..
-Chodźmy się dalej bawić, księżniczko.-pociągnął mnie za sobą.
Nie skarciłam go za to przezwisko.. Co się ze mną dzieje?

Weszliśmy z Zayn`em na salę trzymając się za ręce.Wielkie wejście? Oczywiście, wszystkie oczy na Nas, więc można to tak nazwać. Ciekawe co teraz rodzi się w głowach tych wszystkich ludzi.
Ale nie, nie jesteśmy parą i nie będziemy. Chociaż, to co zrobił Zayn było słodkie. Wzruszyłam się na Jego słowa. Nawet zapomniałam o wcześniejszym incydencie, o którym właśnie sobie przypomniałam.. Szlak. To może, już wezmę swoją dłoń z Jego big łapy? Od razu ją wyjęłam. Udaliśmy się z Zayn`em w stronę naszego stolika, gdzie siedziała banda naszych przyjaciół.
-Gdzie się szwędaliście, gołąbeczki?-zapytał Harry
-Wcale nie..
-Gruchaliśmy pod jakimś drzewem.-przerwał mi Zayn, a już chciałam powiedzieć, że nie jesteśmy gołąbeczkami.
-Kevin!-zawył Louis.
Zdziwiłam się.
-Nie pytaj..-powiedziała cicho Eleanor, skinęłam jej głową
-Uuuuu... To będzie dzisiaj ostro.-dodał Liam, a Zayn pomógł mi usiąść..
Faktycznie wytrzeźwiał.
-Ostro jak żyleta..-dodałam, a też się w to pobawię
-Tylko tak co dzieci nie będzie..-pogroził palcem Niall-Nie chcę zostać wujkiem,
-Jesteś już wujkiem.-zaśmiałam się-Theo by się obraził, Greg też mi się zdaje.
-Dobra, już...
-No, ale jednak gdyby już coś było, to powiedzcie mi.. Płeć już od razu też, żebym wiedział, czy zostane wujkiem czy cio..
-Tak, tak, Harry wszyscy wiemy: `Bo nie wiesz czy zostaniesz ciocią czy wujkiem.`. Już to słyszeliśmy..-dodała Melanie
-Kurcze, a myślałem, że po pijaku zapominacie... To jednak zostanę przy moich żartach z `knock knock`.-wszyscy zabuczeli-Dobra, dobra.. Dzisiaj już Wam daruję.
Wszyscy się zaśmiali.
-Mogę poprosić moją partnerkę do tańca?-powiedział na głos Zayn-Żebyś już nie była zazdrosna.-usłyszałam ciche `uuuuu`
-Nie jestem zazdrosna!-zaprzeczyłam
-No już zatańcz z Nim!-usłyszałam
-To jak?-zapytał ponownie
-No chodź już, zanim mnie jeszcze nogi nie bolą...-wszyscy zarechotali.
Gdy weszliśmy na parkiet, skończyła się piosenka.
-O kurcze jak mi przykro..-chciałam odejść, ale Zayn pociągnął mnie za rękę, za którą mnie trzymał tak, że wpadłam na Niego, a do uszu doszły mnie pierwsze słowa piosenki `I will always love you` Whitney.
-Poczekaj.-zaczął nas bujać w rytm piosenki, a ja się poddałam...
To nie był nasz pierwszy taniec dzisiejszego dnia.
-To jeszcze nie jest ten ostatni, Natt.-powiedział i mnie obrócił.

Po oczepinach - nie powiem - trochę bolały mnie ręce z tego machania tą warzecha, czy cokolwiek to było.. Wiem, że wcisnęli mi w dłoń jakiś patyk, a miałam uciechę jak dziecko, kiedy mogłam nim uderzać w ręce młodych! Nawet siostry nie żałowałam, pfffff.. Niech se mnie zapamięta, nie wiadomo kiedy znowu mnie zobaczy. Piłam wodę, odstawiłam drinki.. Wszyscy siedzieli, a Harry polewał - znowu.
-Zayn, kopsnij tu bliżej ten kieliszek!
-Nie, dzięki. Już mam dosyć.-powiedział i ukradkiem na mnie spojrzał..
Widziałam to. Czyżby pamiętał o czym rozmawialiśmy? No proszę..
Uhh! Bogu dzięki, że się opamiętał.
-Jak to?-zdziwił się Harry
-Po prostu chcę coś z tego wesela pamiętać, a bez alkoholu też można się dobrze bawić.-uśmiechnęłam się lekko.
-Przepraszam..-usłyszałam za sobą-Czy ty to siostra Allison?-zapytał chłopak.
Nie powiem.. Wyglądał mniej więcej na 20 lat, był przystojny, miał piękne włosy i oczywiście garnitur.. Taki mały ideał.. Mały dosłownie. Ale mały wzrostem, duży sercem, czyż nie?
-Tak, to ja.
-Cześć, nazywam się Daniel. Jestem bratem pana młodego.-wszyscy się nam przysłuchiwali, really... musicie..?
-Hej, miło mi Cię poznać. Przecież zaledwie kilka godzin temu staliśmy się rodziną.-zaśmialiśmy się
-Dokładnie, też dlatego mnie tu do Ciebie posłali... Zatańczysz?-zapytał
-Hyyyh.. Z miłą chęcią.-powiedziałam-Zaraz wracam.-odwróciłam się w stronę przyjaciół.
Zayn tylko przeleciał mnie wzrokiem, nikt się nie odezwał, a ja udałam się na środek sali z Danielem. Podczas tańczenia chłopak mi trochę o sobie opowiedział, ja też opowiedziałam mu ciekawe i istotne fakty z mojego życia..
-Nathalie!-ktoś pociągnął mnie za sukienkę-Zatańcz z Nami!
Zobaczyłam obok siebie gromadkę dzieci, której przewodziła moja kuzynka Amelia.
-Oh, Ami. Teraz tańczę z tym chłopakiem..
-Spokojnie, baw się z dziećmi, ja sobie z Nim w ten czas zatańczę...-odbiła mi go Anette
-Oczywiście.-powiedziałam mrużąc oczy-Znów ta głupia krowa.-powiedziałam, gdy się oddalili.
Przede mną nadal stały dzieci.
-Ups..-powiedziałam, gdy zdałam sobie sprawę, że usłyszały co powiedziałam-Nic nie słyszeliście!
Wzięłam je wszystkie w kółeczko i zaczęłam z Nimi tańczyć. Spojrzałam na stolik przy którym powinien siedzieć Zayn.. Właśnie.. `powinien`.. Nie było go tam. Porozglądałam się, nadal bawiąc się z dziećmi. Poznałam jego marynarkę i czuprynę na tarasie.. Palił. Nad Nim unosił się dym.. Powiedział, że spróbuje rzucić.. Już dawno go z petą nie widziałam.. Musiał.. Musiał zapalić?
-Nathalie, patrz!-dzieci przykuły moją uwagę.
Odciągnęły mój wzrok od Zayn`a.

Gdy skończyła się piosenka, wyjaśniłam dzieciom, że muszę odpocząć, ponieważ mnie wymęczyły.. Jak to dzieci. Podeszłam do stojącego nadal na tarasie Zayn`a.
-Musisz?-zapytałam opierając się o barierkę obok-Który to już w ciągu 5 minut?
-A co ty, moja matka? Nawet ona się tak nie przejmuje.-odpowiedział-Nie interere.
-Okej.-powiedziałam-Tylko zapytałam.. Uważam, że Twój ton był tu zbędny.-odwróciłam się i chciałam odejść, ale Zayn wrócił mnie ciągnąc za rękę
-Dobrze, przepraszam.. Alkohol ze mnie spływa, jestem nie miły..
-To nie wyżywaj się na mnie.
-Przepraszam Cię, słońce. Jestem nerwowy.
-Już, dobrze. To powiesz mi czemu tu stoisz i palisz i się denerwujesz, a nie bawisz się?
-Już możemy wracać.
-Zayn, powiesz mi?
-Po co tu przyszłaś?-odpowiedział pytaniem na pytanie
-Nie wiem.. Chciałam Cię wyciągnąć na parkiet?-zapytałam retorycznie
-To możemy iść...
-Zayn, proszę Cie...
-Nic.. Tylko...Następnym razem zanim będziesz mnie oskarżać, że tańczę z innymi, spójrz na siebie.-powiedział
-Boże, Zayn.. Tańczyłam z dziećmi.
-Fajnie, że nazywasz Daniel`a dzieckiem... Ciekawe co by sobie o Tobie teraz pomyślał.-poszedł w stronę sali
-Jezu.. Chwila... Zayn.. Jesteś zazdrosny?
-Nie, tylko oczekuję od partnerki tego samego... Przecież mam Pezz.-powiedział cicho.
Nie! Dosyć tego!? Czy on był zazdrosny..? Czy ja mu popsułam humor..? Szedł tyłem.. Co tu robić.. Wiem! Pobiegłam w Jego stronę. Skoczyłam mu na plecy!
-Nathalie!-powiedział i złapał mnie, zanim zdążyliśmy się przewrócić..
-Przepraszam Cię, mój partnerze! Czy sprawisz mi tą przyjemność i powariujesz ze mną na parkiecie?-śmiałam się.
Usłyszałam także Jego chichot.
-Jesteś głupia... Mamy tak tańczyć? Okej!-zaczął się ruszać
-Nie! Zayn, spadnę!-pisnęłam-Puść mnie!
Odłożył mnie na ziemię i potem zatańczyliśmy szybki taniec.

Weselna fotka z siostrą! ♥
Siedziałam i byłam już zmęczona.. Muszę przyznać. Nawet nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje, zaraz wybije 5 rano.. A jak wszyscy wiedzą - ja jestem maniaczką snu. Jestem uzależniona, no co poradzę! Widziałam tych wszystkich ludzi bawiących się na parkiecie, moja siostra się już przebrała. Wcale się jej nie dziwię, że nie wytrzymała w tej sukni. Szczerze powiedziawszy ja też byłam przebrana i nawet strzeliłam sobie `weselną` fotkę z moją siostrzyczką.
-Natty..-ktoś mną szturchnął, odwróciłam się w stronę głosu-Zatańczysz ze mną ten obiecany ostatni taniec, a potem odprowadzę Cię do domu? Widzę, że jesteś już bardzo zmęczona..
-Tak, Zayn. Dziękuję. Oczywiście, jeśli obiecałeś, to kimże bym była gdybym odmówiła?
Przeszliśmy na środek sali, położyłam ręce na jego ramionach, a on swoje na mojej talii, gdyż rozpoczęła się właśnie wolna piosenka. Usłyszałam jeszcze jak kapela mówi do swojego mikrofonu:
`Dla niesamowitej dziewczyny - za obiecany niesamowity ostatni taniec.`
-Zayn..-rozbudziłam się trochę-Czy to ty zamówiłeś tę piosenkę dla mnie?
-Pewnie, a nie mogłem? Pełno tych dedykacji, a ja Ci obiecałem, że szczególny ostatni taniec będzie z dedykacją dla Ciebie..-uśmiechnęłam się, a on mi dorównał-Cieszę się, że masz jeszcze siły na uśmiech i na jakiekolwiek ruchy.
-Spokojnie, tak źle ze mną jeszcze nie jest. Praktycznie to ja jestem trzeźwa! Tylko wymęczona..
-Rozumiem.
-Ale Zayn.. Dziękuję.
-Za co?-zapytał
-Za wszystko.. Za piosenkę, za taniec, za cały miły wieczór, za kłótnie, za to, że.. że tu ze mną byłeś. To wiele dla mnie znaczy.. Ten dzień wiele dla mnie znaczył.
-Wszystko zrobiłem z ogromną przyjemnością, ale również Tobie chciałbym podziękować za to, że zgodziłaś się mi towarzyszyć.. Bez Ciebie by się nie obyło i nie miałabyś mi za co dziękować. Więc dziękuję...
-To ja Tobie dziękuję.. Dziękuję za zaproszenie.
-Warto było.-powiedział
-Oczywiście.-położyłam głowę na jego torsie i dalej bujaliśmy się w rytm muzyki, czekając na zakończenie piosenki.
Później poszłam powiadomić mamę, że już muszę iść, bo zaraz tu umrę, dowiedziałam się, że Matt zmył się już dawno i zabrał klucze, więc jakoś do domu wejdę. Powiedziałam też to mojej siostrze, oczywiście dodałam, że Zayn idzie ze mną. Powiedziała, że chce mojego dobra i puściła mnie bezproblemowo. Ciekawe czemu -_-

Zayn odprowadził mnie pod same drzwi. W trakcie drogi rozmawialiśmy na różne tematy.. Oczywiście wspomniał, że cieszy się z nowej trasy, bo uwielbia uszczęśliwiać fanów, z wzajemnością. Kocha ich bardzo wszystkich! Opowiedział w jakich kilku miastach i państwach będą, powiedział, że cieszy się także z występów w Polsce, bo wie, że fani tam bardzo na Nich czekają, a będą tam pierwszy raz! Fajnie tak poznawać świat. Powiem Ally, może przejdzie się na ich koncert w Polsce.. Tak po znajomości. Staliśmy pod moimi drzwiami. Na szczęście Matt zmądrzał trochę i zostawił mi klucze w naszej tajemnej skrytce. Otworzyłam je.
-Zaprosiłabym Cię do środka, ale jest późno i nie ukrywam, że chcę już spać.
-Rozumiem, ja jeszcze wrócę na moment do chłopaków.-odpowiedział
-Dziękuję, że chciało Ci się tu ze mną iść ten kawał drogi.. Teraz musisz wracać sam.
-Wykonam jeden telefon i za 3 minuty ktoś tu będzie, o mnie się nie martw.-mrugnął do mnie
-Nie chwal się już tak tą sławą! Jeszcze raz Ci bardzo dziękuję, Zayn. Za wszystko, za całą uroczystość, za świetne towarzystwo..
-I odwrotnie. Bardzo Ci dziękuję, Natt. To był cudowny wieczór!
-Też tak sądzę.
-Chociaż, co by to był za wieczór bez kłótni.-zaśmialiśmy się
-Jakby to Niall powiedział: `Jak stare dobre małżeństwo.`
-Otóż to.-chichotaliśmy
-No nic...
-Nathalie, jeszcze chciałbym Cię zapytać o jedno...
-Słucham Cię, Zayn.
-Tam.. W tej altance.. Zapytałem Cię, dlaczego Ci zależy.. Ale nie usłyszałem odpowiedzi.-przeszły mnie dreszcze-Możesz powtórzyć co powiedziałaś?
`-Ja.. Ja..`
-Ja.. Ja.. Powiedziałam, że zależy mi, ponieważ jesteś moim przyjacielem. A ja.. przyjaciół traktuję bardzo poważnie. Po prostu..-zmyślałam bajeczki-Chciałam, żebyś coś pamiętał z tej imprezy, bo razem podobna może się już nie zdarzyć.-wymusiłam uśmiech
-Aaaa... Okej. Ty też jesteś moją przyjaciółką, wiesz..? Przyjaciółką to chyba najlepszą. I nie martw się, wszystko dobrze zapamiętam.-czy mi się zdaje, czy on też wymusił uśmiech?-Będę się zbierał, bo tak nad ranem w progu...
-Ah, tak. Oczywiście.
-Do zobaczenia wkrótce.-powiedział i ucałował mój polik.
-Cześć, Zayn. Dziękuję!-uśmiechnął się, a ja zamknęłam za Nim drzwi.
Odwróciłam się do nich tyłem.. Brakło mi odwagi. Nie mogę mu powiedzieć.. Nie dam rady znowu. Może to i lepiej, że nie pamięta? Zaczynamy od nowa..
Jestem Jego najlepszą przyjaciółką.

*Zayn*

Pocałowałem jej policzek i odwróciłem się by iść.
-Cześć, Zayn. Dziękuję!-uśmiechnąłem się i usłyszałem jak zamyka drzwi.
Po co mam po kogoś dzwonić i w nad ranem dupe zawracać? Jestem już trzeźwy. Prawdą jest, że mam skłonności do szybkiego upijania się, bo mam słabą głowę, ale prawdą jest także to, że działa to w dwie strony i szybko trzeźwieję. Cały alkohol, który wlałem w siebie poprzedniego wieczoru już ze mnie uleciał i doskonale wszystko pamiętam.
Myślałem.. Dużo myślałem, gdy wracałem na uroczystość ślubną do chłopaków. Gdy doszedłem wszystko się już powoli kończyło.. Gości było coraz mniej.. Dziewczyny miały już dość, więc zaproponowałem, żeby brać się już do domu. Ally do Nas podeszła, podziękowaliśmy jej za cudowną uroczystość, jeszcze raz pogratulowaliśmy im oboje i życzyliśmy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Powiedziała, że kierowcy już na Nas czekają. No tak, taką grupą na raz się nie zabierzemy. Pierwszym samochodem pojechało Lanielle i Eleunor. Okazało się, że Ashley mieszka niedaleko, więc Styles postanowił się przejść odprowadzić partnerkę. Okej, ale niech pod auto nie wpada, trochę smutno będzie dla świata.. Taka ważna osoba. Ale cóż.. Jak mu się chce rano łazić.. Może on faktycznie się zakochał? Ulalalala rośnie Nam Hazziątko. No to drugim autem pojechaliśmy ja, Niall i Melanie. Odwieźliśmy pijaną brunetkę. Na szczęście był jeszcze w miarę dysponowany i ją odprowadził pod drzwi, ale wiele nie brakuje, żeby i on miał już zgona. Kilka osób takich się pojawi po dzisiejszej zabawie.. Dojechaliśmy z Niall`erem pod dom. Weszliśmy do domu bezproblemowo - w końcu jestem trzeźwy. Na dworze już był prawie całkiem jasno, więc pokoje były w miarę oświetlone. Dlatego też Niall się nie... wywrócił kopiąc w rzeczy leżące na podłodze. Tak.. Chłopcy gdyby rozbierali się na swoim miejscu to tak trochę bajzlu by nie było. Ale dobrze.. Posprzątają jak się wyśpią, zgaduję, że już słodko chrapią w swoich pokojach. Nie wierzę, że nawet buty i krawat Liam`a tu leżą.... No, ale on najtrzeźwiejszy nie był trzeba przyznać.. Nie oszczędzał się. Nikt się nie ograniczał! Oprócz Natt... Może nie tyle, że się ograniczała.. Ona po prostu wiedziała kiedy przestać. Nikt inny tego momentu nie wyczuł.. Poszli na żywioł. Szczerze się przyznam, że mi też Nathalie oczy otworzyła.. Bo szczerze przyznam, jeszcze parę kieliszków i miałbym kape, po której nic kompletnie bym nie pamiętał.
-Niall, przynajmniej Ty bądź ogarnięty..-powiedziałem, gdy ściągnął buta i chciał nim rzucić
-Daj mi spokój, przecież potem to posprzątamy..-spojrzałem na Niego
-Akurat ty posprzątasz...
-Okej.-położył buty obok stolika przy którym siedział, marynarkę i krawat powiesił na krzesło-Chce mi się jeść.-przeszedł do kuchni.
Rozwiązałem także krawat i uśmiechnąłem się na wspomnienie, jak zaledwie kilka godzin temu wiązała mi go Nathalie, bo znowu sam nie potrafiłem.. Przypomniała mi się także sytuacja z przed lat.
-Wiesz, Zayn..-krzyczał z kuchni Niall
-Hmm..?-wszedłem do tego pomieszczenia, żeby go lepiej słyszeć
-Całkiem dobrze się dzisiaj bawiłeś z moją Natt.
-A i owszem.-powiedziałem radośnie-Ale hola, hola.. Nikt Ci nie dał praw do jej przywłaszczania. Ty się lepiej tam Melanie zajmij..
-Żebyś Ty w tym czasie mógł zająć się moją przyjaciółką?-przeszedł mnie jego wzrok
-Nie.. Nie zapominaj, że mam dziewczynę, Nialler.
-Którą kochasz?-zdziwiłem się i zaciąłęm
-Al.. Ależ oczywiście! Co to właściwie za pytanie? To dlaczego niby z Nią jestem?
-Z przyzwyczajenia.. Bo boisz się z Nią nie być.
-Przestań, Horan. To niedorzeczne. Jesteś pijany.-powiedziałem
-Może i pijany, ale po pijaku zawsze gada się prawdę.-pogroził mi palcem-A tak właściwie, to gdzie Nathalie? Odprowadziłeś ją do domu?
-Pod same drzwi.-odpowiedziałem
`-Ładnie dzisiaj tańczyliście.`
-Chwała Ci za to.. Ładnie dzisiaj tańczyliście. To był udany wieczór.
-Ona jest moją przyjaciółką, Niall. Były też drobne sprzeczki..
-Zachowywaliście się tak przyzwoicie.. Tak normalnie. Jakbyście znaliście się już kupę lat, a nie te zaledwie kilka miesięcy.-patrzył na mnie.
Hmm.. Powiedzieć mu czy nie? Nathalie jest Jego najlepszą przyjaciółką i mógłby jej powiedzieć, ale on zarazem jest moim najlepszym przyjacielem i powinien wiedzieć.. Myśl, Zayn.
-Ja wiem, Niall.-powiedziałem wyraźnie
-Tak, Ty dużo rzeczy wiesz, Malik. Cieszę się, że wiesz jak to wygląda.
-Nie to wiem..
-No to co ty wiesz?

*Retrospekcja*

-O co Ci chodzi? O co się martwisz?-powiedziałem spokojniej
-O Ciebie..-powiedziała nadal odwrócona tyłem
-Dlaczego Ci zależy?-dodałem głośniej
-Zawsze mi zależało..-wyszeptała cicho, że gdybym nie miał dobrego słuchu, nie usłyszałbym
-Przecież nie jestem nikim ważnym.. Jako przyjaciel powinnaś mnie zrozumieć, wspierać, a nie wyżywać się na mnie!-mówiłem, udając, że jej nie słyszałem
-Nie wyżywam się!-powiedziała głośniej-I jesteś ważny..-ściszyła powtórnie głos
-To dlaczego Ci zależy!?-podniosłem głos.
Chciałem, żeby mi to wytłumaczyła.. Chociaż już w głębi sam domyślałem się swojej prawdy. Jakiej prawdy? Myślę, że prawdziwej.. Zbyt wiele faktów do siebie pasuje. Czekałem aż mi odpowie.. Długo czekałem, a ona nadal stała odwrócona do mnie tyłem. Rozumiem, że potrzebuje czasu, a mnie już zaczęła boleć głowa od nadmiaru alkoholu i tych krzyków. Bezdźwięcznie usiadłem na ławeczce i położyłem głowę na stoliku, może ból ustąpi? Powieki miałem tak ciężkie, że nawet sam nie wiem kiedy opadły. Nie podniosłem ich, lecz doskonale wszystko słyszałem. Nathalie odezwała się..
-Zależy mi.. Zależało zawsze... Ponieważ, Zayn ja.. Jestem TĄ Nathalie.. Twoją Natty.-powiedziała, nie odpowiedziałem..
Miałem zamknięte oczy, udawałem, że śpię. Ponieważ nie wiedziałem jak się mam zachować.. Dowiedziałem się prawdy, której już sam się domyślałem, Nathalie to tylko potwierdziła.. Usłyszałem jak wzdycha i opada.. Pewnie się odwróciła. Wszystko rozumiem.. Dlaczego mi nie powiedziała, lecz nie rozumiem jak wszyscy mówią, że było jej ciężko.. Jestem ciekaw co działo się w jej życiu, gdy mnie przy niej brakło.. Zachowałem się jak dupek, o którym powinna zapomnieć. A jeszcze większym się okazałem, kiedy jej na samym początku `nowej` znajomości nie poznałem.. Dlatego też nie upomnę się o to, gdy jestem pijany.. Może kiedyś sama mi powie.. Znowu? Usłyszałem jak po chwili dosiada się na ławeczkę na przeciwko, bo pojawił się cień. Potem zaczęła mówić moje imię, ale mi się fajnie leżało.. Dopiero gdy zepsuła mi włosy się ocknąłem! Trochę się z Nią posprzeczałem udając, że nic nie wiem i na razie niech tak zostanie. Trochę się z Nią podrażniłem, aż znowu wyszliśmy na poważny temat.
-Gdziekolwiek Ty - tam i ja.-odpowiedziałem i poszedłem za Nią-W końcu jestem Twoim partnerem.
-Wcześnie sobie o tym przypomniałeś..-powiedziała pod nosem
-Pamiętałem zawsze...-zatrzymałem się-Ani razu nie spuściłem z Ciebie oka dzisiejszej nocy, Nathalie. Wiem co robiłaś cały czas.. To, że tańczę z innymi, nie oznacza, że się Tobą nie interesuję.-mówiłem to, co serce podpowiadało.. prawdę-Wręcz przeciwnie.. Gdybym widział, że coś się dzieje lub grozi Ci jakieś niebezpieczeństwo - od razu znalazłabyś się w moich ramionach.-stała tyłem, więc podszedłem i wsunąłem swoją dłoń w jej kruchą rączkę-Ale obiecuję Ci, że pierwszy i ostatni taniec należał, należy i do końca należał będzie do Ciebie.-uśmiechnąłem się.
Spojrzała na Nasze splecione dłonie, lecz nic z tym nie zrobiła. Nie obchodziło mnie to czy ktoś Nas widzi. Nathalie jest dla mnie ważna, jest moją przyjaciółką.. A dzisiaj jest moją partnerką.
-Chodźmy się dalej bawić, księżniczko.-pociągnąłem ją na salę.

Na salę weszliśmy trzymając się za ręce, zwróciliśmy uwagę - bez najmniejszego problemu. Natt od razu mnie puściła. Udaliśmy się do stolika, gdzie siedzieli nasi przyjaciele, pożartowaliśmy z Nimi trochę, nawet Natt się dołączyła. Potem zaprosił ją do tańca jakiś chłopak, troszkę mnie to zdenerwowało, nie wiem dlaczego.. Może dlatego, że była na mnie zła za to, że tańczę z innymi, a ten taniec miał należeć do Nas, więc poszedłem na balkon zapalić. Potem tańczyła z dziećmi, słodko. Aż w końcu podeszła do mnie i zapytała o palenie, niegrzecznie odpyskowałem, za co przeprosiłem. Znowu się trochę pokłóciliśmy, ale znalazła sposób, by mnie pocieszyć i zatańczyliśmy. 
Tak jak obiecałem, ostatni wolny taniec należał do Nathalie, więc udałem się do kapeli i zamówiłem specjalnie dla Niej piosenkę ze specjalną dedykacją, gdy widziałem, że zaraz zaśnie na siedząco. Podszedłem do Niej.
`-Zatańczysz ze mną ten obiecany ostatni taniec..?`
-Natty..-szturchnąłem ją lekko w ramię.. czyżbym powiedział `Natty`?-Zatańczysz ze mną ten obiecany ostatni taniec, a potem odprowadzę Cię do domu? Widzę, że jesteś już bardzo zmęczona..
-Tak, Zayn. Dziękuję. Oczywiście, jeśli obiecałeś, to kimże bym była gdybym odmówiła?-powiedziała i podała mi dłoń.
Przeszliśmy na środek sali, a po pierwszych nutach piosenki w mikrofonie została rozgłoszona dedykacja. Nathalie się poruszyła.. Mam nadzieję, że wzruszyła również.
-Zayn..-oszołomiło ją to-Czy to ty zamówiłeś tę piosenkę dla mnie?
-Pewnie, a nie mogłem? Pełno tych dedykacji, a ja Ci obiecałem, że szczególny ostatni taniec będzie z dedykacją dla Ciebie..-uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem jej uśmiech-Cieszę się, że masz jeszcze siły na uśmiech i na jakiekolwiek ruchy.
-Spokojnie, tak źle ze mną jeszcze nie jest. Praktycznie to ja jestem trzeźwa! Tylko wymęczona..
-Rozumiem.
-Ale Zayn.. Dziękuję.
-Za co?-zapytałem
-Za wszystko.. Za piosenkę, za taniec, za cały miły wieczór, za kłótnie, za to, że.. że tu ze mną byłeś. To wiele dla mnie znaczy.. Ten dzień wiele dla mnie znaczył.
-Wszystko zrobiłem z ogromną przyjemnością, ale również Tobie chciałbym podziękować za to, że zgodziłaś się mi towarzyszyć.. Bez Ciebie by się nie obyło i nie miałabyś mi za co dziękować. Więc dziękuję...
-To ja Tobie dziękuję.. Dziękuję za zaproszenie.
-Warto było.-powiedziałem jak myślałem
-Oczywiście.-położyła głowę na moim torsie i dalej bujaliśmy się w rytm muzyki, czekając na zakończenie piosenki.

Odprowadziłem Nathalie pod same drzwi domu. Powiedziała, że z chęcią by mnie zaprosiła, ale idzie spać, i że zrobi to innym razem. Gdy już mieliśmy się żegnać zadałem nurtujące mnie pytanie;
-Nathalie, jeszcze chciałbym Cię zapytać o jedno...
-Słucham Cię, Zayn.
-Tam.. W tej altance.. Zapytałem Cię, dlaczego Ci zależy.. Ale nie usłyszałem odpowiedzi.-postanowiłem, że zapytam.. a nóż chce mi to teraz na spokojnie powiedzieć jeszcze raz.. na trzeźwo-Możesz powtórzyć co powiedziałaś?
-Ja.. Ja.. Powiedziałam, że zależy mi, ponieważ jesteś moim przyjacielem. A ja.. przyjaciół traktuję bardzo poważnie. Po prostu..-skłamała-Chciałam, żebyś coś pamiętał z tej imprezy, bo razem podobna może się już nie zdarzyć.-poznałem wymuszony uśmiech
-Aaaa... Okej. Ty też jesteś moją przyjaciółką, wiesz..? Przyjaciółką to chyba najlepszą. I nie martw się, wszystko dobrze zapamiętam.-myślałem, że powie prawdę.. także wymusiłem uśmiech, ale mówiąc najszczerszą prawdę.. zabolało mnie to, że nie powiedziała mi prawdy, ale dodam, że chyba na Nią nie zasłużyłem..-Będę się zbierał, bo tak nad ranem w progu...
-Ah, tak. Oczywiście.
-Do zobaczenia wkrótce.-powiedziałem i ucałował jej policzek.
-Cześć, Zayn. Dziękuję!

-Zayn, co wiesz?-ze zmróżonymi oczami przyglądał mi się Nialler
-Ja wiem, że ona jest osobą, którą bardzo zraniłem.. Za którą tak bardzo tęsknię. Ona jest moją Natty z przeszłości.



***
Kochani nie zabijajcie znów za takie zakończenie oraz za taki rozdzialik! 
Jednak mam nadzieję, że się Wam podoba. ;3 
Jak myślicie, co będzie dalej?

1.Teraz mam ważną wiadomość! Niezbyt przyjemną!
W środe (tj. 01.07) wyjeżdżam na obóz do Hiszpanii! Więc mnie nie będzie, co wiąże się także z brakiem rozdziału przez dosyć długi okres czasu, ponieważ wracam 12 lipca, a potem jeszcze będę musiała rozdział napisać. Więc do 15 lipca na pewno nic się nie pojawi! Przepraszam! ♥

2. Zapraszam na bloga, którego pomagam prowadzic Emilce! Wznowiłyśmy go i wszystko jest od nowa. ;3 Zapraszamy! I skomentujcie naszą pracę, napiszcie szczerze co myślicie! ;)

3. Ostatnia sprawa! Moja dobra koleżanka, nasza siostra oraz dobra czytelniczka tego opowiadanie za nie długo obchodzi swoje 18. urodziny! Tak, pełnoletność! ♥ Z racji tego chciałam Was prosić, abyśmy pomogli jej spełnić jej marzenie, więc kto może niech pomoże! 
Wyjaśnione niżej. ;3


No to to by było na tyle... 
Koniec szkoły.. Pożegnałam się z gimnazjum, będzie mi brakować bardzo starej klasy. ;c Ale czas leci do przodu! Udanych wakacji kochani! ♥

Niech każdy kto przeczyta ten rozdział go skomentował w jakikolwiek sposób - sprawdzam obecność! ;D <333

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 46.

#1 Muzyka - Włącz. ;3 

*Nathalie*

-Ja Allison Silence, biorę Ciebie Max`ie Podolski za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci.-stałam tuż za moją siostrą w ogrodzie i przysłuchiwałam się ich przysięgom małżeńskim.
Wszystko takie realne, a potem wszystko i tak piorun strzela.. Jaka jest prawda? Nie wszystkie małżeństwa wypełniają to co obiecują. Ile małżeństw przetrwa? Większość to rozbite rodziny, rozwody.. To nic miłego. I wcale nie myślę tutaj tylko o mojej rodzinie, bo my sobie bez ojca radzimy. I jest dobrze.. Wyszliśmy wszyscy na ludzi. A ojciec się Nami nie interesuje.. Niech się w dupę pocałuje. Nawet pewnie nie wie, że jego córka bierze ślub. Może nawet i lepiej, że go tu nie ma... Wszystko tylko by popsuł.
-Allison, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.-powiedział Max.
Spojrzałam na tych wszystkich wzruszonych i zadowolonych gości. Zauważyłam także łzy w oczach mojej siostry.. Pewnie nie tyle, że jest wzruszona, ale też wciąż się boi. Moja siostrzyczka wychodzi za mąż, sama jeszcze w to nie wierzę. W piątej i szóstej ławce siedzieli moi przyjaciele. Na samym rogu (dlatego miałam najlepszy widok stojąc na środku) ławki siedział mój mężczyzna.. tzn. moja osoba towarzysząca. Zayn idealnie prezentował się w garniturze i jako mój towarzysz, chociaż spędziłam z Nim dzisiaj tylko jakoś nie całą godzinę. Dlaczego znowu mówię tylko o Nim? Ugh.. W pierwszej ławce siedziała mama i Matt. Mamie leciały łzy.. Płacze. Wcale jej się w sumie nie dziwię. Też bym płakała na ślubie dziecka, wiedząc że dorasta, a mama na dodatek jest jeszcze bardzo wrażliwą osobą. Tak, już wiecie po kim to mam. Po drugiej stronie - jak się domyślam - siedziała rodzina Max`a. Dostrzegłam także różnych moich kuzynów, wujków itp.
-Ogłaszam Was mężem i żoną!-wygłosił ksiądz-Możesz pocałować pannę młodą.-Max nie marnując ani chwili wpił się w usta mojej siostry. 
Wszyscy zaczęli głośno bić brawo. Ślub idealny, nie wiem dlaczego Ally się tak martwiła. Przecież wszystko poszło zgodnie z planem. Teraz już nic nie może się popsuć!

-Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!-powiedziałam do siostry, gdy w kolejce doszła kolej na mnie... byłam ostatnia, bo zbierałam wszystkie prezenty - jako druhna-Dużo dzieci, jeszcze więcej miłości, szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń i udanej wymarzonej podróży poślubnej!-rzuciłam jej się na szyję
-O matko.. Dziękuję Ci bardzo kochana!-powiedziała-Ale znów tych dzieci tak dużo nie życz.-zaśmiałam się.
Potem Zayn - jak na `chłopaka` przystało złożył życzenia po swojej osobie towarzyszącej, czyli po mnie, a ja poszłam do Max`a. Pożyczyłam nowemu bratu tego samego co siostrze, tylko pozmieniałam formy. A co mam filozofować więcej? Styknie tyle.
Potem wszyscy udaliśmy się na salę. Jak w zwyczaju przystało Max przeniósł na rękach moją siostrę przez próg. Potem wszyscy zaczęli bić brawa, śpiewać sto lat, był szampan i blablablablabla... Takie różne. Potem zasiedliśmy w końcu do obiadu! Każdego miejsce było podpisane, moi znajomi siedzieli mniej więcej obok mnie. Oczywiście - Zayn najbliżej. Tak jakbym nie wiedziała, że Ally tak zrobi. Ale byłam skupiona na obiedzie! Przez tą całą uroczystość i stres, który też miałam (przyznam się) zrobiłam się strasznie głodna, a z tego co wiem, to młodzi zamówili same dobrocie! Jestem im za to niewyobrażalnie wdzięczna... I Niall chyba też. Sądząc po tym, z jaką niecierpliwością spogląda na te wszystkie jedzenie, które przynoszą.
Po obiedzie zespół, który siostra zamówiła, ogłosił, że teraz odbędzie się pamiętny pierwszy taniec pary młodej. Toteż na parkiecie w swoich objęciach pojawili się Max i Allison. Oni tak cudownie do siebie pasują! Ally jest ogromną szczęściarą, że spotkała takiego chłopaka. I oczywiście odwrotnie jak najbardziej też! Max nigdzie nie znalazłby tak idealnej osoby jaką jest moja siostra.. Gdy tak siedziałam w zamyśleniu, ktoś położył rękę na moim ramieniu.. Odwróciłam się. Nade mną stał Zayn z wyciągniętą ręką..
-Mogę panienkę prosić do tańca?-zapytał ze swoim czarującym (żeby nie mówić kpiącym) uśmieszkiem.
Odwróciłam się i zauważyłam, że do młodych zaczęły dołączać już także inne pary. Jeszcze raz odwróciłam się w stronę Zayn`a.
-Dlaczego nie?-podałam mu swoją dłoń i wstałam.
Zayn zaprowadził mnie na środek sali i `porwał` w objęcia.. Jeśli umiecie to sobie wyobrazić - tak jak tańczy chłopak z dziewczyną. Tylko pozwolił bym się w Niego wtuliła.. Nawet on mnie w siebie `wcisnął`, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Ale tak się robi przy wolnych piosenkach! Tańczyliśmy wolnego, a wszyscy się Nam przyglądali. Albo mi się zdawało.. Pewnie patrzą na młodych? Tak, trzymajmy się tego, że patrzą na młodą parę. Czy pamiętam nasz pierwszy taki taniec?

*Retrospekcja*

-Bam!-Safaa zbuliła zamek, który razem zbudowałyśmy
-O ty mała kozo!-zaczęłam ją łaskotać
-Cholera!-usłyszałyśmy i przestałam
-Co jest?-zapytałam Zayn'a
-Potknąłem się o ten głupi klocek..
Zayn biegał po domu i wiązał.. Starał się wiązać krawat..
-Gdzie ty się wybierasz?
-Idę na urodzinową imprezę do kuzynki..
-I czym się tak stresujesz?-spojrzał na mnie-Wiesz, że ja zawsze umiem Cię rozczytać, Malik.-zaśmiałam się.
Chłopak westchnął.
-Obiecałem, że w jej 18. urodziny zatańczę z Nią wolnego. I tak trochę nie wiem jak to zrobić..-zaśmiałam się-Nie ma co się śmiać.-powiedział nadal męcząc biedny krawat
-Pokaż to.-pomogłam mu z krawatem-Ja bym Ci to pokazała biedaku.. Normalnie kołyszesz się w rytm muzyki.
-Pokaż!
-Jak?-zdziwiłam się
-Zatańcz ze mną, Natty.-powiedział po czym wyszukał w radiu kanał z pierwszą lepszą wolną piosenką
-N-no dobrze..-zająkałam się.
Zayn wziął mnie za ręce.. Po czym ułożyłam je wokół jego szyi..
-A ty opleć mnie w talii.-pokierowałam go
-Tak?-przyciągnął mnie do siebie tak blisko, że nasze ciała do siebie przylegały
-Tak jest okej.-dodałam i jeszcze bardziej przytuliłam go-Dobrze Ci idzie.
-To wszystko!?
-No tak.. No może Twoja kuzynka przybrać różne pozycje, ale Twoim zadaniem zawsze będzie prowadzić w tym tańcu..-ułożyłam głowę na jego ramieniu.
W brzuchu poczułam jakieś wibracje.. Nie wiem dlaczego poczułam, że tu jest moje miejsce. Tu - w jego ramionach.

Teraz czułam się dokładnie tak samo. Ale czy aby na pewno to jest moje miejsce?
Skończyła się wolna piosenka:
-Odbijamy!-odciągnął mnie od Zayn`a Lou-Zaszalejmy!
-Lou, bo Ci sił braknie...-śmiałam się, gdy mną wywijał-To dopiero początek.
-Nie bój się.. Ja mam nadmiar energii.
-Ale ja nie! Wykończysz mnie, debilu!-śmiałam się
-Oj już nie przesadzaj. Baw się, mała.-trochę się uspokoił-Ale Was ku sobie ciągnie..-powiedział
-Hmm?-pokazał głową tańczącego Zayn`a z Melanie
`-Ale głupi tak.`
-Ciebie i Zayn`a.-powiedział-Nawet głupi i ślepy by zauważył..
-Lou.. ślepi nie widzą.-zaśmiałam się
-Ale głupi tak.-bronił się
-No ty widzisz.-uśmiechnęłam się
-Ja widzę.... HEJ! Nie jestem głupi..-przymrużył oczy
-Nie jesteś, no nie jesteś.-dodałam-Nie ciągnie nas...
-Wyglądacie jak para, złotko. Myślę, że to kwestia czasu..
-Myślę, że chyba garnitur Ci nie służy, bo coś za bardzo zmyślasz...
-A właśnie nie! Czuję się w nim na prawdę wygodnie i cudownie!-zaśmiał się, ale po chwili spoważniał-Zayn jest niesamowitym chłopakiem, ale trochę zagubionym moim zdaniem... Nie wie co dobre.
-Louis..-skarciłam go
-Louis prawdę Ci powie.-mrugnął do mnie-Ale powinnaś mu powiedzieć prawdę, to mu w główce poprzestawia.....-dodał i patrzył mi w oczy
-Ale co? Przecież on jest szczęśliwy.. Tylko może mnie przez to znienawidzić..
-Nie. Może zrobić wszystko oprócz tego, uwierz mi Natt. Zayn taki nie jest.. A widać, że strasznie za Tobą tęskni.-powiedział
-Gorzko! Gorzko!-usłyszeliśmy i odwróciliśmy się w stronę młodej pary.
A może Louis faktycznie ma rację?
-A teraz chodź na kieliszeczka, na jedną nóżkę...-dodał i pociągnął mnie w stronę stołu.

-Mogę poprosić księżniczkę do tańca?-zauważyłam przed nosem czyjąś rękę, lecz po głosie doskonale wiedziałam kto to taki
-Niall, mówiłam Ci już niejednokrotnie, że nie jestem księżniczką.. I masz tak na mnie nie mówić.
-Przepraszam, zołzo. To jak? Dasz się skusić na przynajmniej jeden taniec z najlepszym przyjacielem?
-Jeden, ewentualnie dwa.-podałam mu dłoń ze śmiechem-Nie jestem zołzą. Nie mów tak na mnie.. Nie starczy Ci już tej wódki?-zaczynałam się denerwować.
Dochodziła godzina 21:00, a chłopcy już byli dosyć nawaleni.. Nie wiem, czy ich jeszcze po wieczorze kawalerskim trzymało? Jeśli nie, to odrobinę przesadzili... Słowa już im się mieszały i robili głupstwa.. Zaczynali.
-Przystopujcie trochę z tymi procentami, okej?-powiedziałam w tańcu
-To dopiero początek, spokojnie, Nathalie. Będzie dobrze.
-No nie wiem... Ostry początek, to ja sobie końca nie wyobrażam..
-Jutro będę wszystko pamiętał, obiecuję Ci to.
-No zobaczymy...-dodałam
-A zresztą ty też nie jesteś taka fest trzeźwa.. Pijesz razem z Nami.
-Tak, ja jednego, a wy trzy..
-Zaszalej trochę, Natt. Taki ślub nie zdarza się co tydzień.
-Ktoś musi być trzeźwy, żeby Was potem do aut zapakować.-odpyskowałam-Ja będę przynajmniej wszystko z tego ślubu pamiętać, w przeciwności co do niektórych.
-Uspokój się.-powiedział wrednie, lecz potem dodał spokojniej-Jak tam Zayn?
-Jak ma być? Nawalony... Tańczy z Allison teraz jak widzisz.-skierowałam wzrok na nich.
Świetnie się bawili, słyszałam ich śmiechy. Dobrze, że się tak świetnie dogadują pomimo wszystkich przeciwności... Dobrze, że przynajmniej na ślubie jest spokój.
-Słodko razem wyglądaliście, jak tak tańczyliście.-powiedział blondyn
-Taa.. Uważaj, bo zaraz rzygniesz tęczą.-zaśmiałam się
-Serio.-był całkowicie poważny
-Dobra, serio macie za dużo tej wódki w sobie już..
-Oj dobra, skończ. Moim zdaniem powinniście być razem. I powinnaś mu wszystko powiedzieć, zacznijmy od tego, bo inaczej ja zrobię to za Ciebie.
-Co!?-powiedziałam głośno
`-Powiedziałem.`
-To co słyszałaś.. Ciągniesz to wszystko, a gdy się dowie będzie wiedział i będzie inaczej.. Kurde tak nie może być Nathalie!
-Przesadzasz, Niall.
-Powiedziałem.-dodał stanowczo
-UWAGA!-usłyszeliśmy, a na salę wjechał ogromny tort!

#2 Muzyka - Włącz. ;3

-Oddaję uroczą panienkę.-powiedział Liam, odprowadzając mnie na swoje miejsce
-Dzięki, Li. Będzie z Niej jeszcze pożytek?-zapytał ze śmiechem Zayn, walnęłam go w pierś
-Jeśli go wykorzystasz to będzie.-odpowiedział Payno i odszedł
-Co robimy?-zapytał mulat
-Dosyć duszno mi się tu zrobiło.-odpowiedziałam-Nie wiem jak ty, ale ja idę się przejść.
-Nie puszczę Cię samą.-powiedział-Chodźmy.-wyszliśmy na dwór.
Prosto przed siebie prowadziła dróżka, więc szliśmy nią. Nastąpiła cisza...
-I jak, podoba Ci się na ślubie?-przerwałam ją
-Bardzo.. Jest fantastycznie! Wyborowe towarzystwo oczywiście.-spojrzał na mnie
-No, nie jest źle.-zawiał mocniejszy wietrzyk i zatrzęsłam się
-Zimno Ci?-zdjął marynarkę-Trzymaj.
-Zayn, jeszcze ktoś zobaczy..-porozglądałam się-Jesteśmy na wolnej przestrzeni.
-No i co?-założył mi ją-Nathalie, ja już Ci coś kiedyś mówiłem na ten temat.. Nadal się tym tak mocno przejmujesz?
-Po prostu.. Co pomyśli Perrie, gdy zobaczy jakieś zdjęcie moje i Twoje, jeszcze na dodatek mam Twoją marynarkę..
-Znowu Perrie. Nathalie, czy robimy coś złego?
-No nie, ale media tego nie wied...
-Widzisz tu gdzieś media?
-No nie, ale one mogą się kryć wszędz..
-Przestań.-uciszył mnie-Rozumiem gdybyśmy się całowali czy przytulali, ale tylko idziemy razem.. Obok siebie, fizycznie się nie dotykając nawet. Nawet jeśli chciałem Cię przytulić, to tego nie zrobiłem, bo wiedziałem, że tak będzie, więc TYLKO ustąpiłem Ci moją marynarkę, bo jestem gentelman`em, okej?-czy on właśnie powiedział, że chciał mnie przytulić?
-Okej..-odpowiedziałam-A jak tam Perrie?-wziął głęboki oddech
-Dobrze. Rozpoczęła trasę, teraz jej trochę nie będzie, ale będziemy się widywać w każdy możliwy sposób. A jeśli chodzi Ci o naszą sytuację, to tak.. Rozmawiałem z Nią i o wszystkim wie, więc możesz się przestać denerwować.
-Okej.-uśmiechnęłam się-To znaczy, że mogę być spokojna.
-Oczywiście, nikt Cię nie skrzywdzi. Dopóki jestem przy Tobie, będziesz bezpieczna.
-Zawsze tak gadałeś.
-Słucham?-powiedział.
Kurde, co ja powiedziałam!?
-Powiedziałam, że.. zawsze tak mówisz, kiedy jesteśmy razem... Wtedy, gdy siedziałeś ze mną po sytuacji z Jamie`m to też tak właśnie mówiłeś.
-I stała Ci się krzywda?-zapytał
`-No widzisz, dlatego mówię, 
że ze mną jesteś bezpieczna, bo taka prawda.`
-Nie..
-No widzisz, dlatego mówię, że ze mną jesteś bezpieczna, bo taka prawda.
-Cieszę się.-odpowiedziałam-Możemy już wracać? Faktycznie się trochę zimno robi, a źle mi z myślą, że Ty marzniesz, bo to ja mam Twoją marynarkę.
-Oj przestań, ale możemy... Jeden kieliszeczek rozwiąże sprawę i nas rozgrzeje.-wyszczerzył się
-Ohh...
-Co?
-Zayn, nie pij za dużo, proszę.
-Piję tyle ile wszyscy.. Dotrzymuję towarzystwa. Nie jest źle przecież, przestań już...
-Zayn, ja wiem, ale proszę Cię.. Zrób to dla mnie i jak będziesz miał już dosyć to przestań.. Nie pij dlatego, że piją wszyscy, ale nie pij, bo już nie chcesz..
-Postaram się. A dlaczego?
Dlaczego? `Dlatego, że doskonale wiem, że masz słabą głowę Zayn i co potem robisz jak jesteś pijany.. Dziwne rzeczy, dużo gadasz i nie zawsze jesteś z tego zadowolony. Oczywiście, dowiadujesz się tego od kogoś innego, bo sam niczego nie pamiętasz. Robisz nie przyjemne rzeczy, przez co potem nie jest dobrze i mija dużo czasu, kiedy znów wszystko naprostujesz na właściwą drogę..`-pomyślałam.
-Dlatego, że chcę żebyś jutro pamiętał jak razem wywijaliśmy na parkiecie. I nie lubię przebywać z osobami najebanymi..
-O mnie się już tak nie martw, chodź wracamy.-pociągnął mnie za rękę.
Oczywiście od razu ją mu wyrwałam.. Byliśmy na podwórku. Tak, mam się nie martwić.. Ale nie.. Absolutnie wcale nie widzę, że tu już masz dosyć Zayn.. Znam Cię.. I wiem, że nadal będziesz pił z innymi.. A jutro o wszystkim zapomnisz. A może to i lepiej? Tylko niech nie mówi czegoś czego będzie żałował.. Takich sytuacji kilka pamiętam.. Albo może i lepiej, że zapomni? Jeśli ja coś palnę, to chyba będzie lepiej jeśli zapomni.. Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze i nie będzie żadnych akcji.
-Tak, wracamy..-powiedziałam.

 Siedziałam przy stole i sączyłam drinka... Wszyscy naokoło się bawili, siedziałam sama. Zayn zabawiał moją kuzynkę. Mieszałam rurką w tej szklance... Nie mogłam już tego pić. Czułam, że już mi wystarczy, i że przydałaby się przynajmniej jedna osoba w połowie trzeźwa.
-Mała, choć się bawić!-rzucił Styles, który wyskoczył mi przed nosem
-Bawię się.-powiedziałam podpierając pięścią głowę
-Za ciężką masz tę głowę, hmm?-dosiadł się do mnie-Napijesz się ze mną?
-Nie masz już czasem dość?
-Nigdy nie mam dość..
-Tak, kij, że ledwo się trzymasz na nogach.
-Nie czepiaj się..-napełnił wódką wszystkie kieliszki w pobliżu - o dziwo - nie rozlewając
-Woow.. Ta gracja.-był z siebie zadowolony
-Chyba wprawa.-wyśmiałam go, na co nawet nie zwrócił uwagi..
Za to ja zwróciłam uwagę na taniec mojego `partnera`, z moją kuzynką... Jej sukienka zawierała zdecydowanie za mało materiału... Ale przynajmniej ma powodzenie. Każdy chłopak i mężczyzna na sali już ją zaliczył.. W sensie, że z nią zatańczył. Ale Zayn tańczył już z Nią długo, rzekłabym, że nawet za długo.. To ja jestem jego partnerką. Czyżby przemawiała przeze mnie zazdrość? Może.. Może dlatego, że ta szmata jest niewiarygodnie ładna, co robi oczywiście tapeta, którą byłbyś zdolny pomalować cały pokój i niemiłosiernie seksowna. Ale cóż.. Kogo obchodzi, ona tylko pracuje dla PlayBoy`a. Kto by się przejmował... Gdyby oni tylko znali prawdę. I wcale nie jestem dumna z tego, że jest moją kuzynką... O dziwo.. Widziałam się z Nią 2 lata temu, a jej widok do szczęścia mi nie był potrzebny. Nie zachowujemy bliskich kontaktów. Ale okej, koniec o Anette i Zayn`ie, bo - nieprawdopodobne - skończyli tańczyć... Oczywiście wyprzytulali się na koniec.. No tak, po tak kipiącym seksem i namiętnością - erotycznym tańcu trzeba. A mnie już wszystko skręcało od środka.. Jestem ciekawa co by zrobiła Perrie, gdyby go teraz widziała.. Już nie wspominając stanu w jakim jest.. Oczywiście jak mówiłam - nie posłuchał mnie, a najebał się jak świnia. W danym momencie do stołu zbiegli się wszyscy, chwycili za kieliszki i nimi przewrócili tak, że zawartość znalazła się prosto w ich przełyku pokarmowym.. Ja wiem, że to jest ślub, ale trzeba umieć sobie powiedzieć `dość`, jeśli nie chcą się zaraz czołgać po ziemi... Zayn ma słabą głowę i na Niego to działa.. On nic z dzisiaj nie będzie pamiętał, a ciągle powtarzał mi, że to będzie niezapomniana noc...
-Cho tańczyć teraz.-powiedział do mnie
-Nie mam ochoty i pewności, że się utrzymiesz na parkiecie.-odpyskowałam
-Skończ i chodź.-pociągnął mnie za dłoń, ałć..
-Nie chcę Zayn.-wyrwałam mu ją i udałam się w stronę tarasu.
Zobaczyłam w oddali taką jakby altankę..  Poszłam do Niej, musiałam trochę w pobyć w samotności, pomyśleć, pooddychać świeżym powietrzem.. Przecież przed Nami jeszcze noc, trzeba się pobawić, a ja jak zwykle za bardzo przeżywam.. Tylko pójście na jakąkolwiek imprezę z tak sławnymi osobami nie jest łatwe.. Jest fajne, ale na pewno nie tak łatwe jak było kiedyś z Zayn`em i tak już nie będzie! Muszę się z tym pogodzić.
-Nathalie..-podniosłam wzrok z ziemi, nade mną stał Zayn..
Oczywiście ledwo trzymał się na nogach.
-Co?-parsknęłam
-Możesz milej..-usiadł na przeciwko mnie
-O co Ci chodzi, Zayn?-powiedziałam z wyrzutem..
Tak, we mnie też `siedział` alkohol..
-Dlaczego się tak zachowujesz?
-Jak?
-Dziwnie.. Wyluzuj.
-Jestem spokojna!-wstałam z miejsca i zaczęłam chodzić tam i z powrotem
-Widzę właśnie..
-To ty się ogarnij! Do czego Ci tyle tego alkoholu potrzebnego?
-Mówisz do mnie jakbym był alkoholikiem..
-Może to moja wina? Zrobisz jakieś głupstwo..-trochę się uspokoiłam-A ja się po prostu martwię..-wyszeptałam spuszczając głowę
-Co? Jakie głupstwa? Zaczynasz zachowywać się jak Perrie, a to mnie wkurza! Nie jestem Waszą własnością, nie możecie mną rządzić!-oho, tak alkohol buzuje nie tylko w moich żyłach..
Po moim policzku spłynęła łza.. nie była samotna.
-O co Wam kurwa wszystkim chodzi? O trochę alkoholu? Przecież wszystko wiem!
-Teraz..-wyszeptałam znowu
-O co Ci chodzi? O co się martwisz?-powiedział już spokojniej
-O Ciebie..-powiedziałam nadal odwrócona do Niego tyłem
-Dlaczego Ci zależy?-dodał głośniej
-Zawsze mi zależało..-wyszeptałam
-Przecież nie jestem nikim ważnym.. Jako przyjaciel powinnaś mnie zrozumieć, wspierać, a nie wyżywać się na mnie!
-Nie wyżywam się!-powiedziałam tak, by usłyszał-I jesteś ważny..-ściszyłam głos
-To dlaczego Ci zależy!?-podniósł głos.
`Teraz albo nigdy..`-podpowiadało sumienie..
Czy serce mówiło tak samo? Mam mu powiedzieć? Może to ta odpowiednia chwila.. Nic nie dzieje się bez przyczyny, może mieliśmy iść na ten ślub razem, żeby wyznać sobie prawdę? Może to nie przypadek, że za mną poszedł? Może teraz właśnie powinnam mu powiedzieć...
`Słodko razem wyglądacie!`
`Wyglądacie jak para!`
`On jest niesamowitym chłopakiem!`
`Powinnaś mu powiedzieć prawdę!`
`Powinniście być razem!`
`Jeśli ty tego nie zrobisz, to ja mu to powiem!`
`On zasłużył na prawdę.`
Nic nie dzieję się bez przyczyny.. 
Tysiąc myśli przebiegało mi przez głowę na minutę, nie wiedziałam co robić.. Może on odpuścił? Byliśmy cicho kilka minut.. Nie odpowiedziałam mu. Może czekał na odpowiedź? Stałam do Niego tyłem, nie potrafiłam patrzeć mu w oczy.. Nie mogłam mówić patrząc w Jego miedziane tęczówki, które by mnie zahipnotyzowały.. Co powinnam robić..?
`Działać..`-podpowiada rozum, serce, sumienie, podświadomość i wszystko możliwe..
-Zależy mi.. Zależało zawsze... Ponieważ, Zayn ja.. Jestem Nathalie.. Twoją Natty.-powiedziałam odwrócona do Niego tyłem...
A może to nie serce, rozum, sumienie i podświadomość kazało mi powiedzieć prawdę? Może to alkohol przeze mnie przemawiał...
Odwróciłam się w jego stronę.



***
Hej! Ktoś spodziewał się dzisiaj rozdziału? Ja nie XD 
No to.. powiem tak. Za niedługo wakacje. Na początku wyjeżdżam, ale spokojnie, o wszystkim Was powiadomię. 
No to nawiązując do rozdziału... Jak wrażenia? Bo wydaje mi się, że go zepsułam.. Tak, jestem chora i kończyłam rozdział i myślę, że końcówka mogłaby być lepsza.. No ale, napisałam i... Jak? 
Co myślicie ogólnie o rozdziale?
Nic więcej nie wyłuskam, tylko.. KOMENTUJCIE! Strasznie mnie interesuje Wasza opinia! ^^

~z innej beczki~
Ostatnio zapomniałam napisać.. Wiecie, że nasza kochana Lily jest znów z Jamie`m? ♥
Mnie ten fakt cieszy, kocham tę parę!!! ♥

 
JAMILY! ♥








KOMENTUJCIE!!! <3

środa, 10 czerwca 2015

Birthday = Spojler 46.

Uwaga! 
Z racji tego, że mam początek czerwca strasznie zawalony i strasznie dużo się dzieje, nie zdąrzyłam napisać rozdziału do końca ;c
ALE! Z racji tego, iż obiecałam, że coś dodam w moje urodziny tj. dzisiaj, dodam spojler kolejnego rozdziału. ;)
Tak jest, Happy Bday to me! ❤
Sweet 16 💕 hahahahaha
Do dzieła:

~Spojler rozdziału 46
`Śluby to uroczystości ważne dla każdego - dla niektórych mniej, dla niektórych więcej. Dla mnie ślub siostry był ważny ogromnie. Lecz co to za ślub, na którym nie będzie się działo coś innego niż zazwyczaj?
`Słodko razem wyglądacie!`
`Wyglądacie jak para!`
`On jest niesamowitym chłopakiem!`
`Powinnaś mu powiedzieć prawdę!`
`Powinniście być razem!`
`Jeśli ty tego nie zrobisz, to ja mu to powiem!
...groźby?
-Ponieważ, Zayn ja.. Jestem Nathalie.. Twoją Natty.`


DO USŁYSZENIA! ♥


środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 45.

 #1 Muzyka - Włącz. ;3

*Nathalie*

`-Bardzo mi się podobasz, Nathalie.`
-Bardzo mi się podobasz, Nathalie. Jesteś ideałem...
Przyparł mnie do szafki.
-Zayn...
-Pocałuj mnie.-powiedział Zayn-Pocałuj mnie, Natty..
Powiedziawszy to zaczął się coraz bardziej przybliżać. Do mnie jeszcze w pełni nie dotarły jego słowa, a czasu na myślenie miałam nie wiele. Powiedział, że mam go pocałować..
Tak bardzo chcę, by moje malinowe usta złączyły się z Jego. Lecz Jego usta należą do kogoś innego.. Do pięknej blondynki, która teraz w moim domu bawi się z moją siostrą i przyjaciółkami, czekając na mnie. Ocknęłam się, gdy Zayn był centymetr ode mnie. Niespodziewanie przeszłam mu pod ręką.
-Natty..-Zayn był zdziwiony?
-Popełniasz błąd, Zayn..-powiedziałam i opuściłam kuchnię.
Zostawiłam go tam samego, z wódką, nachlanego w trzy dupy. Zayn jako pierwsza osoba dzisiejszego dnia sprawił, że odechciało mi się balowania. Chciałam usiąść na moim balkonie i sobie zapalić.. Ostatnimi czasy nawet o tym nie myślałam.. Dziś chciałam zapalić.. I pomyśleć. Co ja kurwa do cholery robię z moim życiem? Postanowiłam wyjść z tego domu jak najszybciej, wysłałam SMS`a do Niall`a, że wzięłam naszyjnik. Nie obchodzi mnie to czy go przeczyta, czy nie.. Ja napisałam, że zabrałam. Resztę niech sobie sam dośpiewa. Wychodząc dostrzegłam paczkę fajek na stoliku, zwinęłam ze środka dwie i wyszłam z tego alkoholowego domu. No jeśli w domu nie będę mogła mieć spokoju, to przynajmniej jedno 'marzenie' sobie spełnię. Zapaliłam sobie i udałam się z powrotem do domu. Za dwa dni spędzam z Zayn'em jeden z ważniejszych dni w życiu - ślub siostry, a dosłownie przed paroma minutami powiedział, że mam go pocałować. Niektórzy powiedzą, że to normalnie. W końcu idę jako Jego osoba towarzysząca. Powiedzą Ci, którzy nie wiedzą, że On ma inną dziewczynę. To byłaby zdrada... Ale nic się nie stało, trzeba żyć dalej. Zayn nic jutro nie będzie pamiętał.. Jak zawsze. Więc ja też muszę zapomnieć, dlatego muszę się w końcu iść napić... Czy ostro napierdolić.

-Nathalie! Gdzieś ty była?-krzyknęła, gdy weszłam do domu, Melanie.
Nie ukrywam - była już lekko wstawiona. Jak każda z nich.
-Musiałam coś załatwić.-powiedziałam monotonnie, nadal myśląc o sytuacji z przed kilkunastu minut
-Tak długo? Miałaś zaraz wrócić.-dodała Eleanor
-Przepraszam.
-Natt, stało się coś?-spytała mnie siostra.
Przecież to jej wieczór! Nie po to dawałam sobie uciąć głowę dzisiaj, żeby teraz jakiś koleś mi go popsuł. Od razu się rozweseliłam.
-Nie! Wręcz odwrotnie... Poczekaj.-wygrzebałam pudełko z kieszeni-Popatrz, mam coś dla Ciebie..-podałam jej prezent.
-A z jakiej to okazji?
-Bez okazyjnie... No sprawdź wreszcie!
-Już...-otworzyła i wyjęła naszyjnik-O mój Boże..-przytuliła mnie-Moja najlepsza na świecie! Big Sis, kocham Cię!
-Ja Ciebie też! Popatrz na to..-pokazałam jej naszyjnik wiszący na mojej szyi-Lil Sis.
Siostra bez słowa powtórnie mnie przytuliła.
-Okej, koniec tych czułości! Gdzie mój drink?-zapytałam
-No jak to gdzie? W kuchni przecież!-pociągnęły mnie za ręce
-No to teraz świętowanie!-podniosłam drink do góry-Drinki w górę!-poczekałam aż wszystkie wezmą w garść drinki i mi potowarzyszą-Za nas!-wzniosłam toast
-Za nas, młodość, wieczność, zajebistość!-dodała Ally.

Obudziłam się, czując suszę w ustach. Oh.. Ażeby to susza była moim największym problemem; pierwszą rzeczą, którą poczułam po otwarciu oczu, był ogromny ból głowy. Tak, znam to.
Kac morderca znów bez serca!
Gdy tylko pozbierałam się z fotela (tak, spałam na fotelu [?]), jak najszybciej udałam się do kuchni i wyciągnęłam z półki tabletki przeciwbólowe. Nalałam sobie wody i popiłam... Wypiłam chyba 3 szklanki i postawiłam wodę na kawę. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo tu śmierdzi; alkoholem, papierosami, perfumami. Otworzyłam wszystkie możliwe okna na parterze, w tym czasie zagotowała się moja woda, więc potem zrobiłam w dzbanku kawę. Zaraz pewnie dziewczyny będą się po kolei budzić, więc postawiłam na stole wodę, szklanki i tabletki. Myślę, że to będą najważniejsze rzeczy dzisiejszego dnia. Nawet nie zwróciłam w jakich miejscach i pozycjach one spały.. Ale mądrzejsze ode mnie raczej nie były. Gdy ja siedziałam i rozmyślałam, pijąc kawę i czekając, aż tabletka zacznie działać, do kuchni weszła Danielle. Dziewczyna majaczyła pod nosem i kierowała się wprost po tabletki. Wyobrażam sobie co dzieje się w głowie tej dziewczyny, to co w mojej kilkanaście minut temu. Wykonała dokładnie te same czynności co ja, lecz mi już tabletka powoli zaczyna działać i czuję się lepiej. Po niej do kuchni weszła Melanie, dziewczyna robiła dokładnie to samo. Oh.. My na prawdę nieźle zaszalałyśmy.. Ja się boję co jest u chłopców.. Czy co będzie, bo teraz pewnie jeszcze śpią.
-Reszta śpi?-spytałam
-Twoja siostra poszła do swojego pokoju chyba, El szła do łazienki...- właśnie owa brunetka przekroczyła próg-O wilku mowa... A Ash zaraz przyjdzie pewnie.-odpowiedziała mi Mel
-A Perrie?
-Jeśli dobrze kojarzę, to Pezz wyszła wczoraj wcześniej, bo dziś wyjeżdża.-odpowiedziała El
-Faktycznie. Chyba już wyjechała.-dodała Dani-Potem do Niej zadzwonię.
-Jak ja się cieszę, że dzisiaj jeszcze nie widziałam się w lustrze.
-Może warto zobaczyć?-powiedziały dziewczyny-Większość z Nas też jeszcze nie widziała skacowanych imprezowiczek.-zaśmiałam się
-To ja idę na sekundkę do siebie.
Poszłam do swojego pokoju i przestraszyłam się swojego odbicia w lustrze.
-Jaki potwór..-wyszeptałam do siebie.
Oczy podkrążone i podczerwienione, makijaż rozmyty, włosy potargane, prawie rozebrana...
Jak dziwka po przejściach.
Natychmiastowo wyciągnęłam z szafki ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ogarnęłam się. Finalnie wyglądałam jak człowiek.


Potem poszłam do dziewczyn na dół. Jak się okazało, one też się ogarnęły i nawet trochę dom. Siedziały i oglądały TV, nawet moja siostra siedziała. Dosiadłam się.
-Co teraz robimy?-zapytała Ashley
-Ja nadal mam w głowie myśl, co z chłopakami?-powiedziałam
-Może przejdziemy się zobaczyć?-Danielle
-Tak. Świeże powietrze dobrze nam zrobi.-dodała Ally-Chcę zobaczyć jak dobrze bawił się mój przyszły mąż.
-Oj nie chcesz tego wiedzieć..-powiedziałam cichutko
-Co?
-Mówię, że idziemy.

#2 Muzyka - Włącz. ;3 

-A jak będzie zamknięte?-zapytała któraś z tyłu, gdy przeszłyśmy przez furtkę na teren mieszkania chłopców
-Sprawię, że będzie otwarte.-powiedziałam i podeszłam do drzwi.
Faktycznie zamknięte, lecz niezawodny sposób nadal niezawodny. Wyjęłam klucz zza doniczki od kwiatka. Niektóre patrzały pełne podziwu.
-Kilka minut wprawy, wiecie jak to jest.-zaśmiałam się i otworzyłam drzwi-Proszę.
Wszystkie po kolei weszłyśmy.
-Fuj.-powiedziałyśmy na wejściu wszystkie razem
-Boże jak śmierdzi.. Gorzej niż w gorzelni.-dodała Ash
-Weźcie proszę, pootwierajcie wszystkie możliwe okna, taras i Bóg wie co jeszcze...-ja zostawiłam otwarte drzwi i otworzyłam okna w korytarzu
`-Boże, jaka kupa ludzi!!!`
-Natt!-zawołała mnie El do salonu-Chodź tu szybko!
-Co je...-weszłam i patrząc na to, co się tam działo, zaczęłam się głośno śmiać, reszta dziewcząt mi dorównała-Boże, jaka kupa ludzi!!!
Już nie zwracałam uwagi na bałagan, który panował w całym domu. Będą dzisiaj sprzątać.. Ale fakt.. pozycje w jakich oni spali. Mają największy dom w okolicy z dodatkowymi sypialniami, a oni wszyscy cisną się na jednej kanapie? No kupa ludzi! Nasz śmiech sprawił, że Daddy się przebudził, lecz nie wiem, czy można dzisiaj nazwać Liam`a ojcem. Nadal się śmiałyśmy, to był zabójczy widok. Lecz chłopak coś tam pomarudził pod nosem i nadal spał. Jestem ciekawa o której oni padli... Spojrzałam w kąt, gdzie chłopcy mieli poustawiany alkohol. Została 1/5, co znaczy, że oni wypili prawie całe zapasy, które przywieźliśmy z Niall`em.. Boże, ja nie chcę ich widzieć w takim stanie. To będą wraki człowieka. My śmiejemy się na głos jak głupie, a oni nawet nie reagują.
-Co robimy?-zapytała Ally
-Budzimy ich. Mogli tak fest nie szaleć... Muszą mieć nauczkę.-powiedziała Ally
-Masz rację.-powiedziałam-Punkt kulminacyjny dzisiejszego poranka.-zaśmiałyśmy się znowu i podeszłyśmy bliżej alkoholików.
Pierwszą rzeczą jaką oni zrobią, to będzie chyba umycie zębów.. i to porządne! A jeśli o zębach mowa, to my jeszcze rano nic nie jadłyśmy.. Będzie trzeba zrobić też śniadanie. Powiadomiłam o tym dziewczyny.
-To ja pójdę już zacząć, El mi pomoże.-odezwała się Danielle
-To ja też im pomogę, bo mi się nie dobrze robi od widoku takich pijaków.-dopowiedziała Mel-Sorry.
-Spoko, kumam. Damy radę.-spojrzałam na moje pomocniczki - Allison i Ashley.
Coś czuję, że dla chłopaków będzie to dłuuugi dzień.
Podeszłam do Niall`a - no raczej nie inaczej, ten będzie pierwszy. Ash wybrała Hazzę (nie wcale nikt się tego nie spodziewał, i tak - to sarkazm), a Allison wkraczała do akcji budzenia swojego narzeczonego.
-Nialler..-potrzepałam Nim w najbardziej możliwy sposób-Wstawaj. Sam sobie na to zasłużyłeś..
-Znowu mnie budzisz?-wychrypiał-Nie masz swojego życia?
-Ty jesteś moim życiem, no wstawaj! Dziewczyny robią śniadanie...
-Nie umiem się ruszyć.
-Okej, to idę po wodę.-ruszyłam po jakiś garnuszek
-O nie.. Patrz a jednak umiem!-powiedział i zaczął się zbierać z połowy kanapy i podłogi.
Tak, sposób w jaki oni śpią jest nie do opisania. To jest po prostu niemożliwe, nawet dla oka. Nieprawdopodobne.
-Ale..-złapał mnie za rękę-Złotko, przyniesiesz mi tabletkę i wody...
-Przyniosę.-odpowiedziałam z uśmiechem.
Poszłam po to wybawienie dla nich, przyniosłam od razu całe pudełko. Dzisiaj wykaże im trochę współczucia, choć nie wyobrażam sobie ich bólu, skoro ja nie potrafiłam wytrzymać, a oni wypili 3 razy więcej niż my i to na czysto, a my mieszałyśmy drinki.
-Proszę.
-Nie krzycz tak, błagam..-usiadł na fotelu i zjadł tabletkę-Ranisz..
-Sorry.
Po tabletkę przywędrował też Harry, a Ash zaczęła budzić Lou.
-Ash, bejbe, jeśli nie dasz rady, to pamiętaj, że najlepszym przyjacielem Louis`a jest woda.-zaśmiała się
-Zapamiętam to sobie.-i powróciła do budzenia go
-Mała, ja już z Nimi nie imprezuję. Nie wiem w co wyście mnie wkopali..-Max stał i trzymał się ściany.
Nie wierzę, że Ally zbudziła go szybko.. I przystąpiła do budzenia kolejnego - Liam`a. Spojrzałam kto tam jeszcze... został. To co, mogę już iść do domu? Dlaczego? Na kanapie został już tylko jeden osobnik. Taki mulat, zajebiście przystojny i fajny.. Zayn. Dlaczego!?
Od razu tysiąc myśli zaczęło krążyć po mojej głowie..
Pamięta co mówił? Pamięta co robił? Pamięta czego pragnął? Czy mówił prawdę? Czy przypomni sobie `Natty` z wczoraj? Jak dziwnie się teraz zachowuję? Dlaczego ja!?
-Zayn...-przejechałam mu palcami po ramieniu-Dzień dobry, już rano.-spojrzałam przez swoje ramię na Allison.
Zrobiła to specjalnie, zostawiła mi go specjalnie. Lecz ona nie wie co działo się wczoraj... Jezu...
-A tak właściwie to gdzie macie resztę towarzystwa?-zapytała nadal szturchając Zayn`a
-Poszli do domu nad ranem.. No jak mieli dość. No chyba ich tu wszystkich byśmy nie przenocowali.. To nie jakiś hotel.-powiedział Hazza nie swoim głosem.
`Ja nie śpię, dzień dobry wszystkim.`
Co alkohol robi z człowiekiem.
-Ahm... Zayn, no proszę Cię.. Nie każ mi chodzić po wodę.
-Co? Jaką wodę? Ja nie śpię, dzień dobry wszystkim.-powiedział powstały z martwych-Mogę tabletkę?-wyszeptał i dotknął głowy
-Nie trza było się tak załatwić..-podałam mu tabletkę i wodę
-Taka noc się już w najbliższej przyszłości szybko nie zdarzy, trzeba zaszaleć.-dodał Liam
-Oh, nie wierzę, że nawet ty tak się pobawiłeś bardzo..
-Mi dużo nie trzeba.-zaśmiał się Payno
-Opłacało się.-powiedział Zayn i spojrzał na mnie.
Czyżby to była aluzja.. Niemożliwe. Co?
-Pójdę.. Sprawdzić co ze śniadaniem.-powiedziałam i uciekłam z tego pokoju.
-Ej, będziecie wyglądać bosko jako para...-mówiła Danielle
-Co? Kto? Jak? Gdzie? Kiedy?-zapytałam, będąc nie w temacie
-No Niall i Melanie.-poinformowała mnie El
-Jezu, skończcie! Nic nie ma!
-Jeśli jeszcze nic nie ma, to kiedyś będzie.-dodałam-Co robicie?
-Kanapki.. Najprostsze i najwygodniejsze dla tak licznej ilości osób.-odpowiedziała kręconowłosa i ta najbardziej doświadczona
-To dobrze, pomóc Wam?
-Myślę, że jednak ten cały big talerz wystarczy.-zaśmiała się.
Spojrzałam na talerz zabierający miejsca na pół stołu, pełny pod sam czubek.
-Faktycznie.. Po tym to nawet Niall będzie pełny.-zaśmiały się
-Miejmy nadzieję.-wzięły talerz w dwie i przeniosły do salonu na stół
-Smacznego.-powiedziałam.
Każdy usadowił się gdzieś, a ja stałam i patrzałam jak mi brakuje miejsca. W końcu usiadłam na ziemi i wzięłam kanapkę do ręki. W głowie nadal krążyła ta jedna myśl.. Zayn. A fakt, że siedział tuż przede mną zajadając kanapkę wcale mi tego nie ułatwiał, a sprawiał, że bardziej mi się w głowie przestawiało... Nie możliwe, żeby pamiętał... Był bardziej napity... Hyyh, to mało powiedziane. Był bardziej NAJEBANY niż kiedykolwiek, więc na pewno nie pamięta co robił ani gadał. Także nikt nas nie widział ani nie słyszał, więc kolejny powód żebym była spokojna. Lecz samo to, że na Niego patrzę sprawia, że czuję się zawstydzona, ponieważ ja doskonale pamiętam co gadał.. I.. Czy mówił prawdę? Nie powiem - bardzo mi to się podobało. Po prostu było to miłe.
-Nathalie!-krzyknął Niall, tyle na ile potrafił
-Co?-ocknęłam się.
Wszyscy byli zapatrzeni we mnie jak w obrazek. Aż tak było widać, że bujałam w obłokach i wcale ich nie słuchałam? Ups.. Wcale tak nie było!
-Co będziesz dzisiaj robić do końca dnia?-zapytał Liam
-Jeśli ktoś będzie w czymś potrzebował pomocy to będę pomagać, potem przyszykuję sobie wszystko ładnie i pięknie na jutro i.. Uwaga! Najważniejszym punktem dzisiejszego dnia.. IDĘ SPAĆ. Kiedyś w końcu trzeba się wyspać.
-Jesteś dosyć nieobecna...-dodała Danielle
-Trochę myślę za dużo po prostu.-wymusiłam uśmiech
-O czym?-zapytał Harry
-Nie interere, Loczek.-pokazałam język i udał obrażenie.
Zayn w ciszy patrzył na mnie.
-Jutro big day, cieszycie się?-zapytała El-Ja jestem podekscytowana!
-Uważaj, bo Ci żyłka pęknie.-zaśmiał się Nialler
-Oj..-uciszyła go
-My bardzo!-powiedziała Ally w imieniu jej i Max`a-Czekamy na ten dzień już od dawna.. A gdy on się zbliża, to zaczynam czuć strach..
-A co, zastanawiasz się czy dobrze zrobiłaś?-zapytał Hazza
-Nie! Broń Boże!!! Zaczynam się bać, czy się nie pomylę, czy wszystko jest dobrze przygotowane, czy o czymś nie zapomnieliśmy...
-Kochanie, wszystko będzie dobrze!-powiedział Max i dał jej buziaka.
Usłyszałam chóralne: `Uuuu...`.
-Jak słodko, zaraz rzygnę tęczą.-pokazałam język i wstałam od stołu-Idę po wodę.
-Nathalie...-ktoś mnie zatrzymał-Chciałbym z Tobą porozmawiać.-stałam odwrócona tyłem.
I dobrze, bo moja twarz nie kryła wcale emocji; zdziwienia, strachu, zaskoczenia, ciekawości...
-Chwilę, tylko wezmę wodę, Zayn.-odpowiedziałam.
Teraz po mojej głowie krążyło więcej niż tysiąc myśli..
O czym chce pogadać?
A może jednak pamięta?
Dlaczego tak dziwnie na mnie patrzył?
Co chce mi powiedzieć?
Na szybko wypiłam całą szklankę wody niegazowanej i pełna strachu wróciłam do salonu. Każdy już się porozchodził w różne strony, zapytałam gdzie Zayn.. Ally poinformowała mnie, że na tarasie, i że gdy wrócę będziemy zbierać się do domu. Poszłam na taras do Zayn`a..
-Znowu palisz...?-nie wiem czy oznajmiłam czy zapytałam...
-Czasami tego się nie da opanować.. Trzeba.-powiedział-Ale kto jak kto, chyba ty już o tym dobrze wiesz.-zaśmiał się
-Wiesz, w sumie to ja nauczyłam się to kontrolować... Nie było łatwo, ale udowodniłam, że można i wcale mi to do szczęścia nie jest potrzebne.-usiadłam na schodkach, a Zayn się przysiadł
-To cieszę się, ja obiecuję, że rzucę, ale nie potrafię..
-Obiecywanie to tylko gadanie... Obiecywać można dużo, ale wywiązanie się z danego słowa to już inna rzecz. Jeśli tego na prawdę chcesz, to jest to do zrobienia.. Ja palę tylko gdy chcę i w okolicznościach przymusowych.. Gdy muszę. Rzadko kiedy mi się chce.
-Postaram się też tak na to patrzeć.. Masz rację. Spróbuję tak robić..
-Nie próbuj, ty to po prostu zrób..-uśmiechnęłam się-O czym chciałeś pogadać?-przeszło mi przez gardło
-Ah tak..-wyrzucił niedopałek-O ślubie.-kamień z serca...
-A więc co chcesz wiedzieć?
-Zaczyna się o 12, tak?
-Tak i potem jest przyjecie...
-O której mam po Ciebie przyjechać?-zadał pytanie
-Dobrze będzie jak będziesz o 11.30. Jestem druhną, to wypadałoby być trochę wcześniej.-zaśmiałam się-Ally pewnie też jakoś tak będzie wyjeżdżać.
-Okej....
-Mam w domu dla Ciebie ten krawat, to jak przyjedziesz jutro... Przyjedź trochę wcześniej, to Ci go zdążę założyć.-uśmiechnęłam się
-Będzie niezapomniana noc...-powiedział
-Z pewnością...-dodałam ciszej-Zayn, pamiętasz coś z wczorajszego wieczoru?-kurcze...
Wymsknęło mi się.
-Nie.. A dlaczego pytasz?-zdziwił się
-Bo... Po.. Prostu chciałam się dowiedzieć jak się bawiłeś.-wymyśliłam poddenerwowana
-Pewnie zajebiście, skoro nic nie pamiętam.-zaśmialiśmy się
-Tak, to prawda. U nas też było wesoło i `niezapomnianie`.
-No.. U nas `zapomnianie`.-znów się zaśmialiśmy
-Natt..-Max wejrzał przez okno-My musimy jeszcze coś załatwić...-pokazał głową, że mam się zbierać
-No to ja będę lecieć... Do zobaczenia jutro.
-Wyśpij się, będzie zabawa.-mrugnął???
-Pa.-weszłam do domu, pożegnałam się z chłopakami i dziewczynami, i poszłam do domu z siostrą i szwagrem (prawie).

`-Coś niebieskiego, coś starego, coś nowego itp, itd.`
-Sukienka, żakiet, dodatki, rajstopy... Tak, to wszystko.-powiedziałam patrząc na przygotowane rzeczy
-Też tak sądzę.-powiedziała Ally
-Jeszcze tylko położę tu ten krawat do Zayn`a, żebym nie zapomniała... A ty masz wszystko przygotowane?-Ally zaśmiała się
-Od dwóch dni. I jestem pewna, że mam wszystko! Włącznie z tymi przesądami, wiesz.. Coś niebieskiego, coś starego, coś nowego itp, itd.
-To się cieszę! Ja zaraz biorę gorącą kąpiel i potem spać.
-A to dokładnie tak jak ja.-zaśmiała się siostra-Słuchaj, a gdzie ty wczoraj poszłaś?
-Zostawiłam u Niall`a Twój naszyjnik to po niego poszłam. A co?-zapytałam
-Wróciłaś taka inna.. Szłaś, to wydawało się, że nic i nikt Ci już nie może zaszkodzić. Wróciłaś taka smutna, roztargniona, zamyślona... Dopiero potem wróciłaś do żywych znowu. Dziś na tym śniadaniu także. Coś się stało?
-W sumie to... tak.-powiedziałam i przysiadłam do Niej na łóżku..-Zayn poprosił bym go pocałowała.
-Co!?-pisnęła
-Ciszej..-uciszyłam ją-Bo to było tak...-opowiedziałam jej wszystko dokładnie od początku z wszystkimi detalami
-No nie wierzę...-powiedziała
-Ja też nie wierzę, że on mówił coś tak...
-..Że go nie pocałowałaś!
-Co?-zrobiłam dziwną minę
-Jak mogłaś nie skorzystać? Oh! Nathalie! No proszę Cię! Który raz zdarzyła się już podobna sytuacja?
-Allison! Nie rozumiesz.. Ugh! Posłuchaj mnie.. To by było nie w porządku! Ja nie chcę się z Nim całować, a on na dzień następny nie będzie tego pamiętał! Jeśli już kiedyś...-ściszyłam głos-..będziemy się całować, to będziemy tego chcieli oboje i będzie to niezapomniany pierwszy pocałunek, kumasz?
-Oh.. Kochana, rozumiem. Kiedy ty mi tak dorosłaś.-pocałowała mnie w czoło-Lecę do łóżka! Dobranoc.
-Słodkich snów przedślubnych!-posłałam jej całuski w powietrzu.
Dobra, to ja też lecę do wanny i na nyny.

*Następnego dnia*

-Ale to już na pewno wszystko?-Ally się denerwowała
-Tak! Na pewno!-powtarzałam, a mama mi przytakiwała-Ally wyglądasz cudownie! Wszystko się uda!
-Na pewno!?
-TAK!-powiedziałam razem z mamą
-No dobrze...
Rozumiem jej zdenerwowanie no ale bez przesady.. Ileż można. To nawet już mi to minęło. I mama się uspokoiła pod wpływem Allison... Ciekawe, czy ja kiedyś też będę tak panikować? Oby nie.
-Dajcie mi chwilkę, idę się popoprawiać jeszcze.-dodałam i udałam się do swojej łazienki.
Wyglądałam ładnie, muszę przyznać. Jestem ciekawa jak zareaguje Zayn. Poprawiłam makijaż, wygładziłam sukienkę.. Idealnie się układała.


Ten dzień po prostu zapowiadał się idealnie, i też inny nie mógł być. Spakowałam potrzebne rzeczy do torebki. Wiadomo, to co każda dziewczyna powinna ze sobą mieć. Spojrzałam na zegarek. Zaraz powinien tu..
-Nathalie!-usłyszałam wołanie Matt`a
-Już idę!-udałam się w stronę schodów
-Zayn już przy...-gdy tylko mnie zobaczyli nastała cisza..-...szedł.-dokończył zdanie brat.
Byli wpatrzeni we mnie jak w obrazek. HALO? Czy mam coś na twarzy? Przecież wyglądam normalnie..
-Wow...
-Natt, wyglądasz przepięknie.-wydusił Zayn
-Dziękuję, ty też całkiem przyzwoicie.-zaśmiałam sie-Tylko krawatu Ci brakuje.
Zamrugał kilkakrotnie.. To oznaczało, że się zapatrzył. Ale, że na mnie..? Impossible.
-No tak, właśnie.
-To chodź.-powiedziałam i poszłam do swojego pokoju, słysząc jego kroki tuż za mną
-Jestem ogromnie ciekawy jaki kolor wybrałaś..-powiedział-Ale sądząc po Twoim ubiorze, który jest przepiękny, mogę się domyślić. I... Osz cholera. Muszę przyznać, że jesteś dziś śliczniejsza ode mnie.-zaśmiałam się na głos
-To musi być dopiero komplement, dziękuję Ci, Zayn! Łap!-rzuciłam w Niego czerwonym krawatem
-Tak myślałem.-uśmiechnęłam się.
Zayn zawiązywał krawat... I zawiązywał i wiązał i nie zawiązał.
-Oh Zayn, daj no to..-podeszłam do Niego i wzięłam sprawę w swoje ręce
-Gdy się stresuję, to nie potrafię zrobić nawet łatwej rzeczy...
-Czym ty się stresujesz?-wiązałam krawat
`-A może zrobiłem to specjalnie, bo chciałem, żebyś się do mnie zbliżyła?`
-No dniem. Już się nie mogę doczekać aż będziemy na sali.
-Ta jasne, przyznaj się lepiej, że krawatu nie umiesz wiązać.-zaśmiałam się
-A może zrobiłem to specjalnie, bo chciałem, żebyś się do mnie zbliżyła?-powiedział, a ja spaliłam się rumieńcem
-Proszę.-odwróciłam się
-Dziękuję, wygląda dobrze.-przytaknęłam-Uwielbiam kiedy się rumienisz.-rzekł Malik tuż nad moim uchem
-A ja nie lubię, gdy się skradasz.-odsunęłam się-Możemy iść?
-Już, już... Tylko na korytarzu coś się dzieje.-wyszliśmy.
Faktycznie, Max `wykupywał` Ally. Matt ją `sprzedawał`, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Jednak tradycja rodzinna musi być zachowana. Potem, gdy młodzi już znów byli razem, Maksowi pieniędzy wystarczyło na nową konsolę i wszyscy byli gotowi, wsiadłam do samochodu Zayn`a. Jechał z Nami jeszcze Matthew, mama zabrała się z młodymi. Pojechaliśmy do ogrodu, w którym zostanie odprawiona ceremonia ślubna. A potem... Hyyh. Sama nie umiem się doczekać co będzie działo się na sali!


***
Kochani! 
Przepraszam, że tak długo.. Ale koniec roku i gonię za ocenami + mam masę prób na komers. Tematem przewodnim jest `Bitwa na głosy` i `Rewia gwiazd`, wiec mamy trochę roboty. Poza tym... Problemy rodzinne. ;c 
Byłam też ostatnio na wycieczce w Warszawie, więc też długo nie pisałam... Albo kiedy w ciągu 2 dni miałam 5 sprawdzianów. Katorga...
Tak wiem, że rozdział jest beznadziejny i powinien być mega super odjechany, jeśli czekaliście tak długo.. Wybaczcie, proszę. ;c Ale na prawdę mam teraz parę problemów + wczoraj miałam bierzmowanie.
Kiedy kolejny? Nie wiem.. Postaram się dodać jakoś w moje urodzinki, które są 10 czerwca i zbliżają się dużym krokiem <3 Ale nie obiecuję, ponieważ szczerze.... od 7-10 czerwca mam codziennie imprezy. A 11 czerwca mam komers.. Także natłok zdarzeń, jak każdego czerwca. Czerwiec jest ciężki, przyznaję! Ale mój ulubiony miesiąc! ♥♥
Nie wiem co jeszcze napisać... Kocham Was i komentujcie!!

Spóźnione wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka!  ♥

JEJKA TAK DUŻO KOMENTARZY BYŁO POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM! 
DACIE RADĘ TYM RAZEM TEŻ PRZESZŁO 40???
KOCHAM WAS!

PYTANIE: CZY DOBRZE WYŚWIETLA WAM SIĘ NOWY SZABLON? WSZYSTKO UMIECIE DOBRZE PRZECZYTAĆ CZY SĄ JAKIEŚ PROBLEMY I TRZEBA ZMIENIĆ!?

KOMENTUJCIE!!! ☺